Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 23. Impreza

Izabella

Po wyjściu z domu Meg, dało się zauważyć jak John pożera dziewczynę wzrokiem. Czułam się jak piąte koło u wozu. Może jednak powinnam zostawić ich samych? Czułam, że będę im wadzić w zabawie.  Widziałam jak moja jedyna przyjaciółka posyła mu  szczery uśmiech. Spojrzałam na nich i poczułam ukłucie w sercu. ,,Czy to zazdrość? Chyba tak...Wstyd mi za siebie samą. Jak mogę być zazdrosna o szczęście kogoś innego? Ja też kiedyś czułam się tak wyjątkowo, wtedy kiedy był Will...''

-Bell!- oprzytomniał mnie głos Megan- Wsiadamy do samochodu- uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco. Musiałam dać radę! ,,Na pewno nie będzie tak źle!''

Wraz z tymi słowami wsiadłam do wnętrza pojazdu i czekałam na to, co przyniesie wieczór. 

Około 30 minut później...

Zaparkowaliśmy przed jakimś domem. Był średniej wielkości, ale było widać, że właścicielom nieźle się powodzi. Z podjazdu już dało się usłyszeć muzykę i pijackie wrzaski. Ruszyliśmy w tamtym kierunku. 

Już po kilku minutach wchodziliśmy do środka budynku. Wraz z otwarciem drzwi parę osób skupiło wzrok na nas. Dało się usłyszeć ciche szepty na mój temat. Czułam się skołowana, więc chwyciłam dłoń przyjaciółki, a ta uśmiechnęła się do mnie szczerze. 

-Ej, to ta nowa?- spytał ktoś z boku. Poczułam się lekko speszona takim zainteresowaniem moją osobą. Nawet w starej szkole nie robiłam takiego zamieszania. 

-Bella, spokojnie- powiedziała do mnie Meg- Wyglądasz bosko! Na pewno każdy facet z tej imprezy chciałby cię zaliczyć. To dlatego wszyscy na ciebie patrzą. Nie zwracaj na to uwagi i chodź się zabawić- na jej słowa poczułam przyjemne ciepło. Kiwnęłam do niej głową, że taka opcja jest dla mnie bardzo zachęcająca.

Szliśmy wgłąb domu, aż w końcu trafiliśmy do celu. Była to kuchnia w której znajdował się tymczasowy bar. Spojrzałam na dziewczynę pytającym wzrokiem. ,,Czy ona chciała się upić?"

-No przestań, napijmy się- zaproponowała z uśmiechem. Może ma rację? Pora troszkę wyluzować- Poczekaj tu na mnie chwilkę, zaraz wrócę.

-Ehh, no dobra, ale szybko!- krzyknęłam za nią. Pewnie nawet nie usłyszała.

Teraz musiałam stać sama przy barze, zastanawiając się czy się czegoś napić. Dziwnie się z tym czułam, ale chciałam chodź raz zaszaleć, więc weszłam wgłąb kuchni, aby przygotować sobie drinka. Moją uwagę od razu przykuła wódka. Pamiętam jak z Willem parę razy piłam ten napój z colą i dlatego postanowiłam, że dziś to będzie mój drink dnia. Wyjęłam szklankę i do połowy nalałam czystej wódki, dorzucając kostki lodu. Obróciłam się chwytając butelkę coli i dolewając ją do szklanki. Postanowiłam, że pierwszego wypiję na raz, więc szybkim chu-sem zawartość szklanki wylądowała w moim żołądku. Po chwili usłyszałam za sobą śmiech, więc obróciłam się w tym kierunku. Zobaczyłam przystojnego bruneta o czekoladowych oczach. Skądś go kojarzyłam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Ale w tamtej chwili to nie było ważne, bo alkohol już zaczynał mi szumieć w głowie. 

-Czy coś nie tak?- spytałam z uśmiechem na ustach. Wydawał się miły, więc co szkodzi mi chwilę z nim porozmawiać .

-Nie, nic. Przepraszam za śmiech- odpowiedział z szczerym uśmiechem. - Po prostu nigdy nie widziałem, aby dziewczyna tak szybko piła wódkę z colą. W takim tempie szybko się upijesz, a jestem pewien, że tego nie chcesz. W końcu wielu facetów ma na ciebie ochotę, a jak będziesz pijana...no to wiesz?  Więc pozwól, że to ja zrobię ci drinka, co?

-Rzeczywiście, masz rację -zaśmiałam się przyjaźnie- Z chęcią spróbuję drinka od ciebie- odparłam zalotnie. 

Po tych słowach podszedł do szafki i wyciągnął parę butelek, których nie potrafiłam nazwać, więc grzecznie się przyglądałam jego smukłym palcom. Już po chwili podał mi napój.

-Proszę- puścił do mnie oczko- A tak w ogóle nazywam się Chris Jonson, a ty?

- Zapomniałam się przedstawić! Przepraszam! Jestem Bella Conor- rzekłam zażenowana. Czułam jak moje policzki mnie pieką.

-Oooo- nagle jego głos stał się smutniejszy- Czyli to ty. Wiesz, wybacz ale muszę poszukać przyjaciela- rzekł obojętnie i odszedł.

  ,,Co to miało znaczyć? Przecież wszystko było dobrze. Nic już z tego nie rozumiem. Ehhhh...I o co chodziło z tym :(,,czyli to ty..") ''  Przyłożyłam szklankę do ust i wypiłam jej zawartość. Postanowiłam zrobić sobie jeszcze jednego mocniejszego drinka i iść zatańczyć, bo po Meg zaginął ślad. 

Godzinę później...

W moim ciele buzował już alkohol, a w głowie szumiały mi myśli. Jestem pewna, że już się nie kontroluję.  Dzięki temu poczułam się odważniejsza, więc od jakiegoś czasu tańczę na środku parkietu. Widzę spojrzenia chłopaków skierowane w moją stronę. Czy to nie zabawne, że zwrócili na mnie uwagę dopiero, kiedy ubrałam się w tę kieckę? Dało się w ich oczach zobaczyć pożądanie. Ale jak na ironię, ja teraz pragnęłam zobaczyć kogoś innego! Chciałam, aby ktoś inny teraz, tak na mnie patrzył. Był o mnie zazdrosny. Ubiegał się o mnie! Ale nigdzie nie dało się go zobaczyć, więc postanowiłam go poszukać!

-Eren, kofanie! Nadsiągam- rzekłam do siebie z uśmiecham na ustach i ruszyłam przed siebie....

--------------------------------------------------------------------------------------

Błędy w wypowiedziach dziewczyny są celowe, ponieważ jest pijana. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro