22. Powiedzieliśmy sobie „tak".
Wrzucam wam rozdział i lecę szykować się na koncert Eda ✌🏻
Des uśmiechał się szeroko, trzymając pod ramieniem Harry'ego. Omega trzymała w dłoni bukiet, a jej serce szybko biło. Stali centralnie przed wejściem na część plaży, gdzie miał się zaraz odbyć ślub jego i Louisa. Zaraz zostanie panem Tomlinsonem. Louis wgryzie się w jego kark.
- Denerwuję się - szepnął w stronę swojego ojca, szukając w oczach mężczyzny wsparcia.
- To zrozumiałe, a tam czeka na ciebie facet, który jest zakochany na zabój i też się denerwuje, mimo że ty go kochasz. Widać to po twoich oczach. Będziecie szczęśliwi, wierze w to mocno - troska biła od alfy - Cóż inaczej będzie miał do czynienia ze mną. W końcu jestem twoim ojcem.
Humor Harry'ego od razu się poprawił i sam zachichotał na zapewnienie, a raczej groźbę ze strony mężczyzny. Fotograf spisywał się, wykonując wyjątkowe zdjęcia na pamiątkę. Harry otrzymał jeszcze pocałunek w czoło od Desa, nim przyszedł czas na dostanie się do jeszcze narzeczonego. Wszyscy goście odwrócili się, kiedy Harry i Des pojawili się we właściwym miejscu. Louis momentalnie uniósł głowę, a na jego ustach zawitał najpiękniejszy na świecie uśmiech. Był on szczery i wyrażał to co czuł, widząc Harry'ego w takim miejscu jak to.
Za chwile mieli powiedzieć sobie to najważniejsze tak.
Krok do przodu, patrz pod nogi, nie wywróć się - powtarzał sobie w myślach brunet.
Nie chciał się zbłaźnić w tak ważnym dla nich dniu.
- Bądź dla niego najlepszym mężem - poprosił cicho Des, podając delikatnie dłoń swojego syna, do tej należącej do piosenkarza.
- Postaram się, nie zawiodę ani jego ani ciebie - skinął i pokierował młodszego na mały podest, na którym stali oni i urzędnik, który miał poprowadzić całą ceremonię.
Harry uśmiechnął się wyjątkowo i wyprostował się. Wzrokiem odnalazł najbliższe im osoby. Nim się obejrzeli, ceremonia się rozpoczęła. Powtarzali słowa przysięgi, a na ich palcach spoczęły wybrane odpowiednio obrączki. Alfa lekko uśmiechnął się na nowe uczucie, ciężar biżuterii był wyjątkowy oraz dziwny jednocześnie. Louis miał klasycznie złotą, z grawerunkiem w środku. Harry zaś pełną kamieni, złoto ledwo było widoczne.
- Ogłaszam was małżeństwem. Możecie zakończyć ceremonie i połączyć się na zawsze - mężczyzna udzielający im ślubu, zamknął księgę.
Harry specjalnie tego dnia miał spięte włosy w wysokiego koczka. Dał tymi pełen dostęp swojemu mężowi do wgryzienia się w delikatną skórę. Louis najpierw ucałował wargi męża, a następnie połączył ich. Dłonie alfy dość mocno ściskały biodra bruneta, dominując nad całym procesem.
- Lou - jęknął cichutko, przymykając powieki.
Ból był chwilowy, zaraz ugryzienie przemieniło się w pozytywne emocje. Jego wilk jakby odżył. Obaj czuli coś ci ciężko było określić. Wyjątkowa chwila zdawała się trwać i trwać, jednak w pewnym momencie alfa odsunął się. Ich małżeństwo było oficjalnie przypieczętowane. Harry przyciągnął męża do pocałunku, chcąc ponownie poczuć jego smak na swoim języku.
To było niewiarygodne. Usłyszeli oklaski, przez co odsunęli się od siebie z uśmiechami i ruszyli dłoń w dłoń do ich rodziny. Ich mamy jako pierwsze złożyły im życzenia, były dumne ze swoich dzieci i nie kryły łez wzruszenia. W końcu tez miały okazje poprawnie poznać się i wyglądały na zadowolone ze swojego towarzystwa. Potem przyszedł czas na ojców, rodzeństwo, dalszych krewnych i przyjaciół. Prezenty przejmował od nich Des wraz z Danem. Robiąc warty do zanoszenia ich do samochodu młodego małżeństwa. W czasie gdy goście zaczęli ruszać w miejsce wesela, które było też przygotowane na zewnątrz z miejscem na stoły pod namiotem, oni zrobili sobie kilka zdjęć na plaży. Chcieli zachować te wyjątkowe wspomnienia.
- Jesteś gotowy mężu na zakaz picia alkoholu? - zapytał, drocząc się Harry.
Niestety, tego wieczora nie mogli tknąć trunków, ze względu na to, że mają dwa ostatnie dni na pakowanie przed trasą. Nawet mniej, niż dwa dni. Mieli polecieć do LA wczesniej na pierwsze podpisywania płyt.
- Na własnym ślubie tak mnie załatwili. Grunt, że będę się świetnie bawił ze swoim mężem - przewrócił oczami i mimo wszystko uśmiechnął się - Trasa przed nami i wydanie mojej płyty za tydzień. Cóż goście może dziś coś usłyszą już.
- Ciekawisz mnie skarbie - ścisnął mocniej dłoń Louisa. Nie wiedział, że ten chciał coś wyjawić w kontekście swojej płyty. On sam znał tylko Little Things.
- Wszystko co najlepsze dla mojego męża. Koniecznie będę chciał się pochwalić naszym ślubem w dniu wydania płyty. Tym razem będziesz wiedział o robieniu zdjęcia - wyciągnął telefon i stanął za młodszym.
- Jesteś tak uparty - przewrócił czule oczami i zapozował dogodnie, wtulając się w starszego, a zarazem dyskretnie ukazując obrączkę na powstałej fotografii - Tylko przypadkiem nie podaj lokalizacji.
- W dniu wydania płyty kochanie, wtedy mogą sobie tu przyjeżdżać. Przez tydzień będą żyli w słodkiej niewiedzy. - zaśmiał się i od razu ustawił sobie to zdjęcie na tapetę.
- Nie wyłapałem - wydął uroczo dolną wargę, robiąc szczenięcy wzrok w stronę męża - Nie śmiej się ze mnie, będzie mi smutno w najważniejszym dla omegi dniu.
- Kocham cię, ten dzień jest tylko dla nas. Naprawdę jesteśmy małżeństwem. Powiedzieliśmy sobie „tak" - spojrzał na obrączkę - Czuje się najlepiej na świecie.
- Kocham cię... Mam tak samo - ucałował wąskie wargi.
Musieli w końcu dołączyć do rodziny. Zająć się gośćmi, przejąć zabawę i być sobą.
Na miejscu zostali gorąco przywitani, po czym wszyscy usiedli, aby uzupełnić płyny w tak ciepłym dniu oraz zjeść pierwsze danie na ciepło. Po tym nastąpił pierwszy taniec młodej pary. Harry czuł się całym światem Louisa. Delikatnie kołysał się wtulony w jego pierś. Słyszał też cichy śpiew swojego alfy, co tylko dodawało magi tego momentu. Alfa starał się nie podeptać nóg bruneta i nawet mu się to udało. Little things było idealnym utworem na ich pierwszy taniec. A tekst dodawał wyjątkowości tej chwili. Dzielili się czułym pocałunkiem na koniec piosenki. Harry miał zeschnięte łzy na swoich policzkach. Jego organizm nie wytrzymywał przez emocje go atakujące. Następnie tańczyli z gośćmi, starali się z każdym zamienić chociaż dwa zdania. Harry nawet złapał swoją mamę tańczącą z tatą. Jeszcze nie dawano nie spodziewałby się, że będzie miał rodziców na swoim weselu.
🐾🐾🐾🐾
Z ciężkim sercem zauważał szlafroczek na swoim prawie nagim ciele. Koronka idealnie eksponowała jego krągłości. Dokonał też małego zakupu i miał na swoich nogach pasujące kabaretki. Czuł się pięknie. Kobieco, a zarazem wyjątkowo męsko. Nie miało to kompletnego sensu.
Rozpuścił swoje włosy i wyszedł z łazienki w ich hotelowym apartamencie małżeńskim. Czas aby jego mąż ocenił całą stylizację na noc poślubną. Louis siedział na łóżku, jego czarna koszula była rozpięta, a pasek od spodni leżał już koło łóżka. Grzebał w telefonie czekając na świeżo upieczonego męża. Momentalnie odłożył urządzenie, kiedy wyczuł że brunet jest z powrotem blisko niego. Oblizał wargi i wstał z łóżka.
- Podobam ci się, alfo? - zapytał delikatnie, okręcając się z gracją i ukazując swoje delikatne ciało Tomlinsonowi - To wszystko tylko dla ciebie, dla twoich oczu.
- Bardzo mi się podoba to co widzę. Ale zdecydowanie muszę sprawdzić osobiście, jaka jest jakość tej bielizny - podszedł bliżej i sięgnął po dłoń Harry'ego, po czy. Pocałował jej wierzch.
Brunet uroczo się zarumienił, zaraz układając delikatnie dłonie na karku współmałżonka.
- Jestem twój, dotykaj mnie, adoruj - wyszeptał do ucha starszego, zaraz czując dreszcze pochodzące od jego ciała.
- Na początek ten szlafroczek, on chyba nie będzie nam potrzebny. Nie mogę poprawnie dotknąć twojej skory, a kocham ją. Chce zostawić na niej ślady - zapowiedział.
Harry puścił męża, odsuwając się delikatnie. Lekkim ruchem odwiązał sznureczek, zaraz powoli zsuwając śliski materiał ze swoich ramion, finalnie wylądował on w jego nogach.
- Czy to cię zadowala mężu? - przejechał dłonią po swoim odkrytym brzuszku.
- Od razu lepiej, ale czuję, że przy tobie mam zbyt wiele ubrań - zsunął koszulę ze swoich ramion, a jego oczu były całkowicie ciemne od buzujących w nim emocji.
- Też się z tym zgadzam - zielone oczy uważnie obserwowały Louisa i jego ruchy - Mam bardzo przystojnego partnera... - przybliżył się i złapał za szlufki od spodni alfy, nim patrząc w jego oczy sprawnie zabrał się za rozpinanie materiału. Jego place delikatnie stykały się z ukrytą pod bokserkami erekcją.
- Piękny... - wymruczał, kiedy jego spodnie opadły do kostek, a on z nich sprawnie wyszedł - Mam najpiękniejszego męża na ziemi - chwycił w dłoń pośladek bruneta i ścisnął go, zdecydowanie miał zostać po tym ślad.
Młodszy sapnął, wypinając się mocniej do dłoni alfy, ręce wygodnie ułożył na piersi Louisa, wielkimi oczyma patrząc w te ukochane.
- Pokażesz mi, jak bardzo jestem piękny? - poprosił cicho, palcem przejeżdżając po twardym sutku szatyna.
- Mhm, pokaże ci z całych swoich sił. Jutro inni też będą to widzieli, przez ślady i sposób twojego chodzenia. Wszyscy będą wiedzieli, że to ja zrobiłem - warknął, uderzając dłonią w nadwrażliwy pośladek.
Harry przymknął powieki, jęcząc dość głośno na ruch Louisa.
- Zrób to ponownie, lubię ten ból - poprosił, otwierali się jeszcze mocniej, niż kiedykolwiek myśleli - Spraw, że twoje słowa staną się prawdą rano.
Louis zaczął od prostej opcji czyli malinki, szyja przy znaku przynależności była wrażliwa, wiec zrobienie tam malinki, wiązało się z jęczącym w niebogłosy Harrym. To tylko mocniej nakręciło Louisa, który następnie zszedł ustami na jego obojczyki.
Jego dłonie co chwilę albo zaciskały, albo dość mocno uderzały krągłe pośladki omegi. Spełniał każde z jej zachcianek.
- L-Lou - skomlał w głos, jego pośladki były mokre, a mięśnie zaciskały się na niczym, pragnąc ostrego wyplenienia.
- Mój mąż mnie potrzebuje? Chce żebym dał mu spełnienie? Nie mogłem się skarbie tego doczekać - oblizał wargi i w końcu pozbył się swoich bokserek.
- Bardzo - pokiwał głową, łapiąc w dłoń pewnie erekcję Louisa i całując go delikatnie w usta - Cholernie, bez tchu - wymieniał, poruszając sprawnie ręką.
- Zdecydowanie będzie widać jutro wszystko po twoim chodzeniu. Ciekawe jak będą się patrzeć nasi rodzice na późnym śniadaniu - dokuczał omedze.
- Musi nas to teraz obchodzić? Mój mąż spowalnia i nie chce mnie zadowolić - sprytnie oderwał się do Louisa i cofnął o dwa kroki - Mam znaleźć innego alfę? W tym hotelu jest ich pełno.
- Słucham... - Louis przybliżył się mocniej i chwycił za brzeg kabaretek, które zsunął z bruneta razem z bielizną, a następnie sprawił, że omega przewróciła się na łóżko, dzięki czemu Harry został nagi przed nim.
- To, co.. Słyszałeś - wypuścił ciężko oddech, przewracając się z brzuszka na plecy, żeby widzieć alfę.
Zadrżał na ciężki wyraz twarzy i ciemniejsze o oktawę oczy. Mięśnie Louisa napinały się.
- Nikt inny nie dotknie cię w ten sposób... Nikt - warknął i rozszerzył jego nogi, aby umiejscowić się między nimi - Żaden alfa nie zadowoli cię tak, jak ja to mogę zrobić. Tak? - pochylił się i między kciuk, a palec wskazujący chwycił policzki omegi, zaciskając je.
Harry nie bał się, czuł narastające podniecenie, a jego ciało drżało widząc takiego alfę.
- Tak alfo - wypowiedział bardzo niewyraźnie, unosząc biodra i ocierając się o ciało męża.
- Wyraźnie poproszę - dłonią przycisnął jego biodra do materaca, ograniczając mu całkowicie ruchy, doskonale wiedział jak to działa na zielonookiego.
- Nikt nie zadowoli mnie tak, jak robisz to ty - powiedział tak wyraźnie, jak tylko mógł przez rękę męża - Proszę...
- Bardzo dobrze - pochwalił młodszego i uniósł jego nogi lekko do góry, aby rozciągnąć go, musiał być pewny, że mimo wszystko nie zrobi mu krzywdy.
Nie trwało to długo, jego penis pulsował i sam potrzebował znaleźć się już w drobnym ciałku. Każdy jęk i sapnięcie, sprawiały że jeszcze szybciej wykonywał to zadanie. W końcu wszedł w omegę i zaczął się sprawnie poruszać, dając przyjemności zarówno sobie jak i mężowi. Dłoń alfy, znalazła swoje miejsce na erekcji bruneta, drażniąc ją przez cały czas. Obaj wiedzieli, że nie potrwa to długo i zapewne w tej nocy nie będzie to jedyny raz, kiedy skończą kochając się.
Mieli pełno energii w sobie, którą musieli wykrzystać.
🐾🐾🐾🐾
Kola 💙💚💙💚
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro