Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

Z perspektywy Paula.

Na kolacje ja, Matt, Ler i Scar, zrobiliśmy pizze. Mama zeszła do nas na dół gdy ją zawołaliśmy, przedstawiłem jej Ler, przywitała się z nią, ale potem przez całą kolacje się nie odzywała i była jakaś przygaszona. Co w przypadku mojej mamy jest naprawdę źle. Bo ona zawsze jest zadowolona, nawet gdy jest źle. Kolacje spędziliśmy w lekko napięte atmosferze, ojca nie było. Musiał się ulotnić z domu gdy ja siedziałem z Ler w pokoju. Zapewne pokłócić się z mamą i dlatego ona jest przygnębiona, a jego nie ma.

Po kolacji dziewczyny wróciły do siebie, a ja i Matt Posprzątaliśmy po jedzeniu.

Późnej usiedliśmy przed telewizorem w salonie i włączyliśmy mecz.

Po jakiejś godzinie do pomieszczenia weszła mama, kazała nam zejść z sofy, wiec usiedliśmy na fotelach. Kątem oka widziałem jak mama kładzie się na sofie z poduszka pod głową i przykrywa się kordlą.

Spojrzałem znacząco na brata. Teraz jest już pewne, że coś jest nie tak. Rodzice nigdy nie kłucili się aż tak, żeby mama spała na kanapie w salonie lub tata żeby ty spał. Tak jeszcze nigdy się nie Pokłócili. Kobieta odwróciła się tyłem do nas, Westchnąłem cicho pod nosem i powróciłam do oglądania telewizji.

Musieli się strasznie polłócić skoro mama nic nie mówi na temat późnej pory. O tej godzinie nie powinno nas tu być. Powinniśmy siedzieć u siebie w pokojach.

Po 22:30 mam być u siebie w pokojach. Pójść spać możemy, o której chcemy, byle byśmy tylko siedzieli u siebie w pokojach i nie chałasowali.

Godzinę później Matt poszedł na górę. W telewizji nie było nic ciekawego więc wyłączyłem to pudło.

Gdy miałem wychodzić z pokoju drzwi do domu się otworzyły i jak się domysliłem wrócił ojciec.

-Ty jeszcze nie u siebie?- zapytał wchodząc do salonu.

-Już idę.- mruknąłem.

-Ta kobieta mnie dobija.- powiedział I kucnął przy sofie. Pogłaskał mamę po głowie, wstał i nachylił się nad jej ciałem.- Kotku ile razy mam ci powtarzać, że łóżko w sypialni zawsze jet twoje. Nawet jak się po kłócimy i nie chcesz ze mną spać. Masz się wyspać, a tu jest nie wygodnie. Do prowadzisz mnie kiedyś kobieto do grobu. Podniósł ją razem z kołdrą i poduszką i nie zwracając na mnie uwagi wyszedł z mamą na rękach z pomieszczenia i zaniósł ją na górę.

Gdy szedłem do pokoju minołe się z ojcem na schodach. W rękach miał kołdrę i poduszkę. Czyli poważnie się Pokłócili.

Wszedłem do pokoju, wziąłem ciuchy i poszedłem pod prysznic.
Wróciłem z łazienki I żuciłem się na łóżko, a po chwili zasnąłem.

----

W piątek po treningu wróciłem prosto do domu, zresztą tak jak przez cały tydzień.

Do końca roku jeszcze tydzień i laba. Czas na zabawę. Tyle, że mnie to tam tak za bardzo nie kręci.

Od kłótni rodziców atmosfera w domu jet bardzo napięta, a nadal się nie pogodzili. Nigdy się nie zdarzyło, żeby tak długo się do siebie nie odzywali, robią to jedynie wtedy gdy jest to konieczne. Przy stole jest najgorzej i najbardziej widać, że się Pokłócili bo mama usiadła jak najdalej od ojca.

Ja i Ler zbliżyliśmy się trochę do siebie. Dziewczyna jest naprawdę bardzo fajna. Nie chcę za bardzo o sobie opowiadać, ale jest bardzo gadatliwą osobą i uwielbia się śmiać.

Muszę przyznać, że bardzo mi się podoba, chciałbym żeby była moją dziewczyną, nie koniecznie tylko od pieprzenia. Jest bardzo miła i delikatna, więc nie chciał bym jej skrzywdzić. W żaden sposób, nawet ten najmniejszy.

Z Mattem się pogodziłem i juz jest ok. Daniel cały czas działa nam na nerwy, a w szczególności na stołówce, ale wtedy za każdym razem mówię Scar żeby usiadła mu na kolanach, a pod koniec tygodnia robiła to sama z siebie, nie musiałem jej o to prosić.

-Możemy zrobić garila na zakończenie roku?- zapytał Matt, przerywając ciszę przy stole.

-Kogo chcecie zaprosić?- zapytała mama zmęczonym głosem, grzebiąc widelcem w talerzu. Ostatnio strasznie mało je i często jest wykończona. Martwię się o nią, zresztą nie tylko ja Matt też.

-Wójka Rafała, ciocię Melissę, Scar i Ler z jej rodzicami. Babcie i dziadka i babcie Rovene i dziadka.- odpowiedziałem powoli wylczając wszystkich.

-Możecie zrobić.- odpowiedziała mama.- Ale wszystkim zajmujecie się sami.

-Chyba sobie żartujesz?!- podniósł głos ojciec.

-Niby dlaczego sobie żartuje?- zapytała patrząc w talerz. Wymieniłem się spojrzeniami z Mattem, znów się zaczyna. A już był spokój przez dwa dni.

-Przecież, powinnaś im pomóc.- odpowiedział ojciec.- Co z ciebie za matka?

Mama podniosła na niego wzrok i spojrzał na niego z bóle, a w oczach miała łzy. Wstała od stołu, uderzyła ojca w policzek I wybiegła z pomieszczenia.

-Gdybym mógł to bym Ci poprawił.- warknąłem głośno.

-Zamknij się smarkaczu.- powiedział.

-Sam się Zamknij.- podniosłem głos.- Nie wiem czy widzisz ale przez ciebie mama ostatnio prawie nic nie je i ciągle chodzi nie wyspana. Ciągle się kłócicie i na siebie krzyczycie. Czy ty nie widzisz tego, że ona nie daje rady?

-Zamknij się!- warzasnął.

-Tato Paul ma rację, przez wasze kłótnie mama je coraz mniej i ciągle chodzi nie wyspana. Nie wiem o co się tak kłócicie, ale my juz mamy tego dość. Co się z wami dzieje? Przecież nigdy się tak nie kłóciliście. Czasem już zaczynam się zastanawiać co wam się stało.- powiedział kręcąc głową.

-Matt ma rację.- poparłem brata.- Jeśli ty tego nie widzisz to jest z tobą naprawdę coś nie tak. Mama już powoli nie daje rady. Nie wiem czy widzisz i ale my to widzimy, ona powoli przestaje cokolwiek robić i na nic nie ma ochoty. Przez te kłótnie nie daje rady. I nie jest wyrodną matką, jest najlepszą mamą na świecie. Czy ty naprawdę nie widzisz tego jak ona się stara? Nie usunęła ciąży gdy się o nas dowiedziała. Urodziła nas i się stara. Czy ty naprawdę tego nie widzisz?

***

Rozdział poprawiła :buszu1242

Mam kolektorów, drużynę kilku dziewczyn. Jestem wam wdzięczna, że raczyłyście stanąć na wysokości zadnia, ponieważ jest to naprawdę wymagające zadanie gdyż ja potrafię napisać w ciągu jednego dnia czasem nawet sześć rozdziałów, a czasem nawet więcej.

Dzięki wam opowiadanie nie zostaje zawieszone i rozeszły będą pojawiać się systematycznie tak jak do tej pory.

Dziękuję każdy kto się zgłosił, wybaczcie niestety nie wszystkie osoby mogłam przyjąć, ponieważ było by was za dużo.

150 🌟+ 40 💬 = następny rozdział.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro