31. Chcemy dać jej najlepszy dom...
Wielki finał miał się odbyć w Londynie. Poprzedniego dnia był już tu jeden koncert, jednak teraz był ten finałowy, ostatni z całej trasy. Wszyscy szykowali się na wielkie show i sam Louis czuł od samego rana podekscytowanie.
Odpoczną w końcu, wrócą do domu i zabiorą się za kupywanie ciuszków dla szczeniaka. Zajmą się swoją rodziną i zamkną przed tłumami ludzi.
Niall snuł się po backstage'u i zbierał się na rozmowę z Harrym. Potrzebował przyjacielskiej rozmowy, a do tego wiedział że to Harry może mu w pewnym sensie pomoc. Musiał się wziąć w garść. Nie po to tyle rozmawiał z Zaynem, z resztą, czuł zmartwiony wzrok męża na swojej osobie. W końcu przeszedł do garderoby Louisa, mając nadzieje że zielonooki właśnie tam siedzi, zapukał lekko w drzwi, nie chcąc wejść w jakieś nieodpowiedniej chwili. Za dobrze znał Tomlinsonów i możliwe, że raz już tak zrobił.
- Proszę - odezwał się zachrypnięty głos - Och. To ty Nini. Dziś się chyba nie widzieliśmy jeszcze - poklepał miejsce koło siebie na kanapie.
- Dziś jeszcze nie - pokręcił głową - Spałem do późna po wczorajszym koncercie, a Zayn od rana szaleje przez finałowy koncert, więc snułem się po arenie.
- Jednak mnie pamięć nie zawodzi - zachichotał i spojrzał poważnie na blondasa - Mów co się dzieje, za dobrze znam twoją mimikę.
- Huh, to ciężkie. Chyba potrzebuje się wygadać? I potem o coś cię dopytać. Tak myślę, trochę mi wstyd, bo jestem omegą... I nie powinno tak być - w niebieskich oczach zagościły łzy.
- Porszę nie płacz - niemal od razu zareagował i złapał równie drobną dłoń przyjaciela - Co się dzieje. Wiesz, że zawsze jestem przy tobie.
- Po prostu... Tak bardzo chcę dać Zaynowi dziecko, a nie mogę zajść w ciąże - zamrugał parę razy, starając się odgonić łzy - Spędziliśmy razem dwie moje gorączki, nie zabezpieczamy się od ślubu... Nawet biorę witaminy...
- Może natura uważa, że to jeszcze nie czas dla was, kochanie - zagarnął Niala w swoje ramiona - Przecież wiesz, jak nasze wilki się uprą to już koniec. Nie ma przebacz.
- Wiem, ale teraz byłby najlepszy czas na wychowanie dziecka. Będziemy mieli w dużej mierze przerwę razem z wami. Czuję się jak niepełnowartościowa omega Harry - pociągnął nosem.
- Nie myśl tak - skarcił go, zaciskając mocniej dłonie na jego ciele - Za dużo o tym myślicie, może w tym siedzi problem. Będzie dobrze, omegi nie są tylko od rodzenia dzieci Ni. Omegi są aby kochać alfy, aby swoimi sztuczkami je temperować. Możecie też spróbować z adopcją, czy coś. Jesteś wartościowy Niall.
- Wiem, że Zayn mnie kocha. Zapewnia mnie tego każdego dnia, dlatego chyba jeszcze właściwe funkcjonuje - odsunął się - Rozmawiałem z nim o adopcji i powiedział, że chciałby dać dom jakiemuś dziecku, które go potrzebuje... Dlatego chciałem też porozmawiać z tobą.
- Och. Okej. Nie rozumiem tylko... Co ja mam w tym do gadania. Obaj byliśmy w domu dziecka i wiemy, jak szczeniaki tam są potrzebujące - zmieszał się delikatnie.
- Chodzi o to, że dużo mówiłeś o Amelii. Że złe się czuje w domu dziecka, że chętnie byś ją zaadoptował, ale wiesz że z małym dzieckiem nie byłbyś w stanie dać jej wystarczająco uwagi, której będzie potrzebowała... A ja i Zayn bylibyśmy w stanie. Do tego ty byś miał ją w swoim otoczeniu... - zasugerował blondyn.
Bruneta odrobinę zatkało. Uśmiech zmalał na jego twarzy, a oczy posmutniały. Ciężarny dobrą chwilę milczał, nim westchnął i pokiwał delikatnie głową.
- Wiecie co przeszła i ufam wam. Dyrektorka też zna ciebie, więc procedura w tym wypadku powinna pójść sprawnie - klepnął udo Nialla.
- Jeśli to nie jest w porządku to zrozumiem Harry, tylko mi to powiedz. Nie chce wchodzić w żadne sprawy, jeśli jednak podjęliście jakieś kroki w sprawie Amelii - Malik czuł się zmieszany na reakcje przyjaciela.
- Nie, nie to nie tak - pokręcił głową, krzywiąc się zaraz przez skórcz - Macie w tym moje błogosławieństwo, ale po prostu mnie zaskoczyłeś. Wcześniej myślałem nad adopcją, jednak ten mały alfa naprawdę zabiera nam dużo sił, a wciąż siedzi w moim brzuchu.
- Nie chce, żeby została w domu dziecka do końca po czymś takim... Z reszta co będę kręcił, wiesz to najlepiej Harry. Żadne dziecko nie zasługuje, żeby zostać oddane po tym jak pokazało mu się jak wyglada prawdziwy dom - otarł policzki - Chcemy dać jej najlepszy dom, taki na jaki zasługuje. I najlepszych wujków.
- W takim razie zróbcie to - zmaszczył brwi na kolejny skurcz - Amelia będzie dla was najlepszą córeczką. Wierzę w to.
- Dziękuje Harry, od razu mi lepiej. Wolałem porozmawiać o tym, bo wiemy z Zee, że Amelia dużo dla was znaczy. I wiemy, że ktoś inny mógłby ją adoptować, zanim wy bylibyście w stanie to zrobić - położył dłoń na ramieniu bruneta - Harry? Znowu masz te skurcze przepowiadające?
- Mhm. Strasznie męczą... - złapał się podłokietnika i wstał, a wtedy poczuł chluśniecie - Kurwa - zaklął, układając dłoń na dole swojego brzucha.
- To nie są przepowiadające... Ty rodzisz! - blondyn uchylił usta - Musimy policzyć czas między skurczami. Może uda się skończyć koncert, zanim będzie trzeba jechać do szpitala.
- Trzeba poinformować Louisa, chciał dziś przedłużyć koncert - cofnął się dwa kroki i jęknął, widząc bałagan jaki zrobił - To jeszcze nie czas na poród, Niall.
- Pobiegnę do Zayna, żeby powiedział Louisowi przy ostatniej piosence z setlisty, żeby nie śpiewał bonusów - podbiegł do drzwi - Weź zegarek i policz w tym czasie odstęp między skurczami.
- O-okej - próbował nie panikować i zrzucił ręcznik na podłogę, nogą wycierając to co nabroił.
Musiał się koniecznie w coś przebrać, ponieważ jego spodnie były całe mokre. Przygotował sobie stoper, a czekając na kolejny skurcz znalazł jedne z dresowych spodni swojego męża i ubrał się w nie. Na szczęście idealnie leżały i nigdzie go nie uwierały.
- Kurwa - zagryzł dolną wargę, czując kolejny skurcz.
Dziesięć minut. Tyle go dzieliło między jednym, a drugim.
- Wróciłem, Louisowi zostały jeszcze jakieś dwie piosenki. Wiec powinno być okej - zamknął za sobą drzwi - Ile minut pomiędzy skurczami?
- Dziesięć minut - wypuścił oddech przez usta - Czy to nie jest mało? - nie mógł kompletnie skupić myśli w tym temacie.
- Nie Harry, spokojnie. Do szpitala się jedzie kiedy są co trzy lub cztery minuty. Paul jest już gotowy żeby ruszać, więc mogę wziąć cię pod rękę i wolnym krokiem podejdziemy do auta. Żebyś nie musiał się spieszyć potem - zaoferował Malik.
Brunet tylko niepewnie skinął głową, łapiąc się przyjaciela. Zagarnął tylko swój telefon.
~~~~~
Louis kończył śpiewać ostatnią piosenkę, teoretycznie ostatnią w planach miał jeszcze kilka utworów dla swoich fanów.
- Schodzisz ze sceny Louis, zero niespodzianki. Twój mąż rodzi - usłyszał w słuchawce, ledwo co po zakończeniu piosenki.
- Dziękuje kochani byliście najlepsi! - starał się zachować zimną krew - To już koniec tego koncertu jak i całej trasy, ale to nie koniec mnie. Do zobaczenia w odpowiednim czasie! - krzyknął do mikrofonu i dosłownie zbiegł ze sceny.
Powoli docierało do niego co się działo, jego mąż zaczął rodzic. To było troszkę za wcześnie dla juniora.
- Zayn... Gdzie jest Harry? Dalej w garderobie? - serce szatyna biło jak szalone.
- Czeka w samochodzie z Paulem. Pośpiesz się, ma coraz częściej skurcze, a wody już dawno odeszły. Ja pozbieram rzeczy w garderobie - poklepał Tomlinsona po plecach - Twój syn przychodzi na świat!
- Będę ojcem! - krzyknął ponownie i pobiegł w stronę parkingu.
Nie pomylił się. Jak tylko zobaczył znajomy już mu samochód, wsiadł do środka. Harry siedział tam, z zaciśniętymi oczami i dłońmi na brzuchu.
- Louis - wydukał, czując zapach partnera i uniósł głowę. Paul nie czekał na zezwolenie i ruszył w kierunku wcześniej ustalonej kliniki - W końcu jesteś. Nasz Junior się śpieszy.
- Słyszałem właśnie, ale jedziemy do szpitala i niedługo Junior będzie z nami. Cały i zdrowy, a teraz powiedz mi co robiłeś jak mnie nie było - starał się zająć głowę omegi innymi rzeczami niż poród.
- Rozmawiałem z Niallem, chcą zaadoptować z Zaynem Amelię - przerwy między skurczami były najlepsze, ponieważ Harry zbierał siły.
- Oh, nie spodziewałem się, a co ty o tym myślisz? Znam twój stosunek do niej kochanie - sięgnął po dłoń bruneta.
- Będą najlepszymi rodzicami dla niej, plus będę miał ją blisko siebie - splątał ich palce - Ukradłem ci dresy.
- To w porządku, ważne żeby ci było wygodnie w nich - skinął - Ciekawe jak bardzo zaskoczeni byli fani, że nie wróciłem na scenę.
- W tym momencie... - przerwał i ścisnął mocno dłoń Louisa, a krótki jęk uciekł z jego warg -... Nie myślę o tym - wycedził przez zęby.
- Wiem kochanie jedziemy do szpitala. Ściskaj jak mocno tylko potrzebujesz - odrobine się krzywił, jednak był calu dla swojej rodziny.
Dojechali na miejsce i tak wszystko działo się jeszcze szybciej. Brunet został zabrany na badanie tętna dziecka, a Louis dostał specjalny fartuch oraz rękawiczki, aby mógł uczestniczyć w porodzie. Kiedy już obaj byli na sali porodowej, Harry właśnie dostawał zastrzyk przeciwbólowy na dole swoich pleców, który strasznie bolał. W jego mniemaniu, bardziej niż skurcze. Po policzkach omegi dosłownie spłynęły łzy.
- Jesteś dzielny kochanie, najsilniejsza omega jaką tylko znam - pocałował dłoń męża - Dasz mi pięknego szczeniaka, jeszcze trochę i Junior będzie z nami. Lekarz mówił, że tętno jest w porządku, będzie tylko trochę mniejszy niż się spodziewaliśmy.
Harry spojrzał na Louisa, nie mając nawet siły na odpowiedź. Skinął delikatnie głową. Kolejne minuty były ogromną męczarnią dla rodzącego. O dziwo, akcja porodu szybko się rozwijała i o czwartej rano, prawie piątej, usłyszeli głośny krzyk ich dziecka.
- Mamy pięknego chłopca - ogłosiła położna - Uwaga, maluszek idzie prosto w objęcia mamusi, a tatę zapraszam do przecięcia pępowiny.
Kobieta położyła noworodka na klatce piersiowej Harry'ego i to było nie do opisania. Brunet się po prostu popłakał, mając chłopca blisko siebie już namacalnie. Nie sadził, że może być lepsze uczucie niż waśnie to.
- Mój mały Loulou - szepnął, całując spierzchętymi wargami czoło marudzącego cicho szczeniaka - Synku - wydukał.
Słyszał brzdęk cięcia nożyczek i ciche pociąganie nosem Louisa.
- Mamy go, jest nasz. Nasz malutki Junior - alfa wrócił do męża, osobiście chcąc przywitać syna na świcie. - Cześć kochanie. Trochę szybko, ale mamusia i tatuś czekali na ciebie - wyciągnął dłoń i palcem pogłaskał policzek chłopca.
- Wiem, że chcą się państwo nacieszyć szczeniakiem, ale musimy wziąć go na badania - jedna z kobiet przypomniała, zbliżając się ostrożnie do nich, żeby móc przejąć noworodka.
- Ale wróci do mnie najszybciej jak się da? - Harry nie zrobił nawet najmniejszego ruchu, aby oddać szczenię pielęgniarce.
- Oczywiście. Tatuś nawet może ze mną pójść, żeby mieć widok na synka - obiecała potulnie kobieta, wiedząc że nie może się narażać w takiej chwili.
- Bardzo chętnie - alfa od razu wstał, aby kobieta mogła swobodnie odebrać maluszka od mamusi.
Harry z łatwością urodził łożysko, wzrok mając utkwiony w drzwiach, przez które przeszła jego rodzina. Wiedząc, że Louis tam jest, nie bał się aż tak bardzo o ich szczeniaka. Pielęgniarki dobrze się nim zajęły, w czasie gdy szczenię było badane. Został przewieziony do sali poporodowej, a niedługo po tym, przyszedł do niego Louis z Juniorem w szpitalnym wózeczku.
- Daj mi go, proszę Lou - Harry wyciągnął do przodu dłonie. Jego omega rwała do swojego szczeniaka.
- Już skarbie, mały jest cały i zdrowy. Waży niecałe trzy i pół kilo, mimo że urodził się za wcześnie - wyciągnął chłopca i dał prosto w ramiona bruneta.
- Ulga dla moich uszu - spojrzał na męża, układając sobie wygodnie chłopca pod koszulą. Szczeniak skomląc cicho ułożył się lepiej na klatce piersiowej mamy - On jest już z nami. Niewiarygodne.
- Rodzice są na korytarzu, jak już odpoczniecie to będą chcieli zobaczyć wnuka - wyjaśnił alfa - Jednak na spokojnie, nakarm go najpierw.
- Co? Kto ich poinformował? - zaskoczony spojrzał na męża. Nie wiedział, że ktoś z rodziny tu jest - Twoi, czy moi? Junior chyba nie jest jeszcze głodny... Śpi.
- Twoi, byli na koncercie i Niall im powiedział, więc wiedzieli gdzie nas łapać. Moi też będą, niedługo - wyjaśnił i usiadł na brzegu łóżka.
- Zapomniałem. W końcu ich nie spotkaliśmy - chyba za bardzo był przejęty skurczami - Mamy ślicznego synka - odnalazł dłoń Louisa i splątał ich palce.
- Jest cudowny, ma mój nosek, ale twoje usta. I czuje, że będzie miał twoje loki. - zaśmiał się - Będziemy ujarzmiać te włosy.
- Będzie zabawa Lou. Teraz jest naszą mieszanką, co później? - nachylił się i pocałował czubek głowy Juniora - Nie spodziewałem się, że trasę skończymy z takim przytupem.
- Oj tak, to był naprawdę wieki finał - zaśmiał się - Prawie się przewróciłem, kiedy Zayn dał mi znać przez słuchawkę, że rodzisz i zero bonusowych piosenek.
- Twoi fani muszą mi wybaczyć, skoro cię tak zabrałem siłą - chłopiec na jego piersi się poruszył i instynktownie odnalazł sutek, na którym się zassał.
- Chyba jednak ktoś jest głodny - od razu zobaczyć minę męża, dla którego było to kompletnie nowe uczucie, lekko bolesne, ale warte tego.
- Jednak jest głodny - wydukał, spoglądając finalnie dość czułym wzrokiem na malucha - Jestem mamą. Woah. Naprawdę.
- To naprawdę urocze, taki domowy widok. Cieszę się, że będziemy teraz w domu. Razem - przyznał - Nie wyobrażam siebie, jakbym miał zostawić cię samego.
- Spróbowałbyś gdzieś indziej być - fuknął cicho - Zrobisz nam zdjęcie? Musimy mieć pamiątkę. To pierwsze godziny życia naszego syna!
- Oczywiście! - wyjął telefon i wszedł w aparat.
Po chwili Harry miał cała sesję, kiedy karmił Juniora. Louis nie mógł być bardziej zachwycony widokiem przed sobą. Harry zmusił też męża, aby ten pojawił się na ich małej rodzinnej fotografii. Dał nawet przyzwolenie Louisowi na opublikowanie zdjęcia, ale dopiero kiedy będą w domu. Przezorny zawsze ubezpieczony. Louis dzięki temu, będzie mógł wyjaśnić fanom, czemu nie wyszedł nawet na bis podczas ostatniego show. Kiedy Junior skończył jedzenie, starszy wziął szczenię na ręce i odbił je. Te rzeczy szły naturalnie i tu Harry wyszedł z potrzebą uwiecznienia tej chwili, więc prędko złapał za telefon i wykonał kilka zdjęć. Najlepsze ustawił na swoją tapetę.
- Oddam ci małego i zaproszę twoich rodziców. - postanowił alfa - To będzie w porządku? Czy potrzebujesz więcej odpoczynku?
- Wpuść ich, niewiadomo ile na to czekali - poprosił, ponownie łapiąc w ramiona przysypiającego chłopca.
Szatyn na chwile zniknął, po czym otworzył drzwi i do środka weszli Anne i Desmond. Kobieta od razu szybko podeszła do swojego dziecka i rozczuliła się nad wnukiem.
- Jestem babcią! Jest taki uroczy - pogłaskała chłopca po główce.
- Jest piękny mamo, dobrze was widzieć - przeniósł swój wzrok z dziecka na swoich rodziców - Dopiero co zasnął, wybaczcie... Kiedy indziej poczujecie jego ciężar. Nie czuję się też gotów...
- Jest w porządku kochanie, chcieliśmy was po prostu zobaczyć. Od razu czułam co się święci, mina Louisa na ostatniej piosence drastycznie się zmieniła - szepnęła do bruneta.
- Nie jestem dobrym aktorem. Zwłaszcza jeśli chodzi o Harry'ego - wzruszył ramionami szatyn, słysząc wszystko dokładnie.
Ścisnął dłoń Desmonda i razem z drugim alfą przybliżyli się do łóżka.
- Jestem dumny synu, cieszę się że znalazłeś mnie i mogę być dziadkiem dla tego maleństwa - oczy starszego alfy naprawdę wyrażały dumę.
- To częściowo trzeba zawdzięczać Danowi, gdyby nie on... - nie chciał nawet kończyć. Zielone oczy zabłyszczały na tak wyjątkową pochwałę od strony rodzica.
- Mama napisała, że właśnie podjechali pod szpital. Będą zaraz parkować - poinformował Louis - Jest podekscytowana na wnuka, zostawiła Doris i Ernesta z sąsiadką.
Mimo, że dosłownie mieli nie przespaną, meczacą noc, to nie mogli odpuścić tego wyjątkowego zapoznania.
🐾🐾🐾🐾
- A to jest twój pokój Junior, mamusia i ciocia Gemma same go zorganizowały - Louis postawił nosidełko na środku pokoika i odetchnął, naprawdę byli w domu.
- Ale na razie jesteś za malutki i będziesz z nami w sypialni - kontynuował Harry za partnera - Pewnie i tak nim się obejrzymy będzie on sam spał. Tutaj.
- Wiem, po prostu tan pokoik jest naprawdę piękny. Chodź kolego, nosidełko zostaje tutaj, a my idziemy do sypialni. Chyba trzeba zmienić pieluszkę - skrzywił się lekko alfa.
- Tatuś to zrobi, twoja kolej Lou - wyciągnął sprawnie czystą pieluszkę z miejsca, gdzie mieli je dobrze ukryte.
- Oczywiście, tata da sobie spokojnie radę. Zmieniałem pieluchy rodzeństwu, wiec mam wprawę w tym - położył chłopca na przewijaku i wziął się do roboty.
Szczeniak patrzył uważnie na swojego tatę, wielkimi niemalże czarnymi oczyma. Kurcząc swoje nóżki, delikatnie przeszkadzając w pracy alfy. Louis robił głupie miny, starając się zwrócić uwagę szczenięcia na siebie. Dawał sobie radę mimo wszystko i po chwili Junior miał czystą pieluszkę. Zaraz ułożył go sobie wygodnie na piersi, czystego i pachnącego. We trójkę przeszli do sypialni. Małżeństwo miało nadzieję na choć krótki sen, czując narastające zmęczenie. Louis pozwolił, aby omega jako pierwsza ułożyła się na łóżku, a następnie ułożył Loulou w specjalnie dosuwanym do materaca łóżeczku. To był dobry patent, a do tego nie musieli w czasie snu bać się o szczenię.
- Dodamy jeszcze to zdjęcie i spać? - zaproponował Harry, po poprawieniu kocyka na maleńkim ciałku.
- Tak to dobry plan - sięgnął po telefon, kiedy położył wysoko na poduszkach - Instagram i Twitter wystarczy, prawda?
- Nic wiecej - potwierdził, układając głowę na ramieniu Louisa - Tylko jakieś ładne. Naszej trójki - zaznaczył, za dobrze znając partnera.
- Mam jedno idealne - pokazał ekran mężowi - Jesteśmy całą trójką, my się uśmiechamy, a Junior uroczo śpi.
- Dodaj to - polecił, widząc że nie ma niczego nieodpowiedniego na fotografii. Tylko oni, zmęczeni z maluchem przy sobie. Szczęście z fotografii aż biło.
„Chcemy podzielić się razem z @Harry_Tomlinson naszym rodzinnym zdjęciem. To przez Juniora zniknąłem tak szybko ze sceny na finałowym koncercie. Moja rodzina powiększyła się i nie mogę być bardziej dumny. Znikam na jakiś czas, oddaje się cały dla Harry'ego i Louisa Juniora. Trzymajcie się, wrócę ze zdwojoną siłą"
Harry z zagryzioną wargą zaczął odpisywać partnerowi, nie mogąc powstrzymać się od tego.
"Dziękuję Louis_Tomlinson91 za to, że jesteś moim ogromnym wsparciem, partnerem życia, mężem i ojcem naszego pierwszego szczeniaka. Kocham was obu całym swoim sercem. Do nieskończoności. Synku, Lou Juniorze, będziesz miał z nami piękne dzieciństwo. Z tatą będziemy dla ciebie oparciem i siłą. Mama."
Podał dalej zdjęcie z komentarzem ze swojej strony, aż stał się emocjonalny, a łzy zagościły w jego oczach.
- Nie płaczemy kochanie. Jesteśmy razem w naszym domku na odludziu. Będziemy się uczyć jak obchodzić się z Juniorem oraz ci lubi, a czego nie. Musimy wykorzystać ten czas w każdym możliwym procencie - odłożył telefon i objął męża.
- Po prostu to dużo - zaśmiał się przez łzy, pozwalając sobie opaść wygodniej w silne ramiona - Jeszcze kilka lat temu myślałem, że do końca życia pozostanę sam. A tu taka niespodzianka.
- Teraz mamy siebie i żadne z nas nigdy nie zostanie bez pomocy oraz wsparcia. Damy Juniorowi najlepsze dzieciństwo, jego rodzeństwu też. Kocham was najbardziej na świecie - wyznał.
- My ciebie też i nigdy w to nieważ zwątpić - zastrzegł dość surowym głosem.
🐾🐾🐾🐾🐾
To co się działo na portalach społecznościowych było istnym szaleństwem. Zdjęcie Tomlinsonów było dosłownie wszędzie, a do tego dodane przez Louisa i Harry'ego posty podbijały rekordy ilościowych reakcji na nie. Louis złapał się za głowę po nocy, kiedy na instagramie zobaczył ponad pięć milionów serduszek. Ludzie pokochali małego wilczka, a informacja że nosi on imię ojca, przerosła nostolatków.
W końcu to było cholernie urocze. Nie jedna osoba domagała się więcej zdjęć szczeniaka. To akurat było delikatnie... Wnerwiające. Obaj mimo wszystko chcieli zadbać o swoją prywatność oraz komfort ich dziecka. Nie chcieli pozwalać na pokazywanie jego buzi, tym bardziej że na zdjęciu Junior spał i był wtulony w Harry'ego, wiec było widać tylko zawiniątko. Nie po to też wyprowadzili się w takie, a nie inne miejsce. Obaj mieli takie samo zdanie i wiedział o nim Zayn. W końcu mężczyzna też musiał wtrącić swoje cztery grosze, prosząc o wyrozumiałość i zaprzestanie z tak niestosownymi prośbami w tym momencie. Wspomniał też o decyzji Tomlinsonów. Mieli za sobą również pierwszą kąpiel Juniora. Było przy tym dużo skupienia, jak i zabawy. Szczenię było naprawdę ruchliwe, więc nie obeszli się bez zmęczenia się. Alfa był pewien, że to zdecydowanie odziedziczył po Harrym. Misja kąpiel zakończyła się sukcesem. Chłopiec też jako mały alfa miał niezły spust. Harry nieraz żartował, że ledwo mu starcza mleka dla tak wymagającego wilczka. Nie chciał nawet sobie wyobrażać, co by się stało, gdyby urodził bliźnięta.
Harry miał w końcu też chwilę i mógł zadbać o siebie. Kiedy wyszedł z łazienki nie mógł się nie uśmiechnąć. Louis zasnął z Juniorem na klatce piersiowej, jego dłonie ochronnie trzymały szczenię, aby nie zsunęło się. Po cichu przeszedł do swojej komórki i wykonał kilka zdjęć swojej rodzince, zaraz wysyłając je do najbliższych. Ogólnie zrobili sobie specjalną rodzinną grupę, żeby było prościej i łatwiej. Junior zaskomlał cicho i to od razu obudziło alfę, Louis był naprawdę czujny jeśli chodziło o szczenię.
- Co jest malutki, niedługo pora am, ale musisz jeszcze troszkę poczekać. Pieluszkę masz czystą, zdrzemnij się jeszcze - odparł Louis zachrypniętym głosem.
- Wcale nie musi czekać, jeśli jest głodny - powiedział czule brunet, siadając blisko nich. Jego czujny wzrok nie opuszczał tej dwójki.
- Jesteś - uniósł kącik ust - Spokojnie, dopiero się rozbudza, więc jeszcze chwila zanim się rozbudzi i prawidłowo upomni.
- Widziałem. Mam zdjęcia. Słodko razem spaliście. Tata i jego oczko w głowie - delikatnie przyłożył swoją dłoń do tej Louisa, która ułożona była na dole pleców szczeniaka.
- Nuciłem mu i obaj usnęliśmy. Lubi muzykę, zauważyłem że szybciej zasypia w ten sposób - spojrzał na synka, który akurat ziewnął.
- Chyba ma to po nas - w końcu obaj kochali śpiew. Harry bardziej robił to kiedy Louis nie słyszał, a Louis, wystarczy rzucić okiem na jego karierę.
- Będzie muzykalny chłopak - pocałował główkę małego alfy - To co? Czas do mamusi na am? Już czuję jak zaciska rączki na mojej koszulce.
- Myśli, że masz mleko - zachichotał na uroczy widok - Ale tata nie jest aż tak specjalny - zsunął z siebie materiał odpowiednio, żeby odsłonić swoją pierś.
- Od tego właśnie jest mamusia - Louis delikatnie się uniósł i przeniósł szczenię na pierś omegi.
- Nie podmienisz mnie - zrobił głupią minę i przejął na swoją pierś maleństwo - Louis?
- Tak skarbie? - spytał siadając poprawnie na łóżku i spoglądając prosto w zielone oczy.
- O co chodziło Zaynowi z propozycją od X-factora? - zadał pytanie, nie do końca rozumiejąc sytuacji.
- Za jakiś dobry czas ruszają nagrywki do brytyjskiej wersji x-factora. Skontaktowali się z Zaynem i zaproponowali mi, żebym zasiadł w jury - łatwo wyjaśnił omedze.
- Okej, to fajnie. Osobiście uważam, że byłbyś w tym świetny - wyobrażenie sobie Louisa na takim miejscu nie było ciężkie - Przyjmiesz to?
- Nie wiem, poprosiłem o szczegóły. Jeśli to się zacznie za trzy miesiące to czemu nie. Jeśli za tydzień czy dwa, to za wcześnie - wzruszył ramionami.
- Wiesz, że ruszę za tobą wszędzie. Ruszymy - poprawił się - To coś innego niż trasa. Będziesz ciągle w pobliżu. Jeśli wynegocjujesz dobre warunki, ja z Juniorem nie mamy nic przeciwko.
- Wiem skarbie, ale jeśli mam wziąć w tym udział to całym sobą. Wiesz musiałbym codziennie do grupy jeździć, sprawdzać postępy. Nie chce być tylko gwiazdką, które będzie szczyciła się wynikami - alfa wiedział czego chciał.
- Wypracowali byśmy to - poprawił Juniora w swoich ramionach - Wiem, że długo nie wytrzymasz bez muzyki przy sobie. Chociaż w jakiejś części. Znam cię za dobrze.
- Masz rację, znasz mnie świetnie. Ale chce mimo wszystko, minimum pierwsze dwa miesiące cały czas być na miejscu - powiedział bez wahania - Uczestniczyć w tym, odciążyć cię trochę.
- I robisz to cudownie - ułożył z warg dziubek - No dalej, nie bądź wybrednym mężem. Całuj.
Alfa połączył ich wargi w czułym pocałunku i porem ułożył usta jeszcze na czole partnera. Uwielbiał patrzeć jak Junior jadł.
🐾🐾🐾
Kola 💙💚💙💚
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro