Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 22. Gotowa?

Izabella

W końcu nastał długo wyczekiwany piątek, a za chwilę miała skończyć się ostatnia lekcja. Widziałam, że wiele osób nie może doczekać się tej imprezy, ponieważ przechadzając się korytarzem, ciągle można było słyszeć rozmowy na temat strojów, makijażu i fryzur. Jejku! To tylko zwykła impreza! Więc skąd u wszystkich te nerwy? Może...

Nagle poczułam szturchnięcie w ramię, więc obróciłam się w stronę mojej przyjaciółki. Patrzyła na mnie z uśmiechem i pokazała karteczkę. Wzięłam ją w rękę i przeczytałam: ,, Najpierw pójdziemy do ciebie. Powiesz babci, że śpisz u mnie, a później idziemy do mnie się szykować, ok?"- Co to za dziwne plany? Przecież pójdę tak jak jestem teraz ubrana. Szybko odpisałam : ,, Dobra. Ale ja już jestem ubrana na imprezę." Podsunęłam jej karteczkę pod rękę. Widziałam, że szybko ją czyta i patrzy na mnie zdziwionym wzrokiem.

-Chcesz iść tak?- spytała z przerażeniem w oczach. Szybko kiwnęłam głową. Nim zdążyłam ją uspokoić ta już wstała i zaczęła krzyczeć na całą klasę, tak, że wszyscy zwrócili na nas uwagę- Chyba śnisz?! Całkiem ci się we łbie poprzewracało?!

Spojrzałam na nią wściekła, miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Nauczycielka spojrzała na nas zdziwionym wzrokiem, a już po chwili zauważyłam jak Meg zdaję sobie z tego sprawę, co zrobiła.

- Czy coś nie tak?- spytała nauczycielka z niekrytą wściekłością w głosie.

-Nie, ja...ja przepraszam- Dziewczyna szybko usiadła na miejsce i schowała głowę w ręce. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale jakbym to zrobiła to, sądzę , że pani by już tego nie wytrzymała.

30 minut później...

Właśnie szłyśmy z Meg do domu mojej babci. Przeczuwałam, że jest bardzo ciekawa. Na jej twarzy występował szczery uśmiech, a w oczach miała iskierki. Cieszyłam się, widząc ją taką podekscytowaną. Już po chwili byłyśmy na miejscu.

-Jesteśmy- powiedziałam patrząc na nią. Dziewczyna podskoczyła i uśmiechnęła się do mnie. Czułam, że wkrótce zarazi mnie swoją radością. Jeszcze nie potrafiłam się tak cieszyć, ale czułam, że z tą małą istotką wiele mogę zdziałać. Żwawym krokiem weszłam do środka i tym samym zapraszając dziewczynę.

-Babciu!- echo rozniosło się po całym domu.

-Kochanie, w kuchni jestem- usłyszałam troskliwy głos Buni. Tak bardzo ją kocham. Kiwnęłam głową do Meg, aby szła za mną.

Już po chwili widziałam jak moja babcia siedzi przy kuchennym stole i coś dzierga. Podniosła na nas wzrok i się rozpromieniła. Od razu wstała i zaczęła nas przytulać. Widziałam, że moja koleżanka była tym nieco zaskoczona, ale szczęśliwa.

- Buniu, mam malutką prośbę? - spojrzałam na nią niepewnie. Wiedziałam, że starsza kobieta się zgodzi, bo bardzo chce mojego szczęścia.

-Tak, złociutka? -spytała z ciekawym spojrzeniem. Widziałam jak szczerze się uśmiecha. Uwielbiałam jak była taka radosna.

-Czy mogę iść nocować dziś u Meg? Jej rodzice oczywiście się zgodzili- zaczęłam wszystko tłumaczyć, tak, aby babcia się nie martwiła.

-Ależ oczywiście! Will byłby z ciebie dumny- rzekła radośnie. Złożyłam na jej policzku całus i szybko się pożegnałam, wpierw biegnąc po parę zbędnych rzeczy. Widziałam pytający wzrok mojej przyjaciółki na dźwięk imienia, którego nie znała.

Godzinę później...

Byłam już w uroczym pokoju Meg. Wszystko było takie kolorowe i w jej stylu. Czułam się zrelaksowana i spokojna. Szczerze, wolałabym tu zostać, ale już jej obiecałam. Nagle usłyszałam krzyk.

-Halo! Mówię do ciebie! Szybko do łazienki- zaczęła mnie wpychać za jakieś drzwi i wciskać coś w ręce. ,,O co tu chodzi? Co to jest?'' Patrzyłam na nią zdziwiona- No już! Raz, raz! Ubieraj się! Mamy mało czasu.

Już po chwili zrozumiałam, co trzymam w ręce. To była ładna, czarna sukienka. Nie chciałam w niej iść, ale wiem, że w kłótniach z tym małym, upartym osłem nie wygram. Szybko się w nią ubrałam, nawet nie widząc się w lustrze, wyszłam z łazienki.

( Na zdjęciu chodzi tylko o sukienkę, w którą była ubrana Bella)

-Wow- to było jedyne co usłyszałam- Wyglądasz gorąco. Będę musiała cię pilnować- rzekła z chichotem. Sama dziewczyna była już ubrana w jaskrawo- żółtą sukienkę, miała idealnie zrobiony makijaż i włosy przeczesane na jedną stronę. ,,Jak ona tak szybko to zrobiła? Przecież nie ubierałam się tak długo?"

( Tak mniej więcej prezentowała się Meg)

- Siadaj!- usłyszałam po chwili, więc szybko to zrobiłam. Można powiedzieć, że przestraszyłam się stanowczym i groźnym tonem.

- Po co?- patrzyłam na nią z ciekawością. ,, Ciekawe co znów wymyśliła."

-Twoja kolej na makijaż i fryzurę- powiedziała radośnie. Troszkę się obawiałam, ale chyba aż tak źle być nie może. Szybko zostałam obrócona w przeciwną stronę lustra, tak, abym się nie widziała.

- Zobaczysz gdy skończę- krzyknęła radośnie i wzięła się do roboty.

30 minut później...

Cały ten czas siedziałam jak na szpilkach. Nie jestem pewna czy byłam bardziej podekscytowana czy wystraszona. Chciałam się już zobaczyć, więc szybko obróciłam się w stronę lustra. To co zobaczyłam przeszło wszelkie moje oczekiwania. Miałam zrobiony cudowny makijaż, który połyskiwał na srebrno, a moje czarne włosy układały się w ładne fale. Byłam zachwycona.

( Na tym zdjęciu chodzi mi tylko o makijaż.)

- Meg, jesteś genialna- krzyknęłam wniebowzięta. W podzięce uściskałam przyjaciółkę. Widziałam, że jej oczy się zeszkliły.

-Czekaj! Jeszcze jedno- spojrzałam na nią zdziwiona. ,, Czegoś jeszcze brakowało? "

Po chwili dostałam w ręce pudełko butów. Jaka ja jestem głupia! Poszłabym bez butów. Szybko je założyłam i od razu się w nich zakochałam. Były to śliczne czarne szpilki.

( Buty ze zdjęcia to te, które założyła Bell )

Rzuciłam się na szyję mojej przyjaciółce. Czułam, że będę się dobrze bawić. Ten wieczór na pewno coś zmieni.

-Chodź, John czeka na dole- rzekła z rozmarzeniem w głosie. Nie wiedziałam, ze on po nas podjedzie. ,, Czy z tego coś będzie? Martwię się o nią! On wydaje się dziwny... Może nie jest taki zły? W końcu dzięki niemu ten promyczek słońca stał się jeszcze jaśniejszy..." Już po chwili otwierałyśmy drzwi główne od domu. ,,Ta noc będzie długa...''

,,Will szkoda, że cię tu nie ma. Postaram się dobrze bawić, wiem, że tego byś chciał..."

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro