Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

44. "Brakowało mi ciebie braciszku"

Macie co ja będę wam żałować😂 to się nazywa już maraton😂👌

Jak dobrze pójdzie to jeszcze w tym tygodniu postaram się skończyć pierwszą częśc Bezczelny Sąsiad❤ ale nic nie obiecuje...to zależy od mojej weny.

Po dwóch godzinach siedzenia u mnie Isac nadal nic nie mówił. Milczał, a kiedy zadawałam mu pytania, to odpowiadał krótkimi odpowiedziami.

- To my będziemy się już zbierać. - zawiadomiła nas Esmeralda. - Do jutra. - dodała i pociągnęła Dylana za rękę.

- Tylko użyjcie gumek. - upomniał nas Dylan.

- Wzajemnie! - odgryzłam się i pokazałam język. Po chwili w pokoju zostałam tylko ja i Nives. - Isac wszystko w porządku? - zapytałam.

- Tak. - odpowiedział.

- Um...bo od dwóch godzin prawie się nie odzywasz i...- przerwał mi.

- Wszystko ze mną w porządku. - odparł. Po jakiś dwóch minutach dostał smsa.

- Kto to? - zapytałam, a Nives po przeczytaniu wiadomości był jakiś dziwny. Nie potrafie odgadnąć jakie emocje trzyma w sobie.

- Nikt ważny. - mruknął. - Skarbie muszę już iść. - pocałował mnie w usta, a kiedy chciał wyjść zadałam mu kolejne pytanie.

- Zobaczymy się jutro? - spytałam.

- Nie wiem. - odparł i wyszedł z mojego pokoju. Od razu pomyślałam, że może chodzić o pana Patrica, więc zeszłam na dół.

- Dlaczego Isac tak szybko wyszedł? - zapytał mój tata.

- Coś ważnego mu wyskoczyło. - skłamałam.

- W takim razie zostań z nami. - zaproponował pan Cuper, a ja usiadłam przy stole. - Dylan wyszedł już? - spytał.

- Tak, pana syn wyszedł razem z Esmeraldą. - mruknęłam.

- To ja już też będę wracała do domu. - powiedziała Veronica.

- Od prowadze Cię. - powiedział Logan.

- Nie. - odmówiła. - Zamówiłam już taxsówke. - dodała. Pocałowała mojego brata i wyszła.

- Jak już późno. - mruknął pod nosem pan Patric, kiedy spojrzał na zegarek, który wisi na ścianie. - Będę już szedł. - dodał. Pożegnał się z moim tatą i Loganem. - Pa księżniczko. - zwrócił się do mnie i potajemnie póścił mi oczko. W tym momencie chciałam mu wydrapać te jego brzydkie ślepia.

- Do widzenia, panie Patricu. - specjialnie dałam nacisk na "panie". Doskonale wiem, że tego nie lubi.

Po wyjściu wszystkich gości spowrotem poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na swoje łóżko. Zaczełam myśleć o Isacu.

- Ambar wszystko gra? - zapytał mój brat.

- Obchodzi cie to? - warknęłam.

- Jestem twoim bratem...- przerwałam mu.

- Który uwierzył dziwce, zamiast własnej siostrze. - odparłam.

- Ambar nie obrażaj Veronici. - upomniał mnie. - Mała jesteś dla mnie ważna...- kolejny raz mu przerwałam.

- Ale nie najważniejsza. - zauważyłam.
- Mimo to kocham cię strasznie i boli mnie fakt, że jesteś smutna. - powiedział i delikatnie uśmiechnął się do mnie. - Zgoda? - spytał, a ja przewróciłam oczami.

- Ugh zgoda śmierdzielu. - zgodziłam się i mocno się do niego wtuliłam. - Brakowało mi ciebie braciszku. - dodałam.

- Mi ciebie też gaduło. - odparł.

Pov. Isac

- Shawn o co chodzi? - zapytałem, kiedy tylko dotarłem do opuszczonej fabryki.

- Jest problem. - zawiadomił.

- Jaki? - spytałem.

- Znaleźli cie...kurwa znaleźli! - odpowiedział.

- O kurwa...

Jak myślicie o co może chodzic? ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro