13. Kieruj się sercem Harry i swoim wilkiem.
Harry siedział w pokoju, który miał zupełnie sam, to była ostatnimi czasy normalność. Filmy, książki w formie elektronicznej, to byli jego przyjaciele, którzy umilali mu czas w trakcie trasy. Na szczęście po jednorazowej akcji fani Louisa już go nie atakowali. A sam miał wrażenie, że lepiej się wtapiał w tłum.
Łyknął tabletkę wstrzymującą gorączkę i westchnął. Nie czuł się w pełni szczęśliwy, jego serce nieprzyjemnie odczuwało pustkę. Ku jego zaskoczeniu, poczuł wibracje i chwycił za telefon, który pokazywał połączenie przychodzące od Jay. Nie spodziewał się kompletnie rozmowy z mamą Louisa. Niepewnie odebrał i przyłożył urządzenie do swojego ucha.
- Cześć Jay, nie sądziłem, że zadzwonisz... - powiedział dość cicho.
- Ja w zasadzie też, ale postanowiłam się trochę wtrącić - przyznała się - Rozmawiałam wczoraj z Louisem ponad godzinę, dość szczerze, a nawet bardzo szczerze - poprawiła się.
- Och? To chyba dobrze, że macie taki kontakt - usiadł na łóżku i zagryzł dolną wargę - Ale co ja mam do tego...
- Rozmawialiśmy o waszej sytuacji, Lou nie jest zazwyczaj tak wylewny, jednak tutaj postanowił się otworzyć. Mówił dużo o tobie i wyjaśnił mi całą ostatnią sytuację. Nie popieram jego zachowania, nawet jeśli jest moim dzieckiem to źle zrobił - podchodziła do sprawy z dużym dystansem.
- Czuję, że jest w tym jakieś ale, Jay - nie miał zbytnio ochoty na grę. Mimo braku gorączki, czuł się bardziej drażliwy - I cieszę się, że Lou się tobie wygadał. Nie powinien być sam z uczuciami, wiem jakie potrafi być to uciążliwe .
- Za to wiem, że ty jesteś sam ze swoimi. On tak naprawdę pierwszy raz jest zakochany Harry i tak dobrze słyszysz. Zakochany - odparła - Mówi o tobie w taki sposób jak o nikim innym do tej pory.
- Brzmisz na pewną swoich słów - motylki pojawiły się w jego brzuchu - Jesteś doświadczoną wilczycą, więc ci wierzę... Sam żywię do Louisa silne uczucie, jednak cały czas wywyższa się strach i zranienie.
- Louis pomimo, że jest alfą, jest teraz szczeniakiem który przestraszył się tego co zrobił. Każdy popełnia błędy, a on niestety zrobił coś dużego - westchnęła - Nie mogę cię do niczego zmusić.
- Mimo to, chcesz mi dać pewnie radę - zauważył, rozumiejąc już o co chodzi dokładnie rodzicielce Louisa.
- Kieruj się sercem Harry i swoim wilkiem. Wiem że takie sprawy nie są łatwe, ale warto podejść do nich z dystansem - jej głos był naprawdę spokojny mimo tematu.
- Spróbuję. Dziękuję Jay za rozmowę - chwilę potem się rozłączył i westchnął ponownie mając w głowie masę przeróżnych myśli.
🐾🐾🐾🐾
Złapał za kartę i z wielkim sercem opuścił swój pokój, niepewnie kierując się po korytarzu do tego Louisa. Nie były daleko od siebie, jednak to był dla niego naprawdę duży krok. Zawahał się lekko przy zapukaniu, w końcu zrobił to i odsunął się lekko od drzwi, aby nie zostać uderzonym przypadkiem. Złapał między zęby dolną wargę i przeskakiwał z nogi na nogę. Wzdrygnął się na nagły brzdęk klamki i uniósł wzrok w oczekiwaniu. Alfa był ewidentnie zdezorientowany, jednak zrobił krok do środka pokoju, nie chcąc niczego załatwiać na korytarzu. Po chwili zamknął za nimi drzwi i nastała niekomfortowa cisza. Brunet wpatrywał się w niebieskie oczy z pewnym rodzaju skupienia. Jego wyraz twarzy wyrażał zmieszanie ale i determinację.
- Umm hej? Nie spodziewałem się ciebie tutaj - w końcu Louis przełamał ich ciszę, jednak nie ruszył się nawet na krok ze swojego miejsca.
- Rozmawiałem z twoją mamą - wyznał Harry, kiwając głową na pierwsze słowo - Zadzwoniła do mnie...
- Ona do ciebie? O co jej chodziło? - był wyraźnie zaskoczony, jego mama nigdy nie mieszała się w jego sprawy.
- Dała mi do myślenia troszkę - uniósł kącik ust - Louis, jeśli prosiłbym, żebyś przestał uciekać z problemami do baru, zrobiłbyś to?
- Nie musisz mnie prosić, nigdy więcej sam tego nie zrobię - biła od niego szczerość - To był pierwszy i ostatni raz.
- Twoja mama uświadomiła mi, że też się w tobie zakochuję Lou i dlatego mnie to tak bolało - wyrzucił z siebie, czując gorąco na swoich policzkach.
- Czyli mama powiedziała ci o moich uczuciach... Sam powinienem to zrobić, ale sytuacja nie była zbyt ciekawa. Ale czuje małą nadzieje, bo powiedziałeś że tez się zakochujesz we mnie... - poczuł te znajome motylki w brzuchu.
- Powiedziała i jeśli naprawdę, więcej nie pójdziesz w tak głupią stronę... Możemy ponownie spróbować - uśmiechnął się nieśmiało, przyglądając swoim stopom.
- Mówisz poważnie? Jakby, jesteś w stanie mi wybaczyć? - musiał się upewnić - Spójrz na mnie Harry, muszę wiedzieć, że mówisz prawdę.
Zielone oczy napotkały te niebieskie i te Harry'ego zabłyszczały w wyjątkowo znajomy sposób.
- Nie kłamię Lou, nigdy tego nie robię - powiedział cicho.
Alfa nie mógł się powstrzymać i przytulił mocno omegę. Potrzebował jego bliskości oraz zapachu, który dawał mu ukojenie. Cieszył się, że dostał waśnie druga szanse. Harry ułożył głowę na ramieniu Tomlinsona i westchnął cicho. Mówi się, że nie wskakuje się dwa razy do tej samej rzeki... Szczerze, mógłby to obalić. W miłości często popełnia się błędy, które trzeba naprawiać małymi, ale szczerymi ruchami.
- Dziękuje Harry, muszę chyba też podziękować mojej mamie w tym wszystkim - szepnął w szyję omegi.
- Przydałoby się, Jay pomogła mi szybko ogarnąć to, co czułem - dłońmi wylądował na dole pleców Louisa.
- Obiecuję, że następnym razem jak będę miał jakiekolwiek problemy z emocjami, zadzwonię albo przyjdę do ciebie. Przepraszam Harry, tak żałuje tego co zrobiłem - alfa uzewnętrznił się całkowicie przed brunetem.
- Wybaczam ci Louis, naprawdę to robię - odsunął się delikatnie i ucałował kącik ust Louisa - I wierzę, że właśnie tak zrobisz.
- Nie jestem idealny, ale chce być najlepszy dla ciebie - uśmiechnął się - Chyba powinienem sobie gdzieś to zapisać i wykorzystać w późniejszym czasie.
- Myślę, że to najlepszy pomysł - sam ukazał dołeczki w policzkach - Dziwnie mi było przez ostatnie tygodnie, nie widząc twoich nawyków. Tego, jak twój język cierpi, kiedy nie możesz wytrzymać i zaczynasz pić gorącą herbatę.
- Huh, nie piłem herbaty od tamtej sytuacji. Próbowałem raz, ale wydawała się być jakaś nie dobra - skrzywił się - Za to wlałem w siebie zdecydowanie za dużo kawy.
- Mam ci zacząć mierzyć ciśnienie, Louisie Williamie Tomlinsonie - zbeształ go otwarcie, puszczając całkowicie starszego.
- Bez przesady to nie były mocne kawy, a do tego z mlekiem - machnął ręką - Ciśnienie mam w porządku i czuje się dobrze.
- Pacjenci zawsze tak mówią, kiedy przychodzi do badania - rozbawiony odparł, rozglądając się po pokoju Louisa - Pojedyńcze łóżko? Zrobiłeś sobie jakąś kare, czy co.
- Nie było innych opcji przy pokoju dla jednej osoby - westchnął i pokręcił głowa niezadowolony - Nie jest najlepiej, ale jako tako daje radę. Przyzwyczaiłem się do innych warunków.
- Dziwne. Ja mam duże łóżko - zmarszczył nos i zaraz dotarło do niego - Myślisz, że Dan maczał w tym palce?
- Masz podwójne łóżko? - zmarszczył czoło - To na pewno jego sprawka, jest mściwy za to wszystko. Grabi sobie na sam koniec.
- Jeśli chcesz, możesz spać w moim pokoju - zaproponował. Manager Louisa miał cholernie dziecinne zagrywki.
- Wiesz, że nigdy nie odmowie dzielenia z tobą łóżka. Nawet jakbyśmy dzielić to pojedyncze - uniósł kącik ust - Nie ważne gdzie, byle mieć ciebie blisko.
Harry jęknął żałośnie na jego słowa, czując w środku wiele dziwnych uczuć, a jego policzki ponownie zrobiły się czerwone.
- Zawstydziłeś się, to urocze - zachwycił się alfa - Spędzimy razem po prostu trochę czasu? Czy u ciebie czy u mnie, po prostu zamówmy coś do jedzenia i odpoczniemy razem.
- Chodźmy do mnie, weź swoje rzeczy - polecił cicho i bez słowa wyszedł z pokoju piosenkarza. Chciał zobaczyć jego reakcję.
Louis nie wahał się i szybko zebrał najważniejsze rzeczy, po czym korytarzem przedostał się do pokoju omegi. Mimo atmosfery jaką mieli, wiedział które drzwi są odpowiednie. Harry wpuścił go do środka i nim się obejrzeli, obaj leżeli w wygodnym łóżku. Nic też dziwnego, że nie mogli się powstrzymać i ich wargi stykały się co chwilę w drobnych czułościach. Louis im zrobił nawet wspólne zdjęcie i wysłał do Jay z krótkimi podziękowaniami oraz obietnicą że zadzwoni jeszcze do kobiety.
🐾🐾🐾🐾
Harry wyglądał niepewnie zza okna, widząc wielu fanów Louisa przed wejściem do hotelu. Jego serce mocniej zabiło, ponieważ nie chciał ponownych nieprzyjemności.
Na jego szczęście od dawna miał prywatny Instagram jak i twitter, przez co nikt niepowołany się do niego nie dobierał.
- Hazza? - Louis wyszedł z łazienki, mając mokre włosy i same dresy na nogach.
Byli na kilka godzin przed kolejnym koncertem w Europie i alfa musiał przyszykować się, aby tylko zostało dla Louise wystylizowanie jego włosów.
- Jest ich pelno na dole - obrócił się i spojrzał na mężczyznę spłoszonymi oczyma - Szczerze czuję obawy na ich widok...
- Widziałem. Napisałem do mojego ochroniarza, że wyjdziemy tyłem. Tam nikt nie ma obcy dostępu, a samochód ma przyciemniane szyby z tyłu, więc nawet nie zorientują się, że ja czy ty jesteśmy w środku. Dziś nie mam ochoty na zdjęcia czy autografu. Wiem, że to samolubne, bo oni czekają od rana - bił się ze swoimi myślami.
- Nie jest samolubne. To oni muszą sobie uświadomić, że stoją pod hotelem, gdzie jest pełno innych rodzin, chcących wypocząć - ułożył dłonie na piersi - Nie powinni cię aż tak prześladować...
- To fani, nawet jak poproszę ich i spokój oraz nie gromadzenie się pod hotelem to będzie część, która nie odejdzie. Zaraz podjedziemy pod arenę i tam dodam zdjęcie, żeby zobaczyli że nie ma mnie w hotelu i dali spokój - wzruszył ramionami, za dobrze znał te sytuacje.
- Wciąż mnie przerażają po tym, jaką miałem przyjemność - prychnął. Miał pewnego rodzaju uraz w środku - Pójdę coś zrobić z włosami... - postanowił, przechodząc obok alfy.
- Ale najpierw poproszę buziaka - ułożył usta w dziubek i wyczekiwał na decyzję omegi, czuł że to nie jest komfortowa dla niej sytuacja.
Harry westchnął, finalnie składając kilka drobnych buziaków na wargach Louisa i poszedł do łazienki. W tym czasie alfa wyciągnął prosty T-Shirt, który wciągnął na siebie przez głowę, a następnie przygotował rzeczy, które będą mu potrzebne. Ochroniarz potwierdził mu też, że auto jest podstawione od tylu hotelu. Po końcowym ogarnięciu się omegi zeszli na dół.
Okazało się, że na parter dostała się jakoś jedna z fanek, która niemal od razu zaczęła ze wściekłą miną iść w stronę Harry'ego, widząc jak piosenkarz czule trzyma dłoń Stylesa. Alfa spojrzał na nią idealnie w momencie, kiedy była już naprawdę blisko. Na samą myśl wilk Louisa najeżył się, chcąc bronić swojego partnera. Harry zbladł, jednak zanim fanką zdołała podejść, Dan zagrodził jej drogę wraz z ochroniarzem, który łatwo wyprowadził nastolatkę z budynku. Louis pociągnął młodszego do wyjścia z tylu i jak najszybciej wpakowali się na tylne siedzenia.
- Widzisz zatrzymali ją, nie wiemy czego chciała, ale nawet nie miałeś z nią kontaktu - Tomlinson trzymał mocno dłoń zielonookiego.
- Widziałem jak na mnie patrzyła Lou... - wzdrygnął się - To twój kolejny wściekły fan - zamrugał kilkukrotnie, aby wyzbyć się niechcianych łez.
- Ja wiem, dlatego wyszliśmy tyłem. Ona dostała się niechcący, ale sytuacja opanowana. Zawsze znajdzie się ktoś taki. Tak samo w internecie jest mnóstwo hejtu w moja stronę - spojrzał na wejście hotelu, kiedy wyjeżdżali z terenu przy budynku.
Harry nic więcej nie mówił przez całą drogę, pewien rodzaju szok w nim pozostawał przez sytuację. Nie sądził, że niektórzy są tak zadurzeni w idolu, żeby próbować skrzywdzić drugą osobę. Louis martwił się, bo jednocześnie zależało mu na Harrym i nie chciał jego krzywdy, a widział że złe znosi sprawy związane z tym, jak jest znany. Do tego fani dobrze już wiedzieli, że Styles pracuje w jego teamie. Dobrym ruchem byłoby ujawnienie się, jak i potwierdzenie ich związku. Mógłby wtedy dopisać, jak niektórzy z fanów go zawodzili, próbując skrzywdzić jego partnera. Musiał poczekać jeszcze tylko chwile, koniec umowy z Danem był coraz bardziej realny. Jego warunkiem z nowym managerem jest ujawnienie się ze swoim partnerem i zero wtrącani się w jego życie uczuciowe.
Na miejscu pierwsze co zrobił Louis to przeszedł w kierunku sceny i zrobił zdjęcie, która miało odciągnąć fanów od hotelu. Nie zapomniał o krótkiej notce na to jak podekscytowany jest dzisiejszym koncertem. Pozwolił sobie na przejrzenie kilku komentarzy. Jedni się cieszyli, drudzy zazdrościli możliwości zobaczenia Louisa i jeszcze ku jego nieszczęściu, znalazł grupkę wyzywającego Harry'ego. Zagotowało się w nim i nie obyło się bez jego udziału oraz informacji, że Harry jest częścią jego teamu i zasługuje na wielki szacunek tak samo jak każda inna osoba. Bez nich nie byłoby Louisa w miejscu w którym jest obecnie.
- Louis płyny - wyrwał go głos Stylesa, który w dłoni trzymał mocno znajomy woreczek. Starali się dość często podawać piosenkarzowi odpowiednie witaminy.
- Musimy? Czuję się dobrze - jęknął - Przecież nie mam niedoborów ani nic. Robiłem badania niedawno - marudził okropnie.
- Louis... - Harry go zbeształ swoim cięższym głosem - Bądź dobrym alfą - podszedł do mężczyzny - To dla twojego dobra i będziesz miał więcej siły na koncert i interakcję z fanami.
- Rób co trzeba - mruknął tylko i wyciągnął ramie, aby Harry mógł wszystko przygotować i zaserwować mu mieszankę witaminową.
Brunet nawet podarował mu delikatny pocałunek, żeby go udobruchać i zabrał się do pracy po zabezpieczeniu wszystkiego. Alfa o dziwo nie buntował się już potem, grzecznie wszystko przyjął, sprawdzając media społecznościowe przez ten cały czas.
- I już po problemie - Harry ostrożnie wyciągnął igłę i zabezpieczył ją, aby nikt się nie skaleczył, nim nie opatrzył małej ranki - Trzeba było na początku tak marudzić?
- Najwyraźniej trzeba było - wytknął język w stronę młodszego, drocząc się - Ale z takim prywatnym pielęgniarzem wszystko da się znieść lepiej.
- Zwłaszcza, kiedy jest twoim chłopakiem? - uniósł brew, przechodząc i wyrzucając wszystko co zużył do śmieci.
- To też - skinął, a jego serce zalało się ciepłem, kiedy Harry w końcu oficjalnie, po ostatniej sytuacji nazwał ich właściwe parą.
- Zaraz kolejny kontynent Lou. Z nowym managerem, podekscytowany? - usiadł koło szatyna i spojrzał uważnie w jego oczy.
- Bardzo, bo to oznacza lepsza przyszłość dla nas. Ale umowa będzie podpisana wstępnie na trzy miesiące, chce mieć kontrole nad tym- wyjaśnił.
- Pochwalam ten ruch - ścisnął udo alfy - Wracam do pracy, może ktoś potrzebuje mojej pomocy.
- Ja mam zaraz próbę, wiec muszę rozgrzać głos - skinął, nie lubił rozstawać się z omegą, jednak mieli swoje obowiązki.
Brunet przyjął ostatni pocałunek od alfy i razem przeszli do wyjścia z garderoby. Czas zająć się swoją pracą.
🐾🐾🐾
Kola 💙💚💙💚
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro