Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Kita wyskoczyła, atakując piłkę po skosie. Kiyoomi odsunął się do tyłu i czekał na rozegranie przeciwnej drużyny.

Na hali po godzinach Itachiyama i Shiratorizawa, rozgrywały mecz cztery na cztery. Rodzeństwo Sakusa i rodzeństwo Komori przeciwko Ushijimie, Tendou, Shirabu i Tsutomu.

- Lamusy! - Krzyknął Tendou, gdy wbił atak Toshie w parkiet.

Rodzeństwo Sakusa zmrużyło powieki. Kita uśmiechnęła się delikatnie do brata, co odwzajemnił.

Na zagrywce był Tsutomu, więc nie ciężko było odebrać jego serw. Odebrał go Motoya, a piłkę posłał do Kity.

Brązowooka ustawiła się i podskoczyła wysoko, wyciągając dłonie przed siebie. Z początków Tendou myślał, że będzie atakowała, więc wyskoczył do bloku.

Zrozumiał jednak, że się pomylił, gdy Kiyoomi wyskoczył, a jego siostra posłała do niego piłkę.

Kula poleciała wprost w dłonie Tsutomu, który przez siłę ataku, odchylil się do tyłu i wywalił.

Zaraz piłkę dostał Wakatoshi, Kita ustawiła się bokiem do siatki. Motoya czekał na Asa Shiratorizawy, podczas gdy Toshie skoczyła do bloku. Zmusiła go do ataku po skosie.

Kita zerknęła na brata i pokazała mu skrzyżowane ze sobą dwa palce. Mały i serdeczny. Kiyoomi zerknął na nie i kiwnął siostrze delikatnie głową.

Motoya odebrał piłkę i skierował ją ponownie do Kity. Tendou przebiegł na skrzydło i wyskoczył do bloku, naprzeciw Kiyoomiego.

Czerwonowłosy zdziwił się jednak, gdy ciemnooki machnął w powietrzu i opadł na nogi. Kita wykonała przerzut rozgrywającego i patrzyła, jak Ushijima próbuję wyratować opadającą piłkę.

Jednak nie udało mu się to. Kita wystawiła dłoń do Asa Itachiyamy i przybiła z nim piątkę.

- Nie jest najgorsza. - Mruknął Atsumu, obserwując grę z balkonu.

- Przestań oceniać ją tak surowo. - Osamu zerknął na niego karcąco - Ma bardzo dobre zagrania.

Blondyn spojrzał podejrzliwie na swojego brata.

- A co ty nagle jej tak bronisz, co? - Spytał, marszcząc brwi.

- Nie gadaj głupot. - Prychnął szarowłosy, wywracając oczami - Mówię, jak jest. A ty jak zwykle musisz wymyślać jakieś swoje głupie teorię.

Osamu oparł się przedramionami o barierkę i obserwował, jak Kita przybija piątkę z resztą swojego małego zespołu.

~

- Dołączę do ciebie później. - Mruknęła Kita, sprzątając halę.

- Spoko. Będę czekać w pokoju...Albo i nie. - Uśmiechnęła się do niej tajemniczo, a Kita od razu zrozumiała, o co jej chodzi.

- Tylko uważaj, żeby twoja obozowa miłość zbyt szybko się nie zakończyła. - Parsknęła śmiechem blondynka.

- Spoko, może nie będę płakać. - Puściła jej oczko i wyszła z hali.

Sakusa pokręciła głową ze zrezygnowaniem i zaczęła wnosić słupki do kantorka. Wypuściła głośno powietrze, zwijając siatkę.

- Może pomogę?

Zaprzestała czynności i spojrzała do góry, za głosem. Na balkonie stał Osamu i delikatnie uśmiechał się do niej. Pomachał jej.

- Na to trochę już za późno, nie sądzisz? - Parsknęła i podrzuciła sobie siatkę, by wygodniej ją złapać.

- Zapytać zawsze można. - Wzruszył ramionami z uśmiechem.

Kita pokręciła głową z rozbawieniem i skierowała się wolnym korkiem do kantorka.

Weszła do pomieszczenia i zawiesiła siatkę na haczykach. Kiedy wszystko już posprzątała, wyszła i zamknęła kantorek na klucz.

Gdy się odwróciła, spojrzała na Osamu, który opierał się plecami o ścianę, tuż przy wyjściu z hali.

- Masz jakąś sprawę do mnie? - Spytała, zatrzymując się naprzeciw niego - Jeśli chcesz zostać i poćwiczyć na hali, to najpierw idź zgłoś się do recepcji. Żeby później nie było, że to ja zgubiłam...

- Za dużo mówisz, Kita. - Parsknął, odpychając się dłońmi od ściany.

Podszedł do niej i objął ramieniem.

- Chciałem zaproponować spacer.

- Oh...Chętnie. - Zgodziła się, chowając dłonie do kieszeni bluzy.

- No to chodźmy.

Ruszył z nią na zewnątrz i poczekał, aż Sakusa zamknie halę.

~

Siedzieli na murku, jedząc lody i rozmawiając na różne tematy i śmiejąc się od czasu do czasu.

- Obóz kończy się za tydzień. - Westchnęła, odsuwając jedzenie od twarzy - Fajnie tu jest... - Spojrzała na Osamu z delikatnym uśmiechem - Będę tęsknić. - Dodała, śmiejąc się cicho.

- Mieszkasz tu w Tokio, no nie? - Spytał, oblizując usta.

W odpowiedzi dziewczyna pokiwała jedynie głową. Osamu wypuścił ciężko powietrze.

- Trochę daleko. Prawie sześćset kilometrów... - Mruknął, patrząc w dół, na trawnik - Szkoda, że nie mieszkamy bliżej siebie.

- Zawsze możemy spotkać się jeszcze na jakimś obozie lub na mistrzostwach. - Usiadła przodem do siatkarza - Szkoda byłoby stracić kontakt. Polubiłam was.

Osamu spojrzał na nią i przez dłuższą chwilę milczał.

- Najwidoczniej to jedyna opcja. - Mruknął, odwracając od niej wzrok.

- Wiesz...Mistrzostwa są za miesiąc. - Wyciągnęła spomiędzy ust patyczek po lodzie - Na pewno przyjdę. Zobaczymy czy będę grać, czy tylko stać na trybunach.

Między nimi zapanowała cisza. Kita schowała patyczek do kieszeni i podciągając kolana, otoczyła je ramionami.

- Twój brat... - Zaczęła niepewnie - Ma dziewczynę?

Osamu słysząc pytanie ze strony blondynki, poczuł dziwne ukłucie zazdrości, gdzieś wewnątrz siebie.

- Co cię to obchodzi? - Spytał dużo ostrzej, niż zamierzał.

- Kojarzysz może moją przyjaciółkę? Ma na imię Toshie. - Powiedziała, gdy spojrzał na nią - Atsumu jej się podoba, więc chciałaby bliżej go poznać.

Osamu ze zdziwieniem stwierdził, że czuł się, jakby spadł mu kamień z serca. Jednak szybko otrząsnął się i próbował to zignorować.

- Myślałem, że ty jesteś nim zainteresowana.

Kita zmarszczyła brwi i pokręciła głową z uśmiechem.

- Nie, nie. - Machnęła dłonią - Dopiero co mój facet ze mną zerwał, nadal nie mogę się po nim pozbierać. - Parsknęła - A co dopiero tak szybko brać się za innego.

Osamu już otwierał usta, ale Kita go wyprzedziła.

- A co? Wyglądam na taką, która tak robi? - Spytał nieco przestraszona.

- Nie, nie. - Uniósł dłonie w uspokajającym geście, a wyraz twarzy brązowookiej złagodniał - Po prostu trochę to zabrzmiało, jakbyś była nim zainteresowana.

- Nie jestem. - Powiedziała od razu.

Osamu czuł, jak szybciej biję mu serce. Wypuścił powietrze ze świstem i spojrzał gdzieś w bok.

- Nie wspominałaś, że masz chłopaka.

- No bo już go nie ma. - Zaśmiała się, a on razem z nią.

- Um...Bardzo za nim tęsknisz? - Spytał niepewnie.

Kita wzruszyła ramionami, robiąc dziwną minę.

- Wiadomo, że tęsknię. Zerwał przez  telefon, nawet nie miał odwagi powiedzieć mi tego w twarz. - Uśmiechnęła się - Także czuję taką małą pustkę... Ale z czasem mi przejdzie. Tak myślę...

Usiadła normalnie i opuściła nogi, opierając dłonie po bokach swojego ciała, na murku.

- Ta twoja przyjaciółka... - Westchnął - Nie chcę, żeby zraniła Tsumu. - Spojrzał przed siebie i zacisnął szczękę - On nie powinien cierpieć nigdy więcej przez żadną dziewczynę.

Zacisnął szczękę wiedząc, że blondynka podoba się jego bratu. Jednak wiedząc już, że ona nie jest nim zainteresowana, chciał jakoś zapobiec jego krzywdzie.

Wiedział, że już zbyt dużo razy nawalil jako brat. Nie chciał kolejny raz popełnić tego samego błędu. Więc chciał wykorzystać przyjaciółkę Kity i może sprawić, by jego brat pokochał kobietę, która jest zainteresowana również nim.
Jednak nie wiedział, co mógłby zrobić.

- Kiedyś...Tsumu został skrzywdzony przez kilka dziewczyn. Dokładniej w gimnazjum i w pierwszej klasie liceum. - Odezwał się nagle, zaczynając miętolic w palcach kubeczek z lodami - Atsumu za szybko się zakochuje, a potem kończy z płaczem. Był nawet czas, kiedy musiał iść do psychologa, bo było z nim bardzo źle.

Kita przysunęła się bliżej niego i delikatnie dotknęła dłonią jego ramienia.
Siatkarz biegał wszędzie wzrokiem.

- Rozumiesz, że przez te głupie suki, on prawie się zabił? - Spytał cicho, a głos mu się załamał - Ja po prostu...Chcę, żeby znalazł kogoś, kto się nim zaopiekuję...I...Odwzajemni jego uczucia.

Kita złapała jego twarz w dłonie i odwróciła w swoją stronę. Naciągnęła na jedną z dłoni rękaw bluzy i otarła jego policzki. Chłopak zamknął oczy.

- Nie płacz, Osamu. Doskonale cię rozumiem.

Miya otworzył oczy i spojrzał na nią. Kita uśmiechnęła się smutno, chcąc, by i on odwzajemnił gest. Nie zrobił tego, zamiast tego siąknął nosem i zacisnął mocniej szczękę.

Nagle, gwałtownie złapał jej nadgarstki swoimi dłońmi. Kita zdziwiła się, ale nie ruszyła o minimetr. Wypuściła spokojnie powietrze przez nos i zamrugała szybciej.

Puścił jej dłonie i objął ją ramionami, przytulając do siebie. Blondynka odwzajemniła uścisk, delikatnie głaszcząc chłopaka po plecach.

- Wiesz... - Zaczęła, opierając policzek na jego barku - Jeśli chcesz to...Zawsze możemy spróbować ich spiknąć.

Osamu zamknął oczy, owijając ramiona ciaśniej wokół nastolatki.

- Toshie jest naprawdę fajną dziewczyną... Nie zrobiłaby Atsumu krzywdy. Mogę za to poręczyć, serio.

Siatkarz wciąż się nie odzywał. Patrzył tępo na widok ciemnego lasku, tuż za plecami dziewczyny i myślał. Nie wiedział, co ma robić i jak.

- To jak? Współpracujemy? Ja chcę szczęścia Toshie, a ty Atsumu. Mamy te same cele.

- Okej. - Powiedział cicho, zamykając oczy i ciesząc się chwilą beztroski.

*następnego dnia*

- I jak? - Osamu podszedł do Kity, kładąc dłonie na jej barkach.

Blondynka spojrzała na niego przez ramię. Wskazała palcem w kierunku kantorka, gdzie wszedł Atsumu.

- Wcisnęłam mu kit, że ktoś zgubił tam pieniądze i że jak znajdzie, to może sobie je wziąć. - Powiedziała rozbawiona - A ty? Ściągnąłeś Toshie?

- Sama zobacz. - Odwrócił ją w stronę, z której nadchodziła rudowłosa.

- Co jej powiedziałeś? - Zainteresowała się Kita, idąc razem z bliźniakiem w stronę pomieszczenia.

- Żeby wlazła do kantorka, bo ktoś jej tam szuka. - Parsknął śmiechem - Twoja koleżanka nie jest zbyt rozgarnięta.

- Masz rację. Myśli dopiero na boisku. - Kiwnęła głową i stanęła za drzwiami kantorka - Już?

Kiwnął jej głową na zgodę. Wtedy Kita zamknęła kantorek i przekręciła klucz w drzwiach.

- Teraz spadamy, żeby nie było, że to my. - Zaśmiała się i łapiąc Osamu za nadgarstek, pociągnęła go za sobą.

Jednak pojawił się mały mankament.

Naprzeciw nim wyszedł Shinsuke. Osamu zerknął najpierw za siebie, na kanotrek, gdzie rozległy się pukania do drzwi, a potem w bok, na uchylone drzwi schowka na szczotki.

Nie mogli wpaść ze swoim genialnym planem swatania Atsumu i Toshie, więc szarowłosy pociągnął blondynkę za sobą i oboje wpadli do schowka na szczotki.

- Cii... - Mruknął jej do ucha Osamu, gdy stali w ciemnym pomieszczeniu.

Kita opierała się plecami o tors siatkarza, a Miya zatykał jej usta dłonią, by nie zadawała pytań.

Po chwili słyszeli, jak Kapitan otwiera kantorek, a z niego wypuszcza Atsumu i Toshie. Niedługo potem słyszeli kroki, zbliżające się w ich stronę.

- Uwah! Przepraszam, Kapitanie! Zapomniałem! - Zawołał Atsumu, którego popchnął Shinsuke.

Siatkarz odbił się od drzwi schowka, zamykając je z hukiem. Potarł obolałe ramię i ze śmiechem dogonił Kapitana oraz rudowłosą.

- Oi, Kapitanie! Widziałeś gdzieś może Samu?!

Kita zamrugała mozolnie, gdyż w pomieszczeniu zapanował półmrok. Czuła, jak momentalnie skacze jej ciśnienie.

Osamu zdjął dłoń z jej ust, puszczając ją. Wyciągnęła dłonie przed siebie i powoli podeszła do drzwi, chcąc je otworzyć.

Siatkarz słyszał, jak dziewczyna szarpie za drzwi. W końcu po pomieszczeniu rozeszło się jej westchnienie.

- Chodź, ty je otwórz. Nie chcą ustąpić.

Osamu podszedł do niej na oślep, widoczność była bardzo słaba. Wyciągnął dłoń, a gdy dotknął nią plecy Kity, niedługo później wolną dłonią znalazł również drzwi.

I faktycznie. Ani drgnęły. W pewnym momencie Osamu zdał sobie sprawę z pewnej rzeczy.

- Cholera...Wleźliśmy do złego schowka. - Jęknął żałośnie, przecierając twarz dłońmi - Ten dziadek, co tu sprząta mówił, żeby tego nie zamykać, bo zamek jest zepsuty i się zacina.

Blondynka przełknęła cicho ślinę i wzięła głęboki wdech. Cofnęła się, zjeżdżając plecami po ścianie. Odchyliła głowę do tyłu, biorąc kolejnych parę wdechów.

- Wszystko okej? - Spytał Osamu, słysząc jej niepokojący oddech.

- Nie lubię ciemności. - Mruknęła, zaczynając zaciskać i rozluźniać palce, e których trzymała materiał swojej bluzy - Bardzo nie lubię...

Osamu kucnął i na kolanach do niej podszedł. Usiadł naprzeciw niej. Widziała jedynie zarys jego sylwetki.

- Daj mi chwilę...Zaraz się uspokoję. - Powiedziała cicho, patrząc w sufit.

~

- Długo już tutaj siedzimy? - Spytała zmęczona, wzdychając.

- Nie mam pojęcia.

Osamu siedział pod ścianą, podczas gdy Kita robiła sobie spacerki po całym pomieszczeniu, choć nie było ono zbyt duże.

- Jesteś zmęczona. - Stwierdził, gdy delikatnie zachwiała się na nogach.

- Jest okej. - Mruknęła, podchodząc do drzwi i znowu pociągnęła za klamkę.

W schowku było pusto, więc możliwe, że sprzątaczki wiedziały o tym i dlatego jeszcze nikt nie przyszedł do nich.

Kiedy przechodziła obok siatkarza, potknęła się. Nie zdążyła nic powiedzieć, a już leżała w połowie na nastolatku.

- Kita...Co ty robisz? - Spytał zaskoczony, a wtedy dziewczyna dźwignęła się na rękach.

Ich wzrok przyzwyczaił się do ciemności, przez co widzieli mniej więcej swoje twarze.

- Przepraszam. - Chciała się podnieść, ale chłopak przytrzymał ją w tej samej pozycji.

Opierała dłonie na jego udach, sama siedząc pomiędzy jego nogami.

- Prześpij się, jeśli chcesz. Będę cię pilnował. - Powiedział głębokim głosem, aż przeszły ją przyjemne ciarki pod ciele.

Blondynka delikatnie się zawstydziła i to był jedyny raz, kiedy dziękowała za ciemność. Osamu nie mógł tego zobaczyć.

Usiadła tyłem do niego i niepewnie, oparła się o jego tors plecami. Spięła się, gdy chłopak otoczył ją ramionami.

- Spokojnie...Zrelaksuj się.

- Ciężko to zrobić, zważywszy na sytuację. - Mruknęła niemrawo, delikatnie łapiąc dłońmi jego przedramiona.

Były takie ciepłe, tak samo jak i jego tors. Odchyliła się, opierając głowę na jego ramieniu. Zamknęła oczy i po pewnym czasie, powoli zaczęła zasypiać.

~

Drzwi schowka otworzyły się. Do środka wszedł Shinsuke. Spojrzał na śpiącą dwójkę i westchnął, wywracając oczami.

Kucnął przy Osamu i szturchnął go w ramię. Miya uchylił powieki i spojrzał zaspany na Kapitana.

- Zanieś ją do pokoju, a ciebie widzę za piętnaście minut na hali. - Uśmiechnął się w ten swój typowy, przerażający sposób.

************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro