Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dwa

Dwa odwołane loty były początkiem.

Rankiem zniknęła, pozostawiając po sobie tylko ślady brązowej pomadki na jego koszuli i zapach jaśminowych perfum, unoszących się w powietrzu przez cały dzień. Wieczorem wróciła, tłumacząc się lotem przełożonym na kolejny dzień i brakiem noclegu. Więc pozwolił jej zostać, mimo że pamiętał, jak z błyszczącymi się od namiaru alkoholu oczami, wspominała o kuzynce, u której miała zatrzymać się na kilka dni pobytu w Lillehammer. Dowiedział się o niej wtedy dwóch rzeczy.

Wcale nie miała na imię Aurore i kłamała częściej niż przewracała oczami. A przecież przewracała oczami non stop.

— Cyrielle?

— Oui.

— Dlaczego akurat Aurore?

— Każdy czasem udaje kogoś, kim nie jest.

Wydało mu się, że była zagubiona, że ciągle szukała swojego miejsca w świecie, który w jej mniemaniu był przepełniony smutkiem i goryczą, przez co tworzyła wokół siebie otoczkę dobra i ciepła. Dlatego pozwolił jej zostać, a później nie protestował, kiedy drugi lot został odwołany, a ona spędziła u niego kolejne tygodnie.

Dwa nieodebrane połączenia uświadomiły mu, że to nie koniec.

Patrzył na telefon wibrujący na szklanym stole, lustrował jej imię wyświetlające się na ekranie, by później prychnąć z pogardą. Przecież nie chciała, żeby czekał, przecież minęły dwa miesiące, przecież zupełnie mu nie z a l e ż a ł o. I właśnie to sprawiło, że o północy podpierał dłonią brodę i dopijał kolejną szklankę whisky, której tak nienawidził od zawsze. Czknął raz, drugi i trzeci, a barman odmówił mu sprzedaży alkoholu, jakby nigdy nie miał złamanego serca.

— Pierdol się. Ty też — warknął w jego stronę, unosząc głowę do góry i wskazał na nieznajomego siedzącego obok. — I ty, ty też, a nawet ty. — Wskazując na kolejne osoby, śmiał się pod nosem, próbując utrzymać równowagę na przestarzałym, drewnianym krześle. Próbował również, kiedy wyrzucono go z baru i potknął się o właśnie nogi. Później wyciągnął telefon i nie wstając z zimnego chodnika, wybrał jej numer.

Nie odebrała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro