Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

   Szybkim krokiem ponownie udałam się do królestwa. Postanowiłam, że nie zostawię tak Legolasa z problemem i sama będę musiała się z tym zmierzyć. A mianowicie, chodzi mi o tę pracę. Odkąd jestem tutaj, rzeczywiście jestem całkowicie bezużyteczna dla królestwa. Ale byłam ranna po bitwie, a więc król mógł mi to oznajmić osobiście.
Postanowiłam wyjaśnić sprawę sam na sam z Thranduilem.

Jednak nie musiałam długo go szukać. Przechadzał się po korytarzach Leśnego Królestwa, ciągnąc po podłodze ekstrawagancką szatę. Zawołałam do niego, z nadzieją iż mnie zauważy.

-Królu! Pragnę z tobą porozmawiać.

Thranduil patrzył się na mnie jak na obłąkaną, lecz po chwili rzekł:

-Co tu robisz, Lethien? Nie powinnaś być w komnacie o tej porze?

Rzeczywiście, miał rację. Zorientowałam się, jak późno już jest. Przez tajemniczego elfa straciłam całkowicie rachubę czasu.

-Chciałam wyjaśnić królowi oraz przeprosić...
Jąkałam się.

-Nic mi nie wiadomo. Mów jaśniej, Lethien!
Rzucił ostrym tonem.

-Tak naprawdę to tylko i wyłącznie moja wina, proszę nie obwiniać syna.
I tutaj się wygadałam.

-Lethien, wyrażaj się jaśniej proszę!

-Nie mogę jeszcze pozwolić sobie na pracę. Przykro mi.

-Lethien. Ja nie każę ci pracować.

_________________________
Co? Przecież strażnicy mówili coś innego.

-Dwóch strażników mówiło, że...

-Nie obchodzi mnie, co mówili. Najwyraźniej ktoś zrobił ci żart albo nastąpiła pomyłka. Koniec tego, a teraz wracaj do swojej komnaty!
Odrzekł ze zmęczeniem.

Dygnęłam i odeszłam.
Najwyraźniej ktoś mnie tu nie lubi i nie chodzi mi o króla, a raczej jego straż.

___________________________
Wpadam na kogoś w biegu. Podnoszę dumnie głowę do góry, a tu znowu on. Legolas.

Przesuwam wzrok na jego włosy, on lekko się "obniżył", by patrzyć mi w oczy. Przekręcam się o 360 stopni. Nagle czuję, jak ktoś chwyta mnie za ramię, abym została.
To znowu on.

-Co się stało?!
Wykrzyczałam zdenerwowana po rozmowie z jego ojcem.

-O to samo mogę cię zapytać ja.

-Przepraszam... jestem spanikowana. Niepotrzebnie mnie obroniłeś przed tą strażą. Ale dziękuję.
Skierował wzrok na moją kulejącą nogę.

-Drobiazg. Co robisz w środku nocy w Leśnym Królestwie, Lethien?

-Wróciłam z ogrodów. Tam jest wspaniale, czuję się wolna i przypomina mi się Lothlorien, kiedy byłam dzieckiem.
Legolas podszedł jeszcze bliżej. Stoimy w niebezpiecznie bliskiej odległości, aż tak blisko, że z przerażenia serce zaczyna mi bić jak szalone.

Legolas uśmiechnął się. Poszukał mojej dłoni, ale ja nie dałam mu jej złapać. Odsunęłam się na krok od księcia, a on rzekł:

-Obiecuję ci, że jutro pójdziemy tam razem.

Odpowiedziałam mu po elficku dobranoc i odszedł.
Nie wiem co myśli o mnie Legolas, ale jestem pewna, że on wie, co ja myślę o nim. I chyba za wcześnie na coś więcej niż przyjaźń.

Rano Elaren.
Teraz Legolas.

Zaczynam się gubić w tym labiryncie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro