Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

 POV Namjoon

 Stałem przed mieszkaniem SaraMi. Serce waliło mi jak szalone, nawet nie wiedziałem co jej powiedzieć, jak ją przeprosić. Wiedziałem jedno, to wszystko była moja wina. Przeze mnie wszyscy się o nią martwili. Przeze mnie jest teraz najprawdopodobniej w złym stanie. Bałem się o nią. 

 Wsunąłem klucze w zamek drzwi i przekręciłem. Po chwili byłem już w środku. Nigdzie jednak nie widziałem dziewczyny. Odłożyłem kurtkę i rozejrzałem się, a ciemne myśli zaczęły przejmować mój umysł. Zauważyłem jednak lekko uchylone przeszklone drzwi na balkon. Pchnąłem je delikatnie i wyszedłem na zewnątrz. Uderzyła mnie fala śmierdzącego dymu. Na krześle obok stolika siedziała ciemnowłosa. Miała spuchnięte oczy od płakania i czerwoną twarz. W dłoni trzymała do połowy wypalonego papierosa. Zauważyłem mały słoiczek zalany wodą, w którym pływały wypalone wcześniej fajki.

 Niebieskooka spojrzała na mnie zmęczonym wzrokiem. Wtedy dopiero dotarło do mnie jak zimno jest, a ona miała narzucony na siebie tylko koc. 

 Zwróciła uwagę na to, że przyglądam się jej tak samo jak przedmiotowi trzymanemu przez nią.

 - Jeżeli ci coś przeszkadza, to możesz wyjść. - rzuciła odwracając się ode mnie.

 - Przeszkadza, ale nie wyjdę. - odparłem. - SaraMi, ja cię przepraszam. 

 Parsknęła cichym śmiechem, a między nami zapadła chwilowa cisza. Usiadłem obok niej gdy zaciągała się gorącym dymem. Kiedy skończyła wyrzuciła żółty już filtr do słoika. Sięgała po następną, ale złapałem ją za rękę.

 - Wysłuchaj mnie, proszę. - wyszeptałem. 

 - Wysłucham. - mówiła siadając prosto. Nie patrzyła na mnie, ale widziałem, że do jej oczu napływają łzy. Puściłem jej dłoń.

 - Bardzo cię przepraszam. To wszystko moja wina. Przeze mnie jesteś tutaj teraz w takim stanie. Przeze mnie palisz. Przepraszam. - spuściłem głowę. Nie potrafiłem dobrać słów. - Nie powinienem był tak reagować. Miałaś rację, powinienem był cię posłuchać. - odetchnąłem głęboko. - Byłem zdenerwowany, bo straciliśmy kontakt z mojej winy. To ja jestem powodem wszystkiego co złe w naszej relacji. Za to cię przepraszam. Chciałbym wszystko naprawić, ale nie wiem, czy nie jest już za późno. - zerknąłem na nią. Ocierała łzy. Łzy wylane z mojej winy. - Czy jesteś w stanie dać mi drugą szansę? Obiecuję, że będę dla ciebie o wiele lepszy. - nie odzywała się, nawet nie kiwała głową. - SaraMi, naprawdę mi na tobie zależy. Przekonałem się jaka jest Nari. Z nami koniec. - wstałem z krzesła. - Wiem, że nie zasługuję na drugą szansę, dlatego dziękuję, że mnie wysłuchałaś. Przynajmniej tyle mogłem dla ciebie zrobić.

 Skierowałem się w stronę wyjścia, ale dziewczyna złapała mnie za rękaw swetra. Odwróciłem się do niej. Była cała zarumieniona, a łzy toczyły się po jej twarzy.

 - Brakuje mi ciebie. - powiedziała cicho. Wstała z krzesła i przytuliła się do mnie. Cały czas płakała. Płakała przeze mnie. Objąłem ją ramionami.

 - Przepraszam. - cała drżała.

 Czułem jakbym trzymał w rękach cały świat. Mój świat. To jej nieodwzajemnione uczucia pchnęły mnie w związek. Chciałem zapomnieć o tym co do niej czuję. Przez wiele miesięcy z tym walczyłem, ale nie potrafiłem wyrzucić jej sobie z głowy. 

 - Namjoon, muszę ci coś powiedzieć. - wycedziła łamiącym się głosem. - Dziś się wydarzyło coś jeszcze.

 - Co takiego? - spytałem.

 - Po naszej kłótni chciałam pójść do chłopaka, z którym od niedawna jestem i chciałam mu się wypłakać. Ale on nie odbierał. Poszłam do niego i on... On razem z inną... - zalała się jeszcze bardziej łzami. Przytuliłem ją mocniej do siebie gładząc dłonią jej miękkie włosy. Nie tylko ja ukrywałem przed nią związek, ale ona przede mną też. - Czułam, że muszę ci to powiedzieć, chciałam być z tobą fair. Nie kochałam go, ale to i tak boli. 

 - Nie powinienem mówić: "jak on mógł ci to zrobić?" bo sam dziś tobie to zrobiłem. - rzuciłem zawstydzony. 

 Staliśmy tak przytuleni do siebie jeszcze przez chwilę. Kiedy dziewczyna się trochę uspokoiła wróciliśmy do mieszkania. Wiedziałem, że SaraMi marzła. W salonie czekali na nas przyjaciele. Ciemnowłosa zasłoniła twarz gdy tylko ich zobaczyła. Wstydziła się swojego wyglądu, a przede mną normalnie się pokazywała?

 Susan prawie natychmiast stanęła przy nas. 

 - Wszystko w porządku? - pytała przejęta. 

 - Tak, tylko nie wiedziałam, że przyszliście z Namjoonem. - odparła w dalszym ciągu zakrywając oczy dłońmi. 

 - Sami przyszliśmy. - odezwał się Yoongi z drugiego końca pokoju. - Martwiliśmy się. 

 - Nie musieliście, wszystko jest dobrze. - zaśmiała się nerwowo. Pociągnęła nosem. - Przepraszam was na chwilę. - ruszyła do swojej sypialnie pewnie by się uspokoić i poprawić. 

 Spojrzenia wszystkich skupiły się na mnie. Ich miny nie wyrażały żadnych emocji oprócz współczucia dla dziewczyny. Seokjin podszedł do mnie powoli. 

 - Wytłumaczyliście sobie wszytko?

 - Tak, jest już wszystko dobrze. SaraMi płakała, a ja przepraszałem. Obiecałem jej, że teraz będę dla niej lepszy i że zerwę z Nari. - podrapałem się po głowie. - Wiedzieliście, że miała chłopaka?

 Zdziwienie zawitało na twarzach zespołu. Jedynie blondynka wyglądała na niewzruszoną. 

 - Coś się z nim stało? - spytała poprawiając okulary.

 - Tak, to znaczy... Chwilę po naszej kłótni SaraMi przyłapała go na zdradzie. - wyznałem.

 - A to szmaciarz! - wykrzyczała wściekle. 

 - Chwila, jaki chłopak i dlaczego o nim nie wiemy? - mimo wielkiej przyjaźni łączącej ciemnowłosą i Mina ten o niczym nie wiedział.

 - Nie chciała wam mówić, bo to nie było nic pewnego. Spotykała się z nim by o czymś zapomnieć. - wyjaśniała najniższa. - Nawet go nie kochała. Miała nadzieję, że z nim się ułoży, ale najwidoczniej na nią nie zasługiwał. 

 Chłopcy chcieli już zacząć dyskusję na temat tajemniczego chłopaka, ale przerwałem im.

 - Proszę was... Nie poruszajcie jego tematu w towarzystwie SaraMi. To dla niej świeża sprawa. No i nie chcę by była znowu smutna. Wiem, że negatywne emocje cały czas w niej siedzą, ale nie chcę by przejęły nad nią kontrolę. Skoro tutaj jesteśmy to spędźmy z nią miło czas. Pozwólmy jej zapomnieć o przykrościach w naszym towarzystwie. 

 Jednocześnie przytaknęli. 

 Najstarszy z nas podążył do kuchni by przygotować nam napoje, a reszta rozsiadła się przy stole w jadalni. Jimin zamówił jedzenie na dowóz. 

 Nagle usłyszałem ciche miauczenie zza drzwi balkonu. Otworzyłem je, a do środka wpadł mały kotek. Był cały biały, ale jedno uszko miał czarne. Zaczął ocierać się o moje kostki wydając z siebie uroczy dźwięk.

 - Od kiedy SaraMi ma kota i dlaczego nie zauważyłem go gdy byliśmy na balkonie? - spytałem zdziwiony.

 - Somi jest tu od niedawna. - odezwał się Jungkook. - Byłeś zbyt przejęty SaraMi by zauważyć kota. Dobrze, że jej nie zdeptałeś. - zaśmiał się cicho. 

 - Całe szczęście. - odparłem. Kucnąłem i wziąłem zwierzaka na ręce. Wibracje jego ciała przeszywały moje palce.  To słodkie gdy mały kot mruczy.

 Susan spojrzała na mnie z uśmiechem.

 - Musi cię lubić, bo mruczy tylko przy SaraMi, a ją to ona kocha.

 Niebieskooka wróciła z sypialni. Ciągle miała opuchnięte oczy, ale już się tym aż tak nie przejmowała. Zajęła miejsce przy stole gdy dostawca przywiózł nam późną kolację. Cały wieczór rozmawialiśmy na same przyjemne tematy. Cieszyłem się, że dziewczyna w końcu się śmieje. Był to dla mnie piękny widok. Tak dawno nie dostrzegałem jej szczerego uśmiechu. W dalszym ciągu czułem się winny całej tej sytuacji, ale nie chciałem tego pokazywać by nikomu nie psuć humoru. 

 Zbliżała się już bardzo późna pora. Pomogliśmy sprzątać po jedzeniu. Wszyscy się już pożegnaliśmy z właścicielką mieszkania. Zbieraliśmy się do wyjścia, ale chwilę przed opuszczeniem domu SaraMi zatrzymała mnie.

 - Namjoon, mam prośbę. - mówiła bardzo cicho. - Czy byłby problem gdybyś został u mnie na noc? - spytała. - Nie chcę dziś być sama.

 - Jasne. Zostanę. - odparłem. 

 Zauważyłem, że nie tylko ja nie wracam do dormu. Hoseok dzisiejszą noc spędzał u Susan. Widziałem, że ciągnie ich do siebie, ale nie wiedziałem, że aż tak bardzo.

 Razem z amerykanką pozmywaliśmy naczynia. Czułem szczęście mogąc być przy niej. Brakowało mi chwil spędzonych razem. Bardzo za tym tęskniłem. 

 Podarowała mi wyprane ubrania od Seokjina. Musiał kiedyś zostawić u niej torbę treningową ze strojem. Powiedziała bym się w to przebrał by było mi wygodniej zaś sama ubrała piżamę.

 Później postanowiliśmy obejrzeć w salonie film na laptopie. Siedzieliśmy blisko siebie. Miałem ochotę ją objąć, ale bałem się, że źle o mnie pomyśli. Widziałem po dziewczynie, że jest już zmęczona. Nie dziwiłem się. Po tym co dziś przeszła pewnie była wykończona i tylko marzyła by się położyć. Długo to nie trwało gdy opadła na moje ramię bezwładnie. Zasnęła. Patrzyłem na nią z ciekawością. Była piękna nawet gdy się nie starała taka być. Wyglądała spokojnie i niewinnie. Delikatnie wsunąłem jedną rękę pod jej kolana, a drugą pod plecy. Podniosłem ją i zaniosłem do sypialni. Ułożyłem SaraMi pod kołdrą. Wróciłem do wcześniej zajmowanego przez nas pomieszczenia by posprzątać. Odłożyłem komputer na miejsce i położyłem się na kanapie. Nie potrafiłem zasnąć. Przed oczami cały czas miałem naszą kłótnię. Poczucie winy mnie dręczyło. 

 Usłyszałem cichy krzyk z pokoju ciemnowłosej. Podniosłem się i pobiegłem do niej. Siedziała na łóżku przecierając oczy. Spojrzała na mnie zaspana. Wyciągnęła dłoń w moją stronę.

 - Nie zostawiaj mnie, proszę. - wyszeptała. Zbliżyłem się do niej. Przesunęła się lekko pod ścianę robiąc mi miejsce.

 - SaraMi, nie wiem czy powinienem. - mówiłem niepewnie.

 - Boję się spać sama. - rzuciła kładąc się na jednej połowie. Była odwrócona do mnie plecami.

 Bałem się tego jak zareaguje rano na moją obecność w swoim łóżku. Mogła tego nie pamiętać. Ale nie chciałem też, by się bała, dlatego zająłem drugą połowę obok niej. Będąc razem szybciej zasnęliśmy. 

 Od dawna o tym marzyłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro