24. Chyba rzeczywiście panikuję
Harry masował z uczuciem swój płaski brzuch, zabijając wzrokiem partnera. Ledwo powstrzymywał się od krzyku. Jego brwi były mocno zmarszczone, a postawa wroga wszystkiemu.
- Proszę to przecież jest praca, nie musisz mnie zabijać wzrokiem za coś takiego... - próbował się bronić alfa - Po prostu mamy jeszcze dwa dni do rozpoczęcia wszystkiego poprawnie i zostały one porządnie rozplanowane.
- Zaraz ci zejdzie ten uśmiech z twarzy - Harry powiedział bardzo niskim głosem - Nie zgadzam się na w takim stylu teledysk, wymyśl co innego.
- To tylko teledysk Harry, piosenka jest dwuznaczna, wiec cóż... Zayn to konsultował i w porozumieniu z reżyserem uznali to za dobry pomysł - próbował wyjaśnić - Przecież wiesz, że kocham ciebie i maleństwo. Nikogo innego.
- Bajeczki mi teraz wciskasz - próbował się za mocno denerwować - Aż mnie teraz denerwuje fakt, że napisałeś piosenkę o naszym seksie!
- Podobała ci się przecież! Sam mówiłeś tak... Przepraszam, że poszedłeś spać, a mi się nie chciało, do tego dopadła mnie wena... - gestykulował żywo.
- Kocham tę piosenkę - odpuścił, opadając na siedzisko - Ale nie podoba mi się teledysk. Jestem w ciąży i do tego mojego męża ma dotykać pełno omeg, pół nagiego.
- Porozmawiam z Zaynem i reżyserem. Okej? Nie chce, żebyś się tym przejmował, bo nie ma czym. To tez jest dla nich praca. A ja mam męża - uniósł do góry dłoń z obrączką.
Harry uśmiechnął się nieznacznie. Chociaż to małe zapewnienie go uspokoiło. Informacja, że Louis się chociaż postara dla jego komfortu.
- A teraz dasz się przytulić, moje słoneczko? - uniósł brew, siadając tuż koło niego - Wiesz, że nie lubię kiedy jesteś wkurzony.
- Może - napełnił policzki powietrzem i wypuścił je - Chyba tak, bardzo tak - przyjął ramiona starszego Tomlinsona.
- I od razu lepiej, prawda? Nie trzeba się boczyć, chyba że to ciążowe humorki, to chociaż można by było podciągnąć pod objawy, których jakby brak - dokuczał młodszemu, ale to była ich rzecz.
- Trzymajmy się ciążowych humorków - poprosił po krótkim prychnięciu śmiechem - Boczenie się nie jest mi do twarzy.
- Zabawne, że nie masz żadnych większych objawów. Jakby wiesz. Mówi się o mdłościach, utracie przytomności. Zmiana zapachu czy generalnie omegi same wyczuwają taki stan - ta sprawa nurtowała szatyna.
- Każda ciąża jest inna, a sprawa zapachu powinna zejść na dniach. Przestałem brać te wszystkie tabletki i zacząłem witaminy - przypomniał Louisowi - Co do braku wymiotów jestem szczęśliwy.
- Szczerze? Chciałbym, żeby było już po trasie. Jakby cieszę się, że podzielę się z ludźmi moją nową muzyką, ale jednocześnie chciałbym czuwać przy tobie i organizować pokoik dla dziecka. Wiesz, jakby mój alfa jest bardziej gotowy na to niż się spodziewałem - to była chwila szczerości dla Louisa.
- Fani na ciebie liczą, plus chciałbym jak najmniejszą różnice wieku przed naszymi pierwszymi szczeniakami - też się otworzył w tym temacie - Co do pokoiku, lepiej dla bezpieczeństwa załatwić to teraz z góry. A ja ciągle przy tobie jestem, więc też masz pewnego rodzaju kontrolę.
- Więc, kiedy urodzisz to szczenię chciałbyś niedługo zajść w kolejną ciąże? - upewnił się, że dobrze rozumie - Mała różnica wieku to dobra sprawa, dzieci mogą mieć ze sobą lepszy kontakt. Widzę jak jest ze mną, gdzie wychowałem się praktycznie jako jedynak, a bliźniaki maja siebie nawzajem.
- Tak właśnie myślę kochanie, chciałbym niedługo po pierwszej, zajść w drugą - potwierdził, uważając to za naprawdę dobry pomysł.
- Idealnie to się zgra z moim wolnym. Ludzie będą musieli jakoś przyjąć do wiadomości, że zniknę z muzycznego świata na jakieś conajmniej dwa lata. Albo raczej z tras, bo może jakaś muzyka wyjdzie - Louis był pewny swojej decyzji.
- Będzie czas na tworzenie naszej rodziny, zgrania tego. A później z szczeniakami będziemy jeździć z tobą. Nie zniesiemy długiego rozstania z tobą - wszystko w jego głowie wydawało się perfekcyjne dopracowane.
- Rodzinna trasa, widzę to doskonale. Możemy też wziąć psa w tym czasie, dzieciaki powinny mieć kontakt ze zwierzętami. Do tego zawsze chciałem, a fakt że będziemy w domu pozwali nam go wychować - alfa patrzył z nadzieją na męża.
- Musimy w internecie przejrzeć odpowiednie rasy - potwierdził, chwilę po tym usłyszeli klakson.
Paul po nich przyjechał. Czas dostać się na plan teledysku.
🐾🐾🐾🐾🐾
- Cokolwiek zmienmy, to wyjątkowa sytuacja. Mój manager może potwierdzić. Temat jest delikatny. Po prostu, ta jedna scena będzie mocno do zmiany - negocjował Louis - Chodzi o sytuacje prywatną, wiem o czym jest piosenka...
- Mogę się jedynie zgodzić, że będziesz w pełni ubrany - reżyser nie był za mocno chętny na ogormne zmiany - A omegi wokół ciebie beda w samych strojach kąpielowych.
- Zawsze coś - westchnął Louis - Nagrajmy to jak najszybciej, mam nadzieje że dopniemy dziś wszystko na ostatni guzik i nie będziemy musieli jutro niczego powtarzać.
- To tylko zależy od twojej gry Louis. Och i zalecałbym zdjęcie obrączki do nagrania - wskazał na dłoń alfy.
- A co jeśli tego nie zrobię? - wiedział, że Harry'emu to się nie spodoba, nawet nie chciał myśleć jak zareaguje na to.
Zawsze mógł zasłonić się tym, że nie chce zgubić jej w piasku. Dla niego wiele warta, to było prawdą.
- Teledysk straci swoje znaczenie, a niektórzy pomyślą, że piosenka może oznaczać zdradę - powiedział swoją pierwszą myśl i zamknął laptopa, gdzie wcześniej tłumaczył każdą scenę Tomlinsonowi.
- To tez argument - skinął - Pójdę się lepiej przygotować się do nagrań i porozmawiam z mężem - wziął głęboki oddech i oddalił się od reżysera.
Nie powinien się tak denerwować będąc alfą. Każdy krok wydawał mu się cholernie ciężki. Nie obawiałby się Harry'ego, gdyby nie jego ciąża i hormony.
Ten stan niemal był świętym i każdy wilk o tym doskonale wiedział. Szatyn znalazł męża pod namiotem, który robił tego dnia za garderobę. Omega nie mogła wystawiać się za mocno na słońce, nie chcieli katastrofy w końcu to Harry był pomocą medyczną w teamie Louisa. Z daleka widział, że Harry stara się nie afiszować swoim stanem, jednak jego dłonie wręcz mimowolnie kierowały się do brzuszka. Odruch bezwarunkowy. Inaczej tego nie mógł nazwać.
- Jestem, kochanie. Już po wszystkim, muszę się przygotować do nagrywek - alfa zwrócił uwagę na siebie - Uprzedzając cię, będę ubrany przez cały teledysk.
Harry uśmiechnął się szeroko, łapiąc w swoją dłoń tą Louisa i wszedł z nim do garderoby.
- Ale i tak będą cię dotykać, prawda? - musiał się upewnić.
- Tylko trochę i to na zasłoniętej powierzchni - musiał być szczery z mężem - Reżyser nie był skory do negocjacji na temat jego wizji - przewrócił oczami.
- Już go nie lubię - usiadł na miękkiej i dość wysokiej pufie - Będę musiał ignorować te sceny, albo schodzić z nich - dodawał, przyglądając się uważnie temu, jak Louis się przebierał w typowo plażowy strój.
- Zawsze możesz tutaj siedzieć w cieniu, jest woda w przenośnej lodówce i nie będziesz się niczym denerwował - zapinał guziki za dużej koszuli.
- Nie wiem, mimo wszystko chcę mieć wszystko na oku. Zwłaszcza omegi wokół ciebie. Rozumiem, na damskie aż bym nie reagował, ale jest tam kilka niezłych męskich sztuk - prychnął delikatną złością.
- Tak? No patrz, nawet nie zwróciłem na to uwagi, bo byłem zajęty myśleniem o moim mężu - zagranie Louisa było sprytne i jednocześnie było prawdą, nawet nie zauważył że było tam kilku chłopaków.
- Kocham cię - Harry odpuścił delikatnie, uśmiechając się delikatnie - Co ty robisz? - jego głos automatycznie się zmienił, widząc jak Louis zdejmuje obrączkę.
- Musisz mi jej przypilnować. Nie chce zgubić jej na piasku. Chyba nie wytrzymałbym, jeśli coś by się takiego stało. Jest dla mnie zbyt ważna - zaznaczył i wychwycił dłoń bruneta, kładąc mu biżuterię na jej środku.
Harry niechętnie przyjął obrączkę, zaraz chowając ją w bezpiecznym miejscu przy sobie.
- Daj mi buzi - poprosił - I graj jak najlepiej. Mimo, że ta piosenka jest o nas, to czuję zazdrość.
- Jest o nas i o nikim więcej. Będę myślał tylko o tobie. Chociaż może się to w połączeniu ze wspomnieniami źle skończyć - połączył ich wargi na dłuższą chwilę.
Mieli dosłownie chwilę, nim Louis został zawołany. To był czas na rozpoczęcie dość wyczerpującego nagrania.
🐾🐾🐾🐾
- To ostatnia scena, zagram ją jeszcze raz i będziemy kończyć nagrywanie. Dam radę, tylko będę chciał butelkę wody, jest okropnie gorąco - Alfa otarł swoje czoło, do którego przylepiały się kosmyki włosów.
Koło niego stało kilkanaście omeg. Czuł ich zapach, a różne głosy dochodziły do niego. Ciało Louisa wręcz mrowiło od nadmiernego dotyku przez obce osoby, a alfa drapał w jego pierś. Tomlinson czuł zmęczenie, jednak był uparty, żeby skończyć prace. Czasami jego ambicje były ponad możliwości, pamiętał co działo się tuż przed ślubem. Reżyser wydzielił im dwudziestominutową przerwę, więc nie patrząc się za siebie, ruszył do opalającego na słońcu Harry'ego. Na głowie miał kapelusz, a oczy utkwione na planie.
- Jak się ma moja rodzinka? - spytał wiedząc, że są tylko we dwoje i nie muszą się martwić o plotki - Nie za dużo czasu na słońcu?
Brunet uniósł głowę i się uśmiechnął, wyciągając dłoń do Louisa i wstając na nogi.
- Byłeś zajęty nagrywaniem, ale robiłem sobie przerwy. Pół godzinki na słońcu i pół w namiocie, do tego piłem należycie. A ty? - ucałował policzek Louisa i położył swój kapelusz na jego głowie.
- Trochę się przegrzałem, ale została mi ostatnia scena. Muszę się nawodnić i trochę posiedzieć w cieniu - przyznał się - Ale skończymy to dzisiaj, jestem pewien.
Przeszli do namiotu, gdzie Louis sięgnął po nieotwartą butelkę wody.
- Opaliłeś się mocno, a raczej zjarałeś - przyjrzał się ramionom i karku szatyna - Będę musiał cię wieczorem wysmarować aloesem.
- Będziesz musiał mi pomóc, bo czuję że nie będzie kolorowo. Skóra mi zejdzie jak nic - wydął dolną wargę - Uroki słonecznego Los Angeles. Jutro dosłownie nic nie robimy. Koniecznie dzień lenistwa przed trasą.
- Dzień adorowania brzuszka - zaprzeczył, po upewnieniu się, czy są sami - Jestem zawsze dla ciebie, a teraz nawadniaj się skarbie.
- Napewno brzuszek dostanie jutro wystarczającą ilość buziaków i uwagi - zapewnił młodszego, po czym wypił jednorazowo pół butelki.
Harry usiadł na miejscu blisko wiatraka, sam sięgnął po zimną wodę, ale wycofał się, widząc że jest naruszona i nie podobało mu się to.
- Ktoś oprócz nas ma tu dostęp?
- Generalnie nie, ale to namiot, wiec każdy mógł tu wejść - wzruszył ramionami - Fryzjerka i wizażystka już pojechały do domu, więc tu nie wejdą.
- Po prostu sięgnę po następną butelkę - odstawił tę otwartą i sięgnął po kolejną, która na szczęście była zamknięta.
- Muszę tam powoli wracać, pół godziny i wrócimy do domu. To obiecujące prawda? - dokończył swoje picie - Będę mógł ponownie założyć obrączkę na swój palec. Jest mi dziwnie bez niej. Jakby.... Jakbym był nagi.
- Szybko przywykłeś do noszenia jej skarbie, cieszy mnie to - odłożył w połowie pustą butelkę - Idę z tobą - ostrożnie zabrał z głowy Louisa kapelusz.
- Śmiało - wyciągnął rękę w stronę młodszego i trzymając swoje dłonie przeszli na plan, gdzie zebrała już się ekipa.
- Poczekaj - poprosił Harry, zatrzymując piosenkarza przed pójściem za kamerę.
- Huh? Kochanie? - odwrócił się przodem do męża - O co chodzi?
- Po prostu... - ułożył dłoń na policzku mężczyzny i połączył dość gwałtownie ich wargi, przymykając przy tym powieki.
Alfa automa ułożył swoje dłonie na jego krągłych biodrach. To zdecydowanie nie był jeden ze słodkich i powolnych pocałunków. To było pokazanie czyj jest Louis. Wargi alfy były dosłowne napuchnięta po takiej wymianie uczuć.
- Już możesz iść. Po prostu tęskniłem... - uśmiechnął się niewinnie brunet, odsuwając się od męża.
- Oczywiście, ja też tęskniłem - zaśmiał się Louis i pokręcił głową.
Wrócił na plan, gdzie miał zdecydowanie jeszcze więcej motywacji do zakończenia nagrywek. Harry schował się w cieniu, jednak miał na wszystko odpowiedni widok. Naznaczył swój teren i był troszkę spokojniejszy.
Zacisnął dłonie delikatnie w pięści, słysząc głos Louisa rozchodzący się z głośników, a co za tym idzie kobiety i mężczyźni wręcz walczyli o uwagę jego partnera, który dzielnie trzymał się tej jednej omegi, którą "była" kamera. Jednak Louis na tyle dobrze zagrał, że skończyli nagranie za pierwszym razem. Co mimo wszystko było niespodziewane dla reżysera. Po planie rozeszły się brawa, a alfa dziękował wszystkim, którzy brali udział w projekcie. W końcu mogli rozejść się do domów i odpocząć po dniu pełnym pracy. Modele rozeszli się, żeby się przebrać w swoje ciuchy. Harry byłby z tego szczęśliwy, gdyby nie jedna męska omega, która przed odejściem nieznacznie przejechała po całej ręce jego męża, dając mu przy tym niemy znak. Louis niemal odskoczył na niespodziewany dotyk, przewrócił oczami na to, ponieważ wiadomo na czym mu zależało. Od razu odwrócił się do męża i szybkim krokiem poszedł do niego. Potrzebował jego zapachu, czuł się wręcz niekomfortowo po dotyku obcej omegi.
- Nienawidzę, kiedy inni lecą na mojego mężczyznę - Harry złapał rękę, którą wcześniej dotknęła inna omega i drugim ramieniem objął Louisa - Nasz. Jesteś nasz.
- Oczywiście, że tak. Możesz mi od razu wsunąć obrączkę na palec - dosłownie potrzebował tego uczucia, ciężkości metalu na palcu.
- Zawsze Lou - chwilę pozwolił sobie na przekazanie zapachu na ciało starszego i odsunął się, wyciągając obrączkę.
Złapał dłoń męża i patrząc w jego oczy z małym uśmiechem nasunął biżuterię na palec Louisa. To było tak samo magiczne, jak w czasie ich ślubu.
- Idealnie, jest tam gdzie powinna być - sięgnął po odpowiednią dłoń męża i ucałował ją, blisko jego ozdoby.
- Dobra robota Louis, muszę wam przeszkodzić, bardzo mi przykro - Zayn nie miał kompletnie wyczucia, czego niebieskooki nie zapomniał skomentować pod nosem.
- Nie musiałeś, chciałeś - Harry spojrzał na ich przyjaciela dość przenikliwym wzrokiem - Ciesz się, że nie dostałeś za swoję za propozycję tej piosenki jako singla - jego omega znalazła kolejną ofiarę przy swoich hormonach.
- Po prostu wszyscy wiemy, że ta piosenka jako singiel to gwarantowany hit wakacji. Już ja się o to dobrze postaram. Cóż twoi fani również - skierował słowa do piosenkarza.
- A zaraz od największego fana dostaniesz kopa w... - przerwał, marszcząc brwi i prędko przykładając dłonie do swojego brzucha.
- Co się dzieje? - Louis nie wahał się w reakcji, ponieważ liczyło się zdrowie zarówno Harry'ego jak i ich szczenięcia.
- Nic poważnego - wypuścił ciężki oddech i odwrócił się do nich olecami i poszedł do namiotu.
Złapał za swój telefon i wybrał numer Anne, wiedząc że tylko niej może się poradzić.
- Harry synku, w końcu się odzywasz do mnie. Co słychać? Jak stany? - było słychać, że starsza omega naprawdę cieszy się z telefonu.
- Mam raczej dziwne pytanie mamo - dość nerwowo chodził po namiocie - Nie przerywaj mi tylko, dobrze? - poprosił i słysząc zdziwione tak, zaczął - Jestem w lekko ponad trzecim miesiącu ciąży i poczułem coś dziwnego, jak wiesz nie mam tu lekarza i się przestraszyłem. P-Pomyślałem, że jak byłaś dwa razy w ciąży, to może mi powiesz, czy to coś czym muszę się martwić.
- Czekaj... Lekko ponad trzecim miesiącu ciąży? - Anne nie mogła się powstrzymać od powtórzenia słów bruneta, ponieważ nie spodziewała się kompletnie takiej informacji - Dobrze to za chwile, jakie to było uczucie bardziej jak ból czy takie motylki w brzuchu?
- Tak, w lekko ponad trzecim miesiącu - powtórzył dość czułym głosem - Nie, żadnego bólu. Coś podobnego do motylków w brzuchu, dość zaskakujące i troszkę przerażające przez pierwszy raz.
- Przede wszystkim głęboki wdech i wydech Harry. Skoro czujesz to jako motylki to prawdopodobnie są to pierwsze ruchy dziecka, nie czuć ich na skórze, ale dziecko daje znać, że naprawdę jest - mówiła spokojnie Anne.
- Och... Chyba rzeczywiście panikuję - w jego głowie pojawiło się wspomnienie ze studiów, gdzie miał znajomego na ginekologii i nieraz mu opowiadał różne ciekawostki - Myślę, że to może być to. Nawet nie ma mowy na coś innego.
- Harry? - głos kobiety jakby posmutniał - Czemu nie powiedziałeś mi, że zostanę babcią? Przecież to nie jest powód do wstydu ani nic, a ja naprawdę się cieszę...
- To nie tak mamo - usiadł na kanapie i westchnął - Razem z Lou trzymamy to jeszcze w dużej tajemnicy dla bezpieczeństwa, a ja teraz się przestraszyłem troszkę i pierwszym odruchem było zadzwonienie do mamy.
- Po prostu trzeci miesiąc to całkiem sporo. Cieszę się, że twój odruch był taki, a nie inny. Wyjazd do stanów chyba tez był trochę ryzykowny. Mam nadzieję, ze konsultowałeś go z lekarzem - mimo wszystko biła od niej troska.
- O ciąży dowiedziałem się dosłownie dwa dni temu mamo - zachichotał - I jestem po rozmowie z lekarzem. Mamy się dobrze i mogę pracować.
- Oh to rzeczywiście niedawno. Nie miałeś objawów? Louis nie wyczuł zmiany zapachu? - Anne była zaskoczona - Trzeci miesiąc... Na własnym ślubie byłeś już w ciąży.
- I na Zayna z Niallem - potwierdził - Nic, a nic. Teraz zaczynają mnie dopiero hormony atakować - przyłożył dłoń do brzucha - Znowu czuję trzepotanie... Ruchy szczeniaka.
- Cudowne uczucie. Zaskoczony będziesz, kiedy ono rzeczywiście się poruszy i dostaniesz kopniaka - zachichotała - To są uroki bycia w ciąży. Każda jest inna i mogą się kompletnie od siebie różnic.
- Nie mogę się doczekać jak zacznie prawidłowo kopać, wtedy mój Lou to poczuje - rozmarzył się, chwilę później musiał kończyć połączenie, słysząc że wołał ktoś Anne.
Wydawało mu się, że był to głos jego ojca.
- Harry? - Louis wszedł do garderoby i z lekkim niepokojem spojrzał na swojego męża - Zayn tak cię wkurzył? On nie chciał, stoi na zewnątrz i martwi się. Ja z resztą też. Trzeba jechać do lekarza?
- No szybki jesteś Louis - uniósł brew - Rozmawiałam z dziesięć minut z mamą, a ty dopiero teraz przyszedłeś. Co robiłeś? - zignorował słowa męża.
- Miałem lekką wymianę zdań z Zaynem, ale doszliśmy do zgody - wyjaśnił - Wiem, że jesteś na tyle odpowiedzialny, że jakby coś się stało poważnego od razu być powiedział.
- To prawda, wracając do twojego pytania... Czuję ruchy szczeniaka - schował telefon do kieszeni spodni - Takie śmieszne trzepotanie.
- Och, więc maleństwo się rusza? - niebieskie oczy powiększyły się - Ja tego nie poczuje jeszcze, prawda? - znał odpowiedz jednak wolał się upewnić.
- Dopiero później kochanie - poszedł do alfy - Na szczęście zdenerwowanie tylko przyniosło te urocze ruchy.
- Wracajmy do domu, potrzebuje łóżka i twojego zapachu - złapał za biodra omegi - Wtedy będę najbardziej szczęśliwy.
- Co z Zaynem? I nie powinieneś się przebrać? - dopytał ukochanego, układając dłonie na jego przedramionach.
- Wsiadamy od razy w auto, a ja muszę się wykąpać po tym wszystkim. Zayn czeka na zewnątrz - odpowiedział - Martwi się dalej.
- W takim razie chodźmy. Sam chcę do azylu po tym stresie - złapał mono dłoń swojego męża, po tym jak zabrali swoje rzeczy
Wyszli na zewnątrz, gdzie stał Zayn zapatrzony w swój telefon, wyglądał na poddenerwowanego. Jak tylko usłyszał ruch koło sobie, od razu schował urządzenie.
- Harry, przeprszam. Nie wiedziałem, że tak się zdenerwujesz tym - od razu odezwał się do omegi.
- To moje hormony, to ja powinienem przeprosić - nie zgadzał się z przyjacielem i uśmiechnął się miło - Jesteśmy cali - obiecał, przykładając dłoń do serca.
🐾🐾🐾
W dzień pierwszego koncertu Louisa obudził cudowny zapach. Co ciekawe nie był to zapach kawy czy pysznego śniadania, a zapach jego męża, który wyraźnie zmienił się co w końcu dawało znać o tym, że omega jest ciężarna. To co czuł Louis było bardziej intensywne oraz dużo słodsze.
Leniwy uśmiech pojawił się na jego twarzy i zbliżył się bardziej do bruneta. To było coś nie do opisania. Pojedyncze pocałunki alfa zostawiał na karku oraz odsłoniętym kawałku szyi męża. Mniejsze ciało zaczęło się wiercić, powoli się budząc przez ruchy starszego Tomlinsona. Ciche jęknięcie rozeszło się po całej sypialni.
- Lou - wychlipiał młodszy, uklądając dłoń na nagim biodrze mężczyzny - Czemu... Tak przyjemne budzisz?
- Bo twój zapach mnie obudził. Szczenię zmieniło go i cholera... Jest jeszcze lepszy niż wcześniej, nie wiem jak to możliwe, ale jednak - nie chciał się odsuwać - Czemu akurat dziś, a nie wczoraj jak mieliśmy cały dzień w domu. Dziś muszę wstać i dostać się jeszcze na próbę przed koncertem - po części marudził.
Jego usta dalej błądziły po jasne i miękkiej skórze partnera. Co raz ją lekko podgryzał.
- Ale dopiero za kilka godzin jedziemy - przypomniał dość drżącym głosem, zarzucając nogę na biodro Louisa. Czuł się pobudzony od ruchów alfy - W końcu i ty w pewien sposób czujesz naszego szczeniaka, Lou.
- Nareszcie, teraz to jakby jest zupełnie inne. Takie bardziej świadome. Ja naprawdę czuję, że to maleństwo jest w twoim brzuchu, a ja jestem jego tatą - zachwycał się - Nim się obejrzę, będzie mógł poczuć jego ruchu. A potem się urodzi i będzie jeszcze więcej zabawy z wychowaniem.
- Brzmi cudownie - przyciągnął wąskie wargi do pocałunku, dość leniwego - Będziesz tatą, a ja mamą - szepnął w jego usta - Nasze wilczki będą miały z nami dobrze. Zwiedzą świat, będą kreować swoje pasje. Nie wszystkie dzieci mają tak dobrze.
- Postaram się być najlepszym tatą, jakiego mogły sobie wymarzyć. Będę starał się rozwijać ich pasje, tak jak moja mama pomagała mi w rozwijaniu śpiewu. Skończyłem aż tutaj i mam nadzieje, że jest dumna ze mnie. Ja kiedyś będę dumny z naszych dzieci przez to ci osiągną - był naprawdę pewny swoich słów.
- Wierzę, że tacy będziemy i mama Jay na pewno jest dumna. Nieraz widzę to w jej oczach - potarł ich nosy o siebie i zabrał nogę z ciała Louisa. Nastrój na poranny seks poszedł w odstawkę.
Ręka alfy mimo wolnie wylądowała na brzuchu bruneta. Czuł jak ten jest lekko wzdęty, mimo że było rano, ani nie jedli jeszcze śniadania. To było kompletnie nowe. Skóra wydawała się być napięta, a kiedy palcami na nią nacisnął, nastąpił zdecydowany opór. Ich szczenię w końcu zaczynało pokazywać, że naprawdę jest i rośnie coraz bardziej.
Niebieskooki nie mógł się doczekać, aby zobaczyć swojego męża z wypukłością. Jednocześnie miał ochotę pochwalić się tym i chronić go przed fanami, którzy potrafią zrobić naprawdę wiele krzywdy. A Harry zasługiwał na wszystko co najlepsze. Brunet wypuścił ciężko oddech, rozumiejąc właśnie, że powoli zaczyna się pokazywać. Odkrył ich spod kołdry i spojrzał na swój brzuch, a w zielonych oczach zagościły łzy wzruszenia.
- Chciałbym już powiedzieć bliskim, wiesz - ze śmiechem otarł swoje kąciki oczu - Jedynie moja mama wie, co dziwne, wydawało mi się, że słyszałem u niej tatę.
- Sam chętnie podzieliłbym się tym z moimi rodzicami - przyznał szczerze - Wiem, że mama będzie zachwycona i chciałbym zobaczyć jej reakcje. Z jednej strony super byłoby mieć to na żywo, ale z drugiej chwile potrwa zanim wrócimy ze Stanów - skrzywił się - Des u twojej mamy? Ona nie wróciła z Bobbym i Gemmą do Irlandii po naszym ślubie? To chyba dobrze, że mają jakiś kontakt. Gorzej by było jakby byli obrażeni na siebie albo obrażali siebie.
Jego palce dalej kreśliły szlaczki na skórze młodszego, byłby w stanie kolejny dzień przeleżeć w łóżku, co było niesamowite przy tym jaką werwę do pracy miał zazwyczaj podczas trasy.
- Nie wiem, kompletnie... Dzwonimy do naszych rodziców? - wyszedł z inicjatywą, ze szczescia nie mogąc dalej ukrywać przed bliskimi jego stanu - A może zrobimy jakieś zdjęcie i wyślemy im?
- Możemy zrobić zdjęcie, chociaż oczywistym jest, że moja mama od razu po nim zadzwoni do nas - zaśmiał się - Nasze ręce na twoim brzuszku? Albo wiem... Masz tu gdzieś te dokumenty po badaniach? - podniósł się z łóżka i zgodnie ze wskazówkami męża, otworzył szufladę, a z teczki wyjął usg na którym było widać ich szczenię - Twój brzuszek i nasze dłonie trzymające wydruk. Co ty na to?
- Brzmi jak perfekcyjne zdjęcie, które potem ustawisz sobie na tapecie - łatwo odgadł i usiadł. Zaraz położył się delikatnie między nogami Louisa i położyli fotografie na jego brzuszku, zaraz poczuł dłoń alfy zaborczo obejmują to miejsce.
Alfie udało się wszystko uchwycić trochę bardziej od góry. Nie obeszło się bez zrobienia kilku zdjęć z których potem wybrali jedno najlepsze i dodali do niego opis „W trasę jedziemy we trójkę". Wiadomości poszły do Jay, Dana, Gemmy, Desa i do Anne również, aby kobieta miała wspaniałą pamiątkę w postaci zdjęcia. Louis nie był lepszy, bo zgodnie z tym co powiedział Harry, zdjęcie wylądowało na jego tapecie. Miał w ramionach cały swój świat, który chciał chronić na każdym kroku.
Nie pomylił się, bo trzy minuty po wysłaniu zdjęcia, oddzwoniła do nich Jay, wybierając opcje wideorozmowy.
- Miałeś rację Loueh - zaśmiał się Harry, odkładając na szafkę nocną fotografie i okrył ich kołdrą tak, aby nie było niczego intymnego widać. Ułożył się na ramieniu Louisa i wtedy pozwolił mu odebrać połączenie.
- Cześć mamo - powiedzieli obaj w tym samym czasie, po odebraniu połączenia.
- To nie żaden żart prawda? Harry jest w ciąży? To zdjęcie sprawiło, że płaczę i nie mogę przestać. Będę babcią! - to było zdecydowanie ogromne przeżycie dla Jay.
- To prawda, pewnie zadzwoniłaby do was szybciej, gdyby nie fakt, że jej dłonie tak się trzęsły, że nie była w stanie wybrać odpowiedniego kontaktu - zaśmiał się Dan - Gratuluje chłopcy, dobrze widzieć was tak szczęśliwych.
- Lepiej powiedzcie mi, który to tydzień i na kiedy przewidywany termin. To już będzie chyba w kolejnym roku co? Brzuszek praktycznie niewidoczny, wiec to nie jest jakoś daleko. - kobieta dosłownie wpadła w słowotok.
- Mamo spokojnie - poprosił Louis ze śmiechem - Nasze maleństwo ma już ponad trzy miesiące. Dopiero teraz zaczyna coś widać - ucałował czoło męża - Nie żartował bym z takiej sytuacji. Jestem cholernie szczęśliwy!
- Myślę, że urodzi się raczej w czas urodzin Lou, tak moje obliczenia mi powiedziały - wtrącił się po chwilowym zastanowieniu Harry.
- Oby nie w wigilię, to dziwne mieć urodziny w święta. Nie chcę aby nasze szczenię tak miało, zwłaszcza że będzie mu przykro przez brak imprezy urodzinowej - sam dobrze to pamiętał. Te uczucia.
- Muszę dopytać lekarza, ale na sto procent to będzie grudzień. Kto wie może trochę wcześniej? Albo później i będzie z początku następnego roku. Będzie zimowe szczenię - potwierdził Harry.
- Ponad trzeci miesiąc! To dość daleko od kiedy wiecie? Wiem, że do jakiegoś trzeciego miesiąca to nie mówi się wszem i wobec, bo szczenię jest jeszcze dość słabe i może się zdarzyć wszystko - kobieta to idealnie rozumiała - Pamietam początek ciąży z bliźniakami, to była zabawa. Pierwsze miesiące to było leżenie i od razu zwolnienie w pracy.
- Od kilku dni dosłownie - Louis wyrwał się w odpowiedzi - Ale dopiero dziś poczułem zmieniający się zapach Harry'ego i mamy już malutkie wydęcie - zachwycał się.
- Ja za to dwa dni temu poczułem pierwsze ruchy. To trzepotanie w brzuszku jest troszkę śmieszne, wyjątkowe - zielone oczy rozbłysły - Ocho. Mój tata próbuje się do nas dobić.
- Tak się cieszę, że będziemy dziadkami - Jay promieniała - Damy wam porozmawiać z innymi, ale jak będziecie mieli jakieś nowe informacje to poprosimy. Harry kochanie, jakbyś potrzebował czegoś, rady, pomocy, cokolwiek... Dzwoń o każdej porze dnia o nocy. Zawsze postaram się pomóc jak tylko będzie w stanie.
- Do usłyszenia - Dan pomachał im i objął jeszcze żonę, która była cała w emocjach.
- Mama będzie przeżywała to przez kolejne kilka dni. Możesz spodziewać się bombardowania smsami. Niby się rozłączyła i pożegnała, ale to nie koniec - zaznaczył Louis.
- Chyba jestem na to gotów, jest straszliwe kochania i już kocha przyszłego wilczka Tomlinson - wyciągnął rękę i za Louisa odebrał drugie połączenie od Desa, które było też videorozmową - Cześć tato!
- Hej tato i zanim nas spytasz czy to żart, to nie jest żart. Mój kochany Hazz jest w trzecim miesiącu ciąży, dba o twojego wnuka lub wnuczkę perfekcyjnie - Louis wolał wyprzedzić nadchodzące pytanie o żartowanie.
- Więc mój synek był w ciąży już na waszym ślubie? I co ja mam z tobą zrobić Louis jako odpowiedzialny ojciec mojego syna, który jest omegą - powaga biła z głosu mężczyzny, jednak zdecydowanie chciał tylko trochę nastraszyć swojego zięcia.
Chwila ciszy była naprawdę dziwna, a młode małżeństwo spojrzało po sobie z lekko sprzecznymi emocjami. Dopięło kiedy Desmond wybuch śmiechem nie mogąc już wytrzymać, Louis wypuścił powietrze które wstrzymywał.
- Tato - Harry jęknął zażenowany, czując czerwień narastającą na policzkach.
Zapowiadała się kolejna dość ciekawa rozmowa. Zwłaszcza, że już wychodziło po kim Harry miał poczucie humoru.
🐾🐾🐾🐾
Kola 💚💙💚💙
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro