30. Dlaczego Louis jest z kimś innym?
Mam nadzieję, że dobrze spędziliście weekend. Miłego wieczoru xx
Jechali dzień wcześniej. Wszytko po to, aby Harry nie męczył się lotem. Woleli przejechać samochodem, a później ktoś odstawi pojazd do Anglii. Wtedy oni zaczną przemieszczać się podstawionym we Francji tourbusem.
Harry był szczęśliwy mogąc wrócić do pomagania innym. To było jego powołanie. Nie bez powodu poszedł na takie studia, nie inne.
Byli w stałym kontakcie z rodziną, informując ich o wszystkim. Tym jak się ciężarny czuje, gdzie są, co robią i sami pytali się w odwecie jak bliscy się mieli.
Wciąż najgorzej było z Bobbym, który uznał pracę za najważniejszy priorytet. Doszło też do rozwodu między Anne a mężczyzną, co przelało szalę goryczy. Gemma miała dosłownie pełne ręce roboty, próbując wyciągnąć kochanego rodzica z dołka.
Pierwsze kraje przeszły na pozór spokojnie. Harry pracował ile mógł, miał spore wsparcie w teamie. Zwłaszcza od Louise, która jakby nie patrzeć była ze swoim szczeniakiem podczas tej części trasy.
- Jest dosłownie rozkoszna Louise, mały aniołek - brunet stroił głupie miny w stronę Lux.
- Nie zawsze taka jest. Czasami jest płacz i koniec. Najedzona, pieluszka sucha, uwaga na niej i dalej źle. Myślałam, że to problemy z brzuszkiem, ale lekarz powiedział że brzuszek jest czysty. Samo jej przeszło, czasami ma napady, ale trochę kołysania i wracamy do normy - poprawiła sukieneczkę dziewczynki.
Nikt nie miał nic przeciwko dziecku, Lux tez nie sprawiała zbyt wielu problemów. W większości czasu była pogodną dziewczynką, ciekawą świata.
Louis miał w tym czasie swoją próbę na której byli fani. Louis uwielbiał interakcje z publicznością i czuł się jak ryba w wodzie na scenie. Żartował, trochę dokuczał tym którzy dogryzali jemu, ale wszystko było w dobrym tonie.
- Uroki maluchów. Zwłaszcza, że twoja dziewczynka jest alfą. Nie dziwię się, że masz trochę z nią pracy - pogłaskał swój ciążowy brzuch. Chciał już mieć w ramionach swoje dziecko.
- Cześć Zayn - Louise się przywitała z managerem Louisa, który z nieciekawą miną przyszedł do nich.
- Harry... Trzeba podać Louisowi witaminy, tylko mamy problem. Ludzie zapłacili za vipy, a mamy opóźnienie. Musisz podać mu je teraz... - spojrzał z powagą na zielonookiego.
- Chcesz mi powiedzieć... - nie dokończył, spoglądając na swoje ciało - Że mam wyjść i przy okazji zdradzić swój stan?
- Przykro mi Harry, wiem że chcieliście to ukryć, ale nie zdążymy w innym wypadku... A wiesz jak organizm Louisa potrzebuje tego. Znasz go najlepiej, chodzi o jego dobro - uśmiechnął się smutno.
- Dobrze, wyjdę - ociężale wstał za drugim razem i spakował do swojej torby tylko te najważniejsze rzeczy, żeby nie nosić niczego ciężkiego.
Każdy jego krok wydawał się cholernie ciężki. Jego serce szybciej biło, ponieważ najważniejsza tejemnica wyjdzie właśnie na światło dzienne.
Pod stopami czuł rytm muzyki, a głos Louisa coraz bardziej do niego dochodził.
Wdech, wydech.
Ostrożnie i powoli wyszedł z backstage i dostał się na scenę, powoli ukazując się fankom Louisa. Uśmiechnął się w ich stronę nieśmiało. Nie dało się ukryć, że wywołał poruszenie wśród fanek, przez co Louis odwrócił się i uśmiechnął lekko. Zayn zdążył go poinformować, przez zestaw słuchawkowy który miał przy sobie. Wiedział, że Harry potrzebował w tamtym momencie wsparcia, a on sam nie do końca wiedział jak ludzie zareagują na ten widok. Ciągle z mikrofonem przy ustach, wyciągnął dłoń do omegi i pocałował ją, kiedy ten był wystarczająco blisko. Cieszył się też, że na próbie fani nie mogli używać telefonów, a ochrona naprawdę tego przestrzegała. Zwłaszcza Louis pilnował tego jak oka w głowie.
Brunet uniósł delikatnie kącik ust i odłożył torbę na krzesełko, które ktoś podstawił. Louis musiał o to zadbać.
Harry związał swoje włosy w koczka, użył żelu na ręce i nałożył na nie rękawiczki, nim powoli zabrał się do pracy.
Tyle razy wbijał igłę w ciało Louisa, że to nie sprawiało mu żadnego problemu. Sprawnie podłączył płyny do niego i niestety, musiał troszkę postać.
- Huh, tak dobrze widzicie. Mój mąż jest w ciąży - Louis musiał powiedzieć kilka słów - Wiem, że nie mogę od was wymagać, abyście zostawili to dla siebie, bo to dość duża nowość dla was. Jesteśmy naprawdę szczęśliwi oczekując na szczenię.
- I tak długo udało nam się to ukrywać - Harry delikatnie pogłaskał policzek swojego partnera.
- Wiedziałam! - doszedł do nich krzyk z tłumu, a reszta się zaśmiała, mówiąc coś od siebie
- Cóż, najwyraźniej jesteśmy bardziej oczywiści niż myśleliśmy - Louis wytknął język do męża - Pozostało nam się pogodzić, że wiecie - wrócił do fanów - Ale czy to chłopiec czy dziewczynka już się nie dowiecie - zaznaczył - Ani kim jest.
- Znacie płeć? No weźcie! - jęknęła dość wysoka dziewczyna, układając dłonie na piersi.
- Little Tommo, czy little Harriet, o to jest pytanie - ponownie wszyscy się śmiali.
- Ej - Harry jęknął, ledwo powstrzymując uśmiech.
- Nie ma opcji, dowiecie się w swoim czasie. Może - przewrócił oczami Louis, na co fani znowu marudzili - To dalej to nasza prywatna rzecz i tak jesteście pierwszymi, którzy wiedzą ciąży. I widzę twój telefon dziewczyno w trzecim rzędzie, schowaj albo próba może się dla ciebie skończyć. Mamy jakieś zasady - upomniał ją Louis.
Brunet aż się spiął i uniósł wzrok w miejsce, o którym piosenkarz wspomniał. Nastolatka widocznie się speszyła i schowała urządzenie, słysząc kilka niemiłych słów w tłumie.
- Spokojnie kochanie - brunet czując wilka Louisa, interweniował, samemu mając lekkie negatywne emocje w sobie - Zaraz płyny zlecą i wracam na backstage.
- Staram się, po prostu martwię się o was. - szepnął do bruneta i ułożył dziubek z ust potrzebując krótkiego pocałunku.
Harry pokręcił głową, jednak spełnił zachciankę piosenkarza. W końcu mógł tez wyjąc igłę i nakleić plasterek w miejscu, gdzie została mała ranka. Posprzątał po sobie, robiąc wszystko odpowiednio, aby się nie zranić. Cichutkie syknięcie wydostało się spomiędzy jego warg, ponieważ Junior zaczął się rządzić w jego brzuchu.
- Coś nie tak? - Louis zareagował jeszcze, zanim zielonooki nie wrócił na backstage - Chyba, że rozpycha się nasz maluszek? Wtedy będę spokojniejszy.
- Rozkopuje się, jak zawsze - potwierdził, uklądając torbę na swoim ramieniu. Spojrzał na tłum i dosłownie ta sama dziewczyna ich nagrywała.
Alfa odwrócił się widząc minę młodszego i polecił mu wracać na backstage, sam wyjął mikrofon z tylnej kieszeni.
- Pani z rzędu trzeciego dziękujemy za udział w próbie, ochronę proszę o wyprowadzenie i przypilnowaniem, aby skasowała to co zdążyła zrobić. Kupując bilety zaakceptowała regulamin udziału w próbie - przypomniał alfa.
Złość była widoczna na twarzy Louisa, ale starał się iść z szacunkiem, o którym jego partner zawsze powtarzał. Jacyś dwaj wysocy mężczyźni i ochrony łatwo odnaleźli nastolatekę. Ta się szamotała, jednak oni musieli wykonać swoje zadanie.
- Mam nadzieje, że rozumiecie czemu to zrobiłem - spojrzał na resztę fanów - Naprawdę cenię sobie prywatność i nie lubię być oszukiwanym. Do tego próby są dla was, żebyście mieli coś czego inni mieć nie mogą. Wychodząc z tym na zewnątrz, traci to swoją wyjątkowość.
Nie zawiódł się słysząc pozytywną relację ze wszystkich stron. Zaraz był koniec jego próby, więc tymczasowo pożegnał się z osobami na hali i wszedł za kulisy. Było dosłownie pięć minut do otwarcia bram dla wszystkich uczestników. Louis miał czas, aby płyny się całkowicie przyjęły do jego organizmu oraz na przebranie się i poprawę włosów. W swojej garderobie zastał Harry'ego, który ze zmarszczonymi brwiami przyjmował ruchy ich syna. Mały alfa zdążył się nieźle rozbrykać w jego brzuchu, co nieraz było bolesne dla omegi.
- Daje w kość mamusi? Chyba sam przyjął emocje związane z pokazaniem się wszystkim - zauważył - Mój mały rozrabiaka.
- Możliwie że tak, ale jak czytałem to też normalne tak wysoko w ciąży - jak wcześniej miał spokój, tak teraz musiał sobie radzić z łobuzem.
- W końcu mały alfa. Było za spokojnie w pierwszej połowie ciąży. Teraz nadrabia to wszystko - uśmiechnął się ciepło - Kiepsko wyszło z tym pokazaniem się, ale opóźnienie nas przerosło.
- Przynajmniej nie musimy się głowić, jak mnie ukrywać - zaśmiał się i jęknął zaraz. Tym razem dostał dość mocny skurcz.
- Chyba jednak coś nie tak jest - zareagował alfa - To nie brzmiało z twojej strony jak kopniaki. Brzmiało jak skurcz, jęknąłeś bardziej przeciągłe.
- To nic kochanie. Dobrze wiesz, że teraz to wszystko się pojawia - pomasował wypukłość - To twój czas wyjść na scenę.
- Kocham was i odpocznij porządnie. Zasłużyłeś po dzisiejszym dniu - Louis pochylił się i pocałował czoło męża, zostawił tez w garderobie swój telefon.
- Kochamy cię też! - zawołał brunet.
Rozpoczął się koncert, a Harry zamiast się ruszyć przyjmował kolejne bóle. Coś było nie tak, jednak nie mógł wstać i poprosić kogoś o pomoc. Jedyne co dał radę zrobić to sięgnąć po telefon należący do jego męża. Pierwsza osoba o której pomyślał to był Zayn, Malik na pewno był gotowy mu pomoc, a Louis nie miał możliwości przerwania koncertu. Wystukał wiadomość do managera, licząc że ten ją prędko odczyta i przyjdzie.
Może i za bardzo panikował, ale wolał sprawdzić co z jego synem, niż ignorować dziwne uczucia. Zayn nie odpisał, ale za to pojawił się po chwili w garderobie piosenkarza.
- Dasz radę wstać dam czy potrzebujesz pomocy? - od razu zaczął działać, nie było czasu na wahanie się.
- Potrzebuję pomocy przy wstaniu - potwierdził, wiedząc że wyjątkowo z tym sobie nie poradzi.
Zayn pomógł mu wstając na nogi i Malik trzymając pewnie omegę ruszył z nią do wyjścia z areny, gdzie czekał już na nich Paul w podstawionym samochodzie.
- O wszystkim pomyślałeś - zaśmiał się ciężarny, zaraz krzywiąc przez kopniaka prosto w żebro.
- Z ciąża nie ma żartów. Wiem że Louis by mnie wyklął, jeśli nic bym nie zrobił. W końcu wasze szczenię, musi być bezpieczne - usiedli w pojeździe, a Paul ruszył zgodnie z nawigacją.
W tym czasie zielonooki zdążył mieć jeszcze jeden skurcz, co wywołało kolejną fale paniki.
Nie odpowiedział nic, skupiając się na pożądanym oddychaniu i dotarciu do prywatnej kliniki.
Nie mogli pojechać do publicznego szpitala, gdzie rzeczy szły o wiele wolniej. W klinice od razu przyjęli go i zawieźli na wózku na oddział ginekologiczny, gdzie była przygotowana aparatura. Najpierw podpięli go do urządzenia, które mierzyło tętni dziecka oraz lekarz zdecydował o podaniu Harry'emu jakiegoś leku w kroplówce. Dopiero po tym mężczyzna zdecydował o usg, skurcze zdążyły w większości ustąpić. Harry martwił się, wiedział że dużo czasu minęło i był niemal pewien, że Louis już jakiś czas temu skończył swój koncert.
- I co panie doktorze, to był fałszywy alarm? - spytał z nadzieją. Mężczyzna delikatnie badał jego brzuch, a zielone oczy były skupione na ekranie.
Bardzo dobrze widział szczenię.
- Na szczęście tak, fałszywy. Chyba miał pan za dużo emocji albo mocny stres, co? - zasugerował - Tętno dziecka się ustabilizowało, a skurcze odeszły. Maleństwo wyglada dobrze na usg, jest w normie. Dostał pan leki, które wstrzymały to co się działo. Jest za wcześnie na poród, komuś tu się na świat spieszy.
- Tak. Wyjątkowo dziś miałem trochę stresu. Inaczej jest wszystko pod kontrolą, jestem pielęgniarzem i staram się dobrze dbać o ciążę - spojrzał na Niemca.
- Rozumiem, ale teraz tym bardziej musi pan być ostrożniejszy. Zostawiam pana do rana na pewno. Podamy jeszcze kroplówkę i miejmy na dzieje, że sprawa nie powtórzy się przez noc. Jest pan w dobrych rękach - zapewnił - Pielęgniarka pomoże się panu dostać do sali, jest ktoś kto może wypełnić kartę z danymi i o stanie zdrowia?
- Mój mąż powinien się tu za jakiś czas pojawić - potwierdził - I jak wiem, mój przyjaciel załatwił salę z łóżkiem dla partnera - dodał, wycierając swój brzuch. Wolał się upewnić.
- Oczywiście sala indywidualna razem z miejscem dla osoby towarzyszącej - potwierdził lekarz i otworzył drzwi, aby zawołać pielęgniarkę.
Harry z miłym uśmiechem posłanym w stronę kobiety usiadł na wózek, układając swoje dłonie wygodnie na swoim brzuchu.
- Gdzie jest mój mąż? Moja rodzina?! - przed wyjechaniem z sali dobrze usłyszeli pełen emocji głos Louisa.
- Proszę wziąć dwa oddechy i podać mi nazwisko, abym mogła pomóc - kobieta na recepcji starała się opanować sytuację oraz panikę alfy.
- Tomlinson, mój mąż jest w ciąży... - rozglądał się w panice.
- Zayn pójdź po niego - Harry poprosił, łapiąc wzrokiem managera Louisa. Mężczyzna siedział blisko sali. Nie mieli aż tak daleko do recepcji, więc wszystko dobrze słyszeli - Mnie zabierają do sali.
- Jasna, wiem która sala, więc wypełni papiery i przyjdzie do ciebie - zapewnił omegę i uniósł kącik ust, dając jej otuchę.
- Dzięki - ukazał dołeczek. Piegniarka ponownie wyprowadziła wózek w ruch i nim się obejrzał zajmował szpitalne łóżko, które było bardzo wygodne.
Miła blondynka podpięła mu tez kroplówkę do wenflonu, który miał już w zgięciu łokcia i wyjaśniła jak ją przywołać w razie potrzeby. Zostawiła włączoną lampkę, która była w zasięgu jego ręki. Pozostało mu oczekiwać na jego męża. Dostał też informację, że w między czasie ktoś mu przyniesie piżamę na noc. W końcu ciężarny nie będzie spał w niewygodnych ciuchach. Miał dosłownie łzy w oczach z emocji, kiedy Louis wszedł do sali. Alfa od razu usiadł na brzegu łóżka i objął młodszego.
- Nawet nie wiesz jak się martwiłem, Boże Harry. Byłem bliski zawału... - szeptał.
- Też się bałem - schował nos w karku piosenkarza - Ale jest już dobrze, zostawiają nas na noc i jesli nic się nie stanie, to rano wyjdę - tłumaczył dość spokojnie. Jego wargi stykały się przy każdym słowie z ciepłą skórą.
- Przepraszam, że wystawiliśmy cię na stres. Nie chciałem tak bardzo - obwiniał się o całą sytuacje - Teraz odpoczywasz i tylko podróżujesz, zero pracy Harreh.
- Przestań Louis. Nic nie zrobiłeś, to twoja fanka mnie denerwowała. Na szczęście do porodu nie doszło, tak? Fałszywy alarm - dostał się dłońmi pod koszulkę starszego.
- Całe szczęście. Nasz synek jest cały i zdrowy, dalej w twoim brzuszku. Niech rozwija się, musi być silny. W końcu to Tomlinson. Nie poddajemy się łatwo - pociągnął nosem.
- Tylko nie płacz, ja tu jestem hormonalny - odsunął się delikatnie i musnął kilka razy wargi partnera - Jak przeszedł koncert? - dla ulgi oparł plecy o poduszkę.
- Dobrze, mimo wszystko. Świat już wie o twoim stanie, ale na szczęście zero zdjęć. Więc wszystko jest na słowo dosłownie - bawił się palcami bruneta.
- Jak się dowiedziałeś, że tu jestem? - ułożył drugą z dłoni alfy na swoim brzuchu.
- Niall został, Zayn musiał dać mu jakoś znać. Od razu mnie zgarnął na backstage'u i powiedział, że pojechaliście do kliniki. Przesłał adres smsem - wyjaśnił.
- Dobrze cię tu mieć, tak szybko - przesunął się odrobinę w stronę, gdzie wisiały podpięte płyny - Połóż się koło mnie.
Niebieskooki wykonał prośbę młodszego, wiedział że jego zapach będzie dodatkową pomocą zarówno dla szczeniaka jak i dla samego Harry'ego. Brunet zasnął w jego ramionach, czując się bezpiecznie. Same płyny i stres też na niego podziałały w dość męczący sposób. Pielęgniarka przyszła tez z piżamą, jednak Louis ruchem ręki poprosił o pozostawienie materiału na szafce. Sam zasnął dopiero kiedy zostali sami, a oddech Harry'ego był regularny.
🐾🐾🐾🐾
Rano Harry został obudzony na kolejne usg. Louis po krótkim wykłucaniu się był w czasie badania i widział swojego syna. Nie było żadnych nieprawidłowości, ale Harry miał dostać ostatnie płyny nim zostanie wypuszczony. Louis dostał oczywiście plik dokumentów, która musiał potem schować do ich teczki, która była pełna badań dotyczących ciąży omegi. Musieli sami to trzymać ze względu na podróżowanie. Zayn przywiózł im czyste rzeczy, w które od razu się przebrali. Obaj chcieli już wyjść i móc ruszyć w podróż do Polski. Na kolejne dwa koncerty Louisa.
- Mam nadzieje, że nie będzie nikogo przed kliniką. Jest prywatna i nie powinno być, ja tez wczoraj wyjechałem dość niepozornie z areny. Zayn dodał też mylące tweety, wiec ludzie powinni myśleć, że jesteśmy już w drodze dalej - niepokoił się szatyn.
- Nie martwmy się za nadto, to nie na moje i twoje zdrowie - poprosił młodszy, powoli i ostrożnie czesząc swoje włosy, zanim je splątał w koka
- Mam wypis dla pana Tomlinsona. Tak jak mówiłem, dużo odpoczynku mało stresy. Emocje tez staramy się odsunąć - lekarz spojrzał znacząco na alfę.
- Oczywiście. To priorytet w tym momencie - Louis przejął papiery i chwilę później ułożył dłoń na biodrze ciężarnego.
Paul podjechał samochodem pod sam chodnik tuż przy wejściu, dzięki czemu Harry szybko jako pierwszy siedział w aucie z przyciemnianymi szybami, a szatyn przedostał się na druga stronę pojazdu. Zapiął swoje pasy, układając je dogodnie na swojej wypukłości. Co jak co, ale w głowie wciąż miał wspomnienie z tamtego gwałtownego hamowania mężczyzny.
- Jedziemy na arenę. Tam bezpiecznie przesiądzie się do busa - wyjaśnił Louis - Przed nami dolać długa trasa i to z małym postojem tylko.
- Jedzonko trzeba kupić. Jesteśmy mocno głodni tato - powiedział dość dziecinnym głosem - A droga długa, to trzeba mieć zapasy.
- Zayn już nam zrobił zakupy - zaskoczył bruneta - Dałem mu dokładną listę. Nawet możliwe, że coś słodkiego znalazło się na niej.
- Och kochanie - od razu wiedział, że Louis po prostu czuł, żeby go rozpieszczać po tak stresującym czasie w szpitalu - Dziękuję.
- Będziemy mogli leżeć i wyspać się w czasie jazdy za wszystkie czasy. - obiecywał - Zero zmartwień, wywiadów tylko my. Koniec, kropka.
- Nasza rodzina... Trzeba poinformować bliskich o tej sytuacji - nie było co kłamać i tak by się dowiedzieli.
Podjechali od arenę, a przed nią stało pełno fanów. A konkretnie przy miejscu, gdzie stał tourbus.
- No nie - jęknął niebieskooki - Dzwonię do Zayna. Może przestawimy busa tak, żeby nie widzieli jak wsiadamy - zastanawiał się, a w tym czasie wyjął telefon i wybrał odpowiedni kontakt.
- Widzę was Louis. Kierowca będzie cofał. Jedźcie trasą, którą wam teraz wyślę. Spotykamy się na miejscu - Malik jak zwykle go zaskoczył.
- Dzięki Zayn. W kontakcie - rozłączył się - Mamy jechać na trasę, Zee podeśle gdzie mamy zjechać i się przesiądziemy.
- Niektórzy są naprawdę szaleni - przytłaczała go odrobinę ta sytuacja. Bycie partnerem sławnej osoby, pokazało mu ile minusów, jak i plusów to w sobie ma.
🐾🐾🐾🐾
Kolejne państwa i kolejne koncerty, fani dalej szaleli na wieść, że ich idol zostanie ojcem. Jednak w większości dawali mu naprawdę masę wsparcia, choć przy tym próbowali wybłagać piosenkarza o jakiekolwiek zdjęcie. Brunet wciąż pracował, ale każdy starał się go wyręczać, a raczej dbać o swoje ciało. W końcu Harry właśnie przez ich wypadki miał dużo pracy. Powiedzieli też o niefortunnej sytuacji, swoim rodzinom. Anne i Jay mocno to wzięły do siebie, nawet sugerowały, aby Harry wrócił do Anglii, a one porządnie się nim zajmą, dopóki Louis nie wróci. Szatyn w pewnym stopniu bał się, że omega zgodzi się na to rozwiązanie, jednak ona od razu zaprzeczyła, potrzebowała bliskości męża. Przez to zaczęły się częste telefony, kontrolowanie i przekonywanie do częstych wizyt u ginekologów.
Każdy już kochał tego małego wilczka, rosnącego pod sercem Harry'ego. Kiedy z Europy przemieszczali się w stronę wysp, pierwszym ich celem była Irlandia. Harry cieszył się, że spotka Gemmę, jego brzuszek był już naprawdę spory i jednocześnie coraz cięższy. W końcu do porodu było coraz bliżej. Przepowiadające skurcze były czymś codziennym.
Louis nieraz obrywał, ponieważ był jedną z przyczyn, przez które te bóle się pojawiły w jego życiu. Dojechali do Dublina zgodnie z planem, nie mieli być tam długo, wiec tourbus wjechał na teren areny. Louis jak tylko zaprowadził męża do garderoby, wyszedł osobiście po Gemmę na tyły areny. Kobieta chętnie przywitała się z piosenkarzem uściskiem.
- Mam nadzieję, że mój brat ma się naprawdę lepiej Louis - szła równym, szybkim tempem z mężczyzną.
- Jest naprawdę w porządku. Ma skurcze przepowiadające, ale to normalne i zdrowe - zapewnił dziewczynę - Ma dziś dobry humor, nie może się doczekać, aż cię zobaczy.
- Mam tak samo. Plus przyniosłam prezent dla szczeniaka - pomachała torbą papierową - Będę najlepszą ciocią!
- Uroczo, dziękujemy w imieniu Juniora - momentalnie alfa uśmiechnął się, a jego oczy zabłyszczały, ich szczenię było coraz bliżej i to robiło się rzeczywiste.
- Czyli będzie mały Louisek. To już postanowione - poczuła się odrobinę niepewnie, widząc wiele osób, które dosłownie biegały z miejsca w miejsce.
- Chyba, że zrobi nam niespodziankę, ale każdy lekarz mówi, że to chłopak. Do tego pierworodny, więc Louis junior pasuje jak najbardziej - wypiął dumnie pierś.
- No, no. Dumny tata z ciebie - zaśmiała się, zatrzymując automatycznie w miejscu, kiedy to zrobił Louis.
- Zapraszam - alfa chwycił klamkę i otworzył drzwi przed szwagierką.
Harry siedział na kanapie, masując swój brzuch i mówiąc do niego spokojnie.
- Urocza mamusia. Hej Hazz, mały się chyba nie obrazi jak zwrócisz uwagę na swoją siostrę - Gemma usiadła koło chłopaka i otworzyła szeroko ramiona.
- Gems! Tęskniłem tak bardzo - objął siostrę - Dosłownie odliczałem dni do wizyty w Dublinie, ledwo dziś spałem.
- To prawda. Do tego kopał mnie w nocy - Louis nie zapomniał się poskarżyć - Jestem pewien, że moje nogi mają siniaki.
- Jesteś współwinny tego Tomlinson, więc siedź cicho - warknął brunet - To tez twoje dziecko, więc pośrednio też będziesz to czuł.
Gemma nie powstrzymała śmiechu na ich wymianę zdań i podała omedze opakowanie z prezentem.
- Nie dla was. Dla Juniora - zaznaczyła.
- Uwielbiam prezenty dla Juniora - zielonooki od razu sięgnął do torebki - Jakie piękne małe body. I o mój Boże Lou, widzisz te skarpeteczki? One są mikroskopijne.
- Są piękne skarbie - przykucnął i złapał materiał między palce - Najlepsza jakość dla delikatnej skóry szczeniaka.
- Są na tyle malutkie, że nadają się od razu po porodzie. Może nie będzie to prezent na długo, ale jest wyjątkowe przynajmniej tak mi się wydaje - uśmiechnęła się lekko niezręcznie.
- Dziękujemy Gemma. Są cudowne - Harry ucałował policzek siostry - Junior na pewno będzie je nosił po porodzie.
- Chcesz iść na próbę Gemma? Za chwilę idę na scenę, po próbie będzie jeszcze przerwa jakieś prawie trzy godziny do koncertu - zauważył - Decyzja należy do ciebie.
- Idę. Chętnie poznam twoich fanów, tych z VIP-ów - wstała i pozwoliła się małżeństwu pożegnać, nim ruszyła za piosenkarzem.
🐾🐾🐾🐾
„O mój Boże, stoję z boku i widziałam jak Louis podszedł z backstage'u na scenę w towarzystwie jakieś dziewczyny! Byli zdecydowanie rozbawieni, Louis nachylał się do niej mówiąc coś!!! #LTTourDublin"
"Co z Harrym?! Dlaczego Louis jest z kimś innym? Przecież on jest wysoko w ciąży! #LtTourDublin"
„Czemu wszyscy panikują, a nie wiemy kim jest ta dziewczyna? Ludzie, może to ktoś z teamu? Widziałam wczoraj na IG story ich managera, jak Louis obejmował od tyłu Harry'ego... #lttourDublin"
"Ona jest w niego zapatrzona, biedny Harry. Nie sądziłem, że nasz idol może być taki #LTTourDublin"
"Przestańcie! Zachowujecie się, jakby Louis ruchał wszystko co się rusza. Nie jesteście prawdziwymi fanami #LTTourDublin".
Harry przeglądał Twittera i kręcił głowa na to jak ludzie z góry potrafią osądzać innych. Oczywiście nie wszyscy, jednak bardzo duża cześć od razu przewidywała najgorsze. Nie mógł na to nie zareagować. Wszedł w ikonkę z pisaniem tweeta i zaczął stukać na klawiaturze słowa.
"Spokojnie dziewczyny. Nie dość, że znowu nie słuchacie słów Louisa co do telefonów, to moją siostrę mieszacie z błotem. Proszę, przestańcie. Ta dziewczyna to moja siostra. Zanotujcie to #LTTourDublin".
„A nie mówiłam! Dzięki @Harry_Tomlinson za wyjaśnienia, chociaż nie musiałeś tego robić! Miłego koncertu! #LTtourDublin"
Brunet odłożył telefon na stolik i westchnął. Szaleństwo. Szaleństwo otaczało całe jego, ich życie. Junior zaczął swoje tańce w brzuchu, a Harry powtarzał sobie, że nie powinen się denerwować. Jednak czasami było naprawdę ciężko. Był zmęczony wyczynami pierworodnego. Jako mały alfa rządził się jak nikt inny. Wewnętrznie miał nadzieje, że ich kolejne dziecko będzie omegą albo chociaż betą. Wiedział też, że maluszek już zdążył się obrócić. Lekarz potwierdził to, uspokajając ich jako rodziców. W końcu czym mniej miejsca w brzuch tym ciężej by było. Jakiś czas później był zajęty przez Louisa i Gemmę. Zjedli coś w miłym towarzystwie innych pracowników i było pełno śmiechów w koło.
Tak. Mimo całego złego, było wyjątkowo.
🐾🐾🐾
Kola 💙💚💙💚
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro