Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.13. "Jestem ojcem..."

Dodaje jeszcze jeden, bo wczoraj nie było

Rozdział dedykuje:

XxKlaraPLxX
babisiaaa
CoraMadrosci
mysz2005



- Proszę przyjści za trzy dni i odebrać wyniki. - poinformowała nas młoda lekarka, a ja bez słowa wyszłam z gabinetu. Chciałam jak najszybciej stąd wyjść i być przy Nicol. Myśl, ten zboczeniec tu jest nie daje mi spokoju.
- Poczekaj! - krzyknął, ale ja nie miałam zamiaru czekać na niego. Zrobiłam swoje. Miałam zrobić testy drugi raz i zrobiłam, więc niech on się ode mnie odwali. Po chwili poczułam mocny uścisk na nadgarstku.

- Czego ty chcesz?! - warknęłam. Byłam pewna siebie, ponieważ byliśmy na ulicy gdzie jest mnóstwo ludzi i wiem, że tu mi nic nie zrobi.

- Grzeczniej. Chcę iść na spacer z Nicol. - powiedział, a ja wybuchłam głośnym śmiechem. Miałam w dupie to, że ludzie się na nas patrzą.

- Nigdy ci na to nie pozwole. - odparłam.

- Jestem ojcem...- przerwałam mu.

- Nie jesteś nim i w końcu to zrozum. - wkurzyłam się.

- Ja myśle, że to moje dziecko. - mruknął.

- To źle myślisz i do czasu wyników nie zbliżaj się do mojej córki. - warknęłam i odeszłam. W środku cała się trzęsłam. Cholernie się bałam, ale udało mi się.

Czułam za sobą kroki. Jego kroki, ale na szczęście zauważyłam Alana.

- Alan! - krzyknęłam i pobiegłam do niego zostawiając tego skurwiela samego.

- Cześć. Co ty tutaj robisz? - zapytał.

- Spaceruje. - skłamałam. - A ty? - spytałam.

- Pracuje i tak się składa, że szukamy osób do pracy. Może ty byś mogła? - pytał.

- Jaka to praca? - dopytywałam.

- W lodziarni. - odparł.

- Musze się zastanowić. - przyznałam. - Dlaczego nie mieszkasz już z Nivesem? - pytałam.

- Wyrzucił mnie z domu i z drużyny...- przerwała mu.

- Dlaczego? To przeze mnie, tak? - zapytałam.

- Być może. - odpowiedział.

                   

                  •trzy dni później

W końcu dziś Cuper zrozumie, że Nicol nie jest jego córką. Przez te trzy cholerne dni nachodził mnie i pytał się jak się czuje moja córka. Pan Patric chciał przyjechać po mnie, ale nie zgodziłam się. Nigdy więcej nie będę z nim w jednym pomieszczeniu. Nigdy więcej nie popełnie tego błędu.

- Nie denerwuj się tak. - pocieszała mnie Esmeralda.

- Chcę mieć to już za sobą. Całe szczęście wiem, że to Isac jest ojcem Nicol i to mnie troche uspokaja. Z dwojga złego wole tego dupka niż zboczeńca. - przyznałam, a na samą myśl o Isacu zrobiło mi się przykro. Od wyznania mu prawdy nie widziałam go, ani z nim nie rozmawiałam. Przez cholerne cztery dni ma mnie w dupie, ale tu nie chodzi o mnie tylko o Nicol. Rozumiem, że na początku był w szoku, ale do cholery minęło jux cztery pieprzone dni, a on nic.

- Skarbie teraz nasza kolej. - zawiadomił mnie pan Patric, a ja bez słowa weszłam razem z nim do gabinetu.

- Proszę tu są wyniki. - lekarka podała nam wyniki, a ja złapałam je szybko zaczęłam czytać.

Trochę jeszcze się z wami podrocze😂❤ spokojnie postaram się dodać dziś jeszcze jeden, ale nic nie obiecuje❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro