Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25."Jak ty masz w końcu na imię?"

Postanowiłam, że dodam rozdział szybciej, a wy oczywiście poprawiajcie mnie, a jak z osobami, które chcieli mi poprawiać błędy? Bo ja bez tych komentarzy nie dam rady poprawić. Dodaje rozdział, bo mi się nudzi. Następny, jak tylko pomożecie mi poprawić błędy.

                   *dzień później*

- Esmeralda ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytałam blondynki, która się głupio uśmiecha i kiwała głową na tak.

- Słuchałam na początku, a potem zaczęłaś mnie nudzić. - odpowiedziała. - Czyli można powiedzieć, że byłaś na randce z Isac'iem...- przerwałam jej.

- Nie! - zaprzeczyłam.

- Masz racje nie byłaś, ale dziś wieczorem pójdziesz z nim do jego ciotki, jako jego dziewczyna. - powiedziała.

- Przestań. - mruknęłam. - Musiałam iść z nim wczoraj, bo trzeba było się troche poznać przed dzisiejszym przedstawieniem przed jego ciotką. - wytłumaczyłam. - Gdybym tego nie zrobiła to on nie zaśpiewa ze mną za trzy dni tej głupiej piosenki i będę musiała poprawiać semestr. - dodałam.

- A co z Dylanem? - zapytała. - Kiedy masz zamiar powiedzieć mu swoje prawdziwe imię? - dopytywała.

- Nie wiem. - przyznałam.

- Muszę, już iść. - zaczęła. - A ty daj mi znak, jak było udawać dziewczynę szkolnego złego chłopca. - mruknęła. - To pa Ambar! - krzyknęła.

- Jak ty masz w końcu na imię? - podskoczyłam do góry, kiedy usłyszałam za sobą głos Dylana.

- Nie powinno Cię to obchodzić. - odparłam, a kiedy chciałam odejść to poczułam  uścisk na prawym nadgarstku.

- Co robiłaś wtedy sama w lesie? Dlaczego na mnie wpadłaś i nie powiedziałaś swojego prawdziwego imienia? - zadawał pytania.

- A ty co w dedektywa się bawisz? - zapytałam i wyrwałam ręke z mocnego uścisku. - Lubię chodzić sama wieczorami na spacery. Wpadłam na ciebie, bo cię nie zauważyłam, a nie powiedziałam swojego prawdziwego imienia, bo cię nie znałam i nie chciałam mówić swoich danych. - skłamałam.

- Ambar kłamać to ty nie umisz. - odpowiedział, a ja po prostu odeszłam.

                            ***

O godzinie siedemnastej byłam gotowa. Nie chcę się przechwalać, ani nic z tych rzeczy, ale wyglądam świetnie. Długa do kostek, miętowa z cekinami suknia idealnie pasowała do czarnych szpilek i tego samego koloru torebki. Włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone, a makijaż składał się z pudru na policzkach, tłuszu na rzęsach i czerwonej szminki na ustach.

Kilka minut później zeszłam na dół do mojego głupiego brata, który leżał na kanapie i oglądał coś w telewizji.

- No no siostra dla kogo tak się wystroiłaś? - zapytał. - Nic nie mówiłaś, że masz chłopaka. - dodał.

- Bo nie mam. - odparłam. - Idę z Es do klubu. - skłamałam. Nie chciałam mówić Loganowi o tym układzie, bo wiem, że  nie spodobało mu się. A pozatym on sam nie chciał, abym utrzymywała kontakt z Nivesem. Po chwili dostałam smsa.

Isac: Czekam przed twoim domem.

No więc będę musiała przez dwie godziny uśmiechać się, zachowywać się, jak grzeczna, miła panna z dobrego domu, która zna wszystkie dobre maniery, a przede wszystkim być dobra i miła dla Isaca...kto chcę się zamienić?

No więc kto chcę się zamienić z Ambar? 😂 Poprawiajcie mnie, a kiedy tylko skończę poprawiać wszystko to dodam następny. Nie będę ukrywała, że dodałam ten rozdział tylko po to, aby was zachęcić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro