56. Suga
Szczerze można powiedzieć, że pani Park była bardzo ciekawską osobą. Zaproszona do mieszkania przez nieznanego szatyna w samej bluzie, rozglądała się dookoła siebie jakby szukała czegoś podejrzanego. Kiedy Yoongi zarumieniony przeprosił i poszedł założyć spodnie ta zdjęła swoje kozaczki i weszła do salonu. Zagryzła wargę żeby się nie uśmiechnąć na widok dzieła jej syna i jego kolegi. W oczach pojawiły się pierwsze łzy gdy przypomniała sobie, że Jimin robił takie kryjówki w ich domu kiedy był mały. Odgoniła łzy szybko bojąc się, że ktoś je zobaczy i zaglądnęła do środka pomieszczenia.
- Jimin poszedł do sklepu, pani Park - poinformował cicho Suga stając w progu. Już w dżinsach, ale nadal skrępowany i zarumieniony zaprosił szatynkę do kuchni na herbatę.
- Z chęcią, dziękuję - mama jego chłopak powędrowała za nim do kuchni i usiadła na krześle.
- Uh, przepraszam - nagle jakby obudzony, szatyn odwrócił się do niej przodem - Jestem Min Yoongi. - ukłonił się przed nią lekko, a ona mimowolnie się uśmiechnęła widząc zagubienie chłopaka.
- Park Soo*, miło mi. - odpowiedziała, a Yoongi posłał jej lekki uśmiech. Kiedy chłopak robił herbatę ta rozglądała się po kuchni. Wiele się tu nie zmieniło od jej ostatniej wizyty miesiąc temu, ale mimo to zauważyła kilka nowych zdjęć na ścianie i więcej jedzenia na blatach. Zdjęcia ukazywały jej syna z właśnie nowo poznanym chłopakiem, kolejne przedstawiały Jeona z Yoongim i jakimś brunetem w pasemkach i ostatnie zdjęcie przedstawiało o dziwo Jimina z jego bratanicą, Yooną kiedy trzymał ją na rękach.
- Proszę. - szatyn postawił przed nią białą filiżankę z czarną herbatą - Tu ma pani cukier, miód i imbir gdyby pani chciała - dodał, a następnie popędził do salonu po jakieś ciastka. Następnie położył je na stole i usiadł na przeciw kobiety do której jego chłopak był zadziwiająco podobny.
- A więc Yoongi... - podniósł na nią spojrzenie znad filiżanki - Jeżeli nie masz nic przeciwko, może mi coś o sobie opowiesz? - uśmiechnęła się zachęcająco aby następnie zatopić wargi w gorącej cieczy.
- Um, znajomi nazywają mnie Suga, pani też tak oczywiście może - dodał szybko - Mam dziewiętnaście lat, mieszkam w Deagu z mamą i za miesiąc mam testy końcowe. Znam się z Jiminem prawie siedem miesięcy i...
- I kim jesteś dla mojego syna? - przerwała mu i odłożyła filiżankę na stół. Oh, oczywiście, że wiedziała, że jej syn i ten szatyn przed nią to para. Chciała tylko trochę pomęczyć tego zarumienionego chłopca. W zasadzie pani Park niedawno zrozumiała, że jej syn jest i będzie taki sam. Że pomimo tego, że woli chłopców nie zmienił się na chłopaka, który maluje sobie powieki, nosi różowe koszulki i białe spodnie. Został tym samym Park Jiminem, którego wychowała.
- Jestem jego chłopakiem - powiedział bez skrępowania - Jednak musi pani wiedzieć, że ma pani wspaniałego syna. Nigdy wcześniej nie spotkałem tak wyrozumiałego, mądrego i miłego chłopaka jak Chim. Musi mi pani uwierzyć i musi pani to zrozumieć. - pani Park już miała zaśmiać się ze zrozumieniem gdy oboje usłyszeli otwieranie drzwi i głos Jimina:
- HELLO, IT'S ME yyyyy BYŁEM W SKLEPIE I WRÓCIŁEM DO MEGO MINNIE.
A/N: jeżeli zaśpiewacie te słowa, naprawdę będą do siebie pasować! (≧▽≦)
* tak, niestety idk jak ma omma Jimina.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro