Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•Rozdział 80•

Ziewnęłaś cicho, wychodząc z autokaru. Na twoje nieszczęście, w ciemności nie dostrzegłaś jednego ze schodków, przez co straciłaś równowagę i poleciałaś do przodu. Zamknęłaś oczy, czekając na bolesne spotkanie, które o dziwo nie nadeszło.

- Ewidentnie na mnie lecisz. - Usłyszałaś rozbawiony ton kapitanki - Nie, żeby mi to przeszkadzało. - Roześmiała się głośno, stawiając cię do pionu.

- Dziękuję. - Skłoniłaś się wpas, a niebieskowłosa pogłaskała cię po głowie, podnosząc drugą dłonią z ziemi twój bagaż.

- Nie ma za co, miłej nocy. - Pożegnała się z tobą i ówcześnie podając ci torbę, odeszła.

- Nawzajem! - Krzyknęłaś za nią.

Rozejrzałaś się i po chwili dostrzegłaś machającego do ciebie Tendō, którego widać było już z daleka, ale postanowił być jeszcze bardziej widoczny i zaczął podskakiwać. Podeszłaś do niego.

- Yo, Tendō. - Uśmiechnęłaś się delikatnie i przytuliłaś go na powitanie - Gdzie reszta?

- Graliśmy w papier, kamień, nożyce. Wygrałem, więc po ciebie przyjechałem. - Zaśmiał się.

- Chyba nie rozumiem... - Zmarszczyłaś brwi.

- Każdy z nas chciał po ciebie jechać i prowadzić, a że kierowca może być jeden, a wszyscy byśmy się nie zmieścili w samochodzie po odebraniu ciebie, to zagraliśmy i wygrałem.

- Oh...Teraz to ma sens. - Kiwnęłaś na zgodę - To...Jedziemy?

- Jasne!

~•••~

Weszłaś do domu, zastając kompletną ciszę. Tendō zszedł za tobą, zamykając drzwi. Zdjęłaś buty i bluzę w przedpokoju i zostawiając tam rzeczy wraz z torbą, poszłaś do salonu. Zobaczyłaś śpiących chłopaków, Iwaizumi i Oikawa spali na kanapach, a Ushijima i Semi na fotelach. Parsknęłaś cicho pod nosem i zerknęłaś na Tendō, który wzruszył ramionami.

- Mnie nie pytaj, mieli być przytomni. - Wskazał na nich dłonią - A co tu się stało, to ja już nie wiem. - Rozłożył ramiona.

- Mhm... - Mruknęłaś - Budzimy, czy zostawiamy?

- Może dzisiaj dajmy im spokój, zrobili niezłą debatę na temat meczu. Oczywiście kłótni było w cholerę. - Wywrócił oczami.

- Naprawdę oglądaliście mecz? - Spytałaś zdziwiona.

- Oczywiście. Jak moglibyśmy nie oglądać twojego pierwszego, poważnego meczu? Toż to byłby wstyd! - Odparł oburzony - Aż tak nisko nad cenisz?

- Nie, broń Boże. - Wystawiłaś dłonie w geście obronnym - Chyba pójdę spać, jestem zmęczona. - Mruknęłaś, kierując się do pokoju - Dobranoc.

- Dobranoc, Ai-Chan. - Czerwonowłosy odpowiedział ci radośnie i również postanowił iść do swojego pokoju.

~•••~

Obudziło cię otwieranie drzwi do pokoju, nie wiedziałaś, która była godzina, jednak nie było jeszcze zbyt widno. Przekręciłaś się na bok i wtuliłaś twarz w poduszkę, nasłuchując kroków Wakatoshi'ego. Zielonowłosy położył się obok ciebie i nakrywając kołdrą, spokojnie leżał. Otworzyłaś oczy i patrzyłaś na jego profil. Miał zamknięte oczy, a w pewnym momencie wziął głęboki wdech. Obserwowałaś jak jego klatka gwałtownie się unosi i powoli opada.

- Nie chciałem cię obudzić. - Powiedział nagle, otwierając powoli oczy.

- Nie szkodzi. - Powiedziałaś sennie - Może jeszcze pójdę spać. - Przeciągnęłaś się i rozłożyłaś na łóżku, kładąc na udach Wakatoshiego swoją nogę, a na torsie, dłoń.

- No to dobranoc.

- Żadne "dobranoc". - Mrukęłaś - Jak wrażenia po meczu? Jak dla mnie szału nie było. - Nieco nagięłaś prawdę, co zauważył, po prostu chciałaś wiedzieć, co myślał o twojej grze.

- Widziałem przecież, jak cieszyłaś się po strzeleniu bramki, więc nie czaruj mi tu. - Odwrócił głowę w twoją stronę.

- Może troszeczkę. - Pokazałaś dłonią małą odległość pomiędzy palcami - W końcu to była moja pierwsza bramka. - Patrzyłaś w sufit z lekkim uśmiechem - Ty byś się nie cieszył?

- Na pewno nie tak bardzo, jak ty. - Parsknął śmiechem - Mało co z korków nie wyskoczyłaś.

- Przesadzasz. - Przewróciłaś się na bok i podkładając sobie pod głowę jedną z dłoni, zaczęłaś przyglądać mu się z delikatnym uśmiechem.

- Co? - Spytał, widząc twoją minę.

- Nic. - Pokręciłaś głową - Zupełnie nic. - Podniosłaś wolną dłoń i pokazałaś ją rozłożoną zielonowłosemu - Co widzisz?

- Ciemność.

- A co w tej ciemności? Przyjrzyj się. - Wywróciłaś oczami.

- Pierścionek. - Powiedział po chwili zastanowienia, delikatne światło z zewnątrz odbijało się od niego.

- Dalej nie mogę uwierzyć, że jestem zaręczona. - Przyznałaś, wzdychając z zadowolenia - Kiedyś zapierałam się nogami i rękami, gdy ktoś powiedział, że będę mieć chłopaka. - Zaśmiałaś się cicho, a Wakatoshi do ciebie dołączył - Zawsze twierdziłam, że zostanę starą panną z jakimś zwierzakiem i będę ganiać małe gnojki, które będą łazić po mojej działce. - Zachichotałaś cichutko.

- Widzisz, jak miłość zmienia człowieka? - Zerknął na ciebie - Ja kiedyś twierdziłem, że najważniejsza jest siatkówka i znajdę sobie kogoś dopiero, gdy trafię już do reprezentacji.

- Wysoko mierzysz. - Przyznałaś - Ale wierzę, że ci się uda. - Objęłaś go w pasie i przytuliłaś się jego ramienia.

Poczułaś ciepłą dłoń na biodrze. Spojrzałaś na nią i zamknęłaś na chwilę oczy. Jego skóra przyjemnie cię ogrzewała, więc było ci wygodnie, nie miałaś na co narzekać.

- Pamiętasz ten zeszyt, za który zamknęłaś mnie na balkonie? - Spytał nagle.

- Tak, pamiętam.

- Obiecuję, że niedługo pokażę ci, co tam jest. - Potarł kciukiem materiał twojej koszulki - Więc na razie nie próbuj go przeglądać, dobrze?

- No... - Udawałaś, że się zastanawiasz - Niech ci będzie.

~•••~

Jadłaś w spokoju śniadanie, zerkając co jakiś czas na Kiseki, który leżał brzuchem do góry i wystawiał język. Przez kuchnie przewijalo się chłopcy, a to po szklanki, po jakieś owoce, po picie, czy nawet sprawdzić, czy tu jesteś. Do pomieszczenia wszedł Oikawa, wziął jabłko do ręki i oparł się tyłkiem o blat. Podniosłaś na niego wzrok, gdy zauważyłaś, że na ciebie patrzy.

- Chce pogadać. - Powiedział jakby od niechcenia.

- Nasza ostatnia rozmowa zbyt dobrze się nie skończyła. - Mrukęłaś, odkładając do miski łyżkę i oparłaś się wygodniej o oparcie krzesła.

- Właśnie o tym chcę porozmawiać. Wiem, że głupio zrobiłem.

- Dobre spostrzeżenie, tylko szkoda, że tak późno to sobie uświadomiłeś. - Powiedziałaś zirytowana.

- Po prostu... - Potarł kark dłonią - Ten pocałunek...

- Zapomnij o tym, to się nigdy nie zdarzyło, jasne? - Skrzyżowałaś ramiona pod biustem - Po prostu zapomnij i nie komplikuj nam obu życia.

- Postaram się. - Podszedł i wyciągnął dłoń w twoją stronę - To co? Przyjaźń?

Spojrzałaś na jego rękę, a następnie na jego twarz. Wstałaś i uścisnęłaś jego dłoń, pierwszy raz od bardzo dawna, szczerze się do niego uśmiechając.

- Przyjaźń. - Przymknęłaś oczy i przechyliłaś głowę na bok.

Wtedy zza rogu wyszedł Wakatoshi ze szklanką w dłoni, spojrzał na was, jednak jego twarz nie zmieniła wyrazu. Była tak samo poważna, jak wcześniej.

- Ai, możemy porozmawiać? - Spytał, patrząc ci w oczy.

- Oczywiście. - Puściłaś rękę szatyna i poszłaś za zielonowłosym, gdy ten odłożył szklankę.

Weszłaś do pokoju i usiadłaś na łóżku, czekając aż siatkarz zamknie drzwi.

- O czym chciałeś porozmawiać?

- Jaki pocałunek? - Odwrócił się do ciebie - O czym on mówił?

Twoje źrenice pomniejszyły się, a oddech zrobił się płytki.

- Lepiej, żebyś mówiła prawdę.

**************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro