Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niespodziewany gość

Chłopak ściągnął kask a mokre blond włosy przyklejone do jego czoła sprawiły że mimo iż zrobił na mnie bardzo złe wrażenie, wydawał się całkiem uroczy.

-Ren-Zaśmiał się bezczelnie-Zapamiętaj to imię, bo dziś w nocy będziesz je krzyczeć.

-Wal się-Warknęłam na niego i odwróciłam się na pięcie. Nie mógł wymyślić czegoś  bardziej oryginalnego? Takie teksty wyszły z mody już przed moim urodzeniem.

-Spokojnie brzydalu, to tylko propozycja-Znów założył kask-Na razie.

---

-Już nie mogę! Ile jeszcze zamierzasz siedzieć nad tym dziadostwem!-Zerwałam się oburzona, prostując przy tym zdrętwiałe ciało.

Mateusz puścił moją uwagę mimo uszu, by po chwili wrócić do tworzenia swojego szkicu. Dziś rano, sama zaproponowałam mu aby naszkicował mój portret, jednak nie miałam pojęcia że będzie trwało to tyle czasu.

Wzięłam głęboki oddech i usiadałam z powrotem na fotelu. Mój współlokator zaśmiał się gardłowo, lecz ja nie zareagowałam. 

Miałam za sobą bardzo ciężki dzień. Po pracy udałam się do księgarni, jednak przez ucieczkę autobusu nie dojechałam do domu na czas i musiałam zjeść zimny obiad. Gdyby tego było mało, od rana, ciemne chmury szykowały coś wielkiego co teraz przeistoczyło się w ulewę.

Ciszę w pomieszczeniu przerwało rytmiczne pukanie do drzwi.

Mateusz zerwał się jak poparzony i pobiegł w ich kierunku. Z korytarza słyszałam tylko stłumione głosy i dźwięk uderzających o siebie kluczy.

-Mat? Kto przyszedł? Zamówiłeś pizzę? Jestem głodna-Zapytałam słysząc zbliżające się kroki.

-Ami, to jest Ren, miał wpaść do mnie trochę później ale myślę że nie masz nic przeciwko.

Pokazałam mu podniesiony  kciuk.

Ren, coś mi mówiło to imię. 

Kiedy do salonu szedł blondyn którego spotkałam ostatnio na ulicy, olśniło mnie. Stwierdziłam jednak, że najlepszym posunięciem będzie udawanie że go nie pamiętam. 

Wstałam leniwie z fotela i podeszłam do chłopaka.

-Amelia-Uśmiechnęłam się wyciągając mu dłoń-Dla przyjaciół Ami, ale ty możesz mówić mi Amelia-Uniosłam brwi wyczekując jego reakcji

Miał kamienną twarz w której nie można było się doczytać żadnych emocji, jednak uniesiony prawy kącik ust, skutecznie popsuł ten efekt.

-Chyba już się znamy-Pocałował wierzch mojej dłoni

-Raczej wątpię-Rzuciłam marszcząc delikatnie brwi-Gdybyście czegoś potrzebowali będę u siebie-Powiedziałam do Mateusza po czym wbiegłam na schody

Nacisnęłam starą klamkę i rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Szaro czerwony pokój, wyglądał niezwykle przyjaźnie, a długie czarne firanki przysłaniały siedzącego w klatce na parapecie kanarka.

Ściągnęłam z półki książkę z mojej ulubionej serii, po czym przekartkowałam ją zaciągając się zapachem papieru. W tym samym momencie drzwi mojego pokoju otworzyły się ukazując mi przystojnego mężczyznę.

-Wąchanie starych książek to jakiś twój fetysz?-Ren parsknął śmiechem, a ja tylko uśmiechnęłam się delikatnie.

-Bardzo możliwe-Odłożyłam książkę na półkę-Przeszkadza ci to?-Usiadłam po turecku na łóżku, wyciągając przy tym telefon z kieszeni.

-Na dłuższą metę mogę mieś z tym problem-Odpowiedział chłopak i usiadł obok-Mati wyszedł do sklepu pa fajki, jak wróci będziemy oglądać jakieś filmy. Chcesz dołączyć?-Zapytał niby od niechcenia 

Spojrzałam na porozrzucane projekty tatuażów na które czekają klienci i westchnęłam.

-Dzięki, ale mam zajęcie-Wstałam uchylając drzwi, dając mu jednocześnie do zrozumienia że powinien wyjść.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro