19
- Hej Namjoon.
- Co ty znowu zrobiłeś Tae, hm?
- Ugh czy wszyscy już o tym wiedzą?
- Tak. Joona, zostaw to.
- A jak tam u was? Po staremu czy coś się zmieniło?
- Raczej po staremu, nie licząc tego, że Joonie wyrastają ząbki i gryzie Seokjina w dłonie i ramiona.
- * śmiech* Tak szczerze, to mam do ciebie sprawę, hyung.
- No słucham cię. Joonie, powiedziałem, żebyś tego nie ruszała!
- Jak to wyglądało kiedy adoptowaliście Joonie?
- Eh, no cóż. Najpierw złożyliśmy papiery o tym, że chcemy dziecko, nie pijemy, nie palimy, ile zarabiamy i takie tam. Potem pojechaliśmy do domu dziecka w Busan aby....no szczerz - poobserwować dzieci i wtedy Jinnie zobaczył Joonie, która leżała brzuszkiem na dywanie i się śliniła. Potem wskazaliśmy ją opiekunce i w następnym tygodniu przyjechali ci z sądu zobaczyć nasze warunki zamieszkania. W lutym już szkrab był z nami.
- Czyli ogólnie ile zajęło wam to wszystko?
- Z jakieś dwa miesiące, może mniej, bo ogólnie to zwlekaliśmy.
-Dzieki Namjoon. Za wszystko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro