36. Czego chcieć więcej?
Przyszło lato, a co za tym idzie Louis zaczął jeździć na przesłuchania. Informacja o tym, że alfa będzie jurorem obiegła świat prędko i niektóre aplikacje wręcz nie wytrzymały tego przeciążenia.
Ku ich szczęściu Louis dostał swojej rui przed pierwszymi nagrywakami, przez co nie musieli się o to martwić.
Zdecydowanie fakt, że piosenkarz zasiadał w jury, podniósł frekwencję na przesłuchaniach. Dosłownie tłumy ustawiały się, aby pokazać choć trochę swojego talentu. To było szalone, jednak Louis na początku mocno przeżywał, kiedy musiał powiedzieć komuś „nie". Nieraz przez to miał szczere rozmowy z Harrym, który wspierał go całym swoim sercem.
W końcu i postanowił odwiedzić męża w pracy wraz z synem. Ubrał odpowiednio chłopca i wsadził go do chusty, którą przewiesił sobie odpowiednio. Szczenię było całe zakryte przed całym światem. Na karku przewiesił sobie też specjalne słuchawki, które nałoży na główkę Loulou, przy ogromnym hałasie.
Na szczęście Paul był pod telefonem i od razu zgodził się po niego przyjechać. To było całkowicie wygodne, tym bardziej że poruszał się samochodem Louisa, który miał zamontowany fotelik. A alfa siedział od rana w studio i Paul nie był aktualnie potrzebny w jego pracy. Dzięki temu też będą w stanie wjechać na parking i wejść od tylu, bez publiczności.
- Brum - chłopiec klasnął w dłonie, w czasie kiedy Harry zapinał go odpowiednio - Brum, brum - tym mówił, że właśnie będą jechać. Kochał jazdy samochodem.
Omega tylko uśmiechała się pod nosem, na dźwięki które wydawał z siebie szczeniak. Było one coraz bardziej świadome i kojarzył je z różnymi czynnościami. Kiedy maluch był już bezpieczny, usiadł po drugiej stronie na tylnych siedzeniach.
- Jeszcze raz dzięki Paul za fatygę - przyjął od mężczyzny wejściówkę na teren nagrywek X-factora - Jestem ciekaw, czy Lou się wścieknie.
- Może nie będzie tak źle - uśmiechnął się przyjaźnie - Pojadę zaparkować na wskazanym miejscu.
- Jasne - skinął i wrócił wzrokiem do szczeniaka. Wcale się nie zdziwił, kiedy Junior zasnął po piętnastu minutach jazdy.
Prędko znaleźli się pod odpowiednim budynkiem, gdzie kręciło się naprawdę wiele ludzi. Paul zatrzymał się w dogodnym miejscu, bardzo blisko wejścia. Omega wysiadła i ułożyła sobie malucha wygodnie w chuście. To było dobre zarówno dla szczenięcia, jak i rodzica. Harry czuł bliskość i zapach Juniora, tak samo jak on czuł swoją mamusię. Brunet założył jeszcze słuchawki na uszy szczeniaka i ruszył w stronę wejścia. Po niektórych krzykach, sądził że ktoś z zewnątrz musiał go poznać.
Pokazał przepustkę ochroniarzowi budynku i po znakach starał się dotrzeć w miejsce, gdzie przebywały rodziny, czy bliskie osoby załogi. Udało mu się dotrzeć na bok sceny. Właśnie trwał jeden z występów, a jego mąż skrupulatnie notował sobie coś na karcie uczestnika, który starał się pokazać z jak najlepszej strony. Cała widownia była zapełniona, w większości były to osoby, które wspierały uczestników. Przeprosił kilka osób po drodze, wiedząc że ma miejsca dosłownie za siedzeniami jurorów, nie chciał robić zamieszania, ale śmiech Juniora zwrócił uwagę ludzi, kiedy finalnie usiedli. Alfa zbyt dobrze znał ten dźwięk, a jego uszy były wyczulone na głos zarówno szczeniaka, jak i jego męża. Odwrócił się na dosłownie moment i od razu skrzyżował wzrok z Harrym. Brunet uśmiechnął się niewinnie i machnął dłonią w stronę męża, zaglądając przez chwilę do ukrytego pod chustą synka. Ten spokojnie oddychał i możliwe nawet, że przysypiał, dłoń protekcyjne trzymając na kształcie jego piersi. Niebieskooki uniósł kącik ust i wrócił wzrokiem do sceny, nie mógł zbyt długo skupiać się na swojej rodzinie. Następnie przyszedł czas na ocenę kandydata oraz podjęcie decyzji. Harry przysłuchiwał się profesjonalnym słowom jednym uchem, sprawa uległa zmianie, kiedy do głosu doszedł Louis.
- Mi za to brakowało czegoś. Jasne, pod względem technicznym twoje wykonanie było bez zastrzeżeń. Tylko muzyka to nie jest tylko trafianie w dźwięki, to tez emocja i historia jaką opowiadamy. Albo nie pokazałeś tego albo dobrałeś zły repertuar. Przykro mi, ja jestem na nie - alfa odłożył długopis i usiadł wygodniej.
Krytyka byka ciężka, jednak Louis poparł ją i to rozważnie dobranymi słowami. Niektórzy zaczęli buczeć, jednak była to mała garstka osób. Inni zaczęli klaskać, chcąc w tym wesprzeć osobę, która właśnie zakończyła swoją przygodę w tym miejscu. Chłopak ukłonił się i w akompaniamencie muzyki oraz braw, zszedł ze sceny na backstage, gdzie kontynuowali nagrywanie z nim, więc jeszcze chwile musiało być również cicho na głównej sali. Dostali z góry dwadzieścia minut przerwy, która się należała jurorom po tylu godzinach ciężkiej pracy. Wcześniej takową mieli tylko na obiad i dwie dziesięcio minutowe na toaletę. Louis od razu odwrócił się na krzesełku, ludzie na widowni również wykorzystali przerwę na rozprostowanie nóg. Alfa wstał i skierował się od razu do swojej rodzinki, zdecydowanie był zaskoczony obecnością męża oraz syna. Harry od razu stał, nie chcąc aby ich przepaść wzrostowa była za ogormna.
- Hej kochanie - przywitał się z alfą, przyjmując krótki pocałunek na powitanie.
- Hej, nie spodziewałem się was tu dzisiaj - nie owijał w bawełnę - Jak dotarliście? Zadzwoniłeś do Paula? Fotelik był w aucie, którym przyjechaliśmy.
- Tak, Paul nam wiele pomógł. To on zdobył też wejściówkę - uśmiechnął się czule - Cieszę się, że mogę cię zobaczyć w akcji. A nasz syn jest schroniony przed wszystkimi.
- Mój Loulou dzielnie siedzi w chuście? - sięgnął dłonią do materiału i odsunął go lekko - Drzemie i ma na sobie słuchawki wygłuszające. Dobrze się przygotowaliście.
- W końcu nie wziąłbym go tutaj inaczej - zapewnił starszego.
- Chcemy zobaczyć baby Lou! - usłyszeli obaj krzyk w tym samym momencie.
- W zasadzie jest zakaz używania telefonów i mają podpisane umowy z odpowiedzialnością jeśli coś wyjdzie poza teren - zawahał się Louis - A ja stęskniłem się za naszym słoneczkiem.
- Tylko na chwilę - odsunął się odrobinę od męża i wyciągnął delikatnie synka z chusty, zaraz podając go w bezpieczne ramiona Louisa.
Chłopiec się rozbudził na tą nagłą zmianę zapachu i uniósł delikatnie główkę, zaraz uśmiechając się, poznając twarz mężczyzny.
- Tata!
- Harry... - niebieskie oczy zabłyszczały się na słowa szczenięcia, to był pierwszy raz kiedy Junior powiedział coś tak płynnie - On powiedział tata i to do mnie, słyszałeś to?
- Aż za dobrze - zagryzł dolną wargę, w głowie mając to, że nie są tu sami.
Jego dłoń wylądowała na pleckach szczeniaka.
- Nasze kochanie się widocznie za tobą stęskniło - dodał.
- Dzielny wilczek, tatuś też się stęsknił. Bardzo, bardzo - przytulił do piersi mniejsze ciałko - Nie spodziewałem się takich rewelacji dzisiaj i to w trakcie nagrywania. Jak ja się teraz skupię? - zaśmiał się.
- Usłyszysz piękną muzykę, nastolatków, dorosłych pełnych marzeń i nadziei. To ci pomoże - spojrzał za siebie i zarumienił się, sporo osób na nich patrzyło.
- Mam nadzieję. Długo planujecie zostać? Nie mamy godziny zakończenia. Przyszło naprawdę dużo osób, nie spodziewali się. A jeszcze przechodzą wcześniej precasting - wyjaśnił, lekko bujając Juniora w ramionach.
- Chyba do momentu aż Loulou zrobi się głodny - większego wyboru nie miał z tak małym dzieckiem - Mam nadzieję, że nie wrócisz w środku nocy.
- Też mam taką nadzieję. Jesteśmy tu od rana, wypiłem już dwie kawy i czuję porządne zmęczenie. Odzwyczaiłem się od takiej pracy - przyznał się - Wychowywanie Juniora w domu to coś zupełnie innego.
- Bo dzielimy się obowiązkami i mamy w sobie zawsze oparcie - zegar wskazywał, że mają jeszcze dziesięć minut - Jak chcesz gdzieś iść, to lepiej zrób to teraz - polecił.
- Muszę zahaczyć o toaletę i pójść poprosić o herbatę, żeby jakoś przetrwać kolejne występy - pocałował czoło szczenięcia - Niechętnie ci go oddam albo od razu pomogę wpakować do chusty.
- Przyda się, bo się rozbudził - chłopiec na początku marudził na oderwanie od taty. Później zrezygnował z walki i zaczął się bawić loczkami mamy, które dostały się pod chustę.
🐾🐾🐾🐾🐾
- Dziękuje, dosłownie trzy dni i znikam stąd. - obiecała Gemma - Dziewczyna z którą będę wynajmować mieszkanie będzie wtedy w Londynie, a właściciel nie chce dwa razu przyjeżdżać z papierowymi sprawami, a mieszka gdzie indziej. - Odstawiła walizkę w przedpokoju i wyprostowała się.
- Przestań - machnął dłonią - I tak ostatnie dni spędzam sam w domu, nie licząc małej przylepy - wskazał na biegającego Loulou w postaci wliczka. Dosłownie brykał.
- Przemieniony - zachwycała się brunetka - Hej Loulou, ciocia Gemma przyjechała. Przybiegniesz do mnie? - kucnęła, aby być na wysokości małego alfy.
Wilczek gwałtownie obrócił się w stronę dorosłych i z nieporadnym wyciem podbiegł, niemal się nie wywalając do swojej cioci.
- Jest taki uroczy, tylko go schrupać - dziewczyna wzięła szczenię na ręce i wplątała palce w miękkie futerko.
- Coraz dłużej wytrzymuje w wilczej postaci, przez co więcej rozrabia - poskarżył się z westchnięciem - Chodź do salonu, zrobiłem nam niedawno po herbacie. Pewnie już ostygła.
- Napewno ciężej go złapać, teraz akurat zobaczył dawno nie widzianą ciocię to sam wpadł w moje ręce - połaskotała brzuszek malucha.
Wilczek wyrywał się z ramion, a zaraz Gemma zamiast małego wilka trzymała w rękach ludzką postać chłopca.
- Gm! - zawołał, kładąc małe paluszki na policzki kobiety - Tata - zaczął szukać wzrokiem szatyna.
- Nie ma tatusia w domu kochanie - Harry mimo to uśmiechnął się, bo te słowa wychodziły świadomie od małego alfy - Tata pobawi się z tobą jak wróci do domku.
- Kej - schował głowę w karku cioci i westchnął ciężko, niezadowolony.
Dorośli zajęli miejsca na kanapie, a Junior jak się finalnie okazało, urządził sobie drzemkę w ramionach swojej cioci. Dziewczynie to kompletnie nie przeszkadzało, uwielbiała swojego bratanka i chciała nadrobić z nim trochę czasu. Mogła w końcu go tez nadrobić z Harrym.
- Podekscytowana życiem w wielkim mieście? - zaczął temat brunet, sięgając po swój napój i upijając spory łyk.
Jego wzrok automatycznie poleciał na zegar. Była szesnasta. Louisa nie było od dobrej siódmej w domu. Czuł tylko jak drugie ciało uciekało z łóżka.
- Bardzo, oczywiście nie obyło się bez kłótni z tatą. Twierdzi że nie dam sobie rady sama i wrócę za jakieś dwa, trzy miesiące z podkulonym ogonem - przewróciła oczami - Nie poznaję go kompletnie.
- Wciąż się nie pozbierał - ścisnął udo siostry wolną dłonią - Daj mu czas, zrozumie swoje błędy. Jestem pewien, że albo on sam do tego dojdzie, albo ktoś inny mu w tym pomoże.
- Mam nadzieję, bo kocham go, jest moim tatą, ale Irlandia nie jest dla mnie - pokręciła głową - Londyn daje dużo możliwości.
- Wiem to za dobrze. Gdyby nie Londyn... Nie byłbym w tym miejscu i momencie swojego życia - odłożył prawie pusty kubek. Ulokował wzrok na swoich pierścionkach i po prostu się uśmiechnął. Każda historia przeleciała przez jego myśli.
- Masz szczęście, że poznałeś Louisa. Pasujecie do siebie jak dwa elementy układanki. Macie Juniora i ten piękny dom. Czego chcieć więcej? Chciałabym tu w Londynie znaleźć kogoś takiego dla siebie - uniosła kącik ust.
- Daj temu czas, zobacz jak ja późno poznałem Lou. Traciłem nadzieję na cokolwiek, a teraz mam swojego szczeniaka, męża. Rodzinę, za co każdego dnia jestem wdzięczny - przyłożył dłoń do piersi.
- Wiem, że mam jeszcze czas. Z resztą idę na studia, tam dużo osób poznaje swoich przeznaczonych. Jeśli nie to napewno inaczej los skrzyżuje nasze drogi - była dość spokojna o to.
- Dobre podejście. Właściwe - pochwalił - Daj mi go, wsadzę go do kojca. Będzie mu wygodniej - sięgnął do swojego synka.
🐾🐾🐾🐾🐾
Dwudziesta trzecia. Louisa wciąż nie było w domu, a on się szykował do snu. Alfa zdecydowanie wracał przemęczony z nagrań i było to od razu po nim widać. Do tego Harry wiedział, że ilość kawy jaką pił jego mąż w ostatnim czasie była zdecydowanie nie zdrowa. Starał się rozumieć sytuację, jednak nie potrafił. Za bardzo się martwił, nie po to tyle się uczył, żeby nie wiedzieć, czym może się zakończyć ta sytuacja. W końcu, kiedy smarował nogi balsamem, usłyszał dźwięk otwieranej bramy. To było coś czego wyczekiwał, to była kwestia kilku minut, kiedy alfa dotrze do niego na górę. Dokończył pielęgnowanie skóry i z wyczekiwaniem spoglądał na drzwi wejściowe od sypialni.
Z niewiadomego powodu, jego serce zaczęło bić szybciej.
- Hej, nie śpisz - alfa wszedł do sypialni, miał się zachowywać cicho, jednak zobaczył zapalone światło w sypialni.
- Ciężko zasnąć bez ciebie - niemal od razu zauważył zmęczenie po twarzy Louisa - Chodź tutaj kochanie, musisz się wyspać. Dobrze, ze jutro macie wolne.
- Całe szczęście. Jestem dosłownie padnięty. Nie spodziewałem się takiej ilości roboty. Myślałem, że po dwudziestej maksymalnie będę w domu - sięgnął do paska spodni.
- Też tak myślałem, Gemma się śmiała z mojego niezadowolenia - przykrył się po swojej stronie łóżka i odsłonił prześcieradło dla alfy - Chyba cię też ucieszy to, że ona bierze nocną wartę nad Juniorem.
- Miło z jej strony w takim razie, możemy razem pospać porządnie? Czy będziesz wstawał na karmienie? - położył telefon na szafce nocnej i zdjął spodnie, a następnie koszulkę.
- Odciagnąłem mleko, nie chciałem, ale G się uparła. Jak coś to nas obudzi - czuł, że siostra w pewien sposób dziękuje za pożyczkę od niego.
- W takim razie możemy wyspać się za wszystkie czasy - uśmiechnął się i opadł na łóżko, całkowicie zmęczony.
- Raczej ty Lou... - przysunął się do męża i okrył jego ciało kołdrą, nim wtulił się w szatyna, całując krótko jego ramię - W końcu cię mam przy sobie.
- Mam już trochę dość tych castingów, ale zostały ostatnie dwa. Potem chwila przerwy i wybór ludzi, którzy pojadą na bootcamp - szepnął - W tym roku wybrałem Ibizę na wyjazd. Wyspa, prywatne miejsce, będzie spokój całkowicie.
- Też mam dość, ale widzę jak się spełniasz. To mnie cieszy - ułożył głowę na ramieniu partnera
- Mam nadzieję, że polecicie na Ibizę ze mną. Tam są idealne warunki do tego. Zamknięty, wielki dom z ogrodem i widokiem na morze - jego powieki były już przymknięte.
- Polecimy. Nie ma z tym problemu kochanie - obiecał, ziewając - Nie wyobrażam sobie długiej przerwy. Mały koło szesnastej zaczął ciągle powtarzać tata. Tęsknił.
- Boże, nie poszedłem do niego nawet się przywitać. Jestem złym ojcem, ale jednocześnie nie chce go obudzić - jęknął.
- Nie jesteś złym tatą. Był tylko zawiedziony brakiem zabawy z tobą - ścisnął bok szatyna - Rano mu to wynagrodzisz.
- Spędzę z nim tyle czasu ile tylko będzie on chciał - ziewnął, pokazując bardziej swoje zmęczenie - Nie dam rady dłużej Haz, dobranoc skarbie.
- Kolorowych snów - odpowiedział, nieznacznie przykładając dłoń do swojego brzucha i uśmiechając się czule.
🐾🐾🐾🐾
Kola 💙💚💙💚
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro