Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

  Las prezentował się jak z horroru. Podpalone przez orków gałęzie drzew opadały stopniowo na ziemię. Ścieżka, którą szliśmy rozdwajała się. W oddali zobaczyłam ognisko. Podeszłam bliżej, orientując się, że wśród rozpalonego drewna leżą ludzkie ciała. Legolas podszedł do mnie. Wskazał ostrożnie rękę elfa, która opadała na palący się stos.

-To był przyjaciel mojego ojca.
Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Odetchnęłam z ulgą wiedząc, że to nie Elaren ani Diana.

-Tak mi przykro, książę...
Ciągnęłam, ciągle ubrana w kaptur.
__________________________
Po krótkim momencie trwogi ja i blondwłosy elf ruszyliśmy na przemarsz. Po ciężkiej i wykończającej podróży opadłam z sił. Legolas zobaczył, że moje ciało próbuje powędrować w kierunku ziemi, ale nie mogąc nad wydać, z trudem stał na baczność. Przewodził nami elf z pozoru bardzo podobny do księcia, ale przyjrzawszy się z bliska, na jego twarzy było pełno zmarszczek. Włosy miał dłuższe od samego króla, równie jasne jak on. W przeciwieństwie do reszty był odziany w ciężką zbroję. Jego twarz była surowa, pełna wewnętrznej potęgi, siły i dostojności zarazem. Kręcił się w siodle swojego ciemnego rumaka. Błyszczał się jak światło. Z opowieści elfów okazało się, że jest dalekim krewnym Orophera. Wydał rozkaz przenocowania tutaj. Wojownicy spoczęli na miejscu.
_________________________
-Jego imię to Erustdiel, Urodzony w Lecie.
Wyjaśnił Legolas, podpierając się o wielki głaz spoczywający obok jego kołczanu.

-Słyszałam, że to krewny twojego dziadka.

-Sam dowiedziałem się późno.
Elf opuścił głowę.

-Jak to?

-Mój ojciec ukrywał przede mną prawdę, mimo, że wcześnie stałem się częścią wojska.
Popatrzył na mnie z blaskiem w oczach. Zapadła noc. Było tak ciemno, a ja nawet w niej dostrzegałam przenikający, ostry błękit jego oczu. Mimo, że dostał ode mnie wredną reprymendę, wciąż był ze mną i gotowy do rozmowy. Elf zdjął mi kaptur z głowy. Zaniepokoiłam się. Skinęłam głową:
-Nie zdejmuj go. Ujawnisz moją tożsamość, a dobrze wiesz, że kobiety nie mogą być w wojsku.

Legolas ponownie założył mi kaptur na głowę:
-Nie widzę ciebie.

-I narazie nie zobaczysz.
Wyszeptałam najciszej jak umiałam, by nie zbudzić elfów. Moje myśli uciekły do Diany. Ostatni raz widziałam ją właśnie w błogim śnie.

-Lethien... Nie przykuję ci kaptura do uszu. Wkrótce będziesz musiała go zdjąć.

-Kiedy?
Popatrzyłam oburzonym wzrokiem. Nie rozumiem tego. Od dziecka walczę w wojsku. Dlaczego Thranduil ma obawy?

-Bez obaw, nie z samego rana. Za kilka dni lub tygodni, ale przez ten czas nie możesz się wydać.

-Obiecuję, że zachowam ostrożność.
Odrzekłam wojskowym okrzykiem. Legolas wprowadził mnie w wir nowej bitwy, a jak widać, jest mu bardzo na rękę, że dotrzymuję mu towarzystwa.

-Lethien... Będę o ciebie dbać.
Uśmiechnął się Legolas, kładąc się na utkanym kocu. Położyłam głowę obok księcia, zachowując bezpieczną odległość.

-Śpij dobrze, książę.
Powiedziałam cicho, zostawiając kasztanowe loki na wietrze.

Zdjęłam kaptur i zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro