Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.32."Brać go"

Bardzo was przepraszam za brak rozdziałów, ale źle się czułam. Nadal boli mnie głowa i brzuch, ale postanowiłam coś napisać, żeby nie myśleć o bólu.

Pov. Isac

Całe cztery godziny czekałem w samochodzie, ale opłacało mi się. W końcu o dwudziestej trzeciej wyszedł ze swojej firmy ten chuj.

- Brać go. - powiedziałem do  Shawna, a on szybko wykonał polecenie. Wyszedł z auta z maską na twarzy i potraktował paralizatorem Cupera. Wciągnął go do samochodu, a po chwili odjechaliśmy. Chciałem również poprosić Dylana, ale było by to nie zrecznie, ponieważ niestety to jest jego ojciec. Współczułem mu.

- Co chcesz z nim zrobić? - zapytał Mendes.

- To co zrobił Ambar. - odpowiedziałem.

- Nie rozumiem. - przyznał.

- Nie musisz. Wystarczy, że ja rozumiem. - odparłem.

- Nie chcę, żebyś wpakował się w jeszcze wieksze kłopoty. Wystarczy, że szukają cię te chuje. - mruknął.

- Nawet nie wiesz jaką mam ochotę go zabić, ale nie mogę. Szkoda mi rąk na tego skurwysyna. - wytłumaczyłem, a po pół godzinnej jazdy byliśmy na miejscu. W starej opuszczonej fabryce. Mendes wyciągnął wciąż nie przytomnego mężczyzne i kiedy weszliśmy do budynku, to po prostu go rzucił na podłoge.

- Związać go? - spytał.

- Tak. - odpowiedziałem krótko i wyszedłem z fabryki, żeby zadzwonić do Arona.

- Halo? - odebrał po dwóch sygnałach.

- Cześć, Aron. - przywitałem się. - Chcesz się zabawić? - spytałem.

- Jasne. - odparł.

- Przyjdz jutro wieczorem do fabryki. - mruknąłem i się rozłączyłem. Miałem już w głowie wymyślony plan.

- Po co ci Aron? - zapytał Shawn, który najwidoczniej wszystko podsuchiwał.

- Dowiesz się w swoimi czasie. - mruknąłem.

                           ***

Następnego dnia wieczorem weszłem do tego śmiecia. Leżał przywiązany do rozpierdolonego grzejnika. W prawej ręce trzyma kawałek suchego chleba, a w drugiej szklanke wody. Tak wiem nawet na to nie zasługuje, ale nie chcę go zabić, ale upokorzyć. Na mój widok zrobił się strasznie blady.

- Co ty tutaj robisz? Przecież ty nie żyjesz. - zapatał. 

- Kurwa jakim prawem straszyłeś Ambar przez tyle czasu!? Chciałeś ją zgwałcić. Jak dla mnie nie jesteś facetem tylko zwykłym chujem. - warknęłem.

- Nicol jest moją córką! - kłamał.

- Znam całą prawde, więc się nie pogrążaj. - ostrzegłem go.

- Co chcesz ze mną zrobić? - spytał.

- To samo co chciałeś zrobić Ambar. - mruknęłem, ale on nadal nie zrozumiał. - Chciałeś się ruchać i będziesz, a ja to wszystko będę nagrywać. - dodałem i włączyłem kamerke. - Aron! - zawołałem otyłego i obleśnego mężczyzne. Mimo to bardzo go lubie, a co najważniejsze jest innej orientacji i chętnie się zabawi z tym chujem. - Jest twój. Miłej zabawy. - zwróciłem się do niego i wyszedłem. Czułem się bez karny, bo doskonale wiedziałem, że ten idiota nie zgłosi tego na policje, bo ja zostawiłem tam kamerke, która wszystko nagrywa.

- Bierz go do mordy, bo ci łeb ostrzele! - usłyszałem tylko pod drzwiami i zaśmiałem się oraz odeszłem, żeby więcej nie słuchać ich.






W końcu coś napisałam, ale boli mnie wszystko i nie wiem czy jutro coś dodam. Przepraszam :(

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro