Rozdział 2
- Hanako?
- Nie, All Might do cholery, nie widzisz podobieństwa? - wydusiłam, zaciskając pięści. Nie zwracając uwagi na zaniepokojone spojrzenia uczniów, powlokłam się do ostatniej ławki. Była wolna. Cudownie, tam będę miała święty spokój.
"Dobrze, wciąż nikogo nie zabiłaś, jesteś taka silna, dziewczyno! Nie rozśmieszaj mnie!"
- Nikt cię nie pytał o zdanie. - szepnęłam, chcąc stąd jak najszybciej zniknąć. W tym kurwa momencie, zanim faktycznie coś pójdzie bardzo, bardzo nie tak.
- Akutagawa, do pierwszej ławki.
Z moich ust wypłynęło mroczne "kuuuuurwaaaa", które na szczęście zlało się z zszokowanymi okrzykami przyszłych bohaterów. Co? Nie spodziewaliście się, że będziecie pracować z taką osobistością? No niestety, wyszło jak wyszło.
Rzuciłam zniesmaczone spojrzenie jakiemuś czubkowi, który właśnie darł się do człowieka z trawnikiem na głowie. Nie wiem dlaczego według blondyna miał zdychać, ale doszłam do wniosku, że pewnie zakumplowałby się z tą drugą świruską.
"Ten za tobą wydaje się być dobrą mordą."
- Myślisz, że zrobisz z niego złoczyńcę? Nie tak szybko, zdziro. - mruknęłam pod nosem, ale na szczęście nikt nie usłyszał jak wesoło gadam sama do siebie. Usiadłam na krześle, dochodząc do wniosku, że nie mam nawet długopisu. Pan Sucha Gała też to zauważył, więc po chwili dostałam jakiś szkolny egzemplarz podręcznika i nawet czysty zeszyt, razem z długopisem. No, ale we mnie inwestują! Już się poczułam jakbym miała tymczasową licencję! Czy to możliwe, że ktoś z pierwszej trójki siedział w tej sali, na tym krześle? Rany, aż mnie zemdliło.
Przez całą lekcję czułam na sobie spojrzenia tych kretynów, którzy z pasją wlepiali we mnie gały. Miałam ochotę odwrócić się i ich wszystkich posłać w diabły, ale jestem mądrą dziewczynką, potrafiącą panować nad swoimi emocjami. Zamiast sprawić im szybką śmierć, rysowałam jakieś bazgroły na każdym zdjęciu bohatera, które znalazłam w podręczniku. W pewnym momencie podszedł do mnie Aizawa, uważnie przyglądając się, jak wesoło sobie poczyniam.
- No? Który ci się bardziej podoba? Hawks z wąsami czy Best Jeanist z jajami? Obydwie opcje są równie nieprawdopodobne, przyznaj.
- Doprawdy Akutagawa, nie jesteś moją koleżanką.
- No, nie jesteś tak zajebisty, żebym była twoją koleżanką.
- Myślę, że jestem, bardziej niż myślisz.
Przez chwilę mierzyliśmy się nawzajem uważnym wzrokiem, jednak najważniejsze było to żebym nikogo "przypadkiem" nie pokroiła. Pyskówki w tym momencie były barwnymi smaczkami w moim życiu.
Po chwili jednak Eraser dał za wygraną, zawijając się w swój śpiworek. Dobrze, daj spokój człowieku. Stary się odczepił, ale nie mogłam tego samego powiedzieć o tym czubie, który siedział za mną. Niestety.
- Hej, to ty jesteś tą córką Akutagawy? - szepnął blondyn konspiracyjnie, zapewne sądząc, że zwrócę na niego uwagę. Czy on myśli, że będę mu się tłumaczyć z mojego życia? Przewróciłam oczami, mając kolesia głęboko w dupie. Ten jednak nie dał za wygraną i kilka sekund później poczułam, jak od mojej głowy odbija się ołówek od strony tego właśnie pajaca.
W tym momencie moje włosy stały się czarne jak smoła, oczy również. Odwróciłam się powoli w stronę tego wyrafinowanego idioty, ciesząc się, że w końcu mam okazję osobiście sobie popatrzeć na jego pocieszną gębę. Chłopak wyglądał dość niepewnie, a w klasie zapadła cisza jak makiem zasiał.
- Jeszcze raz rzuć czymś we mnie, a zrobię sobie z twoich kości domino. - powiedziałam spokojnie, uśmiechając się.
"Uspokój się franco i natychmiast mnie wypuść! W tej chwili! Jak kogoś załatwisz to i tak ja będę za to odpowiadać!"
- Jesteśmy jedną osobą, frajerko. Skumaj to w końcu. - mruknęłam, wiedząc że usłyszał mnie tylko ten czubunio. Blondyn starał się odsunąć ode mnie jeszcze bardziej, ale nie na wiele mu się to zdało.
- Co się gapisz? Coś szanownemu panu nie pasuje?
- N - nie.
- Nie wkurzaj mnie więcej, bo do ciebie wstanę.
- Akutagawa, albo się uspokoisz, albo stąd wyjdziesz. - odparł Pan Oczko
Nie - Wodne. Widocznie wydawało mu się, że jest jakiś groźny czy coś. Niby cała klasa go szanowała i tak dalej, ale według mnie był właściwie zwykłym przeciętniakiem. Widziałam o wiele lepszych.
- Ooooo! Wybieram opcje numer dwa! Poza tym, jestem spokojna. - powiedziałam z uśmiechem. Czy te oczy mogą kłamać? Wszyscy uważali, że jeżeli moje włosy oraz oczy staną się czarne, to nagle zamieniam się w jakąś krwiożerczą bestię. Po prostu ja lepiej potrafię się posługiwać naszą indywidualnością. Ta idiotka niby zgrywa pewną siebie, ale to ja w czasie zagrożenia zdziałam najwięcej. To ja byłam podczas treningów, nie ona. Jestem lepsza, do cholery!
- Jeszcze słowo i się pożegnamy. - powiedział wolno nauczyciel, sprawiając, że jego oczka stały się czerwone jak Dabi na widok mojej bielizny.
- Sorry, czasami ją nosi. - mruknęłam, wręcz czując jak ciemny kolor spływa z moich włosów żeby ustąpić miejsca blond. Westchnęłam, nie sądząc, że ta lekkomyślna franca tak szybko postanowi przedstawić się światu. Wybornie.
"Hej! Ja jeszcze nie skończyłam!"
Zignorowałam ją, bo nie warto dyskutować ze swoją drugą osobowością. Jak zawsze łatwo mnie przekona, że tym razem powinna sobie polatać na świeżym powietrzu. O nie, nie tym razem!
Lekcja w końcu dobiegła końca, więc analogicznie zaczęła się przerwa. Miałam nadzieję na kilka chwil świętego spokoju, co było bardzo śmiesznym i naiwnym założeniem. Zdążyłam wyłącznie ziewnąć potężnie i konkretnie, kiedy przed moją ławką pojawił się Shoto Zamrażalnik Todoroki.
Dzisiaj przypominał właśnie to urządzenie, z tego względu, iż buźka mu się trochę... Eee... Schłodziła. Kiedy otworzył usta, kawałek szronu spadł na mój podręcznik, konkretnie na stronę ze zdjęciem Hawksa. Błyskawicznie to miejsce nasiąknęło wodą, sprawiając, że bohater numer trzy wyglądał jak przemoknięta kaczka.
- Patrz co narobiłeś. - powiedziałam szybko, nie pozwalając chłopakowi dojść do głosu. Podniosłam podręcznik, przysuwając go przed twarz Czajniczka.
- Przyjrzyj się, co z ciebie za człowiek. Przeproś go teraz. To podchodzi pod profanację.
Shoto spokojnym ruchem wyjął z moich rąk książkę i położył na blacie ławki. Przez cały czas patrzył na mnie z uwagą, jakbym była sobą na zimno. No niestety nie. Nic z tych rzeczy.
Na chwilę zapadła absolutna cisza. Zapewne każdy obecny na sali uczeń UA, chciał zobaczyć jak robię z ich kolegi sałatkę. Zastanawia mnie tylko czy w menu byłaby ona w kategorii "dania na zimno", czy jednak na ciepło.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał chłopak cicho, nie przepadając za byciem w centrum uwagi. Uniosłam brwi, nie wiedząc właściwie jakiej odpowiedzi oczekiwał.
- Do dzisiaj byłam w trakcie knucia jak skutecznie kropnąć ci tatusia. Jak widać.
- Cieszę się, że cię widzę. - powiedział chłopak z lekkim uśmiechem, podając mi dłoń. Przewróciłam oczami, wiedząc, że Shoto miał kij w dupie nawet wtedy kiedy mieliśmy po dziesięć lat.
- Dobra, dobra. Zobaczymy czy dalej będziesz taki zadowolony kiedy rozmażę ci buzię podczas treningu. - odparłam z zadowolonym uśmieszkiem, bujając się na krześle. Todoroki nie zdążył nawet wziąć głębszego wdechu, kiedy podszedł do nas ten dziwak, który wygląda jakby właściwie to chciał zostać złoczyńcą. Szczerze mówiąc, ciekawiła mnie jego pewność siebie, jednak nie chciałam się angażować w jakiekolwiek kontakty z tymi fujarami.
- Te, mieszaniec! To naprawdę jest Akutagawa? - zapytał nasz buntownik, rzucając mi kpiące spojrzenie. Co, nie wierzysz? Skarbie, nie chcesz żebym cię uświadomiła jak bardzo jesteś w błędzie.
- Ja tutaj jestem, słuch mam doskonały. - powiedziałam jedwabiście spokojnym głosem, uśmiechając się pięknie. Nie trwało to długo. Abra kadabra i moje włosy postanowiły zmienić kolor na czarną czerń.
- A co, chcesz autograf? - zapytałam jadowicie, widząc szok na twarzy idioty.
- Shoto, kim jest ten baran?
- Nazywam się Katsuki Bakugo, wystarczy zapytać idiotko! - krzyknął blondyn, uderzając pięścią w moją ławkę, a konkretniej w podręcznik. W twarz Hawksa, dokładnie rzecz ujmując. Wstałam, patrząc na nastolatka chłodno.
- Boże jedyny, nie lej tego biedaka po mordzie. Na dekiel wam wszystkim padło? - zapytałam spokojnie. Biedny kurczaczek.
Katsuki wyglądał jakby miał nam tutaj na miejscu eksplodować. Zacmokałam z naganą, nie rozumiejąc co go tak wzruszyło. Chłopak wskazał na mnie palcem, rzucając mi mordercze spojrzenie.
- Słuchaj ty lepiej uważnie...
- Hej! Przestańcie się kłócić! Proponuję żebyśmy się wszyscy przedstawili! - zawołał z werwą jakiś typek w okularach. Przewróciłam oczami. Tak, nie ma to jak zapamiętywanie kilkunastu imion na raz. Bajecznie.
- To wspaniały pomysł! - zawołałam ze sztucznym uśmiechem, przyklaskując.
- No dalej, opowiedzcie mi o sobie, z chęcią dowiem się jak was pokonać!
Momentalnie chłopakowi zrzedła mina. Rany, jak ja łatwo odbieram ludziom radość z życia. No cóż, ja się tutaj nie pchałam!
- Przecież i tak dowiedziałabyś się tego na treningach. - powiedział okularnik po chwili, wyglądając jakby jego zapał wrócił w podwójnej dawce.
- Nie byłabym tego taka pewna. - mruknęłam, nie sądząc żeby w gruncie rzeczy ktokolwiek pozwolił mi brać w tym udział. No bo co, chwila nieuwagi i mogłabym z łatwością pokroić jakiegoś gówniarza. To byłaby taaaaaaaka strata!
- Ja nazywam się Tenya Iida. Potrafię bardzo szybko biegać, dzięki umieszczonym w moich nogach...
- Czekaj. Czy Ingenium nie jest przypadkiem twoim bratem? - zapytałam, czując, że już gościa nie lubię. Największym problemem byli dla mnie bohaterowie, którzy mogli bardzo szybko się poruszać. Moja indywidualność nie wspomagała mojego ciała pod względem ruchu, mogła tylko atakować i ochraniać. Najgorzej wychodziła mi ucieczka.
- Tak! Ingenium jest moim starszym bratem!
Uniosłam brwi, widząc jak bardzo chłopak jest dumny ze swojej krwi. O rany, chyba jego moralność jest zbyt stabilna i wytrwała żebym mogła wykorzystać go do ucieczki. Cóż, wypatrujmy dalej.
- Ja jestem Ochaco Uraraka. Mogę odciążyć wszystko czego dotknę.
- Fajnie. - rzuciłam, nie chcąc wyjść na jakąś okropną ignorantkę. Jednak jej zdolności nie były jakieś porażające. No dalej, kogo jeszcze mogę spotkać w naszej bohaterskiej klasie? Mdli mnie na samą myśl.
- Fumikage Tokoyami. Moją indywidualnością jest Dark Shadow.
Uśmiechnęłam się bardzo złowrogo, rzucając chłopakowi długie spojrzenie. Koleś wyglądał jakby jeden z jego rodziców był zoofilem. Ale nie to było ważne. Czy trudne będzie przeciągnięcie go na moją stronę? W końcu nie wyglądał jak jakiś dobry chłopiec, noszący babciom zakupy. W przeciwieństwie do tego gadającego Brokuła.
- Nazywam się Izuku Midoriya.
- Twoja zdolność? - zapytałam spokojnie, oczekując czegoś w stylu "umiem dotknąć językiem nosa."
- Eee... Jestem dość silny. - powiedział nastolatek z wahaniem, jednak nie umknął mojej uwadze pewien fakt. Otóż nasz czarujący chuligan Bakugo, zjawiskowo przewrócił oczami, jakby właściwie to chciał coś dodać. Izuku był dość nieśmiały, jednak moim zdaniem istniał inny powód dla którego nie podzielił się ze mną tym, na czym dokładnie polega jego umiejętność.
Podczas kolejnej lekcji rozmyślałam nad tym co takiego ukrywa Brokuł. Nie wiem dlaczego, jednak ta sprawa pochłonęła całą moją uwagę. Bardzo chciałam być świadoma tego jakiego zagrożenia mogę się spodziewać ze strony moich rówieśników. To było ważne, szczególnie jeżeli miałabym szansę uciec na ich oczach. Zakładam, że jeżeli idioci polubią mnie chociaż trochę, to będę miała realne szanse na to żeby sukcesywnie dać nogę.
Kolejna przerwa była dłuższa, żeby każdy mógł w spokoju zjeść lunch. W tym wypadku myślałam, że po prostu będę miała tą chwilkę dla siebie żeby móc w spokoju wypuścić moją "mroczną" wersję. Ciężko było mi przez cały czas trzymać ją na wodzy. I tak wychodziło mi to dość kiepsko, jak widać.
- Chcesz zjeść z nami? - zapytał Shoto, podchodząc do mnie od razu po dzwonku. Z jaką łatwością zniszczył moje nikczemne plany!
- Taa, mogę czasem poudawać, że nie jestem aspołeczną świruską. - mruknęłam, niechętnie wstając. Dałam radę wypchnąć tą kretynkę, przywracając mój blon. Dobrze, wypadałoby chociaż zachować pozory. Może w międzyczasie dowiem się czegoś ciekawego.
Wstałam, będąc odprowadzana przez kilkanaście spojrzeń przyszłych bohaterów. Nie zabijecie mnie wzrokiem. Nie warto marnować energii, kochani.
Kiedy tylko wyszliśmy na korytarz, spotkaliśmy się z Panią Pies 1 oraz Panią Pies 2. Ojej, czy przyszły żeby nieść za mnie torbę? Nie, nic z tych rzeczy. Będą teraz za mną łazić, z gnatem przyłożonym do czaszki, żebym przypadkiem nie spojrzała krzywo na nasz bohaterski narybek.
Boże, nie mają za grosz wyczucia. No tak, czego ja się niby spodziewałam.
Udaliśmy się razem z moją obstawą w kierunku stołówki. Kobiety na szczęście nie nosiły żadnych charakterystycznych mundurów, nie były też uzbrojone po zęby. Obie miały na sobie zwykłe granatowe garnitury, a w uszach nosiły słuchawkę oraz mikrofon, na wypadek gdybym zaczęła sprawiać problemy. Nie zwracały na siebie uwagi otoczenia, co było dla mnie dużą ulgą, jednak dalej nie wiedziałam jakie posiadają indywidualności.
Musiałam dowiedzieć się tego jak najszybciej.
Moje przemyślenia przerwał głos Todorokiego, który wskazywał na jakieś wysokie, dwuskrzydłowe drzwi.
- Tutaj jest stołówka. Tylko proszę, nie siej chaosu, w porządku?
#####
Gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości - indywidualność Hanako jest prawie identyczna jak ta Akutagawy z Bungou stray dogs
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro