Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23

Sakusa zerknął na swojego kuzyna znad napoju. Siedzieli wspólnie w kawiarni, a z inicjatywą spotkania tradycyjnie wyszedł Komori.

- Dlaczego mam ci w tym pomóc? - Spytał z westchnieniem Kiyoomi - Masz jakieś ukrte cele ku temu? Czy po prostu chcesz jakoś wesprzeć finansowo szkołę?

- Kojarzysz może Shiori z trzeciej klasy? - Spytał, upijając łyk zimnego napoju.

- Nie. - Siatkarz wzruszył ramionami.

- Dziewczyna, która przepisała się jakiś czas temu do naszej szkoły. - Sprostował Libero.

- A bo to jedna?

- Ta, za którą od pewnego czasu ciągle latam. - Burknął podirytowany już szatyn.

- Mhm... - Sakusa zmierzył go kpiącym wzrokiem - A więc i ciebie w końcu dorwało, panie idealny. - Parsknął.

- Mniejsza o to. Chcę jej pomóc. - Powiedział, twardo patrząc bratu w oczy - Dowiedziałem się, że jej wzrok jest bardzo zły z powodu choroby. Nie ma też wystarczająco pieniędzy na operację.

Czarnowłosy obserwował kuzyna z uwagą.

- Jeśli zrobimy mecz charytatywny, wpłynie to pozytywnie na naszą drużynę! W końcu każda okazja do treningu jest dobra!

Oczy Motoyi przypominały w tamtym momencie oczy szczeniaka. Były pełne blasku i ekscytacji pomieszanej z nadzieją.

- Pomyśl tylko, Kiyoomi! Nasza pasja może sprawić, że ktoś będzie wiódł lepsze życie!

Atakujący przetarł twarz i zamieszał swój napój słomką. Zerkał co jakiś czas na kuzyna, ale ten wciąż wpatrywał się w niego wyczekująco.

- Nawet jeśli trener i szkoła się zgodzą... - Zaczął i od razu mógł zaobserwować, jak szatyna niemalże emocje rozsadzają - To z kim niby mamy grać ten mecz?

- Co powiesz na Inarizaki? - Spytał z szerokim uśmiechem - Albo po powiesz na zorganizowanie turnieju?! Co prawda będzie to charytatywny, ale... Myślę, że wiele drużyn by przystało na ten pomysł!

Kiyoomi nagle spochmurniał. Zacisnął szczękę, ale w jego głowie zrodził się genialny plan.

Motoya zdziwił się, gdy Sakusa odwzajemnił jego uśmiech, choć delikatnie.

- Myślę, że to doskonały pomysł. - Rzekł tajemniczo.

***

- Woah, to świetny pomysł! - Kita z aprobatą pochwaliła myśl Motoyi i poklepała go po plecach - Musimy przygotować jakieś plakaty! I ulotki!

- Dokładnie, wtedy więcej osób przyjdzie. - Poparła ją Toshie.

- Mogę załatwić plakaty. - Tania podniosła rozłożoną dłoń - I zrobić wideo. Trzeba będzie zadzwonić do chłopaków o zrobienie paru zdjęć i filmików.

- Ile mamy tak właściwie czasu? - Rudowłosa spojrzała na brata i kuzyna.

- Dwa miesiące.

Toshie westchnęła i postukała się palcem w policzek.

- To mało czasu...Ale damy radę! W końcu mamy przed sobą ważny cel! - Kita potarła ramię kuzynki - Ja i Toshie możemy roznosić ulotki!

Motoya uśmiechnął się wzruszony, że ma tak oddaną rodzinę i przyjaciół. Choć Sakusa nie wydawał się zadowolony, to i tak Komori wiedział, że chciał pomóc. Po prostu ciężko było mu okazać pozytywne emocję.

~

Zapału im nie brakowało, Tania zajęła się plakatem i wideo zapowiadającym mecz, poświęcając swój cały wolny czas.

Kita i Toshie dzielnie roznosiły ulotki w centrum miasta, starając się, by jak najwięcej osób wiedziało o nadchodzącym meczu.

Motoya zajął się zapraszaniem poszczególnych drużyn, pozyskując numery od trenera.

A Kiyoomi...Można powiedzieć, że zadbał o środki czystości na nadchodzące mecze charytatywne.

Kita z uśmiechem przekazała kolejną ulotkę pewnemu młodemu chłopakowi. Szatyn zlustrował ją wzrokiem, po czym spojrzał z zaciekawieniem na czarnowłosą.

- Każda drużyna może wziąć udział? - Spytał, podchodząc bliżej nastolatki.

- Oczywiście! - Zawołała Sakusa, gdy podeszła do niej także Toshie - Ale prosilibyśmy o wcześniejszą informację, jeśli chcesz zgłosić swoją drużynę.

- Jaką szkołę reprezentujecie i... - Spojrzał jeszcze raz na obszerną ulotkę - Z jakiej to okazji te sparingi? - Uniósł jedną brew.

- To będą mecze charytatywne. - Wytłumaczyła Toshie - Chcemy zebrać pieniądze na operacje wzroku naszej koleżanki ze szkoły. - Wskazała paznokciem na lewą stronę ulotki - My reprezentujemy Instytut Itachiyamy.

- Rozumiem... - Nastolatek kiwnął głową - Co prawda jestem już absolwentem, ale myślę, że mogę wam pomóc i sprowadzić moją byłą drużynę.

- Będziemy wdzięczni. - Toshie skłoniła się w geście wdzięczności, co powieliła także Kita.

- Um...Jeśli to nie problem, to chciałabym wspomnieć o pewnej rzeczy. - Odezwała się Kita, na co szatyn zwrócił swoją uwagę na nią - Absolwenci również mogą rozegrać mecz ze swoimi drużynami. - Uśmiechnęła się miło.

- No proszę. - Brązowooki uśmiechnął się atrakcyjnie - Na pewno skorzystam z tej informacji.

- Zapraszamy i liczymy na dobrą wspólną zabawę! - Powiedziały i pożegnały nastolatka, odchodząc.

Chłopak wyciągnął wibrujący telefon z kieszeni i odbierając, przyłożył urządzenie do ucha.

- Świetne wyczucie czasu. - Rzekł, nim jego rozmówca zdążył się odezwać - Mam ciekawą propozycję, wręcz nie do odrzucenia, Iwa-Chan.

***

- Tak, tak...Myślę, że dobrze byłoby pojawić się dzień wcześniej.

Rodzeństwo Sakusa weszło do domu kuzynostwa, gdzie powitała ich krzątająca się w kuchni ciotka.

- Toshie siedzi w salonie. - Kobieta wskazała kciukiem za siebie - Dzwoni do różnych drużyn.

Sakusa został w kuchni, by porozmawiać z ciotką o pomyślę, który rzucił Motoya, a Kita odeszła do Toshie.

- I jak ci idzie? - Spytała cicho czarnowłosa, a Toshie pokazała jej palcem, by była cicho.

- Tak...Noclegi są załatwione z zaprzyjaźnioną z naszym Instytutem firmą. - Potarła swoją skroń i zaraz zaczęła zapisywać różne informację - Jeszcze raz poproszę nazwę szkoły...

Kita zaciekawiona usiadła obok niej i obserwowała, jak Komori zgrabnie zapisuje w zeszycie kolejną już szkołe.

- Prefektura Miyagi, o ile się nie mylę? - Spytała, a gdy otrzymała odpowiedź, kiwnęła do siebie głową - Rozumiem. W razie pytań proszę dzwonić pod ten numer. Dziękuję za chęć udziału i do zobaczenia.

Rozłączyła się i zerknęła na kuzynkę.

- Teraz ty się w to bawisz. Załatwiłam dziś trzy szkoły. Dwie z Miyagi i jedną z Tokio.

- Super! Mamy już pięć drużyn, a to naprawdę wiele! - Kita ucieszyła się, kiedy jej telefon zaczął dzwonić - O, to chyba następna drużyna.

Odebrała telefon, a w słuchawce rozbrzmiał głos, który Sakusa kojarzyła.

- Dzwonię w imieniu drużyny Aoba Johsai z prefektury Miyagi.

***

Kita przetarła twarz ręcznikiem i zeszła na parter. W chwili, gdy miała wchodzić już do salonu, drzwi do domu się otworzyły.

Przystanęła i spojrzała na przemoczonego Kiyoomiego, który wszedł do środka w mokrym podkoszulku.

- Gdzie twoja kurtka? - Spytała zaciekawiona siostra i zarzuciła sobie ręcznik na ramię.

- Nie irytuj mnie. - Warknął zły i wszedł wgłąb domu, zamykając za sobą drzwi.

Dopiero wtedy dziewczyna dostrzegła, że kurtkę tak naprawdę trzymał zwiniętą w ramionach. To było dla niej jeszcze dziwniejsze.

- Chcesz się rozchorować? - Dopytała, wciąż niezbyt łącząc fakty - Czy może tak bardzo nie chcesz widzieć się z innymi na meczach? To sabotaż?

W odpowiedzi chłopak położył kurtkę na podłodze. Dwójka nastolatków stała i wpatrywała się w nią przez dłuższą chwilę, aż tu nagle, przedmiot delikatnie się poruszył.

I przewrócił na bok.

Kita zamrugała szybciej, łapiąc chwilową zawiechę. Nie minęło kilka sekund, a spod materiału wyłoniła się mała, tłuściutka bestia.

- Skąd go masz? - Wskazała palcem na zwierzę u podniosła wzrok na brata.

- Jeśli myślisz, że dobrowolnie poszedłem i go wziąłem, to jesteś w błędzie. Wpadłem po drodze na jakiegoś gościa, wcisnął mi psa i spieprzył.

Rodzeństwo dalej patrzyło na szczenię, które szurało ogonem po podłodze i patrzyło na nich naprzemiennie.

- Może kradziony? - Rzuciła Kita w zastanowieniu.

- W razie problemu powiem, że to ty go zawinęłaś. - Odparł kąśliwie siatkarz.

- Hej! - Oburzyła się, na co Kiyoomi parsknął śmiechem, ale po chwili oboje spoważnieli.

- Co z nim zrobimy?

- Czy to nie oczywiste? - Kita kucnęła i wyciągnęła dłoń ku zwierzęciu - Przecież nie oddasz go do schroniska. Jest przeuroczy.

- Nie urzekł mnie.

Kita spojrzała na niego dziwnym wzrokiem. Jej uśmiech ociekał sztucznością.

- Ty też nie powalasz na kolana. - Powiedziała zabawnym, przedrzeźniającym głosem.

Kiyoomi podniósł gwałtownie dłoń, udając, że chce ją uderzyć, na co Kita zabrała psiaka i od razu uciekła do salonu ze śmiechem.

- Uh...Trzeba będzie to wyprać. - Mruknął, podnosząc w opuszkach palców kurtkę - Ile zarazków... - Jęknął zrezygnowany.

~

Kiyoomi wpadł do pokoju Kity niczym burza. Dziewczyna aż podskoczyła przez zaskoczenie.

Spojrzała na brata, a jej wyraz twarzy ukazywał strach. Doskonale widziała, co oznaczała chustka na głowie swojego brata i gumowe rękawice.

- Kiyoomi, ni-

- Kiyoomi, tak! Dawaj tego brudasa pod prysznic! Już!

Podszedł i zabrał szczeniaka, po czym skierował się z nim do łazienki swojej siostry.

W końcu jego łazienka nie mogła być narażona na zarazki, nawet tej uroczej bestii.

Kita wstała i poczłapała za nim, chcąc zobaczyć, jak skbie poradzi. Chłopak bez owijania w bawełnę nalał ciepłej wody do wanny, w której leżał już ręcznik i umieścił w niej szczeniaka.

- Nie. Nie patrz na mnie tym wzrokiem, jesteś brudny. - Mruknął, patrząc w oczy zwierzęcia.

Kita usiadła na brzegu wanny i obserwowała całą sytuację z rozbawieniem. Kiyoomi wychodząc wcześniej do sklepu, zaopatrzył się w antybakteryjny szampon dla psów i inne duperele.

Ze względu na spokojny charakter psa, jego kąpiel przebiegła szybko i bez większych komplikacji.

Kiedy zwierzę wykąpane i osuszone wyleciało z łazienki, Sakusa spojrzał na swoją siostrę i powoli skierował w jej stronę słuchawkę prysznicową z tajemniczym błyskiem w oku.

- Spróbuj. - Burknęła.

- Spróbuję. - Uśmiechnął się szeroko i przekręcił kurek kranu, a woda, warto dodać, że zimna, wystrzeliła z zwrotną prędkością w stronę czarnowłosej.

Dziewczyna zdążyła uciec, jednak nie powstrzymało to jej brata przed zmuszeniem jej przed wrzuceniem pod prysznic.

~

- Jest boski! - Tania przytuliła do siebie psa, gdy razem z Kitą i Toshie siedziały w salonie.

- Wróciliśmy! - Usłyszały głos Motoyi.

Chłopcy weszli, ro środka z zakupami na noc filmową. Oczywiście Kiyoomi tradycyjnie był wszystkiemu przeciw, jednak koniec końców za namową Tanii i Kity chłopak uległ.

Czarnowłosa siedziała na kanapie i myślała nad zbliżającymi się meczami. Była tak pochłonięta swoimi przemyśleniami, że nie reagowała nawet na głośne nawoływania.

Po prostu siedziała na kanapie z jednym podciągniętym kolanem i patrzyła w podłogę, bawiąc się materiałem swojej bluzy. Wyglądała niczym w transie.

- Kita? Kita...Kita! - Toshie w końcu popchnęła ją delikatnie.

Dziewczyna spojrzała na nią nieobecnie i mruknęła coś pod nosem.

- Osamu dzwoni. - Poinformowała ją ostrożnym głosem, obserwując zachowanie Kity.

Kita rozejrzała się i faktycznie, ekran połączenia wciąż był widoczny. Westchnęła, podniosła się i odeszła w ustronne miejsce z komórką.

- Halo?

- Cześć, kochanie. - Usłyszała jego ciepły głos po drugiej stronie - Jak się czujesz?

Momentalnie mały uśmiech wstąpił na jej twarz. To było jego standardowe pytanie przy każdej rozmowie.

- Wszystko dobrze. - Usiadła na parapecie i spojrzała przez okno w niebo.

Osamu wyszedł na moment z hali i usiadł na schodkach. Oparł się bokiem o barierkę.

- Dzwonię, bo mam dobrą wiadomość. - Nie mógł powstrzymać cichego śmiechu - Przyjedziemy parę dni wcześniej, niż zamierzaliśmy.

Nastolatka otworzyła usta z zaskoczenia. A gdy pierwsze wrażenie przeszło, zaczęła przezabawnie piszczeć do telefonu, co rozbawiło Miye.

- Spokojnie, to jeszcze nie powód do takiej eurofii. Możesz piszczeć, jak mnie zobaczysz. - Roześmiał się, a Kita razem z nim.

- To cudowna wiadomość! - Zawołała i dotknęła dłonią swojego zarumienionego policzka.

- Też się cieszę.

×××

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro