ROZDZIAŁ 8. Tajemnicza rozmowa
Izabella
Była noc. Dwa miesiące po pożegnaniu Willa. Siedziałam przy oknie, wpatrując się w gwiazdy. Od kilku tygodni robiłam to każdej nocy. Przypominały blask uśmiechu mojego przyjaciela. Były piękne i magiczne. Dzięki temu czułam, jakby nadal tu był i nigdy mnie nie opuścił. To mi pomagało. Nie potrafiłam jeść, spać, a tym bardziej patrzeć innym ludziom w oczy. W ich towarzystwie czułam się źle, jakoś tak obco. Siedziałam zamknięta w swoim pokoju. Czułam się uwięziona mimo tego, że drzwi były otwarte. Uwięziona w przeszłości. Nie potrafiłam żyć dalej z tą myślą, że mu nie pomogłam. Zawiodłam go. Już nigdy nie wróci.
,,Nigdy nie przypuszczałam, że choć jeden dzień z mojego życia będzie wyglądał jak te kilka tygodni. To mnie męczyło. Dusiłam się własnym poczuciem winy. TO MOJA WINA. Dlaczego? Dlaczego?
Bo nic nie zauważyłam.
Bo byłam skupiona na sobie.
Bo myślałam, że jakby miał jakiś problem, to by mi o nim powiedział.
Bo jestem egoistką.
Bo jestem okropna.
Bo jestem okrutna.
Bo nie pytałam.
Bo nie patrzyłam w głąb jego duszy, tylko na ten fałszywy uśmiech.
Bo nie dostrzegłam maski którą nosił.
Było wiele powodów, ale z żadnym z nich nie było mi lżej. Każdy z nich był dla mnie okropny. Dręczył mnie. Nie pozwalał spać. Nie pozwalał jeść. Nie pozwalał zapomnieć...''
,,Dwa tygodnie temu chciałam wyjść. Iść do szkoły. Wszystko początkowo było dobrze, ale z każdym krokiem się coraz bardziej rozpadałam. Udało mi się nawet ukryć cienie pod oczami. To był ogromny postęp. Ubrałam się, a nawet uczesałam. Gdy dotknęłam klamki drzwi, spanikowałam. Czułam jak znowu wszystko powraca. Odsunęłam się od drzwi. Zaczęłam krzyczeć .
-NIE!!! Nie potrafię. To...to już nie to samo. Już tak nie będzie. Nigdy...nigdy. Do kogo...kogo będę się uśmiechać podczas przerwy? K...kto zabierze mi połowę ulubionego batonika. K...kto będzie przeszkadzać mi podczas nauki? Kto rozczochra m...moje włosy? Kogo będę przezywać, tak aby n...nigdy się nie obraził. Kto powie mi, że za mną t...tęsknił?- wybuchłam płaczem. Nie dałam rady.
Przebrałam się z powrotem w piżamę i wróciłam do łóżka. Płakałam całą noc.''
Chciałam przestać myśleć. Odsunąć to wszytko od siebie. Zapomnieć. Chciałam od tego odpocząć. Czemu to takie trudne? Czy ja naprawdę jestem, aż tak słaba? Czy moje istnienie jest, aż tak mało ważne? Chciałam sobie jakoś poradzić. Znaleźć rozwiązanie tej chorej sytuacji. Zacząć od nowa.
''Dam radę!''
Postanowiłam zrobić mały krok do przodu. W końcu muszę nauczyć się z tym żyć. Przezwyciężyć to. Wyjść z pokoju. Odeszłam od okna i stawiałam kroki w stronę drzwi. Było mi ciężko utrzymać równowagę. Głowa bolała mnie od płaczu. Wierzyłam, że sobie poradzę.
Dwa kroki dzieliły mnie od drzwi. Dotknęłam klamki. Była zimna jak jego ciało... Nadusiłam ją. Drzwi się otworzyły. Wystraszyłam się, po moim ciele przebiegały dreszcze. Chciałam to pokonać.
,,Zejdź tylko do kuchni. Tyle na razie wystarczy.''
Kroki stawiałam ostrożnie, ponieważ nie wiedziałam która godzina. Straciłam poczucie czasu.
Schodzę schodami w dół, w stronę kuchni. Nagle słyszę głos mojego ojca. Rozmawia przez telefon. Wydawał się smutny i przygnębiony. Zatrzymałam się i zaczęłam słychać o czym tak gorliwie rozmawia.
-Tak, dokładnie. Przywiózłbym ją -zaczął mój tata- Rzeczy związane ze szkołą sam był załatwił. To nie problem... Zamieszkałaby u ciebie na jakiś czas, mamo...Nie daję sobie rady. Ja i ona...Ja zostałbym tutaj, a Bella zaczęłaby wszystko od początku...Trudno jej pomóc, nie daje mi nawet się do siebie zbliżyć...Nie wychodzi...Musi się zgodzić. To dla jej dobra...Daj nam tydzień...- nie słuchałam dalej. Ojciec rozmawiał z moją babcią.
,,Zacząć od początku. Powiedz po prostu, że chcesz się mnie pozbyć. Będę mieszkać u babci. W innym mieście. Będę chodzić do innej szkoły. Poznam innych ludzi. NIE CHCĘ! On zaplanował to za mnie. Zostawię wszytko co łączyło mnie z Willem. To tutaj wszystko się zaczęło. To miejsce połączyło mnie z tą wspaniałą osobą. Tu są moje wspomnienia. Moja radość i rozterki. Mój śmiech i płacz. Wszystko. Will, pomóż mi. Błagam...''
------------------------------------------------------------------
Izabella zaczyna nowe życie? Czy coś się zmieni?
Dziękuję za czytanie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro