Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog 1

Zanim zaczniecie czytaci, to wiedzcie, że miałam to już w głowie jakiś czas temu i nie brałam żadnych komentarzy pod uwage. To moja książka i ja piszę ciąg dalszy. Być może wam się nie spodoba choć mam cichą nadzieje, że nadal wam będzie się podobać.

           ***dwa tygodnie później***

Od dwóch tygodni nie wychodze z domu. Całymi dniami siedze w swoimi pokoju. Nie odbieram od nikogo telefonów, ani nie odpisuje na smsy. Przez cały czas leże w swoim łóżku. Gapie się w sufit.

- Ambar słońce zjedz coś. - poprosił mnie tata.

- Nie jestem głodna. - odpowiedziałam.

- Esmeralda chcę cię zobaczyć. - zawiadomił mnie.

- Powiedz jej, że mnie nie ma. - mruknęłam przykrywając się kołdrą.

Od dwóch tygodni nie widziałam się z Isac'iem. Nie mam o nim żadnych wieści. Kompletnie nic o nim nie wiem. Tak bardzo chciałambym się do niego odezwać. Przytulić, a przede wszystkim wypłakać na jego ramieniu.

- Ambar wstawaj. - usłyszałam głos Esmeraldy. Odrzuciłam kołdre na bok. - Wyglądasz strasznie. - zauważyła, a po moim policzku spłyneła łza, a za nią kolejna.

- Esmeralda. - wydusiłam i mocno się do niej przytuliłam. - To nie tak miało być. Ja tego nie chciałam. - mówiłam płacząc.

- Co się stało. Pomoge ci, ale musze wiedzieć wszystko od samego początku. - powiedziała, a ja miałam dosyć. Musiałam się komuś wygadać, bo czuje, że jak tego nie zrobie, to zrobie coś sobie...

- Es ja...dzień przed moimi urodzinami przyszedł do mnie pan Patric...powiedział mi, że Dylan nie wrócił do domu i strasznie się o niego martwi. Poprosił mnie, żebym dała numer do ciebie, Shawna i Isaca. Zgodziłam się i poszłam na góre po telefon, a kiedy przyszłam i napiłam się wody to...- przerwałam. Nie chciałam dokańczać. Było mi strasznie wstyd.

- To? - dopytywała.

- To...straciłam przytomności. Następnego dnia, w dniu moich urodzin obudziłam się i...leżałam naga w łóżku, a on...- wybuchłam nie kontrolowanym płaczem. Nie mogłam się powstrzymać. - Esmeralda ten potwór mnie zgwałcił. - wydusiłam, a ona mnie przytuliła.

- Musisz to komuś powiedzieć. - stwierdziła.

- Nie. Nie moge. - przyznałam.

- Dlaczego? Musisz on cię skrzywdził i ten chuj musi za to zapłacić. - powiedziała.

- Ale on ma nagranie ze mną. Jeżeli komukolwiek powiem to on wrzuci to do internetu. - wytłumaczyłam.

- To co chcesz zrobić? - zapytała.

- Zapomnieć. - mruknęłam.

- A co jest z Isac'iem? Wiesz, że następnego dnia po twoich urodzinach wyjechał. Co ty mu powiedziałaś? - dopytywała.

- Powiedziałam mu, że go zdradziłam. - odpowiedziałam.

- Źle zrobiłaś. On naprawde cię kocha. Dla ciebie zmienił się. Powinien znać prawde. - powiedziała.

- Będzie się mną brzydzić. - odparłam i wstałam na równe nogi, ale od razu tego pożałowałam gdyż zakreciło mi się w głowie.

- Ambar wszystko w porządku? - spytała.

- Tak to z emocji. - odparłam.

- Jesteś strasznie blada...- usłyszałam tylko tyle, bo po chwili upadłam na podłoge...

                                ***

- Gdzie ja jestem? - zapytałam, kiedy tylko otworzyłam oczy.

- W szpitalu. - odpowiedział tata. Był jakiś inny. Smutny? Zły? Nie potrawiłam odgadnąć jego emocji.

- Co się stało? - dopytywałam.

- Ambar jesteś w drugim tygodniu ciąży. - odpowiedziała Esmeralda.

- Co? - spojrzałam na nią z przerażeniem tak samo jak ona na mnie. Doskonale wiedziała o czym myśle. To może być dziecko tego drańa!

- Pójde porozmawiać z lekarzem. - zawiadomił mój tata i wyszedł.

- Esmeralda to może być dziecko tego bydlaka! - powiedziałam załamajacym się tonem.

- Spokojnie. To może być też dziecko Isaca. - próbowała mnie pocieszyć.

- Es ja muszę stąd wyjechać...

Koniec część pierwszej. Część drugą zaczne po wycieczce czyli tak 14-15 maja. Wiem, że wiele osób nie chciało takiego zbiegu zdarzeń, ale ja tak chcę👌

Jak tam wrażenia?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro