Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 31 czyli śpiączka

*Pov Ink*

Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie usłyszałem. On mnie... kocha...

Siedziałem przed nim z otwartymi, ze zdziwienia, ustami i po prostu na niego patrzyłem.

Po pewnym czasie odważyłem się powiedzieć:

- Błagam, powiedz to jeszcze raz...

On uśmiechnął się ciepło i powtórzył te magiczne słowa:

- Kocham cię, Ink.

Rozpłakałem się na nowo. Tym razem, ze szczęścia. Kilka chwil po tym, jak zacząłem płakać, rzuciłem się Error'owi na szyję.

- J-ja ciebie t-też... - wydukałem przez łzy.

Poczułem, że Error mocno mnie przytulił.

Chciałem, aby ta chwila nigdy się nie skończyła.

*POV BLUEBERRY* (zaskoczonko xD)

- NO CHODŹ!

- Ale dokąd?

- MÓWIŁEM CI, ŻE DO MNIE.

- Ale po co?

- BO TO SIĘ DZIEJE!

- Co się dzieje? Nie możesz mi tego po prostu opowiedzieć?

- NIE! MUSISZ TO ZOBACZYĆ! A TERAZ CHODŹ!

- No niech ci będzie.

W końcu! Po długiej, na dwie minuty, debacie, udało mi się przekonać Dream'a, żeby poszedł do mojego domu.

Wiedziałem co się tam działo, bo po tym jak wyszedłem, jeszcze moment podglądałem co się stanie. I wiem już, że Ink jest w pełni zdrowy i świadomy. Już tylko musiałem wyciągnąć Dream'a, żeby zobaczył co się dzieje i udało mi się to!

- SUPER! TO TERAZ CHODŹ! - chwyciłem go za nadgarstek i pociągnąłem za sobą do portalu, który prowadził pod mój dom.

- Wow, Blue, nie tak szybko!

- TRZEBA TAK SZYBO, BO JESZCZE TO PRZEGAPIMY!

- Ale co przegapimy?

- BĄDŹ CIERPLIWY, A SIĘ DOWIESZ.

- Dobrze, dobrze...

Już po kilku sekundach byliśmy pod moim domem. Byłem coraz bardziej podekscytowany.

Zajrzałem przez okno do środka i gestem ręki, pokazałem Dream'owi, żeby też tak zrobił. Trafiliśmy idealnie. Error i Ink właśnie się do siebie tulili.

Spojrzałem na Dream'a.

- O wow... tego się nie spodziewałem...

Nagle Error odsunął się od Ink'a i zaczął coś do niego mówić. Niestety nie mogliśmy usłyszeć co, bo byliśmy za daleko. Jednak to, co się stało potem, wywołało u mnie atak cukrzycowy. Error pocałował go! Pocałował Ink'a!

- DREAM, WIDZISZ TO, WIDZISZ TO?! - skakałem podekscytowany i wskazywałem na sytuację w moim domu.

Marzyciel tylko stał osłupiały. W pewnym momencie chwycił się za duszę.

- D-DREAM, WSZYSTKO DOBRZE? - spytałem zmartwiony tak nagłym ruchem z jego strony.

- Tak, to tylko przez ilość dobrych emocji na raz. Nic mi nie będzie. - uśmiechnął się.

Od razu się rozchmurzyłem i ponownie spojrzałem na nasze zakochane ptaszki.

Siedzieli na kanapie i tulili się do siebie. Słodziutko.

- DREAM, NIE MA CO, WCHODZIMY TAM. - powiedziałem i znowu zacząłem ciągnąć za sobą przyjaciela.

- Bule, ale, że teraz?

- A KIEDY BYŚ CHCIAŁ?

- Nie wiem, ale raczej nie teraz.

- CZEMU?

- Daj im ochłonąć; ich dobre aury jeszcze nie opadły do normalnego poziomu.

- NO, ALE JA NIE MOGĘ CZEKAĆ! - nie zwracając już na nic uwagi, podszedłem do drzwi.

- Blue, nie! - Dream, próbując mnie zatrzymać, przez przypadek potknął się i popchnął mnie do przodu, wprost na uchylone drzwi.

Wpadaliśmy do domu robiąc niezły hałas.

Chwilę potem, usłyszeliśmy szybkie kroki, a następnie roześmiany głos Error'a:

- Cross i Dust wiedzą?

Nie zrozumiałem do końca o co mu chodzi, dopóki nie zdałem sobie sprawy, w jakiej pozycji z Dream'em się znajdujemy.

Ja leżałem na brzuchu na podłodze, a Dream był na mnie, w podobnej pozycji, tylko on podpierał się na przedramionach tuż obok moich rąk. Jednym słowem, wyglądało to trochę dwuznacznie.

- Już się tak nie podniecaj Error. Pewnie sam chciałbyś tak wylądować z Ink'iem. - uśmiechnął się Dream.

Error tylko się zarumienił i odwrócił wzrok. W tym czasie, Dream wstał, a ja tuż po nim.

- Wogóle co wy zrobiliście, że tak skończyliście? - spytał Error.

- CÓŻ, CHCIELIŚMY WEJŚĆ DO DOMU, ALE DREAM SIĘ POTKNĄŁ I PRZEWRÓCILIŚMY SIĘ. - wytłumaczyłem, pomijając fakt, że przedtem ich podglądaliśmy i właściwie Dream chciał mnie powstrzymać przed wejściem.

- W każdym razie, Ink się obudził. Jest teraz u ciebie na kanapie, Blue.

- MY JUŻ TO- AAU!

- Chcieliśmy właśnie o niego spytać! - przerwał mi Dream, wbijając mi łokieć pod żebra.

- Error, co się... - Ink właśnie do nas podszedł, jednak widząc mnie i Blue umilkł na chwilę.

- Ink! Ty żyjesz! - Dream szybko przytulił Ink'a, a ja się po chwili dołączyłem.

Tuliliśmy się kilka minut, po których upływie Dream spytał:

- Pamiętasz cokolwiek ze śpiączki?

- Ja byłem w śpiączce? - spytał wyraźnie zdziwiony.

- TAK, AŻ PRZEZ TRZY LATA. - powiedziałem.

- Wow... czyli... to nie jest już sen?…

- O czym ty mówisz Ink? - spytał Dream wyraźnie zdziwiony. Ja i Error też do końca nie zrozumieliśmy.

- Może lepiej by było, gdybym wam to opowiedział w salonie, nie sądzicie?

- Racja. - zgodził się Dream.

Wszyscy we czwórkę podeszliśmy do kanapy i usiedliśmy na niej. Po chwili Ink zaczął opowiadać...

*Sen Ink'a w śpiączce*

*Pov Ink*

Obudziłem się w ciemnej pustce, jednak wiedziałem, że nie był to Void. Nie czułem nic pod nogami, ale też nie spadałem. Innymi słowy, lewitowałem.

Rozejrzałem się wokół. Szczera pustka. Totalne nic. Chciałem gdzieś iść, jednak po prostu ruszałem nogami w powietrzu, nigdzie się nie przemieszczając. Zacząłem krzyczeć. JEDNAK NIKT NIE PRZYSZEDŁ (pozdro dla kumatych). Mój głos tylko rozszedł się z echem po nicości.

"Stałem" tak w miejscu i nie ruszałem się, dopóki nie usłyszałem za sobą dziwnego odgłosu. Jakby kilka ciężkich kamieni spadło w krótkich odstępach czasu. Było to o tyle dziwne, że tu przecież nie ma podłogi.

Odwróciłem się, trochę przestraszony. Dostrzegłem za sobą szereg kamiennych drzwi. Były lekko uchylone. Przez szparę we wszystkich drzwiach, widać było różnokolorowe smugi światła.

Próbowałem do nich podejść, jednak nie umiałem. Znowu tylko ruszałem się w powietrzu.

W końcu, zrezygnowany, pochyliłem głowę w przód. Jak się okazało, przez przypadek odkryłem sposób na przemieszczanie się. Wystarczyło pochylić się w danym kierunku.

Uradowany, zbliżyłem się do pierwszych drzwi. Zza nich, wytryskały złote smugi światła. Lekko je uchyliłem. Zacząłem słyszeć jakieś szepty. Otworzyłem je szerzej. Głos stał się nieco głośniejszy. Szybkim ruchem otworzyłem je na oścież. W pierwszym momencie oślepił mnie złotawy blask, jednak po chwili przyzwyczaiłem się i wysłuchałem w, teraz już donośny, głos. Bardzo się zdziwiłem, kiedy zorientowałem się, iż głos ten należy do… Dream'a.

- N-Night… on… on naprawdę się zabił… o-on… umarł… - głos Dream'a drżał od płaczu.

- O kim on mówi? - spytałem sam siebie.

Zadziwiła mnie jeszcze jedna rzecz. W pokoju, w którym był marzyciel, znajdował się tylko on, a ewidentnie zwrócił się wcześniej do swojego brata.

Zamknąłem te drzwi i "podszedłem" do kolejnych.

Te kryły za sobą błękitne smugi. Podobnie jak poprzednie, otworzyłem je na oścież, aby móc dokładnie słyszeć głos zza nich.

- JAK MOGĘ BYĆ SPOKOJNY, KIEDY MÓJ PRZYJACIEL PRAWIE DOSŁOWNIE UMARŁ NA MOICH RĘKACH?!

Blue? Do kogo on to mówi? Nikogo obok niego nie ma. I kto umarł na jego rękach? Jaki przyjaciel?

- WŁAŚNIE NIE ROZUMIESZ! CZY TY KIEDYKOLWIEK WIDZIAŁEŚ ŚMIERĆ JEDNEJ Z NAJBLIŻSZYCH CI OSÓB?!

Czym prędzej zamknąłem te drzwi. Nie chciałem patrzeć na cierpienie Blue.

Zbliżyłem się do następnych drzwi. Smuga zza nich była koloru turkusowego. Tak jak dwoje poprzednich drzwi, i te otworzyłem.

- Spokojnie Dream, słyszałem, że szukają dla niego leku. Wyjdzie z tego.

Nightmare. Jest w tym samym pokoju, co Dream wcześniej, ale nie widzę tu marzyciela.

- Nie wiń się za to. To wina Error'a, nie twoja.

Zamknąłem te drzwi.

- O kim oni wszyscy mówią? Kto umarł?

Otwierałem kolejne drzwi. Za każdymi z nich, ktoś mówił o czyjejś śmierci. Najprawdopodobniej, wszyscy mówili o jednej osobie. Tylko o kim?

W końcu doszedłem do drzwi zza których wydobywały się cytrynowo-niebieskie smugi. Otworzyłem je. Za nimi, siedział Error. Był w domu Blue, z tego co poznałem. Siedział u niego na kanapie i tulił do siebie powietrze mówiąc:

- Już jest dobrze, !$%. I zawsze już będzie.

Chyba wypowiedział czyjeś imię, jednak nic nie zrozumiałem.

- E-Error… - w moich oczach zebrały się łzy.

"Przeszedłem" szybko przez drzwi, chcąc choć przez chwilę znaleźć się przy osobie, którą kochałem, i dalej kocham, ponad życie.

Gdy tylko znalazłem się po drugiej stronie drzwi, ogłuszył mnie na moment straszny pisk.

Chwyciłem się za głowę i zacisnąłem oczy. Gdy to okropne uczucie w miarę przeszło, podniosłem głowę.

W pokoju, oprócz Error'a, dostrzegłem Blue i… moje ciało?

- O co tu chodzi?

Zbliżyłem się do swojego ciała. Leżało bezwładne na kanapie, okryte kocem. Nie widziałem już Blue w pokoju. Error delikatnie gładził "mój policzek" zostawiając na nim małe ślady… krwi?

Przestraszony chciałem chwycić dłoń Error'a, przez co przypadkiem dotknąłem swojego ciała. Po tym, oślepiło mnie jasne światło.

Otworzyłem oczy…

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro