Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1.

Monotonność.

Jedno słówko, które zdecydowanie opisywało moje życie. Ten sam scenariusz powtarzany jak  zacięta taśma z filmem, ciągle zaczynającym się od nowa. Powoli miałam tego dość.

Właśnie skończyłam szkołę, złożyłam podanie na studia które totalnie mnie nie interesowały, nadal dzieliłam pokój z irytującym młodszym bratem, a pech zdecydowanie kochał trzymać mnie w swoich sidłach. Byłam życiową niedorajdą przewracającą się na prostej drodze z wiecznie poparzonym językiem, która nigdy niczego nie wygrała.

Obecnie każdy mój dzień polegał na oczekiwaniu gdzieś w ogródku na listonosza, który miał mi przynieść wieści z miejscowej uczelni. Psychologia. Coś co zdecydowanie nie kręciło mnie, ale na punkcie czego obsesję miała moja mama. Już od małego wpajała mi jak bardzo przyszłościowy jest ten zawód. Dlatego głównie za jej namową to właśnie na ten kierunek złożyłam podanie. Czasem miałam wrażenie, że chce po prostu przelać na mnie swoje niespełnione ambicje. Sama marzyła o tym zawodzie przez całe lata młodości. Sprawy potoczyły się jednak zupełnie inaczej, moje poczęcie nastąpiło bowiem w ostatniej klasie liceum moich rodziców. Wpadli, co przekreśliło większość ich planów na przyszłość. Nie było mowy o żadnych studiach, mama i tata musieli dorosnąć w ciągu kilku miesięcy i stworzyć dom dla malutkiej Ingrid.

Mimo tego, że nie żyło nam się najgorzej, osiedlowy sklepik, który prowadzili nie przynosił fortuny. Nie mogłam jednak narzekać. Dlatego rozumiałam, że mama chce dla mnie lepszej przyszłości, ale sama przed sobą musiałam przyznać, że momentami sama potrzebowałam psychologa albo nawet psychiatry. Nie byłam odpowiednią osobą na tak odpowiedzialne stanowisko.

Byłam zakochana w malarstwie, a sztuka była dla mnie bezpieczną przystanią. Kochałam tworzyć, a farby i płótna były jednymi z moich najlepszych przyjaciół. Zawsze miałam wrażenie, że to jest coś co najzwyczajniej w świecie mi wychodzi i coś co sprawia, że mimo wszystko na mojej twarzy maluje się uśmiech. 

Chciałam zostać malarką, nie psychologiem.

Zdecydowanie miałam dość monotonii, która nieustannie wkradała się w moje życie. Stwierdziłam, że najlepiej zacząć od wyglądu. Moje zniszczone blond kłaki już od dawna błagały o ratunek, a decyzja o ich ścięciu zapadła spontanicznie.Po prostu wstałam z łóżka i stwierdziłam, że to właśnie ten dzień.

I kiedy już siedziałam w salonie fryzjerskim cierpliwie czekając na swoją kolej moją uwagę przykuło jedno z ogłoszeń przypiętych do tablicy w pomieszczeniu.

Praca!

'Sydney Little Art Gallery' poszukuje młodej osoby, chętnej do pomocy w pracach organizacyjnych. Nie potrzebujemy doświadczenia ale energii i chęci do pracy. Zainteresowanych prosimy o osobiste przyjście do naszej galerii.

Może rzeczywiście to czas na wielkie zmiany? I tak musiałabym przecież w końcu znaleźć sobie dorywczą zajęcie na okres letni.

 




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro