Śmiech
Brunetka cała przykryta kołdrą, od stóp do głowy czekała cichutko na rudo włosą tajke. Manoban wyszła na chwilkę do toalety, dlatego też Rosie postanowiła skorzystać z okazji i ją wystraszyć.
Usłyszała kroki zagłuszone przez zamknięte drzwi, a po chwili ciche skrzypnięcie. Jest. Weszła. Czekała na odpowiedni moment, a gdy wiedziała, że Lisa jest już blisko gwałtownie usiadła, zdejmując z siebie kołdrę.
-BUUU! -krzyknęła, na co tajka wydała z siebie pisk. Podskoczyła ze strachu w miejscu, a ręką chwyciła się za serce. Chaeyoung nie mogła powstrzymać śmiechu, którym już po chwili wybuchła. Lalisa spojrzała na nią spod byka, a następnie rzuciła się na starszą, kładąc się na niej i przygniatając swoim ciałem.
-Lisa, zejdź! -zaśmiała się, próbując nie skutecznie zrzucić z siebie młodszą.
-Nie strasz mnie tak, Chaeng! -zachichotała, grzecznie schodząc na miejsce obok dziewczyny.
Resztę dnia przyjaciółki przeleżały na łóżku rozmawiając i śmiejąc się z różnych głupot. Dosyć szybko zasnęły przytulone do siebie, tym samym przegapiając kolację zrobioną przez najstarsze z członkiń.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro