57. Jimin
Jimin wchodząc do swojego mieszkania spodziewał się swojego chłopaka siedzącego na kanapie w salonie i ukazującego mu swoje piękne nóżki.
Nie spodziewał się jednak swojej mamy w jego kuchni. W ogóle się jej tu nie spodziewał.
- O - wymsknęło mu się gdy zobaczył rodzicielkę w pomieszczeniu - Cześć mamuś. - kobieta uśmiechnęła się na to czułe przezwisko. Nie mogła uwierzyć, że jej syn nadal się tak do niej zwracał po tym wszystkim co mu zrobiła.
- Cześć Chim. Myślałam, że będziesz sam i chciałam przekazać ci pocztę, ale zastałam tu twojego chłopaka - Yoongi spuścił zarumieniony głowę pod wpływem wzroku bruneta - i sobie trochę porozmawialiśmy. - uśmiechnęła się uspokajająco.
- Oh... To super - ucieszył się. W jej spojrzeniu nie było żadnego, naprawdę żadnego negatywnego uczucia co niezmiernie ucieszyło osiemnastolatka. - Napijesz się czegoś? Zjesz coś?
- Nie - westchnęła i podniosła się. Suga spojrzał na nią - Będę się już zbierać. Proszę, to kilka listów do ciebie. - podała mu je. Jimin podziękował i razem z szatynem podążyli za nią na korytarz. Posłali sobie spojrzenie kiedy kobieta była zajęta ubieraniem się.
- Miło mi było panią poznać, pani Park - powiedział chłopak z nieśmiałym uśmiechem. Kobieta, już ubrana uśmiechnęła się do nich.
- Mi ciebie także, Suga - otworzyła drzwi i ostatni raz się do nich odwróciła. - Wesołych walentynek.
____
- Zdejmij spodnie - powiedział Jimin do Yoongiego jakiś czas po wyjściu pani Park.
- C...co? - zająkał się szatyn. Siedzieli na sofie i jedli bombonierki tępo wpatrując się w ścianę.
- Przecież cię nie zgwałcę - zachichotał Jimin patrząc na swojego przerażonego chłopaka. - Po prostu od dzisiaj lubię patrzeć na twoje gołe nogi. - wzruszył ramionami - Są ładne - mruknął. Suga uśmiechnął się, wstał i ściągnął dżinsy. Żucił je na stolik i już miał siadać gdy Chim przyciągnął go na swoje kolana, łapiąc w biodrach. Szatyn po chwili się w niego wtulił, a młodszy położył mu ręke na gładnkim udzie. Głaszcząc je lekko odezwał się:
- Chciałbym wiedzieć co tu się wydażyło.
- Ja też Chim.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro