Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20


Taehyung właśnie obierał jabłka na jabłecznik kiedy do mieszkania Junga wbiegł Jungkook. Yoongi tylko podniósł wzrok znad gazety, a widząc Jeona nie chciał im przeszkadzać i wrócił do czytania.

- Tae, chodź ze mną. - wystawil w jego stronę dłoń, a ten tylko prychnął.

- Nawet mnie nie denerwuj. Nigdzie z tobą nie idę.

- To ty mnie nie denerwuj, Jeon. - warknął szatyn i wyrwał mu z dłoni nóż i jabłko. - Jak nie po dobroci, to z przymusu. - w mgnieniu oka podniósł blondyna i zarzucił go sobie jak worek ziemniaków przez ramię. Młodszy pisnął. Klepnął męża w plecy, po chwili jednak rezygnując gdy zdał sobie sprawę, że może spaść. Wystawił środkowego palca w stronę machającego im Mina.

Jechali już dobrą godzinę, nie odzywając się do siebie.

Do czasu.

- Gdzie jedziemy? To nie jest droga do domu, Jeon! - powiedział głośno Tae, zakładając ręce na klatce piersiowej. - Chcesz mnie gdzieś wywieźć?! - podniósł głos blondyn, tracąc cierpliwość gdy jego mąż nie odpowiadał mu na pytania.

- Tae.- zaczął Kook, zatrzymując się na podobczu. Odwrócił się do zdziwionego mężczyzny - Jesteś moim mężem i chociaż jesteśmy w mini separacji, która mam nadzieję się zaraz skończy, to nigdy, przenigdy bym cię nigdzie nie wywiózł, cholera. Kocham Cię i nigdy nie przestanę, ale proszę przestań krzyczeć. Dla mnie ta sytuacja też jest ciężka. Bardzo ciężka, Taeś.

Młodszy już w środku wypowiedzi zaczął cicho płakać i moczyć policzki łzami. Teraz ciągnął nosem.

- J-ja też cię kocham, Kook. Nie chcę żebyś myślał inaczej, ale po prostu czułem się z tym wszystkim źle. Pewnie za jakiś tydzień by mi przeszło. - uśmiechnął się smutno.

- Nie Taeś. Nie przeszłoby ci.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro