Rozdział 14 cz. I
Po zakończonej rozmowie z Matt'em, zeszłam na dół do Cleo, która uparcie notowała coś w notatniku. Nie chciałam jej przeszkadzać, dlatego poszłam do kuchni, gdzie postanowiłam zrobić nam kolację. Przez ostatni rok nic się nie zmieniło pod względem moich umiejętności kulinarnych, więc przygotowałam kanapki oraz ciepłą herbatę. Mimo tego, że w Londynie panowało lato, to wcale nie było tego czuć. Rzadko kiedy bywała taka pogoda, żeby można było ubrać spodenki czy koszulkę na ramiączka bez okrycia wierzchniego. Podeszłam do okna, po którego szybie spływała kropla po kropli, czasami tworząc jedną, większą. Westchnęłam głośno, obejmując się ramionami, bo w pewnym momencie zrobiło mi się chłodno. Woda na herbatę zdążyła się zagotować, więc wlałam ją do trzech kubków, w których znajdowały się torebki herbaty owocowej.
- Mia, mogłabyś zaśpiewać jakąś piosenkę na chrzcinach Miley? - zapytała mnie Cleo, gdy weszła do kuchni.
- Um... Co? - spojrzałam na nią zdezorientowana.
- Proszę, Mia - zrobiła maślane oczy. - Jedną zaśpiewasz ty, a drugą Zayn, co ty na to?
Po raz kolejny w ciągu tych kilku minut, westchnęłam głośno. Chyba nie miałam wyboru, prawda?
- Jasne, w końcu to moja chrześnica - uśmiechnęłam się lekko.
- Zapomniałam cię zapytać o smak tortu, jaki wybraliście z Zayn'em - odchrząknęłam, przypominając sobie jego zachowanie.
- Wanilia i limonka - Cleo kiwnęła głową, nie komentując naszego wspólnego wyboru.
Usiadłyśmy przy stole, jedząc przygotowane przeze mnie kanapki. Louis'a chyba w ogóle nie było w domu, bo nie przyszedł do nas ani nic nie świadczyło o jego obecności.
- A więc tort już mogę wykreślić - Cleo zaczęła bazgrać coś w swoim notatniku. - Jeszcze kapela, kwiaty, kościół i restauracja... Hm, a i jeszcze suknia! - uśmiechnęła się szeroko.
- Masz już jakąś na oku? - zapytałam z uśmiechem.
Nie dało się nie uśmiechać, kiedy widzisz swoją przyjaciółkę, która za miesiąc wychodziła za mąż, a przede wszystkim była szczęśliwa. Te całe przygotowania czekały również mnie, ale większością spraw zajęli się rodzice Matt'a. Ja miałam wybrać sobie sukienkę oraz pojawić się na ślubie, o nic więcej nie musiałam się martwić. Trochę inaczej wyobrażałam sobie te całe przygotowania i mój ślub, jednak zaakceptowałam taką postać rzeczy.
- Nie mogę się zdecydować - westchnęła sfrustrowana. - One wszystkie są takie piękne, a muszę wybrać tylko jedną. Po chrzcinach Miley pojadę do salonu, pomożesz mi, prawda?
- Przecież jestem twoją świadkową - Cleo przytuliła się do mnie.
- Mia... - zaczęła, gdy trochę się ode mnie odsunęła. - Rozmawialiście z Zayn'em o tym wszystkim, co wydarzyło się rok temu?
Momentalnie zacisnęłam usta w cienką linię. Ja naprawdę miałam tego dosyć. Czy nie mogliśmy po prostu udawać, że nic się nie stało? Również miałam dość tych wszystkich pytań, na których odpowiedzi nie znałam. Na pytanie Cleo przecież znasz! Boże, to było takie trudne. Oni wszyscy tak bardzo by chcieli, abym znowu była z Zayn'em. Ty tego też chcesz, Mia. Tak, zanim zgodziłam się zostać żoną Matt'a.
- Nie i chyba raczej nic się w tej kwestii nie zmieni - spuściłam wzrok na swoje kolana. - Będziemy się przyjaźnić ze względu na was oraz Miley.
Cleo westchnęła, co było bardzo wymowne. Radość, która jeszcze niedawno rozpierała ją całą, gdzieś zniknęła. Wiedziałam, że będę musiała poważnie porozmawiać z Jacob'em, Liam'em oraz Rose. Wstałam z krzesła, życzyłam Cleo dobrej nocy, po czym poszłam do swojego tymczasowego pokoju. Przebrałam się w piżamę, by zaraz potem rzucić się na łóżko i zasnąć, przez chwilę o nic się nie martwiąc.
Początek następnego dnia był czystym szaleństwem. Okazało się, że ksiądz pomylił wolne terminy, przez co chrzciny Miley mają odbyć się już jutro, a nie za tydzień. Cleo biegała po domu zdenerwowana, a Louis za nią, ze swoją córką na rękach. Chciałam im jakoś pomóc, ale nie dali mi nawet na to szansy. Uparcie mówili, że sami sobie świetnie poradzą. Wyszłam na balkon, na który można wejść tylko z mojego pokoju, po czym zapaliłam papierosa. Dym uspakajająco drażnił moje płuca, co było odprężającym uczuciem. Matthew nienawidził, kiedy paliłam, dlatego w Nowym Jorku robiłam to bardzo rzadko, a przy nim w ogóle.
- Nie wiedziałem, że nadal palisz - usłyszałam głos Zayn'a za plecami.
Papieros o mało nie wyleciał z pomiędzy moim palców, tak bardzo mnie przestraszył.
- Niektóre rzeczy się nie zmieniają - wypuściłam dym z ust.
- O ludziach mógłbym powiedzieć to samo - podszedł do barierki, stając obok mnie zaledwie klika marnych centymetrów.
- Sugerujesz coś? - spojrzałam na niego kątem oka.
- Spotkałem się z Ashley kilka razy, ale to naprawdę... - położyłam mu swoją dłoń na jego malinowych ustach, aby nie kończył tego zdania.
Po pierwsze: nie pytałam go o to, co więcej, w ogóle mnie to nie interesowało, a po drugie: nie musiał czuć obowiązku z tłumaczenia mi się, bo ja nie mogłam odwdzięczyć się tym samym. Przynajmniej na razie. Wiedziałam, że w końcu dowie się o moim narzeczonym, ślubie i o czymś z naszej przeszłości, o czymś, co mogło zmienić całe nasze życie.
- Nie musisz mi się tłumaczyć, Zayn - pokręciłam głową. - Nie próżnowałeś przez ostatni rok... Wiem o tym, ale to już nie jest moja sprawa.
- To jest twoja sprawa - zaoponował. - W końcu cię kocham i... - znowu mu przerwałam.
- Gdybyś mnie kochał, to nie zdradziłbyś mnie, nie spotykał się ze swoją byłą, nie okłamywał mnie, nie pozwolił odejść, a kiedy to już się stało, odnalazłbyś mnie za wszelką cenę. Natomiast ja... - wypuściłam drżący oddech.
Błagam, Mia! Nie mów mu tego! Nie na balkonie, w domu waszych przyjaciół!
- Ty co? - zmarszczył brwi.
- Nieważne - skłamałam. - Zayn... Nas już nie ma. Oboje to zniszczyliśmy, więc chyba tak powinno być. Możemy się przyjaźnić - westchnęłam głośno.
- Przyjaźnić? - prychnął. - Mia, ja mam zamiar cię odzyskać. Nie utknę w jakiejś pieprzonej strefie przyjaźni - warknął.
- Będziesz musiał, bo za dwa miesiące... - tym razem chciałam mu o wszystkim powiedzieć, ale nie dane mi było dokończyć.
- Mia! - usłyszałam krzyk Cleo z kuchni.
Spojrzałam ostatni raz na Zayn'a, po czym bez słowa zeszłam po drewnianych schodach do przyjaciółki, która czekała na mnie zdenerwowana z Miley na rękach. Dziewczynka głośno płakała, a ja nie miałam zielonego pojęcia, dlaczego.
- Mia, błagam cię, zajmij się Miley - Cleo podała mi do rąk moją chrześnicę. - Louis gdzieś przepadł, a ja muszę jechać do restauracji. Ona chyba czuje, że jestem zestresowana i ciągle płacze.
- Cleo, ale ja nie umiem - spojrzałam na nią przerażona.
- Zayn ci pomoże - powiedziała szybko, chwyciła w dłonie torebkę, po czym trzaskając drzwiami, wyszła.
Przytuliłam do siebie dziewczynkę, a ta nadal płacząc, schowała buzię w zagłębieniu mojej szyi. Za każdym razem, kiedy chciałam usiąść czy ją puścić, od nowa zaczynała płakać. Zayn nadal nie schodził z góry, więc sama musiałam się nią zająć. Chodziłam z nią na rękach po kuchni, salonie, aby tylko się uspokoiła. Uwielbiam dzieci, ale nie miałam żadnego doświadczenia w pilnowaniu ich. Podziwiałam moją przyjaciółkę, która była ode mnie młodsza, a radziła sobie znakomicie, lepiej niż niejedna, starsza od niej matka. Kiedy Miley w końcu przestała płakać, usnęła w moich ramionach, dlatego usiadłam na kanapie i przykryłam siebie oraz przy okazji ją. Po chwili również zasnęłam, przytulając dziewczynkę do siebie.
*Zayn*
Po kilku minutach, również zszedłem na dół do kuchni, aby sprawdzić czy wszystko było w porządku. Jeszcze niedawno słyszałem płacz Miley, a teraz w całym domu nastała zupełna cisza. W salonie zastałem najpiękniejszy widok na całym świecie. Mia spała razem z Miley na kanapie, przykryta kocem. Uśmiechnąłem się lekko na ten widok. Szatynka nadal smacznie spała, natomiast mała psotnica zaczęła bawić się jej włosami. Przysięgam, nigdy nie widziałem piękniejszej sceny. Dotarło do mnie, że gdyby rok temu wszystko potoczyłoby się inaczej, może miałbym teraz w domu dwie takie księżniczki. Przez swoją głupotę oraz trudny charakter Mii, zostałem zupełnie sam. Próbowałem pocieszać się w ramionach jakiś dziwek, ale żadna, nawet w najmniejszym stopniu nie mogła dorównać szatynce.
Podszedłem do nich, po czym wziąłem na ręce Miley, która od razu dobrała się do moich policzków. Pocałowałem ją w czoło, a następnie zaniosłem do łóżeczka, gdzie po trzydziestu minutach ponownie zasnęła. Kiedy zszedłem do salonu, aby poprawić Mii koc, ona już nie spała. Przetarła swoje oczy, co wydawało mi się niesamowicie słodkie. Zayn, nie zachowuj się jak klucha! Skarciłem się w myślach.
- Gdzie Miley? - odchrząknęła, pozbywając się lekkiej chrypy.
- Śpi w swoim łóżeczku - usiadłem obok niej. - Mia... Wyjaśnijmy sobie wszystko, proszę - spojrzałem na nią błagalnie.
- Ja... - spuściła wzrok na dywan. - Dobrze, ale najpierw wezmę prysznic.
Odetchnąłem z wyraźną ulgą. Zgodziła się, co dawało mi nadzieję, bo po tej rozmowie wszystko może się zmienić. W czasie, gdy Mia brała prysznic, rozpętała się burza, a deszcz uderzał z dużą siłą w parapety. Wyciągnąłem z lodówki wino, kiedy światło zaczęło mrugać, aby za chwilę przestać w ogóle świecić. W kieszeni spodni miałem telefon, dzięki czemu znalazłem świeczki, które zapaliłem w całym salonie. Atmosfera wydawała mi się wręcz romantyczna, a czekała nas przecież poważna rozmowa. Mia po chwili weszła do salonu, patrząc na mnie z wytrzeszczonymi oczami. Była całkowicie ubrana, co trochę ostudziło moje hormony, które szalały w jej obecności. Schowała kosmyk włosów za ucho, podchodząc do kanapy, gdzie także usiadłem.
- Ja nie piję - pokręciła głową, kiedy chciałem nalać jej lampkę wina.
- Jesteś w ciąży? - wykrztusiłem.
To była pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy.
- Nie - parsknęła śmiechem. - Ktoś z nas musi być trzeźwy na wypadek, gdyby stało się coś Miley.
Po raz kolejny tego dnia, odetchnąłem z ulgą.
- Mogę zacząć? - zapytałem prosto z mostu, na co Mia pokiwała głową.
- Dwa miesiące po tym, jak wyjechałaś, dowiedziałem się, że Grace nie była moim dzieckiem. Usłyszałem rozmowę Amandy z jej bratem. Chciała tylko moich pieniędzy, bo sama miała długi u jakiś dilerów w Chicago. Jeszcze nigdy nie byłem tak wściekły, Mia - pokręciłem głową. - Straciłem cię tylko dlatego, że ta idiotka chciała moich pieniędzy. Gdybym tylko mógł cofnąć czas...
- Nie wyjechałam tylko z tego powodu - odezwała się cicho. - Czułam się jak totalna idiotka, kiedy nosiłam na palcu pierścionek zaręczynowy, a ty nie miałeś dla mnie czasu. Nie byłam zła za to, że miałeś dziecko... Przynajmniej, tak wtedy myślałam. Ty całkowicie się zmieniłeś, Zayn. Amanda, a nie Grace zapełniała cały twój czas. To zawsze chodziło o nią - podciągnęła kolana pod brodę. - Zawsze byłam tą drugą...
Nie miałem ochoty tego słuchać.
- Mia, co ty mówisz?! - podniosłem głos. - To ty zawsze byłaś dla mnie najważniejsza. Pogubiłem się, oboje się pogubiliśmy, ale jesteś teraz tutaj, w Londynie, gdzie wszystko się zaczęło. Ja nadal cię kocham!
- Zdradziłeś mnie, Zayn! - podniosła się z kanapy. - Spałeś z Amandą, zanim oddałam ci pierścionek. Jak mogłeś mi to zrobić?! No jak?! - w jej oczach pojawiły się łzy, jednak nie pozwoliła im wypłynąć na policzki. - To nie miało już sensu, Zayn. Ty nie potrafisz być tylko z jedną kobietą. Najpierw zdradzałeś Amandę, a później mnie. Jaka ja byłam naiwna - zaśmiała się bez humoru.
- Nigdy bym nie popełnił drugi raz, tego samego błędu. Ja nie wiem, co ona ci powiedziała, ale ostatni raz spałem z nią dwa miesiące przed jej wyjazdem do Chicago. Nie znaliśmy się wtedy - podszedłem do niej, po czym zamknąłem jej ciało w swoich ramionach.
Nie wyrywała się, tylko mocniej wtuliła w moje ciało. Chyba mi uwierzyła, prawda? Owszem, zdradziłem ją, ale ze Stellą, co Mia mi wybaczyła. Nigdy nie zrobiłbym jej tego drugi raz, nie po tym, jak raz straciłem jej zaufanie. Jednak nie wiedziałem, że Mia miała o wiele więcej tajemnic ode mnie samego.
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••■••••••••••••••••••••••••••
Cześć, kochani 😘
Bardzo was przepraszam za tak długą nieobecność, ale chwilowo straciłam wenę na to ff 😟 Niby są wakacje, ale pisanie rozdziału Bez Powodu po prostu mnie męczyło... Jest lepiej i mam nadzieję, że rozdział nie wyszedł aż taki beznadziejny. W następnym rozdziale będę kontynuowała rozmowę Mii i Zayn'a + niespodzianka 😙😘😚
Wszystkie błędy poprawię później ❤
Kocham was 💓💕💖💝💞💟
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro