Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22

    Zadanie mu pytania: jak mnie tu do cholery znalazł, byłoby głupie, bo doskonale znałam na nie odpowiedź, dlatego milczałam. Oboje milczeliśmy. On, jakby zapomniał, po co mnie w ogóle szukał, a ja nie mogłam otrząsnąć się z szoku. Spuścił wzrok na ziemię i zmarszczył brwi, co oznaczało, że nad czymś myślał. Zaczęłam nerwowo wyginać palce w każdą stronę, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Mia, idiotko! Zraniłaś go i teraz masz to naprawić! Mój wewnętrzny głos miał rację. Mogłam nie wiedzieć, jak poukładać swoje życie, ale kosztem tego nie mogło być ranienie Zayn'a. Przełknęłam głośno ślinę, po czym wyszłam na dwór, zamykając za sobą drzwi. Zayn widocznie był tym zaskoczony, bo podniósł na mnie swój zagubiony wzrok. On też nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Podeszłam do niego, jeszcze bardziej go zaskakując, a następnie mocno się do niego przytuliłam. Na początku się spiął, ale zaraz potem rozluźnił, tuląc mnie do siebie.
- Przepraszam, Zayn - powiedziałam w jego koszulkę, bowiem nadal nie chciał mnie wypuścić ze swoich ramion.
- Za co, aniołku? - pocałował mnie we włosy.
- Za to, że wciąż cię ranię - byłam na granicy płaczu.
- Dlaczego znowu mi to zrobiłaś? Dlaczego uciekłaś? - zadawał mi pytanie za pytaniem.
- Nie mogę poradzić sobie z wyrzutami sumienia - wyznałam. - Zayn, ja przecież jestem zaręczona. Znowu go zdradziłam.
- Wybierz mnie, proszę, Mia - chwycił moją twarz w obie dłonie. - Zostaw go dla mnie, proszę, zastanów się.
- Daj mi czas - przymknęłam powieki, głośno wzdychając.
Zaraz potem na swoich ustach poczułam jego ciepłe wargi. Pocałował mnie, jakby nigdy, nic się nie stało. Jakbym nie uciekła od niego bez słowa po seksie w jego samochodzie. Jakbym nie ukrywała się u jego przyrodniego brata. Jakbym nie miała narzeczonego, a była z nim. Odwzajemniłam pocałunek, bo nie chciałam go jeszcze bardziej ranić. Jego pocałunki przyprawiały mnie o zawroty głowy i miłe uczucie w podbrzuszu.
- Jedźmy do domu - powiedział, kiedy oderwał się od moich ust, ale nadal jego twarz była blisko mojej.
- Wróć sam - uśmiechnęłam się do niego lekko. - Chcę spędzić trochę czasu z Jacob'em.
Zayn skrzywił się nieznacznie, na co miałam ochotę się roześmiać. Mój przyjaciel już dawno przestał mnie kochać, a Zayn wciąż był o mnie zazdrosny. Nie mieściło mi się to w głowie. Wypuścił wstrzymywane powietrze, pocałował mnie w czoło, po czym poszedł do swojego auta i odjechał. Byłam mu wdzięczna za to, że nie próbował robić niczego na siłę. Wróciłam do środka z lekkim uśmiechem na ustach.
    Wczorajszą noc i prawie cały dzień spędziłam u Jacob'a. On opowiadał mi, co się u niego zmieniło przez ostatni rok, a ja musiałam opowiedzieć mu o studiach, a co najważniejsze, o moich współlokatorkach. Z moich opowieści najbardziej przypadła mu do gustu Mary, ale miała już chłopaka, więc jego entuzjazm od razu opadł z hukiem na podłogę. Mój przyjaciel miał zawsze takie "szczęście", że podobały mu się dziewczyny, które niestety były już zajęte. Jednak on nie zrażał się ani trochę. Około 17.00 kolejnego dnia, wróciłam do domu, gdzie czekał na mnie Louis oraz Zayn. Dziwnie na mnie patrzyli. Zayn był jakby trochę przybity, natomiast Lou przyglądał mi się dokładnie.
- Dobra, to się robi dziwne - odchrząknęłam. - Coś się stało?
- Sprzątałem dzisiaj trochę i znalazłem to w twoim koszu na śmieci - Louis położył na stoliku przede mną trzy testy ciążowe - negatywne.
Z wrażenia usiadłam na fotelu. Były one Cleo, ale czy mogłam mu to powiedzieć? Zayn teraz już nawet na mnie nie patrzył. Uwierzył, że były moje?! Postanowiłam całkowicie zlekceważyć tą całą sytuację.
- Są negatywne - wzruszyłam ramionami - więc o co wam chodzi?
- Nie jesteśmy idiotami - w końcu głos zabrał Zayn. - Widzimy, że są negatywne. Pytanie brzmi: czy to twoje?
Miałam szczerą ochotę się głośno roześmiać. To naprawdę było zabawne. Mieli takie poważne miny, jakby przynajmniej ktoś umarł, a przecież nic się nie stało. Nawet gdyby były moje, w dodatku pozytywne, to nie byłaby ich sprawa. Już dawno osiągnęłam pełnoletność.
- To nie wasza sprawa - prychnęłam. - Jak wróci Cleo, powiedzcie, żeby do mnie przyszła. To pilne.
Z westchnieniem wstałam z fotela, po czym zostawiając ich całkowicie poirytowanych, weszłam po schodach do swojego pokoju. Od razu poszłam do łazienki, gdzie wzięłam długi prysznic. Wyszczotkowałam zęby i owinięta tylko w biały ręcznik wróciłam do swojego pokoju, gdzie chciałam się w spokoju ubrać. Niestety. Na moim łóżku siedział pewien gość, nie była to Cleo, jakbym sobie tego życzyła. Zayn przygryzł wargę, dłużej zatrzymując się na krawędzi ręcznika, który nie sięgał mi nawet do połowy ud. W brzuchu poczułam stado motyli, jednak nie mogłam po raz kolejny dać się sprowokować.
- Widziałeś mnie już tak setki razy - wywróciłam oczami.
- To prawda - przyznał. - Nie po to tu przyszedłem, chociaż nie powiem... Zrobiłaś mi niemałą niespodziankę.
Nie zwracając na niego uwagi, podeszłam do szafy, skąd wyciągnęłam czarne leginsy oraz czarną koszulkę na ramiączka, która przedstawiała Michela Jackson'a. Bez krępacji jego osobą, wybrałam sobie nawet bieliznę, co widocznie dość dosadnie nim poruszyło. Nie potrafił sklecić jednego zdania, wiercił się na moim łóżku, jakby miał co najmniej owsiki. Świetnie się bawiłam, do czasu. W pewnym momencie przeklnął głośno, chwycił mnie za rękę, po czym rzucił mnie na łóżko, od razu znajdując się nade mną. Mina od razu mi zrzędła, bo akurat tego nie przewidziałam.
- Myślałaś, że jesteś w ciąży? - zapytał całkiem poważnie, a ja zaśmiałam mu się prosto w twarz. - To nie jest zabawne, Mia. Kochaliśmy się dwa razy i ani razu nie pomyślałem o zabezpieczeniu.
Zrobiło mi się słabo. Krew chyba odpłynęła mi z twarzy, ale zaraz potem wypuściłam wstrzymywane powietrze, kiedy coś sobie przypomniałam.
- Biorę tabletki, więc nie martw się - uśmiechnęłam się do niego sztucznie. - Nie będziesz tatusiem.
- Gdybyś była ze mną w ciąży, siłą zaciągnąłbym cię pod ołtarz i kochał was do końca życia - powiedział bez chrzty rozbawienia, patrząc mi głęboko w oczy.
W jednym momencie w moich oczach pojawiły się łzy, bo wróciły wspomnienia. Wspomnienia, które głęboko ukryłam w sobie, aby nie wydostały się na światło dzienne. Nie mogłam się rozkleić, tym bardziej przy nim, dlatego użyłam całej swojej siły, aby wydostać się spod jego ciała. Udało mi się, ale słone krople zaczęły już spływać po moich policzkach. Stanęłam na podłodze, tyłem do niego, żeby nie widział mojej twarzy.
- Powiedziałem coś nie tak? - usłyszałam, że wstał z mojego łóżka, ale nie podszedł do mnie.
- Te testy były Cleo - wyznałam cicho. - Proszę, nie mów nic na razie Louis'owi. Cleo sama chce mu powiedzieć, a teraz wybacz, ale muszę się ubrać.
- Tak, jasne - odchrząknął, po czym wyszedł z mojego pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi.
     Usiadłam na swoim łóżku, podciągając kolana pod brodę na tyle, ile pozwalał mi na to ręcznik. Wiedziałam, że na pewno nie rozumiał mojego zachowania, ale nie mogłam powiedzieć mu o tym, co sprawiało mi tyle bólu. Potrzebowałam kilku minut, aby się uspokoić. Wróciłam do łazienki, gdzie w końcu się ubrałam, wysuszyłam włosy oraz zrobiłam makijaż. Ochlapałam sobie policzki zimną wodą, uspakajając emocje. Patrząc w lustro, postanowiłam coś w sobie zmienić. Wszystko, czego potrzebowałam miałam w torebce, więc ubrałam tylko buty i zeszłam na dół, gdzie Cleo siedziała na kolanach Louis'a, całując go po szyi. Pokręciłam z uśmiechem głową. Wyszłam z domu tak, aby się nie zorientowali. Na moje nieszczęście przed ich domem stał Zayn, który przy swoim samochodzie palił papierosa. Musiałam udawać, że nic się nie stało, dlatego wpadłam na pewien pomysł.
- Zayn, mógłbyś mnie podwieźć? - przygryzłam wargę, czekając na jego odpowiedź.
- Dobrze, jeśli zjesz jutro ze mną kolację - postawił mi warunek. - Muszę w końcu zaśpiewać ci tą piosenkę, mam rację?
No Mia, wiesz co masz odpowiedzieć! Przypomniałam sobie wtedy, że rzeczywiście miał napisać i zaśpiewać mi piosenkę za to, że wygrałam z nim wyścig, mimo rocznej przerwy. Zgodziłam się na kolację, tylko ze względu na to, bo wiadomo, jak mógłbym się to skończyć. Zaraz po tym, jak się zgodziłam, Zayn zgasił papierosa na chodniku, depcząc go czubkiem buta, a następnie otworzył mi drzwi auta od strony pasażera jak dżentelmen, którym nie był. Zapięłam pas, po czym wyciągnęłam z torebki telefon, aby wyszukać w internecie adres studia fryzjerskiego, który przyjmie mnie od razu bez zapisów.
- To gdzie jedziemy? - Zayn wjechał na ulicę, którą dojedziemy na główną.
- Jeszcze nie wiem - mruknęłam. - Szukam jakiegoś dobrego fryzjera.
- Chcesz ściąć włosy? - spojrzał na mnie zaskoczony. - Przemyślałaś to dobrze?
- Myślenie mi nie wychodzi i dobrze o tym wiemy - prychnęłam z uśmiechem. - Potrzebuję jakiejś zmiany.
- Uwielbiam twoje włosy, ale to twoja decyzja - westchnął głośno.
Ja także je lubiłam, mimo że pielęgnacja takich długich włosów zajmowała dużą ilość mojego czasu. Zamiast szykować się godzinę, potrzebowałam przynajmniej dwóch. Nie miałam zamiaru ściąć ich całkiem na krótko, ale coś musiałam w sobie zmienić. Mówiło się, że jak kobieta zmieniała fryzurę, to zaczynała nowe życie. Może będzie tak w moim przypadku? W końcu nikogo nie znalazłam w wyszukiwarce, ale za to Zayn sam zawiózł mnie pod pewien adres. Powiedział, że znał kogoś, kto zrobiłby to dla mnie nawet za darmo. Na początku przyszła mi do głowy Amanda, ale Zayn nigdy by mi tego nie zrobił. Ona szybciej obcięłaby mnie na łyso, niż zmieniła mój wygląd. W środku budynku wszystko się wyjaśniło.
- Bella?! - ledwo poznałam moją dawną przyjaciółkę i byłą dziewczynę Jacob'a.
Z nią jedyną straciłam kontakt zaraz po tym, jak wyleciałam do Nowego Jorku. Była zaskoczona moją obecnością w jej własnym salonie fryzjerskim, ale zaraz potem skakałyśmy na środku niego, piszcząc jak małe dziewczynki. Inni klienci patrzyli się na nas z wyraźnym zaciekawieniem, jednak my byłyśmy w swoim świecie. Nawet nie zauważyłam, kiedy Zayn po prostu sobie poszedł. Nie mogłam uwierzyć, że ją spotkałam. Bella posadziła mnie przy jednym ze stanowisk, od razu się mną zajmując. Kiedy rozczesywała mi włosy, zauważyłam w lustrze pewien bardzo ważny szczegół.
- Jesteś mężatką?! - zapiszczałam.
- Tak, od dwóch miesięcy - zaśmiała się z mojej reakcji. - Koniecznie musimy umówić się na kawę.
Przyznałam jej rację. Tyle się u nas pozmieniało, że krótka wizyta u niej w salonie tego nie nadrobi. Była całkowicie skupiona na moich włosach, dlatego jej nie przeszkadzałam. Zdarzały się takie momenty, kiedy kilka pytań cisnęło mi się na język. Z każdą kolejną minutą, moich włosów było coraz mniej, ale nie czułam się z tym źle, a nawet wręcz przeciwnie. Belli wszystko zajęło godzinę, jednak efekt był nad wyraz zadowalający. Włosy zamiast prawie do pupy, sięgały mi teraz za ramiona. Dzięki temu, że je pocieniła, układały się w różne strony. Oparłam się dłonią o lustro, patrząc na swoje odbicie, w którym kilka sekund później zobaczyłam Zayn'a. Z uśmiechem na ustach, odwróciłam głowę w jego stronę, nadal podpierając się ręką o lustro.
- Cofam wszystko, co wcześniej powiedziałem - jego oczy zaświeciły się jak u małego chłopca. - Wyglądasz jeszcze piękniej.
Zarumieniłam się lekko, przygryzając wargę. Cieszyłam się, że jednak mu się podobało. Chcesz dobrze dla niego wyglądać! To chyba oczywiste. Pożegnałem się z Bellą, dając jej mój nowy numer telefonu, po czym razem z Zayn'em wróciliśmy do domu naszych przyjaciół. Cały czas myślałam o kolacji, która mnie czekała i o piosence, która mogła wszystko zmienić. Jedno wiedziałam na pewno: nie ulegnę mu po raz kolejny, dopóki Matthew nie przyleci do Londynu. Postanowione!

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••■••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

3/5
😙😘😚

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro