Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12.1 - Krótka historia o miłości

- Ta opowieść nie należy do najkrótszych – powiedziała z zalotnym uśmiechem do służącego.

Nigdy nikomu jej zresztą nie przedstawiała. To było tylko pomiędzy nią i siostrą. Jednocześnie stanowiło przeszkodę, której nie potrafiły w swojej relacji pokonać. Zawsze, gdy o tym myślała odczuwała jednocześnie zawiść, zazdrość i smutek. Musiało minąć wiele czasu, by zrozumiała, że te ulotne chwile, pozornego szczęścia zakochanych nie były warte lawiny zdarzeń, które potem wywołały.

- Nie wiem, jak ty, ale ja mam czas – odpowiedział jej tym samym mężczyzna. – Chyba, że będzie to latynoamerykańska opera mydlana, wtedy odpadam.

- Nie do końca wiem, co to opera mydlana, ale to wszystko jest odrobinę skomplikowane.

- Grał na dwa fronty? Jeszcze raz jak mu było?

- I szło mu to wyśmienicie. – W jej głosie było słychać rozdrażnienie, z którego nie zdawała sobie sprawy, aż do tego momentu. Dopiero mając okazję wspomnieć to dokładnie po tylu latach, zrozumiała jak bardzo się myliła. Do niego, do tego, co ich łączyło, do wszystkiego. – Robert – odpowiedziała po chwili i podjęła swoją opowieść, zatapiając się tym samym we wspomnieniach tamtych lat.

W sumie to nie wiem, za co dostałyśmy karę, ale liczy się sam fakt, że coś przeskrobałyśmy. Obie. Polegało to na tym, że musiałyśmy przez miesiąc codziennie pomagać służbie. Miałyśmy na zmianę każdego ranka chodzić na targ po świeże produkty na posiłki. Samo chodzenie na targ nie było złe, często tam bywałyśmy rozejrzeć się za jakimiś tkaninami czy ozdobami. Jednak wstawanie jeszcze przed świtem było dla nas obu niezwykle problematyczne. A więc jak go poznałyśmy?

Rose była pierwsza, domyślasz się, jak to mogło wyglądać. Zaczepił, o coś zapytał, rzucił komplementem. Jej to nie ruszało, ale była grzeczna i odpowiadała, naprawdę musiał jej się spodobać, bo inaczej zignorowałaby go zupełnie. Jedyne prawdziwe informacje, jakie posiadał po ich pierwszym spotkaniu to było jej imię oraz, że ma siostrę.

Problem w tym, że na mnie to od razu zadziałało. Kara się skończyła, a my się nadal z nim spotykałyśmy. Był dobry w zwodzeniu nas, naprawdę dobry, ale niewystarczająco dla Rose. Zorientowała się po pół roku. Chociaż wydaje mi się, że już od dłuższego czasu coś przeczuwała.

Wiedziałam tylko tyle na początku, że jej ukochany ma na imię Robert, w sumie nic więcej nie mówiła. Ja natomiast rozprawiałam nad moim uczuciem przez cały czas. Robert był naprawdę cudownym chłopakiem, tylko chciał dwie sroki za ogon złapać i mu nie wyszło. I taka byłam podekscytowana, że to niezwykły zbieg okoliczności, że nasi ukochani mają tak samo na imię. Byłyśmy młode, głupie i zakochane. To ostatnie to kluczowe słowo, bo żadna z nas nie chciała uwierzyć, że spotykamy się z tym samym mężczyzną. Do czasu, kiedy ona nie zaczęła domyślać się prawdy.

Nie wiem dokładnie, jak to było, ale wydaje mi się, że Rose wyciągnęła to w końcu z niego. Póki wydawało mi się, że Robert był mój, nie miałam nic przeciwko, ale wybrał ją. Wiesz co? Najlepsza cześć, tej historii jest taka, że moja kochana siostra chciała z niego zrezygnować, bo wiedziała, że on mnie uszczęśliwia, ja z tego samego powodu jej tego zabraniałam. Głupia nadal wierzyłam, że spotykamy się z innymi osobami. Jak wracała ze spotkań z nim, była uśmiechnięta od ucha do ucha i pełna radości, chęci do życia. Jak tak teraz o tym myślę, to łapię się za głowę, jak bardzo chore i nieprzyzwoite to było.

Pytasz, jak się spotykaliśmy? Czytałeś Romeo i Julię? Nie cierpię tego i nie wiem, czy żałować czasu, jaki na to poświęciłam w tym stuleciu. Dobrze, że u nas to tak nie wyglądało. Zawsze nocą i nigdy na krótko. To były spacery, przesiadywanie nad jeziorem czy rzeką w lesie, pikniki i tym podobne. Niestety nie mieliśmy takich udogodnień jak dzisiejsze kina czy restauracje. To trwało jeszcze jakiś dobry rok.

Potem coś zaczęło się sypać. Rose z randek przychodziła roztrzęsiona, zdenerwowana, czasami zapłakana. Kiedy to moje spotkania z Robertem były bardziej romantyczne niż zwykle. Po trzech miesiącach wyciągnęłam od niej, o co chodziło. Nasz ukochany namawiał ją do odejścia, na co ona się nie godziła. Gdy się o tym dowiedziałam, byłam tak wściekła, jak jeszcze nigdy. Poza tym próbował namówić Rose, żeby zabiła kogoś, komu on wisiał dużą sumę pieniędzy. Tak, odbieramy życia, to prawda, ale nie od tak, przechadzając się ulica. Nie zabijaliśmy, jeśli ktoś nie był zleceniem, lub nie zagrażał bezpośrednio w jakiś sposób rodzinie.

Nie przejmowałam się rozterkami siostry, bo byłam zbyt zajęta porównywaniem jej do siebie. Zastanawiałam się tylko, czemu ucieczki nie zaproponował mnie tylko jej? Dlaczego właśnie dokonał takiego, a nie innego wyboru? Byłam tylko łatwym dodatkiem do jej osoby? Już wtedy w końcu dotarło do mnie, że spotykamy się z tą samą osobą.

No to, co zrobiłam? Poszłam do wujka Cesara opowiedzieć mu o wszystkim i gdzie miała się z nim spotkać, żeby poinformować go o swojej ostatecznej decyzji. Wiesz, jaka spotkała ją kara. Przeprowadzili na niej ten eksperyment i zrobili to, co wy nazywacie teraz hibernacją. Ja też nie byłam jednak bez winy. Również się z nim spotykałam i dałam z siebie zrobić drugą srokę. Naprawdę byłyśmy głupie, nie sądzisz?

Moja kara trwała dziesięć lat, kazali mi obserwować Roberta tylko po to, żebym mogła widzieć, jak znajduje sobie inną kobietę, zakłada rodzinę, a potem wychowuje dzieci. Nie kochałam go od dawna, ale gdzieś tam mnie to raniło. Nie mogłam dłużej tego znieść, poprosiłam, żeby zrobili ze mną to samo, co z Rosalie, mając nadzieję, że kiedyś obudzimy się w tym samym czasie i będę w stanie jej to wynagrodzić. Jesteś taki zdziwiony?

Ona nadal nie wie, że to wszystko przeze mnie, że to ja powiedziałam o wszystkim wujkowi, zamiast kazać jej i sobie od razu też zerwać z nim wszelki kontakt. Obie byłyśmy na to za słabe i chyba zbyt o siebie zazdrosne. Nieciekawa historia. Wydaje się taka krótka z perspektywy czasu, ale bolesna i do tego bez szczęśliwego zakończenia. Zawsze jednak mogło być gorzej nieprawdaż?

---------------------------------------------------------------------------------

Brakowało mi trochę publikowania, więc postanowiłam wrzucić ten krótki podrozdzialik. Ta historia jest obecnie poprawiana, bo ze wszystkim publikowanych jest najkrótsza. Nie jestem pewna, czy pojawią się nowe wątki, raczej nie. Ewentualnie coś się pozmienia i dojdzie po kilkaset słów na rozdział, ale nie będzie potrzeby, aby czytać wszystko od początku. Mam również cichą nadzieję, że uda mi się teraz publikować całą resztę z pewną regularnością. Dziękuję serdecznie za wszystkie uwagi, komentarze i rady. :) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro