Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3.

- Cally! - krzyknęłam i rzuciłam się biegiem w stronę przyjaciela.

- Cześć, słoneczko! - już po chwili znalazłam się w uścisku chłopaka i słyszałam jego śmiech tuż przy uchu - nie masz pojęcia jak bardzo się za tobą stęskniłem. Hej, czy mi się wydaje czy ty zrobiłaś się jakaś wyższa? 

Moja przyjaźń z Calumem trwała odkąd pamiętam. Chłopak był starszy tylko o rok i mimo panującej zasady o tym, że w wieku dziecięcym dziewczynki jak i chłopcy brzydzą się siebie nawzajem my odnaleźliśmy wspólny język. 

Calum, mimo rozrywkowego życia, które prowadził zawsze potrafił znaleźć czas na naukę co przekładało się na wzorowe oceny i jego genialny umysł. Dlatego właśnie, zostawił mnie na ostatni rok, przebywając na wymianie uczniowskiej w Londynie. To była dla niego ogromna szansa ponieważ już na ostatnim roku liceum mógł zacząć przygotowywać się na swoje wymarzone studia - medycynę. 

Jego wyjazd miał jednak sporo minusów, przynajmniej dla mnie. W ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy widzieliśmy się tylko w święta, a rozmowy przez telefon należały do rzadkości z uwagi na dzielące nas strefy czasowe. Wraz z wyjazdem Caluma rozpadła się też nasza paczka - a właściwie - jego paczka do której najzwyczajniej w świecie mnie przyczepił. Nasi przyjaciele chyba jednak stwierdzili, że skoro chłopaka nie ma to nie obowiązuje ich utrzymywanie relacji ze mną. Ostatni rok spędziłam więc sama, cóż, przynajmniej poprawiły się moje oceny i nie musiałam narzekać na kaca. 

Leżeliśmy razem z ciemnowłosym na łóżku w jego pokoju, silnie złączając nasze ciała razem. Przytulasy z Calumem zdecydowanie należały do jednych z moich ulubionych zajęć i nie zamierzałam z tego rezygnować. 

- Opowiedz mi - poprosiłam - opowiedz mi co robiłeś przez cały ten czas, kogo poznałeś, co zobaczyłeś, opowiedz mi wszystko! Oh Cally, chcę znać każdy szczegół twojego życia, nie masz pojęcia jaka jestem podekscyto...

- Ingrid, skończ tak nawijać albo wsiądę w najbliższy samolot do Londynu i znowu cię tutaj zostawię - roześmiał się. 

Ja naprawdę zdawałam sobie sprawę, że czasem za dużo gadam. Nie było to jednak ode mnie zależne - tak po prostu było i już. Hood wiedział o tym doskonale i uwielbiał dokuczać mi z tego powodu. Postanowiłam jednak trochę się z nim podroczyć. Jeśli jest coś co lubiłam bardziej niż przytulanie go to zdecydowanie ponad wszystko kochałam go wkurzać. Odwróciłam się więc w drugą stronę i zrzuciłam jego rękę z mojego ciała.

- Słoneczko, nie denerwuj się. Tak naprawdę to tęskniłem za tym twoim trajkotaniem od rana do wieczora. 

- Mhm.

- Możemy rozmawiać nawet całą noc jeśli tego właśnie chcesz. 

Pozostawałam jednak nieugięta, a mały uśmiech satysfakcji wkradał się na moje usta. Lubiłam momenty w których chłopak przepraszał mnie za to, że tak właściwie nie zrobił nic złego. Może to okrutne i wyrachowane ale cóż, czułam wtedy cholerną satysfakcję. 

- Ingrid, uspokój w końcu  swoje hormony albo będę zmuszony zastosować inne metody. Liczę do trzech. Jeden, dwa... trzy.

Właśnie w tym momencie poczułam w moim uchu coś wilgotnego.

- Calum! Fuj! Nienawidzę cię, jesteś tak samo obrzydliwy jak w przedszkolu! Jak mogłeś włożyć mi swój palec do ucha ty kretynie?!

- Przynajmniej się do mnie odezwałaś - usłyszałam jego śmiech do którego chwilę później dołączył mój chichot - no już słoneczko, chodź do mnie. Stęskniłem się za tobą krasnalu.

- Nie wątpie, w końcu poza twoją mamą jestem jedyną kobietą w twoim nędznym życiu.

- Tak właściwie to...

- To co?

- To...

- O nie wierzę, Hood! Co ty mi usiłujesz powiedzieć? Jezu, co się tam wydarzyło, błagam, muszę wiedzieć wszystko! Czy ty poznałeś jakąś dziewczynę która jest odporna na te wszystkie okropieństwa, które robisz?

- Cały świat przysłonił jej mój urok osobisty - powiedział a jego policzki nabrały lekko różowej barwy.

- Jezu, czy ty się właśnie zarumieniłeś? Calum, opowiedz mi wszystko. W S Z Y S T K O!

- Więc...

- Nie zaczynaj zdania od więc, ile razy mam ci to powtarzać?

- Kobieto, zamkniesz się w końcu czy nie? - westchnął.

- Okej, okej przepraszam.

- Ma na imię Caitlin i poznaliśmy się już na początku wymiany, po prostu byliśmy na tej samej domówce i tak wyszło, że złapaliśmy wspólny język, spędzaliśmy razem masę czasu ale dopiero  pod koniec mojego pobytu w Anglii uświadomiłem sobie, że chyba.. chyba zacząłem czuć do niej coś więcej - zakończył swoją wypowiedź uśmiechając się lekko na samą myśl o Caitlin.

- Jejku, już was shippuję! Nie wierzę, że mój mały Cally ma dziewczynę, aa! Od kiedy jesteście razem? 

- Tutaj właśnie jest problem, jeszcze nie jesteśmy razem. Zawsze tchórzyłem i wolałem najpierw zapytać cię co o tym sądzisz. 

- Słonko, tak bardzo chcę żebyś był szczęśliwy - zaczęłam - ale nie wiem czy związek na odległość, zwłaszcza na tak wielką odległość ma jakikolwiek sens.

- Ingrid... Tylko błagam nie wściekaj się - nie wiedziałam o co mu chodzi dlatego gestem ręki poprosiłam o to żeby przyspieszył swoją wypowiedź. - Chodzi o to, że po wakacjach wracam do Londynu, słonko dostałem się na jedną z lepszych uczelni i to dla mnie ogromna szansa. Wiem, że to wszystko miało być inaczej, miałem tutaj wrócić i być przy tobie, zaczynać kolejne etapy naszego życia razem. Przepraszam. 

Po prostu pięknie. 

~~

Rozdział jest średni, zdaję sobie z tego sprawę, ale wiem, że gdybym nie dodała go dzisiaj prawdopodobnie nie pojawiłby się w najbliższym czasie. Do napisania!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro