Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14. Czyli naprawdę masz chłopaka?

Pozdrawiam wyniszczona po koncercie Harry'ego ✌🏻

Informacja o końcu kontraktu Louisa z Danem wyszła na wierzch w dniu podpisania przez piosenkarza umowy z innym managerem. Media społecznościowe dosłownie oszalały na tą informację, nie obyło się bez spekulacji czemu tak się stało. Louis był zadowolony, że odbiło się to takim echem, chciał żeby ludzie wiedzieli że szykują się zmiany.

- Dziś lub jutro powiadomię o moim związku oficjalnie - zaznaczył Tomlinson po podpisaniu ostatniego papieru i podaniu go Zaynowi Malikowi - Nie zawiedź mnie.

- Tak jak się umówiliśmy, decydujesz sam o swoim związku, tylko przy większych krokach poproszę o informacje, żebym był przygotowany - sprawdził czy napewno wszędzie są podpisy i daty.

- Świetnie, chciałbym abyś też teraz załatwił ochronę dla mojej omegi i mnie - dopowiedział, ponieważ wszystkiego mógł się spodziewać, a nie chciał krzywdy partnera.

- W porządku - zapisał to w swoim laptopie.

Zayn był bardzo nowoczesny oraz zorganizowany. Miał kalendarz elektroniczny, który zainstalował też Louisowi i były one zsynchronizowane. To wiele mogło ułatwić w ich współpracy.

- I chyba to tyle, tego co teraz potrzebuję... Ah, ostatnia rzecz. Trzeba troszkę zmodyfikować rezerwacje w hotelach. Ja z Harrym mamy jeden pokój, nie dwa oddzielne - wstał ze swojego miejsca i złapał za swoją kurtkę.

- Naprawdę przez ten cały czas mieliście dwa oddzielne pokoje rezerwowane? Przecież takie rzeczy można zmodyfikować od ręki - ciemnooki zmarszczył czoło - Widzę, że twój były manager był dość uparty.

- Tak to jest, jak nie można zrozumieć, że nie wszystkie omegi pójdą ci do łóżka - prychnął ze śmiechem i nałożył na siebie materiał - Ja muszę już wracać. Mam samolot, a ty dolecisz do nas na dniach.

- Oczywiście Louis, jesteśmy w kontakcie i niedługo zabierzemy się za porządną prace nad twoim wizerunkiem i promocją muzyki. Oczywiście we właściwy sposób - zaznaczył.

- Właśnie dlatego masz szansę - uścisnął dłoń Malika i wydostał się z gabinetu mężczyzny w Londynie.

Specjalnie przyleciał do stolicy przy krótszym wolnym, aby to właściwe załatwić.

Czekał go teraz lot do Berlina, by potem zaliczyć kolejną stacje, którą było Tokio. Kolejna część jego trasy, która zapowiadała nową przygodę. To była cześć świata z naprawdę odmienną kulturą. Wiedział, że Harry nie poleciał z resztą załogi i czekał na niego w stolicy Niemiec, przy okazji troszkę zwiedzając. Miał nadzieje, że był bezpieczny, miał zamiar to sprawdzić w drodze na lotnisko. Musiał być pewny, że jego chłopak jest cały i zdrowy. Dosłownie nikomu oprócz swoich bliskich nie ufał. Chciał aby Harry przyleciał z nim do Londynu, jednak omega uparła się na zwiedzanie. Niestety nie mogli tez zabrać w dalszą cześć trasy Louise, która jak się okazało, rzeczywiście była w ciąży. Tomlinson obiecał jej jednak, że nie zerwą z nią umowy, a wręcz przedłużą ją i w kolejną trasie w razie potrzeby będzie mogła pojechać z dzieckiem.

Taksówką dojechał na lotnisko, gdzie prędko przeszedł przez właściwe odprawy i finalnie czekał na swój lot, który za niecałą godzinę miał się odbyć.

Idealny czas do zadzwonienia do Harry'ego.

Włożył słuchawki do uszu i wybrał wideorozmowę. W ten sposób, będzie naprawdę spokojny, że omedze nic nie jest i może odbyć krótki oraz spokojny lot.

- Lou Bear? - brunet odebrał połączenie i zaraz obraz ukazał siedzącego Stylesa przy stole z słuchawkami w uszach. Koło omegi stał milkshake.

- Dzień dobry kochanie. Jak się moje słoneczko? - zapytał od razu, widząc że omega wydaje się być dość wypoczęta i rozpromieniona.

- Wyśmienicie, pięć minut dosłownie temu dotarłem do lotniskowej restauracji. Wiesz, niestety musiałem skończyć zwiedzanie i czekam na twój przylot - złapał słomkę między zęby.

- Ja właśnie czekam na samolot, więc jedziemy trochę na jednym wózku - zaśmiał się alfa - Tylko ja nie mam nic dobrego.

- Na pewno masz sklepy - ukazał dołeczek - U mnie mają bardzo dobre napoje, tak samo pracownicy są kochani. A jak tam, podpisałeś umowę?

- Wszystko podpisane i gotowe. Zayn wydaje się naprawdę porządnym facetem i życie uczuciowe mam pod całkowitą kontrolą. Rozumiał też krótki czas trwania umowy. Oby tak dalej - uniósł kącik ust.

- W takim razie się cieszę, kochanie - zielone oczy rozbłysły, a sam brunet się wyprostował - Zasłużyłeś na to, jak nikt inny.

- Zasłużyliśmy obaj, plus Zayn ma pomysł na jakaś promocje mnie i muzyki, bez jakiś przekrętów. Zobaczymy jak to będzie
- nie mógł oderwać wzroku od ekranu telefonu.

- Wierzę, że będzie tak, jak na to zasłużyłeś. Czyli perfekcyjnie - był pełen wiary, uniósł nagle wzrok i uśmiech zmalał na jego twarzy.

- Co się stało? - zareagował od razu, zbyt dobrze znał reakcje swojego chłopaka.

- Kilka osób mnie obserwuje - wyjaśnił cichszym głosem - I prawdopodobnie nagrywa...

- Czyli lotniskowe sprawy, pewnie będą cię obserwować, dopóki ja nie przylecę, bo liczą na to - westchnął głośno.

- Pewnie tak, póki są daleko aż tak się nie boję - przysiągł i wrócił do swojego picia.

- Niech tam lepiej zostaną, może są z tych ludzkich - miał taka nadzieje alfa - Dobrze, że lot do Berlina nie trwa długo.

- Będę na ciebie czekał w tej restauracji, ale czuję, że one nie mają zamiaru się stąd ruszyć...

🐾🐾🐾🐾🐾

Louis wyszedł już na halę i kierował się do miejsca, gdzie znajdowała się gastronomia. Chciał już zobaczyć swojego chłopaka, zdecydowanie zbyt długo nie widzieli się. Nawet nie oglądał się na fanów, tylko szedł prosto do Harry'ego.

Zrobił też coś, czego omega się kompletnie nie spodziewała. Kiedy młodszy siedział przy stoliku, alfa pochylił się i tak po prostu połączył ich usta w czułym przywitaniu. Brunet dopiero po chwili oddał pieszczotę, przymykając powieki i układając swoją dłoń delikatnie na policzku mężczyzny.

Oderwali się od siebie, a ich oczy się spotkały. Błyszczały.

- Lou - powiedział słabo młodszy - Jesteś szalony kochanie.

- Mogę być teraz, bez żadnych konsekwencji. To się dzieje kochanie. Będziemy się oficjalnie ujawniać. Koniec ukrywania naszego związku. Będziemy mogli być ze sobą i to zawsze - usiadł na krzesełku obok.

- To brzmi jak sen - złapał dłoń Tomlinsona i splątał ich palce - Mam świeżego milkshake'a, chcesz? - wskazał na pełny kubek picia.

- Chętnie spróbuję - skinął i przysunął do siebie napój, po czym przez słomkę upił dość sporo, ponieważ był rzeczywiście bardzo dobry.

- Za dwie godziny mamy kolejny lot i kompletnie nie wiem co będziemy robić, oprócz przejścia przez wszystkie potrzebne rzeczy - ułożył głowę na ramieniu partnera.

- Możemy coś obejrzeć, mam laptop. Albo posłuchać muzyki - wymieniał - Ja chyba będę musiał dać jakiś autograf albo zrobić zdjęcia, bo inaczej będzie problem.

- Nie mam z tym problemu, póki nie będą nas osaczać - odpowiedział zgodnie z prawdą i odebrał picie od alfy, żeby samemu upić łyka.

- Myśle, że ja je zajmę, a ty pójdziesz na kontrole. Ja dołączę jak dam kilka autografów. Mam nadzieje, że nie zdążyli wstawić zdjęć na Twittera i nie będzie zaraz tłumu fanów - znał dobrze jak to działa.

- Niczego nie możemy być pewni. Cieszę się, że mam tylko podręczną torbę - nie wyobrażał sobie tłuc się z bagażem. Wcześniejszym lotem poleciały ich rzeczy.

- To dobra sprawa - potwierdził - Daj mi jeszcze trochę tego shake'a - upomniał się Tomlinson i wyciągnął rękę po kubek.

- Wymagający, najpierw buzi - negocjował, wiedząc że wygrał dodatkową czułość ze strony starszego - Albo nie dam.

Tomlinson nachylił się i połączył ich usta, właśnie tego chciał. Swobodnego wyrażania uczuć bez obaw o wyrzuty ze strony managera. Brunet zadowolony podał kubek szatynowi, pozwalając alfie opróżnić go. Jeszcze przed lotem na pewno zaliczą toaletę. Po tym postanowili zebrać się i przejść dalej. Byli tam fani wiec wcielili w życie swój plan. Alfa upewnił się, że Harry bez problemu poszedł na kontrole, po czym podszedł do grupki fanów.

- Czyli naprawdę masz chłopaka? Ślicznie razem wyglądacie - zaświergotala jedna z dziewczyn, po odebraniu telefonu i spojrzeniu na fotografię.

- Dziękujemy, tak to mój chłopak - potwierdził, widząc dobrą reakcję na jego partnera.

- Wiedziałam! Harry wygląda naprawdę uroczo, a przy twoim boku jeszcze lepiej. Jestem pewna, że będziecie power couple - dziewczyny przy niej zaczęły się z tym zgadzać.

- Miło mi to słyszeć, bo widziałem na Twitterze kilka nieprzyjemnych komentarzy. Ludzie nie są świadomi, że widzę więcej niż myślą - podpisywał po kolei autografy.

- Niestety, niektórzy wciąż wierzą w twoją ustawkę z Danielle - przyłożyła szybko do twarzy dłoń, wiedząc że poszła za daleko.

- Ustawkę z Danielle? - uśmiechnął się pod nosem, niektórzy fani byli bardziej bystrzy niż inni.

- Jesteś słabym aktorem Louis - powiedziała przyjaciółka pierwszej - A twoje teledyski mówiły całą historię. Cieszymy się, że w końcu jesteś sobą. Prawdziwym.

- Cóż nie powinienem komentować tego, ale muszę przyznać że generalnie aktorstwo nie jest moją mocną stroną - subtelnie potwierdził im to co same powiedziały.

Te od razu polowały w zrozumieniu, a uśmiechy na ich twarzach poszerzyły się.

- Powodzenia w trasie Louis! My prawie kupiłyśmy bilety, ale strona wywaliła...

- Jakbym koncert miał dopiero dziś to znalazł bym jakieś bilety dla was, ale niestety lecę do Japonii właśnie. Mam nadzieje, że spotkamy się na kolejnej trasie - przykro mu było słyszeć takie rzeczy, ale niestety miejsca na arenach były ograniczone.

Uścisnął dziewczyny i uciekł od nich, żeby nie spóźnić się na samolot. Zwłaszcza, że Harry pewnie się o niego martwił po drugiej stronie. Szybko przeszedł wszystkie potrzebne kontrole. Na szczęście nie było dużego ruchu. Jak tylko był już po tej drugiej stronie, chwycił za telefon i zadzwonił do Harry'ego. Zamiast usłyszeć odebrane połączenie, Styles rozłączył się, a on nagle poczuł ramiona oplatające jego brzuch.

- Jestem już, w zasadzie mogłeś zostać ze mną tam - mruknął - To była ta dobra strona fanek, kibicują nas i uważają że jesteśmy uroczy razem.

- Nie wiem kochanie, czy byłbym na to gotowy - puścił niechętnie starszego i stanął obok niego.

- Wiem skarbie. Po prostu chce ci pokazać, że są dwie strony medalu - pocałował skroń swojego chłopaka.

- Potrzebuję troszkę czasu, bo biorąc ciebie, wziąłem też fanów - inaczej tego nie mógł przyrównać

- Niestety to transakcja wiązana. Nie da się wziąć jednego - starał się zażartować, jednak wiedział jaki ciężary był zrzucony na omegę.

- Mając cię i twoje wsparcie, jakoś dam radę - obiecał Styles i przeszli usiąść na wolne siedzenia obok siebie.

- Za to dowiedziałem się, że jestem naprawdę beznadziejnym aktorem - zaśmiał się alfa.

- Tak, dlaczego tak uważały? - podłapał temat od starszego z dość czułym uśmiechem na swoich wargach.

- Bo nie wierzyły w moje ustawki. Podobno beznadziejnie je pokazywałem - rozłożył ręce - Za to w nasz związek wierzą mocno.

- Bo nie jesteś zmuszony do "kochania" złapał w dłonie policzki alfy i cmoknął kilka razy jego wargi - Teraz nie musisz się nawet wysilać. To idzie naturalnie.

- Bardzo naturalnie. Ale podoba mi się to - nie powstrzymał się od jeszcze jednego pocałunku - W końcu nie muszę trzy razu myśleć, zanim zrobię jakikolwiek ruch.

- Czuję się z tym cholernie dobrze - potwierdził Harry, zaraz tuląc się w bok Louisa i wzdychając - Życie otwiera nam się w wyjątkowy sposób.

- Pewnie jak będziemy w Tokio to na świecie będzie już głośno o tym. Chyba dobrze, że będziemy mieli spokój od tego - stwierdził po chwili zastanowienia.

- Zobaczymy, Zayn już od początku będzie miał masę pracy - współczuł mężczyźnie, którego jeszcze nie miał zaszczytu poznać.

- Trochę tak, ale to dobry sprawdzian dla niego - wzruszył ramionami - On mi wgrał kalendarz i zsynchronizował, wiec widzę co on w nim wstawia, a on widzi co ja.

Rozmawiali jeszcze jakiś czas, nim musieli się dostać na pokład i lecieli w kolejną długą podróż, żeby Louis mógł kontynuować swoją trasę. Podróż była mimo wszystko ciężka, trochę spali, trochę oglądali, ale najbardziej ucieszyli się na informację o lądowaniu. Ich plecy potrzebowały się rozprostować.

🐾🐾🐾🐾

- Chyba jednak nie jestem fanem tych klimatów - nieśmiało skomentował brunet. Przyglądał się mijanym miejscom, jednak to nie była jego "kultura".

- Wszystko jest to specyficzne i kompletnie inne - potwierdził alfa - Pewnie kwestia przyzwyczajenia, jednak sam wole już Amerykę.

- Moje ulubione miejsce to Anglia mimo wszystko - uwielbiał ten klimat, sposób bycia i po prostu tam się zaczęło wszystko. Tam poznał Louisa.

- Oczywiście, że tak. Sam jestem wielkim fanem i nigdzie nie jest tak dobrze jak u nas - wysiedli z auta i przejrzeli się po okolicy w której przebywali.

- Czuję się śpiący, a tu jest rano - poskarżył się, łapiąc w silny uścisk dłoń Louisa.

- No niestety, czeka nas kolejny jet lag. Strefy czasowe są okropne, ale musimy to pokonać - skierowali się prosto do wejścia niewielkiego hotelu, który mimo wszystko był luksusowy.

- Ten hotel jest za mały jak na naszą trasową rodzinę - Harry nie powstrzymał się od komentarza, rozglądając się po bogato zdobionym wnętrzu.

- Jesteśmy w nim tylko my Harry, specjalnie jest taki mały. Ludzie nie maja pojęcia, gdzie mieszkamy, a będą sugerować się lokalizacją teamu - wytłumaczył - Zayn chciał sprawdzić jak to się przełoży na wariowanie fanów.

- Och - pozytywnie się zaskoczył - Ale ktoś tu nam przywiózł rzeczy, prawda? - upewnił się, ponieważ nie mieli się w co przebrać.

- Tak, musimy wziąć tylko karty do pokoju. Podobno mamy Apartment na samej górze - podeszli do recepcji, gdzie Louis powołał się na swoje nazwisko i okazał dokument.

Zaraz otrzymali karty i razem przeszli do windy. W środku Tomlinson nie oparł się położyć dłoni na pośladku partnera, lekko go ściskając.

- Lou... - skarcił go delikatnym głosem.

- No przecież sami jesteśmy, a ja nie robię nic złego - nie odsunął ręki, tylko przewrócił oczami i umieścił ją na biodrze młodszego.

- Jak chcesz takich czułości, to w pokoju, dobrze? Lubię to, ale tu jest kamera skarbie - wskazał na bok windy.

- Wiem przecież, droczę się - akurat dojechali na odpowiednie piętro - Tylko dwie pary drzwi, pani mówiła że od windy na prawo.

Harry chętnie otworzył drzwi od ich pokoju i niemal nie jęknął.

W środku mieli mały korytarzyk, drzwi do nowocześniej łazienki z wanną i oddzielnym prysznicem. Pokój zawierał królewskich rozmiarów łóżko, kawałek dalej znajdował się aneks kuchenny, a po prawej mały salonik. Mieli też wejście na poddasze dla siebie.

- Cholera, Zayn się postarał. Nie mogę narzekać, bo mam dwa koncerty tutaj w ciągu czterech dni. Więc trochę wykorzystamy te luksusy - spojrzał na ich walizki przy łóżku.

- Jest cudownie, wyjątkowo... Po prostu magicznie, nie potrafię tego określić słowami - odwrócił się w stronę Tomlinsona - Facet naprawdę się stara.

- Nie chwalmy dnia przed zachodem słońca. Dan na początku wydawał się być okej, potem wyszedł z niego potwór - chwycił za biodra omegi i przyciągnął ją bliżej - Weź ze mną kąpiel...

- Bardzo kusząca propozycja - zwilżył dolną wargę, a jego oddech przyśpieszył - Wezmę z tobą kąpiel Lou, chcę pokonać kolejną barierę.

- W takim razie idę napuścić nam wody do wanny. Wybierzesz z mojej walizki jakieś czyste rzeczy? - poprosił omegę.

- Nie ma problemu - cmoknął żuchwę piosenkarza i niechętnie wydostał się spod uścisku silnych ramion, po czym przeszedł do ich toreb.

Słyszał tylko w tle jak Louis krząta się po łazience. Wziął najpierw rzeczy ze swojej torby, miał zarówno coś wygodnego, jak i swoją ulubioną bieliznę. Potem sięgnął do torby Louisa i zaczął ją przeszukiwać, w znalezieniu odpowiednich ciuchów, finalnie odnalazł jakiś t-shirt i bokserki.

Jego palec zahaczył o twarde pudełeczko, które było mu aż za dobrze znajome. Odłożył kupkę rzeczy na swoje kolana i wyciągnął delikatnie kwadratowe opakowanie, otworzył je i jego oczom ukazał się jego sygnet.

Zagryzł dolną wargę i z wielkim sercem nałożył ozdobę na swój palec.

- Harry? Już prawie pełna wanna - jego rozmyślania przerwał głos alfy - Nawet był tu płyn do kąpieli i mamy sporo piany.

Kiedy Harry wszedł do łazienki, Louis był w trakcie zdejmowania spodni. Widział go wcześniej w samej bieliźnie, ale teraz wydawało się to bardziej intymne. - Przepraszam... Chwilę mi to zajęło - potwierdził Styles i odłożył ich ciuchy na bezpieczne miejsce.

Jego wzrok co chwilę uciekał na silne ciało partnera. Aż z zamyślenia wyrwało go chrząknięcie i niechętnie sam zaczął z siebie zsuwać ciuchy. Louis w końcu również zsunął z siebie bokserki i usiadł wygodnie, a pomiędzy jego nogami, było miejsce dla omegi. On też czuł podekscytowanie, ro był ich pierwszy tak intymny kontakt. Harry rozebrał się do końca i na dość spiętym ciele dostał się do wanny. Zaraz czując za sobą Louisa i jego dłonie na swoich biodrach.

- Rozluźnij się, to tylko ja. Uwielbiam twoje ciało, nie masz się czego wstydzić - czuł, że Harry potrzebuje zapewnienia, aby poczuć się trochę pewniej.

- Przepraszam... To instynkt - przymknął powieki i po kilku wdechach się uspokoił - Już mi lepiej - dotknął swoją dłonią tą Louisa

- Co ty masz? - wyciągnął z wody dłoń omegi i spojrzał na odpowiedni palec, który uznania znajomy mu już sygnet

- Założyłeś go...

- Znalazłem go i po prostu nie mógł on nie wrócić na mój palec - potwierdził Harry, zagryzając dolną wargę.

- Podoba mi się jak leży na twojej dłoni. To jest jego właściwe miejsce - przyciągnął jego rękę do swoich ust - Więc w oczach moich rodziców znowu jesteśmy narzeczonymi? Jakkolwiek zabawnie to nie brzmi.

- Możliwe, że tak. Wszystko zależy od ciebie - delikatnie uniósł wzrok i musnął wargi partnera.

Louis kontynuował pieszczoty, czuł się swobodnie przy młodszym i bardzo naturalnie. Ich ciała idealnie pasowały do siebie idelanie.
Niechętnie się od siebie po chwili oderwali. Harry obrócił się w stronę alfy i spojrzał czymś dziwnym w niebieskie oczy, nim ponownie pochylił się w stronę wąskich warg, a jego dłoń wlądowała pod wodą, wysoko na udzie mężczyzny.Alfa czuł ciarki na swoim ciele, a jego myśli zaczęły kierować się w jednoznaczną stronę. Temperatura podniosła się do góry, a przynajmniej mieli takie wrażenie. Zmęczenie lotem i zmiana stref czasowych poszły kompletnie w niepamięć.

- Myślę, że jestem gotowy - Harry szepnął w usta Tomlinsona, z leniwie uchylonymi powiekami - Chcę się z tobą kochać Louis... - jego ciało dostało dreszcze na samą myśl.

- Cholera, też tego chce. Jednak nie w wannie. Chce widzieć cię i całować całe twoje ciało - wyznał, a jego oczy zrobiły się ciemniejsze.

Harry zaczerwieniony odsunął się od Louisa. Ten pierwszy wyszedł z wanny i pomógł z tym Harry'emu. Delikatnie zaczął go wycierać ręcznikiem i siebie pod koniec, pragnąc już zabrać omegę do miękkiego łóżka.

Na szczęście nie było ono daleko, więc niedługo potem górował nad brunetem na łóżku. Tak jak obiecywał całował każdy możliwy kawałek jego ciała, chcąc je poznać.

Krótkie sapnięcia wydostawały się spomiędzy malinowych warg. Brunet wiercił się, czując mieszaninę wybuchową emocji w sobie. Jego ciało drżało, a on nie mógł się napatrzeć na mężczyznę.

- Dalej bierzesz antykoncepcję? - spytał pomiędzy pocałunkami, kiedy wrócił do obojczyków i szyi swojego chłopaka.

- Mhm, codziennie - obiecał, niepewnie układając dłonie na plecach szatyna i przejeżdżając po nich delikatnie paznokciami - Tak dobrze Lou...

- Nie mam prezerwatyw, więc dobrze że je bierzesz. Wyszło spontanicznie - odsunął się i spojrzał prosto w zielone oczy - Kocham cię Harry, naprawdę kocham całym sobą.

Oczy omegi rozbłysły, a Harry sam się uśmiechnął w wyjątkowy sposób. Z dołeczkami.

- Kocham cię Lou, myślę że już od dłuższego czasu - przyciągnął starszego do pocałunku, układając dłoń na jego nieogolonym policzku.

Ich ciała były miłosną splątaniną. Alfa uniósł jego nogi i czując, że młodszy wytworzył naturalny lubrykant, zaczął go rozciągać, przed właściwym zbliżeniem.

Widział każdą pojedynczą zmianę na twarzy bruneta. Błogość, ból, czy pojedyncze skrzywienie przez mocniejsze rozciąganie.

- Proszę t-tam...

Oddech ugrzązł w gardle Harry'ego, po tym jak Louis trafił idealnie w jego punkt.

Kolejne jęknięcie było tym błagającym, ponieważ Louis zostawił go pustego.

- Już kochanie, zaraz cię wypełnię - obiecał - Powiedz tylko, jeśli będzie coś nie tak.

- Zawsze, ufam ci Lou - młodszy złapał dłoń alfy i delikatnie mocniej dał nogi na bok, żeby ten nie miał pełne pole do popisu. Serce szaleńczo uderzało o pierś Harry'ego.

Właśnie miał stracić wianuszek z osobą, którą tak łatwo pokochał.

Louis wszedł w niego powolnie, cały czas patrząc na jego reakcje. Był mały grymas na jego ustach, jednak równocześnie czuł przyjemne zaciskanie się na nim. Zależało mu, żeby Harry dobrze wspominał ich pierwszy raz, więc musiał brać pod uwagę odczucia ich obu.

Złapał delikatnie w dłoń przyrodzenie omegi, chcąc aby ta skupiła się na czymś innym i rozluźniła swoje ciało.

- Dalej kochanie, jeśli będziesz się tak spinał, to dalej nie pójdziemy - wymruczał, poruszając dłonią na członku bruneta, delikatnie palcem trącając główkę.

To zdecydowane pomogło im, dzięki czemu Louis mógł zacząć poruszać się i wchodził głębiej. Złapali równe tempo, które dawało im tylko więcej przyjemności. Alfa połączył ich usta, dopełniając całego zbliżenia.

- Lou... - wysapał między którymś pocałunkiem, układając nogi zgięte na tali alfy - Lou, nie powstrzymuj się - prosił, pragnąc tylko więcej, więcej, więcej i mocniej.

Tomlinson zgodnie ze słowami bruneta przyspieszył ruchu oraz były one mocniejsze. Omega była dosłownie wpychana w miękki materac, ale nie było to złe uczucie, wręcz przeciwnie.

Dłonie młodszego odnalazły się na prześcieradle, które z siłą ścisnęła, wyginając jeszcze plecy, przez co jeszcze mocniej jego ciało gubiło się w materacu.

- Alfo... - jego głos się łamał.

- Jestem blisko... - warknął Louis - Mogę cię zaknotować? Mój alfa aż krzyczy o to. Nie zrobię tego bez twojej zgody - starał się łapać oddech.

- Proszę, proszę. Z-Zrób to - zamglone szmaragdy odnalazły zburzone może - Alfo - zaskomlał, zaciskając się na powoli rosnącym knocie.

Louis zatrzymał swoje ruchy i zacisnął swoje dłonie na kołdrze. Utknął w omedze, jednak to było najlepsze uczucie jakie kiedykolwiek przeżył. Wypełnił całkowicie swojego chłopaka, a ręką sprawił, że ten ubrudził ich ciała swoim spełnieniem.

Harry zapłakał z ulgi i delikatnie ugryzł ramię alfy, będąc pełnym emocji. Jego pierś się ciężko unosiła i opadała.

Louis skrzywił się jednak przyjął to, sam chciał ugryźć omegę, jednak sam fakt że zaknotował go był już wielki. Starał się uspokoić swój oddech, a w tym czasie zmienił ich miejscami, tak że Harry był na górze.

- To... Było cholernie dobre - omega ułożyła wygodnie głowę na piersi alfy i wsłuchiwała się w szybsze bicie serca.

- Podzielam to, nigdy nie czułem się tak spełniony. To było wyjątkowe. Ty jesteś wyjątkowy - starał się tak trzymać ich pozycje, aby omedze było wygodnie.

- Czułem, że chciałeś nas połączyć - wyznał, znajdując dłoń Louisa i ściskając ją - Jeszcze troszkę alfo.

- Opanowałem wilka. Wszystko w swoim czasie, wiem to - ciało bruneta przyjemnie ciążyło na nim - Chyba jednak dobrze będziemy wspominać Tokio. Mimo wszystko.

- Albo ten hotel - droczył się, przymykając powieki i ziewając - Chyba czas na drzemkę...

🐾🐾🐾

Kola 💙💚💙💚

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro