4. I'd never eat your brain
Kastiel
Obudziłem się późno. Wystarczająco, by odpuścić sobie matematykę i historię, ale nie na tyle, by w ogóle nie ruszać tyłka z domu. Włączyłem więc wieżę i przy dźwiękach "Dumb" Nirvany podążyłem do łazienki. Wszedłem pod prysznic. Chłodny strumień spływał po moim boskim torsie skutecznie mnie pobudzając. Wyszedłem z pomieszczenia z ręcznikiem na biodrach. Krople wody ściekały z moich włosów na klatę. Zawiązałem na nich turban śmiejąc się z siebie. Tak, mam poczucie humoru. Po prostu nie lubię tego okazywać.
Na śniadanie zrobiłem moje popisowe Parówki z Wody i kawę. Dołożyłem kolejne naczynia do piramidy w zlewie i poszedłem się ubrać.
Wybrałem moje czarne spodnie z dziurami na kolanach i koszulkę najlepszego zespołu na świecie - Guns N' Roses. Żeby było fajnie zawiązałem na nadgarstku bandanę a na głowę nałożyłem moje ulubione aviatorki lustrzanki. Umyłem zęby, spryskałem się perfumami, chwyciłem skórę i plecak i ruszyłem do szkoły.
Michelle
Gdy weszłam rano do szkoły nie było jeszcze nikogo z zespołu. Usiadłam po turecku pod ścianą koło drzwi do klasy i wsadziłam słuchawki w uszy. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę opierając ją o ścianę. Moje uszy przyjemnie drażnił skrzeczący głos Axla w "Anything Goes". Kiwałem głową w takt muzyki dopóki ktoś brutalnie nie zdjął mi słuchawek z uszu. Wystraszyłam się i aż podskoczyłam. Szybko wstałam z zamiarem opieprzenia osoby przerywającej mi słuchanie muzyki, lecz przed sobą zobaczyłam Larissę.
-Cześć Chelle!
-Cześć Larissa! Która godzina?
-Za dwie minuty dzwonek. Chodź bo matematyca nie lubi spóźnień.
Złapała mnie za rękę i pociągnęła do klasy. Usiadłyśmy w przedostatniej ławce. Rozejrzałam się po klasie i zauważyłam, że Lysander siedzi sam. Spojrzał na nas trochę zawiedzionym wzrokiem.
-Larissa... Nie wolisz usiąść z Lysandrem? Zdaje się być smutny, a chyba jesteście parą?
-A co z tobą?
-Nie martw się, poradzę sobie. Leć do faceta!
-Dobra, ale dzisiaj mamy trzy pierwsze lekcje w tej klasie i nikt się nie przesiada.
-Spoko, przyzwyczaiłam się do samotności. No biegnij bo zaraz przyjdzie nauczycielka.
-Dziękuję Michelle!
Szybko porwała torbę i prawie pobiegła do trzeciej ławki pod oknem. Pocałowała Lysandra w policzek. Chłopak od razu się rozpromienił. Rozejrzałam się po klasie w poszukiwaniu znajomych. Alexy siedział z Arminem, Iris z Violettą, Amber z Charlotte. Li siedziała za nimi z Rozalią, która widocznie nie była zadowolona z towarzystwa. Nie dziwię jej się, te trzy wyglądają na nieźle wkurwiające tapeciary.
Nigdzie natomiast nie widziałam Kastiela. Jako jedyna siedziałam sama w ławce. Jeżeli pan gitarzysta raczy pojawić się dzisiaj w szkole przed upływem 3 lekcji będzie zmuszony usiąść ze mną. Sama nie wiem czy to dobrze czy źle.
Przyszła matematyca i zaczął się prawdziwy horror.
Kastiel
Wybrałem spacer zamiast autobusu. W uszy wsadziłem słuchawki. Tym razem leciało w nich "Shuffle it all" Izzy'ego Stradlina and The Ju Ju Hounds. Powoli wlokłem się do szkoły patrząc pod nogi. Co jakiś czas ludzie mnie potrącali ramionami ale w sumie mam ich w jelicie grubym.
Do Słodkiego Amorisa doszedłem w trakcie drugiej przerwy. Wszedłem do klasy równo z dzwonkiem. Jedyne wolne miejsce było koło Michelle.
-Można? - zapytałem uśmiechając się drwiąco i rzuciłem plecak na ławkę.
-A jeśli powiem że nie? - spytała dziewczyna odpowiadając takim samym uśmiechem
-Cóż, wydaje mi się że tak jakby nie masz wyboru skarbie - siadłem na krześle zarzucając nogi na stół.
-Dzień dobry, siadać. - do klasy weszła fizyczka - Szanowny Pan Kastiel postanowił nas dzisiaj zaszczycić swoją obecnością? Dziękujemy łaskawco!
Boże, ale ta baba mnie wkurza. Ukłoniłem się i wróciłem do poprzedniej beznamiętnej pozy i miny. Ponieważ fizyka nie obchodzi mnie w najmniejszym stopniu, postanowiłem zagadać do mojej nowej sąsiadki.
-Więc, od jak dawna grasz na basie?
-Słucham? - Michelle wydawała się być zdezorientowana. No cóż, nie każdy ma zaszczyt rozmawiać z takim przystojniakiem jak ja.
-Pytam, czy długo grasz na basie.
-Będzie ze cztery lata. A od szóstego roku życia na gitarze.
-A śpiewanie? Masz niezły głos.
-Tak uważasz? Nigdy nie brałam żadnych lekcji, po prostu to umiałam. A ty?
-Co ja?
-Od dawna grasz?
-Od dziecka. Cała moja rodzina była muzykalna, mnie nauczył grać ojciec.
-Bliźniaki, nie rozmawiać! - fizyczka nie lubi jak ktos rozmawia na jej lekcjach, ups. Tylko dlaczego powiedziała na nas "bliźniaki"? Zmierzyłem wzrokiem Chelle. Rzeczywiście, byliśmy ubrani tak samo. Koszulki z Guns N' Roses, czarne spodnie z dziurami na kolanach, skóry, bandany, lustrzanki i glany. No, no, fanka dobrej muzyki. Jak na razie jako jedyny w szkole słuchałem Gunsów, w końcu będę mógł z kimś pogadać o ich muzyce.
Zanim zdążyłem otworzyć usta dziewczyna już przeprosiła nauczycielkę. Nie chce podpaść na samym początku, to jasne. Ciekawi mnie to dziewczę. Chyba złożę jej sąsiedzką wizytę.
Michelle
Pierwsze co zrobiłam po powrocie do domu to przebranie się. Zamieniłam koszulkę z logiem zespołu na luźną bokserkę ukazującą moje walory, a podarte dżinsy na krótkie dresy (te z princess na tyłku). Długie włosy związałam w luźnego koczka. Włączyłam telewizor i wzięłam się za prasowanie. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Wyłączyłam żelazko i poszłam sprawdzić kto to. Spojrzałam przez judasza. Za drzwiami stał nie kto inny jak pewien czerwonowłosy fan Guns N' Roses. W jednej dłoni dzierżył wzmacniacz, a drugą przytrzymywał spoczywającą na ramieniu gitarę. Zaskoczona otworzyłam.
-Cześć - spojrzał na mój dekolt - wpuścisz mnie?
-Jasne, wchodź - odsunęłam sie robiąc miejsce Kastielowi. - Chcesz cos do picia?
-Zrobiłabyś mi kawę?
-Pewnie. Idź do salonu, rozgość się. - poszłam do kuchni nieświadomie kręcąc tyłkiem. Chwilę pózniej weszłam do salonu niosąc tacę z dwiema kawami, cukiernicą, śmietanką i ciastkami. Na kanapie siedział Kastiel. Wzmacniacz miał podpięty do prądu a gitarę do wzmacniacza.
-Co cię do mnie sprowadza?
-Chciałem się zapoznać z nową sąsiadką.
-Nie ściemniaj. Nie jesteś typem lubiącym poznawać nowych ludzi.
-Lys poprosił mnie żebym poćwiczył z tobą kilka piosenek które zazwyczaj gramy. - szarooki rozsiadł się wygodniej na kanapie popijając kawę
-Więc?
-Więc najpierw napijemy się kawy.
-Nie lubię siedzieć bezczynnie.
-To opowiedz mi coś o sobie.
-Po co?
-Żebyśmy mogli się lepiej poznać. Tak podobno robią dorośli ludzie.
-OK... Dobra... Jak już ci mówiłam od szóstego roku życia gram na gitarze, a od czterech lat na basie. Mój tata gra na gitarze, mama na fortepianie, starszy brat Jeff na perkusji a młodszy Jack na skrzypcach. Wszyscy śpiewają. Nigdy nie brałam profesjonalnych lekcji czegokolwiek. Tata nauczył mnie gry na gitarze, mama emisji głosu a bas był moją własną zajawką. Nauczyłam się z internetu. Jak skończyłam 18 lat postanowiłam wyjechać na drugi koniec kraju. Nie wiem dlaczego, po prostu chciałam poczuć cos nowego. Tak trafiłam do Amorisa. - w trakcie mojego mówienia gość zdążył wypić kawę i wpatrywał się we mnie. - a ty co o sobie powiesz?
- Ja? - czerwonowłosy odstawił filiżankę - cóż, urodziłem sie tutaj. Od dziecka wiedziałem że pójdę do Amorisa. Wychowywała mnie moja babcia bo rodzice niezbyt się mną interesują. Mama jest stewardessą a ojciec pilotem. Poł roku temu skończyłem 18 lat i wyprowadziłem się z "rodzinnego" domu żeby zamieszkać samemu. Nie mam rodzeństwa. Na 15 urodziny dostałem od ojca moją pierwszą gitarę. To właśnie ta.-wskazał na sprzęt stojący obok kanapy - sam nauczyłem się na niej grać. Z czasem stało się to moją pasją i jedyną odskocznią od szkoły. Kiedyś byłem nawet dobrym uczniem. Sam zarobiłem na wzmacniacz rozdając ulotki. Potem zbierając truskawki zarobiłem na Les Paula. Całe wakacje, codziennie cztery godziny w słońcu. Ale w końcu się udało. To chyba mój największy życiowy sukces.
- A kim planujesz być w przyszłości?
- Jeżeli zespół się nie utrzyma lub nie będziemy mieć większych sukcesów zajmę się tatuażami. Wiem że na takiego nie wyglądam ale lubię rysować. Kiedyś może pokażę ci kilka moich prac. A ty?
-Co ja?
- Co zamierzasz po Amorisie?
- Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia. Rodzice chcieliby żebym była prawnikiem ale mnie to nie rajcuje. Wolałabym zająć się muzyką.
- Zagrasz mi coś? - bez słowa poszłam do pokoju po klasyka. Usiadłam z powrotem na kanapie i zaczęłam grać.
W tym momencie powinieneś, drogi czytelniku włączyć media
Our love story
Could be kinda gory
Far from boring
We'd meet at a post apocalypse.
I'd be slowly walking
In a group stalking you,
You'd be the only man alive
That i could not resist.
Then all of your friends,
They'd try to kill us
But only because
They'd be jealous
That our love is deeper than
Edward and Bella's
If i were a zombie,
I'd never eat your brain.
I'd just want your heart.
Yeah, I'd want your heart
I'd just want your heart.
Yeah oh,
If i were a zombie,
I'd never eat your brain.
I'd just want your heart.
Yeah, I'd want your heart
I'd just want your heart.
'Cause i want ya.
You'd be hiding in
A second floor apartment
Knocking all the stairs down to save your life.
From the undead.
Double-barrel shotgun
Taking out the slow ones
Then you'd see the passion
Burning in my eye.
And i'd keep my head.
Then all of your friends,
The try to kill us
But only because
They'd be jealous
That our love is deeper than
Edward and Bella's
If i were a zombie,
I'd never eat your brain.
I'd just want your heart.
Yeah, I'd want your heart
I'd just want your heart.
Yeah oh,
If i were a zombie,
I'd never eat your brain.
I'd just want your heart.
Yeah, I'd want your heart
I'd just want your heart.
'Cause i want ya.
And I'd try
Not to bite and infect you
Because
I'd respect you too much.
Yeah that's why
I'd wait until we got married.
And our happiest days would be spent
Picking off all your friends
And they'd see
A love this deep
Won't stay buried.
If i were a zombie,
I'd never eat your brain.
I'd just want your heart.
Yeah, I'd want your heart
I'd just want your heart.
Yeah oh,
If i were a zombie,
I'd never eat your brain.
I'd just want your heart.
Yeah, I'd want your heart
I'd just want your heart.
'Cause i want ya
- Czyje to? - zapytał Kastiel gdy tylko skończyłam grać
- "The Zombie Song" Stephanie Mabey
- Niezłe. Nie słyszałem oryginału ale byłaś świetna. Masz wspaniały głos, wiesz o tym? Jak Lysander nie będzie mógł śpiewać to go zastąpisz, co?
- Pożyjemy, zobaczymy.
- Dobra Mała, ja się zbieram. Miło było, dzięki za kawę.
- A po co przyniosłeś gitarę?
- Miałem pokazać ci piosenki które zazwyczaj gramy, ale chyba poradzisz sobie sama. Trzymaj - podał mi wyciągniętą w kieszeni kartkę z zapisanymi tytułami - lecę. Jakby co wiesz gdzie mieszkam. Pa! - zanim wyszedł rzucił jeszcze - Fajna bluzeczka!
I tyle go widziałam. Dziwny człowiek. W sumie jak większość facetów.
1726 słów!
Przepraszam za wcześniejsze opublikowanie tego rozdziału przez pomyłkę. Jak zwykle kliknęłam tam gdzie nie trzeba xd
Jak wam podoba się sąsiedzka wizyta Kastiela?
Nie denerwują was zmiany perspektywy?
Sprostałam waszym oczekiwaniom odnośnie rozdziału który jest w połowie niesprawdzany?
Do następnego!
XoXo
Brownstone
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro