Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

49. Jungkook


Jungkook wiedział, że godząc się na wyjście z V musiał zabrać go w idealne miejsce. Oczywiście nie brał tego jako randki (chyba, sam nie był do końca pewny). Kiedy był tak zajęty myśleniem o tym idealnym miejscu nie zauważył gdy dotarli do bramy prowadzącej do lunaparku. Gdy tylko V zobaczył wielki napis "LUNAPARK" pisnął, cmoknął oszołomionego bruneta w policzek i wbiegł na zieloną posesję.

- Co do... - mruknął młodszy dotykając rozpalonego policzka. Myślał, że takie rzeczy dzieją się w filmach, a proszę bardzo - taki przypadek widoczny był w żałosnym życiu młodego Junga.
Potrząsnął głową i zaczął biec, szukając przy okazji przyjaciela z zielonymi pasemkami. Widząc go stojącego przed wielką karuzelą z " magicznymi " konikami wiedział już, że nowa gra i konsola poczekają jeszcze trochę.

___

- Proszę, chodźmy tam - jęknął Tae prawie klęcząc przed młodszym. Stali przy wejściu do strasznej jaskini. Kook nie był pewien co do tego pomysłu. Owszem, oglądał wiele horrorów razem z Jiminem, ale to nie to samo co prawdziwe stwory, których można dotknąć...

-Błagam! Kookiś! - i co poradzić na to jak nazwał go V? Junkookowi szybciej zabiło serce, bo jeszcze nikt nigdy go tak nie nazwał i wiedział, że nikt nigdy nie wypowie tego przezwiska z taką słodyczą.

- Chodźmy - westchnął młodszy, a niższy od razu podskoczył piszcząc ze szczęścia. - Ale jak mi się posikasz ze strachu to sobie pójdę. Naprawdę - pogroził mu palcem, a Kim tylko machnął dłonią.

- Pójdę sobie jeszcze po coś do picia.

- Okej, zaczekam tu.

Kiedy weszli do jaskini jakieś piętnaście minut później, przywitała ich cicha, dająca napięcie muzyka sącząca się z ukrytych gdzieś głośników. Szli sobie spokojnie przez następne trzydzieści metrów, omijając spokojnie kłębowiska sztucznych pająków i kości, przeglądając się w śmiesznych lustrach. Kiedy ich dłonie przez przypadek się o siebie otarły starszy to wykorzystał i je złączył. Jungkook próbował ukryć uśmiech.

I to się stało nagle.

Kook wiedział, że do tej pory było zbyt spokojnie. Kiedy byli jakieś dziesięć metrów przed wyjściem ni stąd ni zowąd przed nimi pojawiła się mała dziewczynka z zakrwawioną twarzą, rozprutym misiem w dłoni, czarnych poszarpanych włosach i różowej sukience. Zaczęła szybko zbliżać się do nich na kolanach, a w tle rozbrzmiała naprawdę straszna muzyka.

Kim wrzasnął, pisnął, żucił w nią butelką coli, a kiedy to nie zadziałało rozpłakał się i skoczył w ramiona młodszego. Jungkook sam odrobinę przerażony podtrzymał płaczącego przyjaciela i wybiegł z jaskini.

- Hej, ćśśś, spokojnie - brunet od razu przystąpił do uspokojenia starszego. Głaskał go po włosach i mocniej objął. Cieszył się, że jest już noc i prawie nic nie widać. Zaczął iść w stronę wyjścia.

- Kookie, j-jak mogłeś-ś się nie-nie przestraszyć? - wyszeptał z urywanym oddechem.

- Oglądam dużo horrorów - wzruszył ramionami i spojrzał na starszego, który był w niego wpatrzony. - Co?

- Nic, po prostu jesteś ładny Kookie. - szepnął, a na policzkach wcześniej wspomnianego pojawiły się rumieńce. I nie dziwota, że kiedy V zaczął powoli się do niego zbliżać on zrobił to samo.

I kiedy mieli się już pocałować Tae czknął głośno, burząc całą romantyczną atmosferę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro