Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.40."Prześpie się tylko z Ambar"

Punktualnie o dwudziestej drugiej zatrzymaliśmy się przed domem, a raczej willą Cupera. W tym momencie zastanawiałem się dlaczego Dylan nie mieszka ze swoim ojcem, ale od razu przypomniałem sobie jakim Patric jest chujem i to wszystko wyjaśniało.

- To co robimy? - zapytał Shawn.

- Ja idę do niego, a ty zostajesz w samochodzie. - odpowiedziałem.

- Stary - zaczął - nie pozwole, żebyś popełnił jakąś głupote. Idę z tobą. - dodał i bez slowa wyszedł z auta, a ja wkurwiony za nim. Zapukałem dwa razy, ale nikt nie otwierał. Cisza.

- Co do chuja? Czemu nikt nie otwiera? - spytałem.

- Nie wiem. Może dlatego, że jest  dwudziesta druga i każdy już śpi? - powiedział ironicznie.

- No właśnie. Kto o dwudziestej drugiej już śpi? - upierałem się przy swoim i ponownie zadzwoniłem do drzwi. Nikt nie odpowiada. Wkurwiłem się i zaczęłem walić.

- Kurwa co ty wyprawiasz?! - przerwał mi Mendes, ale w chwili kiedy miałem mu odpowiedzieć drzwi się otworzyli, a w nich staneła starsza kobieta w piżamie. No to przynajmniej mam odpowiedź kto o tej godzinie śpi.

- Szukamy Cupera. - odezwałem się po dłuższej chwili czasu.

- Pana Patrica nie ma. - powiedziała.

- Gdzie jest i kiedy wróci? - dopytywałem.

- Jest w Argetynie, ale nie wiem kiedy wróci. - odpowiedziała, a mi na moment serce staneło. Co jeżeli ten bydlak porwał Ambar aż tam?

- Kiedy wyjechał? - zapytał Mendes.

- Dokładnie nie pamiętam, ale około mięsiąca temu. - mruknęła, a ja odetchnełem.

- Jeżeli pani kłamie, to wróce tutaj. - ostrzegłem ją i odeszłem bez słowa. Wsiadłem do auta.

- Isac, znajdziemy ją...- przerwałem mu.

- Wiem, ale straciliśmy dzień. Teraz moglibyśmy na przykład szukać innych tropów. - wkurwiłem się. Shawn już nic nie odpowiedział, tylko ruszył.

- Wracamy do domu. - stwierdził Mendes.

- Nie ma mowy - odmówiłem - musimy pojechać w jeszcze jedno miejsce. - dodałem, a on przewrócił oczami.

- Isac, jest już późno. Musisz pojechać do domu i się przespać...- przerwałem mu.

- Prześpie się tylko z Ambar - poinformowałem go - Co ty byś na moim miejscu zrobił jakby porawli twoją dziewczyne? - zapytałem.

- Szukałbym jej. - weschnął.

- No właśnie. - wygrałem.

- To gdzie mam teraz jechać? - pytał.

- Do chuja, któremu wisze milion dolarów. - powiedziałem i od razu przypomniała mi się jego propozycja. Co jeżeli ten jebany ganster porwał Ambar, bo ja się nie zgodziłem na jego oferte? Przysiegam, że jak mojej dziewcznie chociaż włos z głowy spadnie, to zabije skurwysyna i nie będę żałował. Nawet nie zauważyłem jak się zatrzymaliśmy. Chciałem wyjść z auta, ale przeszkodził mi mój kierowca.

- Nives, pamiętaj, że masz jeszcze małą córeczke, która potrzebuje ojca. Jak będziesz chciał coś głupiego zrobić, to pomyśl o Nicol. - dał mi lekcje życia, a potem wysiadł, a ja zaraz po nim.

Jak myślicie co będzie potem?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro