Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9


Po dwunastej w nocy, usłyszałam jak drzwi do domu się otwierają. Wyszłam z pokoju i po cichu zeszłam na dół, w korytarzu stał Brian i podtrzymywał zalanego w trzy dupy Zacka.

-Ile on wypił?- zapytałam i skrzywiłam się gdy podeszłam bliżej i poczułam smród alkoholu.

-Dużo- odpowiedział chłopak.

-Ty nie piłeś?- zapytałam zdziwiona, gdy zobaczyłam że nie jest pijany.- Myślałam, że idziecie się zabawić- powiedziałam krzywiąc się lekko na własne słowa.

-Nie miałem ochoty.- odpowiedział.- Pomożesz mi go zaprowadzić do pokoju?- zapytał, a ja pokiwałam głową.

Wzięłam blondyna pod drugie ramię i ruszyliśmy na górę. Gdy otwierałam drzwi do pokoju Zacka, usłyszałam płacz z pokoju młodszego kuzyna.

-Sorry Brian- chyba pierwszy raz wypowiedziałam jego imię od tygodnia, przeważnie gdy się do niego zwracałam nie mówiłam do niego po imieniu.

-Idź do niego, ja sobie z Zackiem już poradzę.- kiwnął głową w stronę drzwi od pokoju Tobiego. Kiwnęłam głową i ruszyłam w stronę pokoju.

Zapaliłam światło i weszłam do środka, na dolnym łóżku siedział Sam i płakał. Podeszłam do niego i wzięłam go na ręce.

-Spokojnie, już dobrze to tylko zły sen.- szepnęłam mu do ucha i podniosłam z łóżka.

Wzięłam go z pokoju, żeby nie obudził Tobiego i ruszyłam z nim w stronę mojego pokoju.

Usiadłam na łóżku i posadziłam sobie chłopca na kolanach. Wtulił się we mnie i powoli przestawał płakać.

-Co ci się śniło?- zapytałam gdy już się uspokoił.

-Nie pamiętam, ale to było straszne.- powiedział.

-Już dobrze. Nic ci się nie stanie, to tyko sen.- powiedziałam i przeczesałam, mu włosy palcami.- Spróbuj zasnąć zaniosę cię potem do pokoju, okej?- chłopiec pokiwał głową i ulokował się wygodnie na moich kolanach. Zaczęłam nami delikatnie kołysać, a po chwili poczułam jego miarowy oddech. Westchnęłam cicho, poprawiłam mu grzywkę, która opadła mu na czoło i wstałam powoli z łóżka. Wyszłam z pokoju z chłopcem na rękach i zaniosłam go do pokoju Tobiego. Położyłam go na łóżku i jeszcze chwilę poczekałam żeby upewnić się czy na pewno śpi. Gdy byłam tego pewna opuściłam pokój i zeszłam na dół do kuchni, z której padało światło na korytarz.

-Co robisz?- zapytałam i spojrzałam na bruneta.

-Jestem głodny.- odpowiedział zmęczony.

-Usiądź.- poleciłam mu.- Co chcesz zjeść?

-Poradzę sobie- powiedział.

-Nie wątpię, ale jeśli robisz kanapki tak jak Zack, to wszystkich obudzisz, a twój brat przed chwilą zasnął.

-Miał koszmar?- pokiwałam w odpowiedzi głową.- Ostatnio bardzo często się mu to zdarza.- westchnął.

-To przez to że się czegoś boi- wytłumaczyłam.-Zapewne oglądał coś strasznego lub słuchał i teraz się boi. Z biegiem czsu powinno mu przejść.

-Skąd wiesz?- zapytał zaciekawiony.

-Wiem dużo rzeczy.- odpowiedziałam wzruszając ramionami.

Z perspektywy Briana.

-Skąd wiesz ?- zapytałem zaciekawiony, patrząc na dziewczynę.

-Wiem dużo rzeczy - wzruszyła ramionami i poszła do lodówki, z której coś wyciągnęła.

Wyglądała tak pięknie w materiałowych spodenkach i luźnej lekko prześwitującej bluzce. Brązowe włosy, z plecione w warkocz opadły na jej plecy i kończyły się nad biodrami. Wyglądała tak pięknie w zwykłych ciuchach.

Dziewczyna stanęła na palcach u sięgnęła po coś do szafki. Gdy to robiła koszulka, którą na sobie miała podwinęła się się do góry i odsłonił jej pośladki, które nie były w całości zasłonięte przez spodenki, bo one też delikatnie się podwinęły.

Nie mogłem się powstrzymać, podszedłem do niej i położyłem dłonie na jej biodrach.














Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro