Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19 czyli zdrady, trudne sprawy itp.

*Pov Error*

Dopiero teraz do mnie dotarło w kim tak naprawdę się zakochałem. W bezdusznym kłamcy, który cały czas tylko udaje. Teraz nie jestem już pewien ani swojej, ani jego "miłości". Gdy z nim będę, nigdy nie będę miał gwarancji prawdy. Odkąd się tu pojawił, w Multiversum, wszystko co czuł i każde jego przekonanie, że "czuje", było zwykłą nieprawdą. A ja, mimo to, go pokochałem.

Postanowiłem udać się do Grillby'ego w jakimkolwiek AU. Chciałem się trochę odstresować (czytaj: napić) i przemyśleć wszystko (chyba trudno będzie ci się myśleć o tym po pijaku Error dop. Autorki).

Teleportowałem się do losowego AU. Pech chciał, że trafiłem do Underlust. Po czym poznałem? Będąc w miejscu, gdzie dzieciak spotyka Flowie'go zamiast złotych kwiatów były róże. To taki charakterystyczny symbol tego świata. Dobra, przeżyjemy.

Przeszedłem przez ruiny niezauważony, a następnie znalazłem się w lesie przed Snowdin. Tutaj szedłem dwa razy bardziej ostrożnie niż przy ruinach, bo tu grasuje zbok #1, czyli Lust. Jak narazie, wolałbym go nie spotkać.

- Cześć słodziaku ~. - usłyszałem za sobą charakterystyczny, uwodzicielski głos. No i dupa.

- Lust? - spytałem, znając już odpowiedź.

- Dokładnie. Co cię tutaj sprowadza, kochany? - spytał, kładąc głowę na moim ramieniu i zaplatajac mi dłonie na brzuchu od tyłu. Zacząłem się coraz bardziej glitchować.

- -öžešz m-mñiē nåjp-piėrw pūßçi-?

Posłusznie puścił mnie, a następnie stanął przede mną, opierając jedną rękę na biodrze a drugą opuszczając wzdłuż ciała.

- Więc? Dowiem się czym zasłużyłem sobie na taki zaszczyt, jak goszczenie cię w moich skromnych progach? - uśmiechnął się delikatnie, ale, jak zwykle, dwuznacznie.

Nie odpowiedziałem, tylko zacząłem LUSTrować jego postać od góry do dołu. W sumie nigdy dokładnie mu się nie przyjrzałem.

Jego czarny top z niebieskim sercem na środku nie osłaniał dużo klatki piersiowej. Fioletowa kamizelka z niebieskim futerkiem przy kapturze miała, jak zazwyczaj, lekko opuszczone jedno ramiączko. Czarne, mocno przylegające spodnie dobrze podkreślały jego figurę, podobnie jak jego niebieskie kozaki. Ogólnie, nie wyglądał tak źle…

Mimo woli, moja twarz nabrała delikatnych, żółtych kolorków. Lust, widząc to, zaśmiał się i trochę do mnie zbliżył.

- Co to, kochanie? Podoba ci się to co widzisz? - podszedł jeszcze bliżej, na co ja odwróciłem wzrok.

- Nie, po prostu się zapatrzyłem

- To może to sprawi, że zmienisz zdanie… - i pstryknął w palce.

Z ciekawości, spojrzałem w jego stronę i moją twarz oblał dosyć mocny rumieniec.

Lust wytworzył swoje kobiece ciało. On to już widocznie potrafi robić automatycznie. Było w ładnym, jasno purpurowym kolorze i miało delikatną poświatę tego samego koloru. Biust był BARDZO wydatny, przez co jego, i tak już przykrótka bluzka, praktycznie nic nie osłaniała, a biodra - krągłe i wyeksponowane, więc czarne spodnie, które miał na sobie, dosyć bardzo go opinały. Mimo to, jego figura była… całkiem ładna…

Szybko odwróciłem wzrok. Moja twarz była już chyba cała żółta.

Lust przybliżył się do mnie najbardziej jak mógł, położył mi dłonie na policzkach i przycisnął swoje usta do moich. Byłem tak zszokowany, że w pierwszym momencie nic nie robiłem.

Jednak po chwili zdałem sobie z czegoś sprawę. Przecież jestem z Ink'iem. Mam z nim dziecko i… właściwie co oprócz dziecka mnie przy nim trzyma? Nic. Więc nie widzę problemu w tym, co się teraz dzieje. Nie jesteśmy nawet oficjalnie parą, a więc nie podchodzi to pod zdradę. Na szybko przemyślałem wszystkie "za" i "przeciw" i przeważyły "za" oddaniu się przyjemności.

Pogłębiłem pocałunek i objąłem Lust'a w biodrach. Ten, zaśmiał się cicho i lekko mnie popchnął. Ale zamiast upadku na śnieg, upadłem na coś typu… materac? Oderwałem się od Lust'a i rozejrzałem się wokół. Znaleźliśmy się z nim w jego pokoju. Musiał nas tu teleportować.

- Coś nie tak, Errorku? - spytał i pochylił się nade mną.

- Nie, trochę się zdezorientowałem

- W takim razie myślę, że możemy już zacząć ~.

Po tych słowach zaczął mnie rozbierać. Ja, niewiele myśląc, również zacząłem zdejmować jego ubrania.

*Pov Ink*

Czekałem na niego dosyć długo, a on dalej nie wracał… może poszedł do Outertale i się zasiedział albo zasnął? A może mnie z kimś zdradza? A może po prostu o wszystkim zapomniał i zaraz wróci? Oby tak było…

Hmmm… niby może wrócić w każdej chwili, ale chyba nie obrazi się, jeżeli pójdę na przykład do Blue pogadać? Albo do Dream'a, jeżeli skończył kąpiel z Cross'em i swoim bratem… jednak myślę, że bezpieczniejszą opcją jest pójście do Blue.

Wstałem z łóżka, na którym dotychczas siedziałem, i skierowałem się do drzwi. Rozejrzałem się, otwierając je.

- Gdzie może być pokój Dust'a…

Ruszyłem w lewo (taktyczne lewo XD kto ogląda Disowsiego? dop. Autorki). Miejmy nadzieję, że szybko znajdę odpowiedni pokój…

*Time Skip*

Te korytarze chyba nie maja końca. Krążę tu od dobrych kilkudziesięciu minut i dalej nie mogę znaleźć pokoju Dust'a. Tutaj wszystko wygląda tak samo. Pogubiłem się zupełnie i nie mam bladego pojęcia gdzie jestem. Z tego co mi się wydaje, pokój należący do mnie i Error'a powinien być niedaleko. Mam nadzieję.

Podszedłem do drzwi które, chyba, prowadziły do naszego pokoju. Wszedłem bez pukania do środka i się rozejrzałem.

Okazało się, że trafiłem do innego pokoju niż oczekiwałem. To było lokum Cross'a. Umeblowanie i wygląd były identyczne jak w naszym pokoju, ale jednak czymś się różniło…

Spojrzałem na łóżko. Na nim siedzieli, trochę zdziwieni moim przybyciem, Cross z Dream'em. Dream siedział na łóżku z nogami wyciągniętymi do przodu, a Cross leżał opierając swoją głowę na jego udach.

- Och, cześć Ink. Co ty tu robisz? Nie powinieneś być w pokoju z Error'em?

- Cóż… Error wyszedł, sam nie wiem gdzie, i zostawił mnie samego, więc postanowiłem odwiedzić ciebie albo Blue, ale jeśli wam przeszkadzam to…

- Nie nie, spokojnie Ink, nie przeszkadzasz nam. Chodź. - poklepał miejsce na łóżku obok siebie.

Podszedłem trochę niepewnie i usiadłem obok swojego przyjaciela.

- A co się takiego stało, że Error wyszedł, jeśli mogę spytać?

- … - odwróciłem wzrok.

- Jeśli nie chcesz, nie musisz mówić, Ink.

- Nie wiem czy chcę mówić, ale nie chcę też dusić tego w środku, w sobie…

- Chcemy ci pomóc, więc jeśli cię to męczy to wyrzuć to z siebie (użyłam za dużo "to" nieprawdaż ;-;? dop. Autorki). - Dream uśmiechnął się łagodnie i położył mi rękę na ramieniu, co mnie dosyć pokrzepiło. Również się uśmiechnąłem.

- No to zaczęło się od tego, jak Error spytał, czy żałuję tego, że mam z nim dziecko… - i zacząłem im opowiadać.

*Time Skip*

Opowiedziałem im całą historię. W tym czasie, Cross objął Dream'a w pasie i położył głowę na jego ramieniu. Wyglądają słodko razem.

- Czyli Error wyszedł z pokoju kiedy zdał sobie sprawę z tego, że nie posiadając duszy "nie czujesz" emocji?

- W taki sposób to ujął. - powiedziałem ze smutkiem.

- Wątpię, żeby cię zostawił. Znam trochę Error'a i jeśli naprawdę mu na kimś lub czymś zależy, nie zostawi tego od tak. - zapewnił Cross (właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że Ink i Cross mają takie same czcionki XD dop. Autorki).

- Miejmy nadzieję, że to prawda… - szepnąłem do siebie. Nagle przypomniałem sobie jedną rzecz. - Dream?

- Tak?

- Ja… chciałem cię przeprosić.

- Za co? - był trochę zdezorientowany.

- Jak się z tobą pokłóciłem… tam na korytarzu… pamiętasz?

- Ach, wtedy. Tak, pamiętam to, ale nie jestem już na ciebie zły. Wybaczam ci Ink. - uśmiechnął się i mnie przytulił.

Odwzajemniłem przytulasa. Cross tymczasem spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Chyba jest mocno zazdrosny o Dream'a. Nie zwracając na niego większej uwagi, przytuliłem mocniej swojego przyjaciela. Teraz zostali mi tylko oni. Nie mogę ich stracić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro