Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 32 czyli wycieczka

*Pov Ink*

Po skończeniu opowiadania, tego dziwnego doświadczenia, dostrzegłem w oczach wszystkich zadziwienie.

- Ink, ty widziałeś co się dzieje u nas w trakcie twojej śmierci.

- Naprawdę? - nie umiałem w to uwierzyć.

- TAK, PAMIĘTAM, ŻE DOKŁADNIE TE SŁOWA WYPOWIEDZIAŁEM KŁÓCĄC SIĘ Z MOIM BRATEM.

- A to, co widziałeś przed tym, jak się obudziłeś tutaj, działo się kilkadziesiąt sekund temu.

- Wow… - tylko tyle udało mi się powiedzieć.

- WIĘC, JESTEŚCIE ZNOWU RAZEM? - zagadnął z zaskoczenia Blue.

- Co?

- NO, CZY ZNOWU JESTEŚCIE PARĄ? PO TYM CO TU ROBILIŚCIE, MOŻE SIĘ WYDAWAĆ, ŻE TAK, ALE WOLĘ SIĘ UPEWNIĆ.

- Czekaj, ty widziałeś co my tu robiliśmy? Jak? Przecież u Dream'a byłeś.

- Otóż nie do końca. - marzyciel uśmiechnął się znacząco do Blue.

- CÓŻ, MOŻE PRZEZ CHWILĘ… WAS PODGLĄDALIŚMY… CZY COŚ TĘDY…

- Co?! To podchodzi pod naruszenie prywatności! - oburzył się Error.

- OCH, NAPRAWDĘ? - spytał sarkastycznie Berry.

- Dobra, dobra, nie kłócicie się. Spokojnie, bo jeszcze ktoś inny może doświadczyć tego co, ja. - postanowiłem zainterweniować.

Error i Blue uciszyli się.

Nastała cisza. Głucha, trochę niezręczna, cisza. Po kilkunastu sekundach, postanowiłem ją przerwać.

- To co będziemy teraz robić?

- Myślę, że powinniśmy poinformować innych o tym, że żyjesz. Wiele Universum martwiło się, że straciło obrońcę.

- Serio? Rany, nie wiedziałem…

- W KAŻDYM RAZIE, MYŚLĘ, ŻE MOŻEMY TERAZ IŚĆ. - zaproponował Blue.

- Dobry pomysł. - wstałem.

- Ale wydaje mi się, że najpierw powinniśmy znaleźć dla ciebie jakieś ubrania. - powiedział Error, zanim zdążyłem podejść do drzwi.

No tak. Zapomniałem, że jestem teraz otulony tylko kocem.

- Racja… Blue, masz może jakieś ubrania, które mógłbym pożyczyć? - spytałem patrząc błagalnie na przyjaciela.

- JASNE, ZACZEKAJ MOMENT. - powiedział Blueberry i zniknął na chwilę w swoim pokoju.

Po pewnym czasie wyszedł z niego, trzymając jakieś ubrania w rękach.

- TO POWINNO NA CIEBIE PASOWAĆ. PRZYMIERZ. MOŻESZ SIĘ PRZEBRAĆ W MOIM POKOJU. - uśmiechnął się Blue.

Również się uśmiechnąłem, biorąc od niego ubrania. Następnie, tak jak zaproponował Berry, wszedłem do jego pokoju i obejrzałem dokładnie ubrania jakie mi dał.

Ubiór składał się z czarnych, długich spodni, białej bluzki z kolorowym napisem "AMAZING" oraz czarnej, skórzanej kurtki z kilkoma różnokolorowymi przywieszkami.

Szczerze, nie wiem skąd Blue ma takie ubrania i trochę mnie to ciekawi.

Szybko założyłem na siebie ubranie, które dał mi Blue i wyszedłem z pokoju.

Gdy tylko podszedłem do moich przyjaciół i, chyba już można tak powiedzieć, chłopaka, Error zwrócił się do mnie:

- Wow, Ink. Naprawdę dobrze w tym wyglądasz.

- WIEDZIAŁEM, ŻE TEN STRÓJ BĘDZIE DO CIEBIE PASOWAĆ. - uśmiechnął się Berry.

Również łagodnie się uśmiechnąłem.

- To co? Idziemy? - spytał Dream.

- Jasne. - odparłem.

Po tym, wszyscy zaczęliśmy po kolei odwiedzać wszystkie AU's z informacją o moim zmartwychwstaniu. Bo chyba tylko tak można to nazwać.

*Time Skip*

Przeszliśmy już wszystkie Alternatywne Universa i obwieściliśmy, że wróciłem do życia oraz, że dalej będę w stanie spełniać obowiązek obrońcy AU's.

Bardzo dużo mieszkańców światów cieszyło się na mój widok i proponowali różnego rodzaju pomoc.
Nawet członkowie Bad Guy's wykazali choć trochę uczuć i pytali czy na pewno już dobrze się czuję i takie tam. Jedynie Lust nie był do końca zadowolony z mojego powrotu. Przywitał mnie słowami: "Och, czyli jednak żyjesz". Nie było to do końca miłe. Mimo to, uważam, że wycieczka się udała.

Po powrocie z tej długiej (naprawdę przejście wszystkich alternatywnych światów zajmuje dużo czasu) wycieczki, weszliśmy do domu Blue.

Ja od razu padłem na kanapę i wtuliłem się w poduszkę, która na niej leżała.

- Uhh… to było męczące… - powiedziałem, dalej chowając twarz w poduszce.

- Noo, przeszliśmy wszystkie światy w mniej niż 8 godzin, to jest wyczyn. - przyznał Dream.

- Nie liczcie, że jeszcze kiedykolwiek mnie na coś takiego wyciągnięcie. - powiedział Error.

- DLACZEGO? - spytał Blue, trochę smutny.

- Za dużo ludzi, potworów i dotyku. - wyjaśnił.

- No weź, Error, nie było tak źle. Z tego co pamiętam, o dotyk nie musiałeś się martwić, bo większość, widząc cię, odsuwała się na co najmniej 5 metrów.

Error umilkł i usiadł na kanapie tuż przy mnie. Korzystając z okazji, usiadłem i wtuliłem się w niego delikatnie. Na początku trochę się zaciął, od niespodziewanego dotyku, jednak po kilku chwilach przyzwyczaił się i objął mnie ramieniem.

Zamknąłem oczy i oddałem się ten pięknej chwili.

Usłyszałem szepty i ciche chichoty Dream'a i Blue, a następnie odgłos otwieranych i, chwilę później, zamykanych drzwi. I cisza.

Cisza, a pośród niej ja i Error, tulący się do siebie na kanapie. Coś pięknego. Nie oddałbym tej chwili za nic.

*Pov Error*

Siedząc z tulącym się do mnie Ink'iem na kanapie, czułem się, pierwszy raz od dawna, szczęśliwy. Tyle musieliśmy oboje wycierpieć (choć głównie Ink), żeby być razem i być pewni swoich uczuć.

Mimo, iż na początku wydawało się, że wszystko będzie dobrze, w pewnym momencie odepchnąłem Ink'a od siebie i to w bardzo brutalny sposób. Potem przeze mnie chciał popełnić samobójstwo. Wtedy uświadomiłem sobie jak bardzo go kocham i potrzebuję, wbrew moim poprzednim przekonaniom. Nawróciłem się. I to była chyba najlepsza decyzja w całym moim życiu.

Spojrzałem na Ink'a. Przytulał mnie mocno do siebie, jakbym miał za moment zniknąć lub odejść. Uśmiechnąłem się delikatnie i umieściłem go na swoich kolanach.

Trochę się zdezorientował i spojrzał na mnie zdziwiony.

- Co ty taki zdziwiony, Inky ~

- Ach, nic. Tylko… nie spodziewałem się tego… - odpowiedział lekko zarumieniony i objął moją szyję, a następnie mocno się w nią wtulił.

- Heh, Ink, spokojnie. Nigdzie się nie wybieram; nie zostawię cię. - zaśmiałem się.

- Lepiej dmuchać na zimne. - odparł i spojrzał mi w oczy z uroczym uśmiechem, ciągle obejmując rękami moją szyję.

Jak mi było tego brak. Jego pięknego i promiennego uśmiechu. Jego słodkiego i melodyjnego głosu. Jego delikatnego i czułego dotyku. Tak bardzo mi tego wszystkiego brakowało. A teraz znowu to mam. I nie zostawię go już nigdy więcej.

Posadziłem go okrakiem na swoich kolanach i położyłem swoje dłonie na jego biodrach, przysuwając go do siebie.

- Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo za tobą tęskniłem. - wyszeptałem do niego.

- A ty nawet nie wiesz jak bardzo jestem teraz szczęśliwy. - odpowiedział.

Uśmiechnąłem się do niego i delikatnie pocałowałem. Jednak z czasem ten pocałunek stawał się coraz bardziej czuły i namiętny.

Po pewnym czasie poczułem jakiś napór na moją klatkę piersiową.

Przerwałem pocałunek, żeby zidentyfikować powód takiego uczucia. Jak się okazało, były to piersi Ink'a, które w tym czasie wytworzył, razem z resztą kobiecego ciała.

Uśmiechnąłem się zadziornie i trochę dwuznacznie, po czym zniwelowałem przestrzeń między naszymi ustami.

-----------------------------------------------------------

Witam was serdecznie, czytelnicy.

Chciałam was spytać o jedną rzecz. Robić dalej lemona czy go pominąć? Bo szczerze, w tej książce jest ich znacznie więcej niż w przeciętnej, w której jest zazwyczaj jeden (przynajmniej w tych, które przeczytałam). Poza tym, jeśli byście przegloaowali na lemona, musielibyście na niego dosyć długo poczekać. Więc zagłosujcie (na Trzaskowskiego XD):

a) lemon ❤️

b) pominąć 💔

Z góry wam dziękuję.

Bayo ~

Sleepysheepship6

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro