Rozdział 8 czyli szok
* Pov Error*
Ink nagle stał się bezwładny. Przestraszony, szybko zaprzestałem wykonywanej czynności (wszyscy wiedzą o co chodzi) i zacząłem go pytać, czy wszystko gra. Nie odpowiadał. Jeszcze bardziej się przestraszyłem. Szybko nałożyłem na siebie ubrania, a Ink'a ubrałem w jego spodenki i wybiegłem z piwnicy. Skierowałem się do pokoju z apteczką. Przypominało to bardziej mini-szpital. Położyłem go na łóżku, po czym zacząłem szukać urządzenia do pomiaru tętna (jebać to, że nie mają pulsu, bo to szkielety dop. Autorki). Gdy tylko je znalazłem, podszedłem, ba, podbiegłem do nieprzytomnego Ink'a i zmierzyłem mu ciśnienie. Było bardzo niskie. Sprawdziłem czy oddycha. Co prawda oddychał, ale bardzo ciężko. Nie wiedziałem co zrobić. Może to tylko z wycieńczenia? W końcu, to co robiliśmy, zabiera dużo energii, a on był osłabiony, bo od dawna nic nie jadł... Właśnie! To może być to! Jak tylko się obudzi, dam mu coś do jedzenia. Dlaczego ja się nim tak przejmuję? To mój wróg, więc... Czemu?
Z moich przemyśleń, wyrwał mnie cichy pomruk. Szybko spojrzałem na Ink'a. Wyglądał na bardzo zmęczonego; ledwo otwierał oczy. Nagle, spostrzegłem coś dziwnego. Źrenice Ink'a, które zazwyczaj mają jakieś charakterystyczne kształty, teraz były białe, a twarz, nie wyrażała żadnych uczuć.
- I-ink? - powiedziałem cicho i niepewnie.
On odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał na mnie wzrokiem nic nie wyrażającym, zero emocji.
- Ink, wszystko dobrze? Twoje oczy...
- Co z nimi? - jego głos też był oschły. Nie wiem czemu, ale to... Zabolało.
- S-są białe i... I mówisz j-jakbyś nie czuł żadnych emocji i... T-to jest takie... Dziwne... Wogóle do ciebie nie podobne.
- Error, gdzie moje fiolki z farbą? - zapytał.
- Co? Jakie fiolki, o czym ty do mnie mówisz?!
- Nigdy nie widziałeś, przewieszonych przez moją klatkę piersiową, takich szklanych pojemniczków z farbą? Zazwyczaj świeciły... - dalej mówił tym samym tonem
- No widziałem, co z nimi?
- To moje emocje.
Nie mogłem uwierzyć. Jak to? Jak to jest możliwe, że jakieś farby są jego emocjami?
- Ink, o czym ty do mnie pierdolisz? To by oznaczało, że ty...
- Nie masz duszy? To chciałeś powiedzieć? - dokończył zdanie za mnie. - Wiesz... Trafne spostrzeżenie.
- Czyli co, ty nie posiadasz duszy? Ale jak, to niemożliwe!
- Cóż, jak widzisz, możliwe. Oto masz przed sobą potwora bez duszy.
Nie mogłem uwierzyć. On naprawdę nie ma duszy... To jest szok. Wszystkie jego emocje to kłamstwo. Iluzja, wywoływana za pomocą jakiś jebanych farb. W moich oczach pojawiły się łzy. Ink najprawdopodobniej zobaczył to, bo położył swoją dłoń na moim policzku i otarł, spływająca po nim, łzę. Szybko odtrąciłem jego rękę i skierowałem się do wyjścia.
- Dokąd idziesz? - usłyszałem za sobą ten oschły, nie wyrażającym emocji, głos.
- Jak najdalej od ciebie.
Wyszedłem, zamknąłem drzwi i zacząłem biec przez korytarz jak najszybciej, aby znaleźć się jak najdalej od tego kłamcy.
*Pov Ink*
Prawdopodobnie, gdybym miał emocje, byłoby mi smutno, ale ich aktualnie nie posiadam, więc nie czuję nic. Po dłoni, spływała mi łza Error'a. Nie wiedziałem co zrobić. Chyba najsensowniejszym wyborem, byłoby pójście z powrotem do celi, aby odszukać moje uczucia. Jednak nie wiem, gdzie ta moja cela jest. Cóż, trzeba jej poszukać.
Wstałem, ledwo trzymając się na nogach. Bez emocji, jestem bardzo słaby. Dobra, będę chodził opierając się o ściany. Podszedłem do drzwi i, z wielkim trudem, ale jednak, je otworzyłem. Wyjrzałem na korytarz. Mogłem iść w lewo, do jakiś wielkich, ciężkich, drewnianych drzwi, albo w prawo, gdzie było więcej drzwi. Na początku postanowiłem iść w prawo. Zobaczymy gdzie dojdę
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro