Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

     Następnego dnia dopadły mnie wyrzuty sumienia. Chyba tysiąc razy wybierałam numer telefonu Matt'a, aby o wszystkim mu powiedzieć, ale za każdym razem tchórzyłam. Czy żałowałam? Nie. Po prostu, to nie powinno się wydarzyć, jednak czasu przecież nie cofnę. Natomiast obiecałam sobie, że ta sytuacja więcej się nie powtórzy, bo nie zaryzykuję szczęśliwego związku dla Zayn'a, który był taki sam jak na początku naszej znajomości. Ścigał się, pił i wykorzystywał kobiety. Kocha cię! Powiedział ci to! Gdyby mnie kochał, nie robiłby tego wszystkiego. Gdybyś ty go kochała, nie wychodziłabyś za mąż, za kogoś innego! Mogłabym kłócić się sama ze sobą przez jeszcze kilka godzin, ale przerwał mi dzwoniący telefon. Jacy. Z wahaniem odebrałam.
- Mia, możesz przyjechać do klubu Liam'a? - usłyszałam niewyraźnie jego pytanie.
- Jest 6.00 rano, Jacy - wymamrotałam. - O co chodzi?
- Musisz tu przyjechać, jak najszybciej. Chodzi o Zayn'a - powiedział szybko, po czym się rozłączył.
Zmarszczyłam brwi, zdezorientowana jego zachowaniem, a przede wszystkim prośbą. Westchnęłam głośno, zrzucając z siebie kołdrę. Podbiegłam do szafy, z której wyciągnęłam trampki. Założyłam je na stopy, dokładnie przed lusterkiem. Miałam na sobie czarną koszulkę nocną, która ledwo zasłaniała mi tyłek, ale wolałam nie ryzykować i jak najszybciej dotrzeć na miejsce, dlatego nawet się nie przebrałam. Zarzuciłam na ramiona kurtkę ze skóry, bo o tej porze powietrze było nieco chłodne. Otworzyłam na oścież drzwi, a następnie zbiegłam po schodach do przedpokoju, skąd wyszłam na dwór, od razu kierując się do samochodu Louis'a, który tak na marginesie, uprowadziłam. Cleo kilka razy wspominała mi o tym klubie, dlatego nie miałam problemu w dotarciu w odpowiednie miejsce. Dwadzieścia minut później wchodziłam do klubu, gdzie nadal trwała impreza. Długo nie musiałam się rozglądać. Zauważyłam Zayn'a i Jacob'a przy barze. Ten pierwszy ledwo stał na nogach.
- Ile on wypił? - zapytałam, jak tylko do nich podeszłam.
- Nie wiem - Jacob wzruszył ramionami. - Jest tutaj od wczoraj. Ciągle powtarza twoje imię, dlatego do ciebie zadzwoniłem.
- Zayn... - położyłam mu dłoń na ramieniu.
Spojrzał na mnie mętnym wzrokiem, jakby próbował przypomnieć sobie czy rzeczywiście miał na imię Zayn. Nigdy, ale to nigdy, nie widziałam go w takim stanie.
- Mia? - wybełkotał.
- Mhm - mruknęłam. - Chodź, zabiorę cię do domu.
- Jjaa niee-e dam rad-y - oparł czoło o ladę baru.
Spojrzałam na Jacob'a, który cały czas nie odwracał ode mnie wzroku. Podejrzewałam, że nadal był na mnie zły, pewnie tak samo jak Rose czy Liam.
- Jacob, pomóż mi go doprowadzić do samochodu. Zabiorę go do domu - westchnęłam ciężko.
- Nie możesz go zostawić samego w domu, w takim stanie - burknął, chwytając Zayn'a pod pachami.
- Przecież nie zostawię! - warknęłam. - Cały czas mi na nim zależy, nie chcę, żeby stała mu się krzywda.
Jacob burknął jeszcze coś pod nosem, ale zrobił to na tyle cicho, że nic a nic nie zrozumiałam. Z niesamowicie dużym oporem ze strony Zayn'a, po kilku minutach udało nam się posadzić go na tylnych siedzeniach. Podziękowałam cicho przyjacielowi, ale ten szybko się ulotnił. Westchnęłam głośno, patrząc na swojego byłego narzeczonego, który bujał się na boki. Otworzyłam drzwi samochodu z tyłu, po czym nachyliłam się w jego stronę, aby zapiąć mu pas bezpieczeństwa. Nie omieszkał spojrzeć na mój biust, który pod cienką koszulką nocną, nie był odziany w biustonosz. Wywróciłam oczami, po czym szybko zapięłam mu pas. Zamknęłam drzwi, wsiadłam do samochodu od strony kierowcy, a następnie ruszyłam w stronę domu Zayn'a, w którym kiedyś mieszkałam.
     Dom bruneta z zewnątrz wyglądał tak jak widziałam go rok temu. Wewnątrz wszystko się zmieniło. Ubyło kilka mebli, co nie uszło mojej uwadze. Wszędzie panował bałagan, a lodówka oraz szafki kuchenne świeciły pustkami. Zaprowadziłam go do naszej dawnej sypialni, przez co prawie zabił się na schodach, ale nie chciałam, żeby dochodził do siebie na niewygodnej kanapie w salonie. We wcześniej wspomnianej sypialni, także panował bałagan. Na ścianach, pod różnymi kątami wisiały nasze wspólne zdjęcia, na podłodze leżały moje ciuchy, o których musiałam zapomnieć w dniu wyjazdu, gitara leżała na łóżku całkowicie zniszczona, a w powietrzu unosił się smród alkoholu. Po zabraniu gitary z łóżka, popchnęłam na nie Zayn'a. Niemal od razu zasnął. Przez następną godzinę czuwałam nad nim, ale kiedy byłam już o niego spokojna, zaczęłam doprowadzać do porządku jego dom. Pojechałam na zakupy, posprzątałam oraz wywietrzyłam wszystkie pomieszczenia. Było mi niewygodnie w mojej piżamie, dlatego założyłam dresy Zayn'a oraz koszulkę, którą u niego zostawiłam.
- Mia?! - usłyszałam swoje imię, będąc w łazience.
Oparłam mop o pralkę, po czym poszłam szybko do sypialni, w której zostawiłam Zayn'a.
- Jestem... - powiedziałam cicho, podchodząc do niego. - Śpij. Nigdzie się nie wybieram.
- Kocham cię - złapał mnie za dłoń.
- Prześpij się jeszcze, później porozmawiamy - nachyliłam się ku jego twarzy, obdarowując jego policzek delikatnym muśnięciem ust.
Na jego twarzy pojawił się błogi uśmiech, więc i ja się do niego uśmiechnęłam. Brakowało mi tego, a przede wszystkim jego. Później poszłam dalej sprzątać łazienkę, która była już ostatnim pomieszczeniem w tym domu, gdzie panował chaos. Kiedy wszystko już skończyłam, wybiła godzina 17.00. Nie sądziłam, że aż tyle czasu mi to zajęło. Weszłam do sypialni i zastałam tam Zayn'a, który stał już o własnych siłach.
- Jesteś... - szepnął cicho, gdy mnie zobaczył.
- Mówiłam, że nigdzie się nie wybieram - uśmiechnęłam się do niego lekko.
- I nawet pożyczyłaś moje dresy - przygryzł wargę, patrząc na mnie dokładnie.
- Um... Tak... Przepraszam, ale nie miałam w czym sprzątać domu i... - przerwał mi.
- Posprzątałaś mi dom? - wykrztusił.
- Chciałam cię pilnować, dopóki nie wytrzeźwiejesz. Nudziło mi się, więc posprzątałam - wzruszyłam ramionami.
Zayn odchrząknął, patrząc teraz już na podłogę, która wręcz lśniła. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, jak zaniedbał ten dom.
- Przepraszam - powiedział nagle.
- Za co? - zapytałam.
- Za to, że cię pocałowałem, za to, że siedziałaś tutaj ze mną, chociaż wcale nie musiałaś, za to, że się upiłem - wymieniał. - To się już więcej nie powtórzy.
Westchnęłam głośno, patrząc na jego skruszoną minę. Co prawda, mogłam spędzić inaczej ten dzień, ale nie miałam mu tego za złe. Ja, żeby o nim nie myśleć, zaczęłam spotykać się z Matt'em i skupiłam się na muzyce. Natomiast Zayn wolał zatopić smutki w alkoholu. Postanowiłam, że zanim wrócę do Nowego Jorku, przywrócę go do porządku. Nie wrócimy do siebie, bo ja kocham Matt'a, ale zrobię wszystko, aby Zayn'owi pomóc.
- Mam taką nadzieję, Zayn - spojrzałam mu prosto w oczy. - Powinieneś zjeść coś lekkiego, a najlepiej wypij maślankę. Ja wrócę już do domu.
- Nie! - zareagował błyskawicznie. - To znaczy... Mam świetne filmy na DVD, może byśmy coś razem obejrzeli, hm? - spojrzał na mnie z nadzieją.
Po raz kolejny nie wiedziałam, co miałam zrobić. Z jednej strony chciałam zostać, a z drugiej modliłam się o jakiś znak, który świadczyłby o tym, że wcale nie powinnam tu zostawać. Tym razem Bóg mnie wysłuchał. Kiedy miałam już się zgodzić, zadzwonił dzwonek do drzwi. Żadne z nas nie ruszyło się z miejsca, tylko nadal na siebie patrzyliśmy. Jednak, gdy ktoś za drzwiami nie zrezygnował z naciskania na dzwonek, Zayn poszedł otworzyć. Natomiast ja zaczęłam powoli ubierać buty, aby wrócić do domu.
- Kochanie, gdzie ty byłeś? Wszędzie cię szukałam - usłyszałam damski głos, a zaraz później zobaczyłam jego posiadaczkę.
Wyglądała na mniej niż dwadzieścia pięć lat, miała blond włosy, które sięgały jej za ramiona, duże niebieskie oczy, nogi jak do nieba, a ubrana była jak dziwka. Jednak, jej kochanie wytrąciło mnie z równowagi.
- Nie wiedziałam, że masz gościa - przyglądała mi się z takim samym niesmakiem, co ja jej, kilka sekund wcześniej.
- Ashley, nie zapraszałem cię do domu - Zayn warknął w jej stronę. - Jestem teraz zajęty.
- Widzę - prychnęła, odrzucając włosy do tyłu.
- Zayn, jest w porządku - uśmiechnęłam się do niego lekko. - Już wychodzę.
- Mia, nie musisz - pokręcił głową.
Kiedy ta blond zdzira usłyszała moje imię, zrobiła się blada jak ściana. Otworzyła szeroko oczy i jeszcze raz spojrzała na mnie od góry do dołu, jakby czegoś szukała. Sama byłam ciekawa, czego.
- To ty jesteś, Mia?! - przytaknęłam. - To twoje zdjęcia wiszą u niego w sypialni?! - nie odpowiedziałam. - Nie mogę w to uwierzyć!
Zaskoczona jej zachowaniem, spojrzałam na Zayn'a, który coraz bardziej stawał się zdenerwowany jej obecnością. A może moją? Mój były narzeczony unikał mojego wzroku jak ognia, a ja zaczynałam mieć dość tej całej szopki, bo naprawdę nic z niej nie rozumiałam.
- Pójdę już - mruknęłam, kierując się w stronę drzwi.
- Twój były narzeczony pieprzy się ze mną od kilku miesięcy - usłyszałam jej głos za plecami. - Nie chce być ze mną, bo wciąż powtarza twoje imię, a teraz mam zaszczyt cię poznać i naprawdę nie wiem, co w tobie jest takiego wyjątkowego.
- Ashley, przesadziłaś! - Zayn podniósł głos. - Wynoś się!
Nie chciałam już tam być, dlatego nie zwracając na nich uwagi, wyszłam z domu bruneta. Wsiadłam do samochodu, po czym odjechałam spod jego domu. Nawet jego krzyki nie były w stanie mnie zatrzymać.
     Podczas drogi jeszcze raz analizowałam wszystko, co wydarzyło się przez ostatnie godziny. Miałam świadomość tego, że Zayn sypiał z innymi kobietami, bo ja przecież też sypiałam z Matt'em, ale zobaczyć tą dziewczynę, to co innego. Nie byliśmy razem, więc mogliśmy robić, co nam się tylko podobało, ale jednak zabolało mnie to, że była u niego w sypialni, gdzie kiedyś spałam razem z nim. Widziała nasze zdjęcia, tego nie dało się inaczej wytłumaczyć. Zayn dzwonił do mnie kilka razy, ale nie odebrałam. Podjechałam pod dom przyjaciół, po czym weszłam do środka. W salonie zastałam Cleo, która pisała coś w notatniku.
- Przepraszam, że pożyczyłam samochód Louis'a, nic wam o tym nie mówiąc, ale musiałam jechać po Zayn'a - wyjaśniłam na jednym wdechu.
- Jacob nam o wszystkim powiedział - spojrzała na mnie. - Dziękuję, że się nim zajęłaś.
- Drobiazg - wymusiłam uśmiech. - Pójdę się przebrać.
Cleo kiwnęła głową, uśmiechając się lekko. Zdążyła zauważyć, co miałam na sobie. Dresy jej brata oraz koszulkę, którą Zayn po roku mojej nieobecności nadal miał w szafie. To chyba też o czymś świadczyło, prawda? Mia, błagam cię! Odwołaj ślub z Matt'em! Nie będziesz z nim szczęśliwa! Nie. Ma. Nawet. Takiej. Mowy. Kochałam Matt'a i to za niego chciałam wyjść. Wbiegłam po schodach do pokoju, gdzie przebrałam się w swoje ciuchy. Zanim zeszłam na dół na kolację, zadzwoniłam do Matt'a na Skype, ponieważ już zaczynałam za nim tęsknić. Oczywiście, gdzieś daleko w mojej podświadomości, cichy głosik przypominał mi, że w pewnym sensie go zdradziłam. Byłam beznadziejną narzeczoną.
- Cześć, kochanie - przywitał się ze mną.
Oczy mu się świeciły, jakby zobaczył ósmy cud świata, uśmiech nie schodził z jego twarzy... A ty go zdradziłaś! Mia, ty nie widzisz, że to nie ma sensu?!
- Cześć - uśmiechnęłam się do niego krzywo. - Bardzo za tobą tęsknię - wyznałam.
- Ja za tobą też - westchnął głośno. - Nie wytrzymam miesiąca bez ciebie, Mia, dlatego za dwa tygodnie przylecę do Londynu.
Otworzyłam szeroko oczy. No dobra, tęskniłam za nim, ale on i Zayn w tych samych miejscach, to nie był dobry pomysł.
- Matt, ale nie... - przerwał mi.
- Mia, muszę już kończyć. Kocham cię - powiedział jeszcze, po czym połączenie zostało zakończone.
Co się właśnie stało?!

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••■••••••••••••••••••••••••••••••••••
Cześć, kochani 😘😚
Przychodzę do was z nowym rozdziałem, mam nadzieję, że trochę lepszym niż moje ostatnie 😙😘😚
Przepraszam za możliwe literówki, które później poprawię ❤
Kocham was 💓💕💖💗💝💞💟

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro