Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

- Widać, złoczyńcy podjęli konkretne kroki.

Bolała mnie głowa. Niesamowicie. Czułam się jakby ktoś wbijał w moją czaszkę gwoździe. Kręciło mi się w głowie, miałam wrażenie, że spadam, chociaż oczywiście leżałam na łóżku, bez ruchu. Byłam tak osłabiona, że w żaden sposób nie zareagowałam na odgłosy rozmowy.

Co oni mi podali? Jeszcze trochę i naprawdę tutaj sczeznę.

Co się stało? Ostatnie co pamiętam to to jak wpadliśmy z Shigarakim na imprezę do USJ. Z tego co widzę, był to bardzo zły pomysł. Dziwne, jestem praktycznie przekonana że dałam się złapać naszym cnotliwym bohaterom. Jakim cudem?

Ach, tak. Todoroki Shoto.

I wszystko jasne.

Przyłożyłam dłoń do czoła, czując że naprawdę jeszcze trochę i pęknie mi na pół. To nie był mądry ruch, bo wszyscy obecni na sali, zorientowali się, że jednak dycham i jestem przytomna jak nigdy w życiu.

No, ciekawe z kim mam do czynienia. All Might? Hawks? A może nawet sam Endeavor? O rany, byłabym cholernie wdzięczna. Otworzyłam oczy, chcąc się przekonać kto też zajął się moją parszywą osobą. Nic ciekawego. Oprócz sześciu panów gliniarzy (którzy widząc że jednak niestety żyję skierowali w moją stronę przeklęte spluwy), obecny był dyrektor UA, Eraser Head oraz Present Mic.

- Hanako Akutagawa, mam rację? - zapytał Nezu, pisząc coś w swoim notatniczku.

Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc czy koleś się ze mnie nabija. W całej Japonii przez długi czas moje podobizny wisiały na każdym słupie ogłoszeniowym i komisariacie policji, więc nie sądzę że byłoby łatwo mnie z kimś pomylić. Po cholerę w ogóle pyta?

- Nie sądzę. To jakaś pomyłka. - powiedziałam spokojnie, przyjmując fakty na chłodno. W tym momencie bardziej interesowały mnie kajdany na moich rękach. Westchnęłam, wiedząc że zostały zaprojektowane specjalnie dla mnie. To urocze, że się tak dla mnie starają. Naprawdę. Jestem pewna że mam już własny pokoik w pudle.

- Możecie to ze mnie zdjąć? Chyba nie sądzicie, że taka mała dziewczynka jak ja, da radę was pokiereszować? - zapytałam unosząc dłonie. To żelastwo było ciężkie jak cholera, przysięgam. Jestem pewna, że ważyły z dwadzieścia kilogramów, jak nie więcej.

- Jeżeli kogoś skrzywdzisz, wylądujesz w klatce pięćdziesiąt metrów pod oceanem, pod ścisłym nadzorem. - powiedział Eraser spokojnie, mrużąc niebezpiecznie oczy. Wzruszyłam ramionami wiedząc, że to możliwe. Czy przygotowali dla mnie kilka lokali? No naprawdę, zaczynam myśleć, że znaczę dla nich o wiele więcej niż jakikolwiek inny złoczyńca. Czuję się taka wyjątkowa!

- No to co, może powiecie mi z łaski swojej jaki macie plan wobec mojej cudownej osoby? Widzę, że wzbudziłam w was wiele emocji, w tych glinach szczególnie. - powiedziałam, wskazując na wyżej wymienionych, którzy śledzili każdy mój ruch, każdy oddech. Ja osobiście bardzo nie lubiłam być w centrum uwagi. Nie to co moja druga wersja. O rany, ona by tutaj wszystko obróciła w perzynę.

"Ha! Leżeliby martwi! Nie wiem na co ty czekasz, idiotko!"

- Nie zauważyłaś że nas skuli tym świństwem, łajzo? - mruknęłam, wiedząc, że jeżeli bym ją uwolniła, to i tak tylko by wydarła mordę na tych biednych ludzi. Nawet ich nie chcę skazywać na moje wiązanki. To znaczy jej. Mam na myśli...

- Do kogo mówisz? - zapytał Pan Głośna Japa, pochylając się w moją stronę. Chciałbyś mieć podwójną osobowość? No cóż, osobiście nie polecam. Chociaż z moimi zdolnościami to i tak wyjście lepsze a nie gorsze...

- Na ciebie szkoda mi śliny, domyśl się, panie bohaterze. - odparłam, unosząc podbródek. Nawet nie mam ani chwili prywatności! Mogę dać co najwyżej trzy gwiazdki, bo łóżka mają wygodne.

Cała trójka przyglądała mi się jakiś czas zadając sobie pytania o różne rzeczy, zazwyczaj niczego z nich nie rozumiałam więc nie potrafię ich przytoczyć. Były na temat "ich", "tamtych i owamtych". Siedziałam cichutko, starając się cokolwiek zrozumieć z ich zaszyfrowanej rozmowy. Niczego nie skumałam. Chyba jestem głupsza niż sądziłam.

- Czy czujesz się już dość dobrze żeby móc normalnie funkcjonować? - zapytał Eraser, wciąż próbując przebić mnie swoją suchą gałą na wylot. Normalnie funkcjonować? To zależy co to dla niego znaczy. Dla mnie polowanie na Endeavora. Chyba jednak myślimy o czymś innym.

- Chyba tak. - powiedziałam, nie chcąc drażnić ponad miarę nasze filary cnoty. No ciekawe, ciekawe. Co zaplanowała dla mnie ta magiczna trójka? Eksperymenty laboratoryjne? Sprawdzanie mojej odporności na ból? Szybka egzekucja i ciało do wora?

- W takim razie od dzisiaj będziesz uczęszczać na lekcje. - powiedział dyrektor z usmiechem, przez co doznałam chwilowej śmierci klinicznej.

Na lekcje.

Uczęszczać.

Szkoła.

- Nie błagam! Tylko nie to! - krzyknęłam wiedząc, że to jakiś koszmar w czystej postaci. Potrafię znieść naprawdę wiele, naprawdę! Ale nie to! Nieee, czy ja żyję w symulacji?! To niemożliwe, jak do tego doszło?!

Szkoła. Instytucja, która zabije mój potencjał i wypali chęci do życia. O Boże, dlaczego ja?! Jestem oprychem i łotrem, niech mnie wsadzą do paki!

- No już, nie ciesz się tak Akutagawa. Tam masz mundurek, przebierz się w niego, będę czekał na zewnątrz. - powiedział Eraser, wychodząc z pomieszczenia razem z dyrkiem i Krzykaczem. Kiedy tylko zniknęli, zerknęłam w stronę okna, co nie umknęło uwadze panu władzy.

- Łazienka jest tam. - powiedział, wskazując białe drzwi. Przewróciłam oczami, nie wiedząc czemu tak wszyscy panikują. Chyba nie sądzą, że dam radę dać drapaka w ciągu godziny? W dwie może tak, ale jedną? Nie sądzę.

- Ruchy. - powiedziała Pani Pies, podchodząc z Panią Pies 2. Wzruszyłam ramionami, wstając. Myślą, że założę ten mundurek, który wyglądał jak przebranie striptizerki? Nie mam zamiaru pozbywać się mojego czarnego golfa. Śpię w nim, kąpię się i knuję. Nie mam w planach tak szybko zakończyć naszej współpracy.

W łazience po prostu założyłam za dużą, białą koszulę na moje dotychczasowe ubranie. Składało się ono z wyżej wymienionego golfa, czarnych jeansów, paska i trampek. Nie miałam zamiaru zakładać tej obleśnej spódniczki. Krawat zawiązałam na nadgarstku. Spojrzałam na moje odbicie w lustrze, poprawiając włosy. Były w kolorze jasnego blondu, z fioletowymi końcówkami. Moje oczy były szare, no chyba że ta druga wariatka postanowi przejąć kontrolę.

Zauważyłam, że gliny zabrały moje srebrne pierścionki ale kolczyka w wardze nie ruszyli. Może bali się że ich ugryzę przez sen? Cóż, jeżeli sprzedali moje błyskotki za flachę, będę musiała zrobić się bardzo nieprzyjemna.

- Wychodzimy? - zapytałam z uśmiechem, będąc kochanym dzieckiem.

- Nie przebrałaś się jeszcze. - odparła Pani Pies znudzonym głosem. Pani Pies 2 bez słowa zdjęła mi kajdanki, nakładając metalowe bransolety. Że co, to coś ma mnie powstrzymać przed posiekaniem ich w kosteczkę?

- Nie będę tego nosić, chyba jaja sobie robisz. Jak chcesz to sama w tym biegaj. - powiedziałam, czując się już troszkę rozdrażniona. Nie będzie mi glina mówić co mam nosić! No tak, wybierz mi bieliznę, nie krępuj się!

Kobieta już wzięła wdech żeby powiedzieć, że zaraz mnie skrzywdzi bardzo intensywnie kiedy Pani Pies 2 postanowiła załagodzić sytuację.

- Daj spokój, i bez tego może iść. - odparła, wyprowadzając mnie na zewnątrz. Ha! Jeden zero, frajerzy! Czy mój urok osobisty naprawdę zaczął działać?

Wyszliśmy na korytarz pod obstawą całego oddziału antyterrorystów. Przetarłam oczy, zastanawiając się czy jednak moja ucieczka stąd nie będzie tak łatwa jak mi się wydaje. Widząc Eraser'a od razu ta myśl wpadła mi do głowy. W końcu koleś był totalnym koksem, miał świetną umiejętność. Jest jedynym, który byłby w stanie mnie powalić. Gdyby miał szczęście.

- Poradzimy sobie sami, naprawdę. - powiedział nauczyciel z niesmakiem na widok tylu dzielnych wojaków. Czuje się aż tak pewnie? No ciekawe.

Ruszyliśmy w stronę klasy. Na razie byłam zajęta tworzeniem w głowie mapy budynku, na wszelki wypadek. Wszelki? Dobra, na wypadek wybitnej, zorganizowanej ucieczki. Eraser raczył się odezwać dopiero przed wejściem do klasy.

- Mam na ciebie oko, cały czas. Nie próbuj żadnych sztuczek, wykorzystaj tą szansę.

Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć choćby skinieniem głowy, kiedy mężczyzna otworzył drzwi wchodząc do środka. Powłóczyłam się za nim mając ogromną nadzieję, że nie trafię przypadkiem na... No właśnie.

Shoto Todoroki był właśnie tą osobą, którą dostrzegłam na samym początku. Poczułam się bardzo niekomfortowo, jednak wiedziałam, że muszę zachować zimną krew. Nie strać kontroli, nie wypuszczaj tej drugiej zołzy, nie patrz na Todorokiego. Nie możesz się teraz rozproszyć.

- Hanako?

###
Ok, a więc mamy za sobą pierwszy rozdział tego czegoś. Napisałam to pod wpływem chwili, więc nie bierzcie tego na poważnie, nie wiem kiedy wrzucę drugi rozdział buzi buzi

A i tak jak we wszystkich moich pracach tylko pierwsze rozdziały są takie krótkie, w następnych się rozpędzam uwu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro