Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•Rozdział 36•

- Znalazł papiery?

- Tak. - Burknęłaś z twarzą w poduszkach.

- I pomyślał, że to twoje?

- Tak.

- Zezłościł się? - Zadał kolejne pytanie, siadając na krześle obrotowym.

- Tak.

- I wyrzuciłaś go z pokoju, bo zezłościł ciebie?

- Tak.

- No to nieźle. - Pokiwał głową, wzdychając.

- Nieźle? - Spytałaś przez zęby, podnosząc się na łokciach - Ty wiesz jaką on mi awanturę zrobił?

- Dobra, dobra. Przepraszam. - Podniósł dłonie w geście obronnym.

- W ogóle...Na cholerę chowałeś swoje papiery do mojej szafki?! - Spytałaś zdenerwowana.

- U mnie nie było już miejsca!

- To beznadziejne wytłumaczenie! Mogłeś je sobie położyć gdzieś na stole, czy coś, a nie u mnie! Przez ciebie się z nim pokłóciłam, idiota! - Rzuciłaś w niego papierami - Wypad! Zjeżdżaj stąd! - Wyrzuciłaś go z pokoju i zacisnęłaś pięść.

Wzięłaś telefon w dłonie i napisałaś kilka wiadomości do swojego chłopaka, a następnie usiadłaś na łóżku i czekałaś. Czekałaś na wiadomość. W końcu twój telefon zadzwonił, odebrałaś od razu.

- Halo?

- Musimy porozmawiać. Teraz.

- O-Oke... - Nie zdążyłaś dokończyć bo chłopak się rozłączył.

Wybiegłaś z domu w skarpetkach, chcąc to wszystko jak najszybciej wyjaśnić. Nie byłaś w stanie zrozumieć, jak on mógł nawet pomyśleć, że mogłaś go zdradzić? Nigdy byś tego nie zrobiła, za bardzo go kochałaś! Stanęłaś w miejscu, gdy zobaczyłaś poważną minę zielonowłosego. Chciałaś podejść i go przytulić, przeprosić, że musiał się tyle stresować, ale on...Odsunął się. Zdziwiona opuściłaś dłonie i zamrugałaś kilkukrotnie.

- Waka-Chan... - Zaczęłaś, ale on ci przerwał.

- To koniec.

Zmarszczyłaś brwi i rozchyliłaś usta, nie wiedząc o co mu chodzi.

- Co? Jaki koniec? O czym ty mówisz? - Spytałaś, łapiąc go za dłoń.

- To co słyszałaś, Ai. Między nami koniec. - Powiedział, wyrywając swoją dłoń.

- Ale dlaczego?! - Spytałaś zdruzgotana - Przecież już ci tłumaczyłam, to nie moje papiery! Ja...Ja nie miałam zamiaru nigdzie wyjeżdżać! Nie zdradziłam cię! - Potok słów wylał się z twoich ust z prędkością karabinu maszynowego.

- Ai, daj spokój i się nie tłumacz. - Westchnął głośno.

- Nigdy nawet nie spojrzałam na innego, tak, jak na ciebie. Przecież ja nic nie zrobiłam! Kocham cię! - Krzyknęłaś, patrząc na niego z obawą.

- Dobrze wiesz, że związek oparty na kłamstwie jest niczym i nie ma przyszłości.

- Na kłamstwie? O czym ty do cholery mówisz?!

- Mogłaś chociaż powiedzieć wcześniej, że ci się znudziłem.

- Co? Kompletnie cię nie rozumiem! - Rozłożyłaś ramiona na boki.

- Usłyszałem od pewnej osoby, że ostatnimi czasy zaczęłaś spotykać się z Oikawą.

Całkowicie cię zamurowało, że niby ty i...Oikawa? Że co do cholery? Przecież to było niemożliwe! Traktowałaś go tylko i wyłącznie jako przyjaciela, nic więcej!

- Przecież to mój przyjaciel. Jak ja niby miałam się z nim spotkać, skoro...Ja go nie widziałam od trzech miesięcy!

- Posłuchaj, nie chce się z tobą kłócić. Jak mamy się rozstać, to przynajmniej w pokoju, a nie w kłótni. - Skrzyżował ramiona na torsie.

- Ja się na to nie zgadzam! Jeszcze kilka godzin temu wszystko było w porządku, a teraz nagle coś ci się odwidziało?! Może jeszcze powiesz, że nigdy mnie nie kochałeś?!

- Tak. - Spojrzał na ciebie z powagą - Dokładnie tak.

Ushijima spodziewał się kolejnego wybuchu złości z twojej strony, ale ty po prosto stałaś. W krótkich spodenkach, luźniej bluzce i skarpetkach. Wtedy też, niespodziewanie niebo zrobiło się nieco ciemniejsze, a z niego zaczęły spadać płatki śniegu. Nie były to delikatnie płatki, zaczęło mocno pruszyć, ale to nie było teraz dla ciebie ważne. Szok ogarnął chłopaka, gdy w kącikach twoich oczu zaczęły zbierać się łzy.

- Jeśli mnie nie kochałeś... - Zaczęłaś, wyciągając powietrze z sykiem - To dlaczego zrobiłeś mi nadzieję? - Twój głos zaczął się łamać - Udawałeś, że mnie kochasz tylko po to, żeby zobaczyć jak bardzo naiwna jestem, tak?!

- Nie, chciałem prawdę mówiąc, zmusić się do miłości. Zobaczyć, czy jestem w stanie kochać, ale niestety. Te pocałunki, czułe słówka i gęsty...To nie moje klimaty.

- Jesteś podły. - Wytarłaś łzy, nie chcąc pokazywać przed nim swojej słabości - Czyli to wszystko dla ciebie nic nie znaczyło?

Pokręcił głową. Spuściłaś głowę, zaciskając powieki. Kiedy podniosłaś wzrok, zobaczył w twoich oczach zdeterminowanie. Złapałaś go za kark i schyliłaś do siebie, wpijając się w jego usta.

- Ai, to nie ma sensu. - Powiedział, gdy się od niego odsunęłaś.

- Okej...Rozumiem. - Odwróciłaś się i na sekundę zatrzymałaś.

Uśmiechnęłaś się sztucznie do siebie, a następnie odeszłaś. Ushijima patrzył jak odchodzisz, znikasz za furtką, a następnie za drzwiami swojego domu.

- I jak? Szybko wybiegłaś z domu, pogodziłaś się z Wakatoshim? Oi, siostra? - Hayato wyszedł z kuchni, a gdy zobaczył twoje zaczerwienione oczy.

- Nii-San... - Zawyłaś i wtuliłaś się w jego tors.

Mężczyzna nic już nie powiedział, jedynie objął cię ramionami i westchnął.
W tym momencie do domu ktoś zapukał, Hayato krzyknął głośne "Proszę", a do środka wszedł Seitaro.

- Ohayo! - Powiedział radośnie, ale zaraz uśmiechnął zszedł mu z twarzy, gdy zobaczył sytuację w której obecnie się znajdowałaś - Co się stało?

W odpowiedzi zaczęłaś głośniej płakać, na co czarnowłosy się wzdrygnął. Odchrząknął i odważył się podejść, położył dłoń na twojej głowie i pogłaskał cię po niej. Na oślep sięgnęłaś dłonią w bok i przyciągnęłaś chłopaka swojego brata do was, przytulając teraz ich obu.

- Sei-Chan, zajmij się nią na chwilę...Muszę gdzieś zadzwonić. - Hayato na chwilę cię zostawił i wyszedł z telefonem przy uchu.

- Powiesz mi, co się stało? - Kubota potarł twoje plecy, a drugą dłoń trzymał na czubku twojej głowy.

- Chłopak ze mną zerwał. - Wychlipiałaś, mocząc bluzę mężczyzny.

- Jakim trzeba być debilem, żeby zostawić taką wspaniałą dziewczynę. Wiesz...Jakbyś chciała, to zawsze z Hayato możemy zrobić mu jakiś żart. - Odsunęłaś się od niego i spojrzałaś zapłakanymi tęczówkami na niego - No powiedz, nie chciałabyś zobaczyć jak dzieje mu się coś zabawnego? - Spytał z uśmiechem.

Kąciki twoich ust drgnęły, a on się roześmiał radośnie.

- Wyobraź sobie tego chłopaka w różowych włosach, taką farbę nietrudno podrzucić, a efekt jest cudowny!

- Oi, Onee-San. - W pomieszczeniu pojawił się Hayato - Za dwie godziny będziemy mieć gości. Ogarnij się nie co, bo widzę, że już ci lepiej.

- Oh...Dobrze. - Powiedziałaś, przecierając oczy wierzchem dłoni - To ja może...Pójdę na górę...Do pokoju. - Tak jak powiedziałaś, tak też zrobiłaś.

Usiadłaś na łóżku i wzięłaś telefon dłonie, akurat wtedy dostałaś wiadomość.

Oikawa :

Przygotuj jakiś smutny film i dużo chusteczek, niedługo będziemy.

Podniosłaś brwi zdziwiona, ale koniec końców na twoich ustach pojawił się delikatny uśmiech. Zawsze mogłaś na nich liczyć i to widocznie się nie zmieniło. Opadłaś plecami na łóżko, gdy zabolał cię brzuch. Skrzywiłaś się nieco, czując zawroty głowy, ale postanowiłaś to zignorować. Myślałaś, że to tylko przez stres.

******************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro