Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Harrego obudził głośny trzask dochodzący zza drzwi jego pokoju, zrywają go z jego jakże wygodnego łóżka, jeśli tak można wogóle nazwać stary materaz, jakiś koc i małą twardą poduszkę. Cały jego pokój był raczej mały i dość obskurny. Szare ściany starał się przykryć jak największą ilością plakatów, starych zdjęć i jego rysunków.

Bez namysłu Harry ruszył w stronę hałasu. Jako iż jego pokój był na parterze, to odrazu gdy otworzył drzwi mógł zobaczyć widok, który zmroził mu krew w żyłach.

Jego ojciec stał do niego tyłem więc nie mógł widzieć wyrazu jego twarzy, ale po ruchach jego ciała mógł powiedzieć, że jest wyraźnie wkurwiony. Wokół niego na podłodze porozwalane były kawałki porcelanej.
Prawdopodobnie był to kubek, który Des dostał od bruneta na dzień ojca kilka lat temu.
Kilka metrów dalej skulona, leżała jego matka. Łzy ciekły jej po policzkach, a w oczach widoczne było przerażenie. Można było również zobaczyć siniaka formującego się na jej twarzy od wczorajszego podobnego incydentu.
Harry bez większego namysłu stanał między nimi starając się nie zwracać uwagi na kawalki szkła wbijające się w jego gołe stopy.

- Co ty do cholery myślisz że robisz gówniażu co?!

Po chwili zielonooki mógł poczuć dłoń na swoim policzku zostawiając po sobie piękący ślad. Harry z trudem powstrzymywał się by nie rzucić się na niego z pięściami. Może i był omegą, ale na pewno nie słabą omegą, właściwie był silniejszy od większości bet i alf, co było bardzo rzadkie w ich świecie przez co musiał brać supresanty by ukryć swoje prawdziwe "ja", pod postacią bety.
Słyszał jak jego matka wstaje i pocichu ucieka do kuchni.
Poczuł jak jego ojciec chwyta go za włosy przy okazji wyrywając ich trochę i zaczął ciągnąć go do swojego pokoju.
Desmond był silną alfą, więc mimo oporów bruneta z łatwoscią rzucił go na brudną podłogę, zamykając za sobą drzwi na klucz.

- Teraz dasz mi to co ta kurwa nie chciała.

Harry poczuł jak jego spodnie od piżamy zostają ściągnięte i w tym momencie leżał tam całkiem nagi przed swoim ojcem na podłodze która nie była sprzątana od chyba kilku lat. W takich momentach czuł się zupełnie bezsilny.
Po chwili mógł poczuć jak facet obraca go siłą na brzuch i wchodzi w niego bez przygotowania, a jego rany zostają na nowo otwarte.
Zacisnął mocno zęby by nie wydać z siebie żadnego dźwięku, który w pewien chory sposób mógł choć w jakiś mały sposób usatyswakcjonować Desa jeszcze bardziej.

Harry przez to że brał supresanty jeszcze nigdy nie przechodził gorączki ani nie wydzielał śluzu aby zmniejszyć jak najmniejsze prawdopodobieństwo wykrycia, przez co nie mógł zmniejszyć bólu wynikającego z stosunku co w tym momencie bardzo by się mu przydało.

°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•

I w tym momencie powinnam napisać o Louisie, ale uważam że mi to kompletnie nie wyszło więc zostawię to tu jak jest 😝

Tak wogóle to przepraszam jeśli rozdziły będą dość rzadko, ale piszę to w zeszycie u mnie w szkole ( telefony tam na wejściu oddajemy lol ) przez co tworzenie nowego rozdzialiku trochę mi zajmuje, więc proszę o wyrozumiałość 😇

Mam nadzieję, że ff wam się spodoba 😅

~Doniczka xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro