Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

Lot minął szybko i przyjemnie, pomijając kilka dzieci które ciągle darły mord... Buzię. W tym momencie jechałem już do nowego lokum.

Po dwudziestu minutach byłem już na miejscu. Moim oczom ukazał się mały budynek w odcieniach żółci. Wziąłem do ręki walizkę zaraz po tym wręczając gotówkę taksówkarzowi.
Skierowałem się do drzwi i sprawnym ruchem wsunąłem klucze do zamka w drzwiach i wszedłem do środka.

Zaraz przy wejściu znajdował się wieszak oraz szafka na buty. Całe mieszkanie było dosyć małe, ze względu na to iż będę musiał sam je opłacać. Po lewej stronie korytarza znajdował się łuk prowadzący do kuchni. Nieco dalej można było zobaczyć białe drzwi do niedużej sypialni. Tak samo jak i kuchnia pomieszanie zachowane było w odcieniach szarości i bieli. Tuż obok łóżka znajdowały się ostatnie drzwi, tym razem do łazienki. W niej natomiast przeważał kolor biały jak i czarny. Całe lokum jest naprawdę dobrze urządzone, chociaż nie pogardził bym nieco większym.
Po wstępnym obejrzeniu pomieszczeń postanowiłem się rozpakować. Czynność zajęła mi niecałe czterdzieści minut.

Lekko wdychając podniosłem się do pozycji stojącej i skierowałem się do kuchni. Muszę przyznać, że zgłodniałem, jednak już po chwili zorientowałem się, że nie mam nic w lodówce. Westchnąłem a następnie ruszyłem po portfel i skierowałem się w stronę drzwi. Niestety nie znałem tej okolicy, więc musiałem iść praktycznie na wyczucie. Wolnym tempem przechodziłem pośród bloków i domów mieszkalnych co chwilę rozglądając się za jakimś sklepem. Kolejny raz zwróciłem wzrok ku lewej stronie przez co nie widziałem nikogo przed sobą. Niestety wpadłem na ewidentnie niższą i drobną osobę. Szybko skierowałem wzrok na osobę przede mną. Znajdował się tam chłopak którego wzrok skierowany był wprost na mnie.
-Ugh, wybacz zagapiłem się-wypaliłem szybko wciąż obserwując ruchy chłopaka
-Emm, dlaczego wciąż na mnie patrzysz?-zapytałam podczas niezręcznej ciszy
-Przepraszam ale jestem niewidomy, mógłbyś podać mi moją laskę?-zapytał przejęty
-Tak, jasne-schyliłem się po owy przedmiot i wręczyłem go chłopakowi
-Dziekuję-szepnął niewyraźnie spoglądając mi w oczy z czego pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy. I wtedy się stało, ujrzałem te same ciemne oczy, pełne smutku jak kilka lat temu, podczas mojego wyjazdu. Ujrzałem te same policzki jednakże te już nie były tak pełne jak kiedyś. Zlustrowałem wzrokiem całego chłopaka a w moich oczach pojawiły się łzy.
-Jiminie...-szepnąłem
-Skąd znasz moje imię?-zapytał lekko przerażony a ja bez chwili namysłu wtuliłem się w zagłębienie szyi Jimina. Znalazłem go... Całkowicie przypadkowo... Znalazłem przyjaciela który jest niewidomy i nie ma pojęcia co właśnie się dzieje. Nareszcie odnalazłem sens mojego życia. Już nigdy nie pozwolę mu odejść, nie popełnię tego samego błędu drugi raz.
-P-puść mnie-zaczął się wyrywać
-Ej, spokojnie-położyłem rękę na jego ramieniu
-Po-pomocy!-w jego oczach pojawiły się łzy a on sam zaczął biec przed siebie. Wbiegł wprost na ulicę...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro