Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Samochód Zacka, jest na prawdę szybki droga z lotniska minęła całkiem szybko.

Po drodze powspominaliśmy trochę stare czasy i dowiedziałam się kilka rzeczy o Brianie np. Wiem, że chodzi do klasy razem z Zackiem, że często u nas będzie bywał/ przebywał. Wiem, że ma brata w wieku brata Zacka i ich bracia też się przyjaźnią i często u siebie nocują. Mają po pięć lat. Brian jest ode mnie dwa lata starszy czyli ma 18 lat, bo ja ma 16. Wiem też, że ciocia zapisała mnie do klasy wyższej o rok niż do tej do, której powinnam chodzić. Ale ona wie, że edukację zaczęłam o rok za wcześnie dlatego zapisała mnie do klasy wyżej.

-Serio twoja mama nie miała nic przeciwko imprezie?- zapytałam, kuzyna, wysiadając z samochodu, gdy zatrzymaliśmy się pod domem.

Dodam, że znajduje się na obrzeżach tego miasta i jest w całkiem przyjaznej dzielnicy, a do tego blisko do plaży.

-Wiesz, powiedziłem, że to impreza powitalna dla ciebie i zaproszę tylko kilku znajomych żebyś mogła kogoś poznać- powiedział i wzruszył ramionami, podszedł do bagażnika, otworzył go, a ja wyciągnęłam swoje torby, a oni mi w tym pomogli.

-Kilku?- prychnął ze śmiechem Brian.- Stary zaprosiłeś prawie całą szkołę.

-Chyba sobie żartujecie- powiedziałam wchodząc do domu.

-No chyba nie- powiedział Zack.- Masz godzinę na ogarnięcia się po podróży, a po tem pomożesz nam wszystko przygotować na dzisiejszą imprezę, aha i jeszcze odwieziemy Tobiego i zostawimy u Sama, jego kolegi czyli brata Briana.

-Tobi w jest w domu?- zapytałam z uśmiechem.

-Niestety tak - pokiwał głową blondyn.

-Tobi- krzyknęłam głośno, a po chwili usłyszałam jak chłopczyk wychodzi ze swojego pokoju. Stanął na pierwszym stopniu od góry.

-Kto się drze?- zapytał i spojrzał przed siebie, w jego oczach zobaczyłam iskierki szczęścia, a na ustach pojawił się ogromny uśmiech.- Len- krzyknął głośno i zbiegł po schodach. Rzucił się na mnie, a ja Objęłam go mocno. Podnosząc do góry, ale za raz tego pożałowałam, bo poczułam jak chrupie mi kość w nadgarstku. Jęknęłam cicho z bólu i postawiłam chłopczyka na podłodze.- Co ci się stało?- zapytał i spojrzał na mnie.

-Nic- powiedziłam cicho i podeszłam do szarej torby, w której jak dobrze pamiętam były opaski. Rozsunęłam zamek i wyciągłam tę na nadgarstek, a następnie ją założyłam.

-Po co ci to?- zapytał zaciekawiony.

-Po tem ci opowiem.- odwiedziłam i poczochrałam mu włosy.- Pomożecie zanieść mi torby do pokoju?- zwróciłam się do starszych chłopaków, którzy przyglądali się wszystkiemu z zaciekawieniem.

-Jasne- odpowiedział Zack i wziął walizkę. Brian podszedł i chciał wziąść wszystkie trzy torby.

-Weź dwie ja wezmę jedną.- powiedziłam i podeszłam do niego.

-Przed chwilą słyszałem jak chrupnął ci nadgarstek. Wezmę trzy, a ty pójdziesz za mną.

-Okej- powiedziłam, nie chciałam się z nim kłócić bo wiedziałam, że to i tak nie ma sensu.

Po zaniesieniu walizek, na górę zostałam sama w pokoju. Skorzystałam z tego i wybrałam numer do przyjaciela.

-Halo?- odebrał po pierwszym sygnale.

-Cześć- przywitałam się.

-Hej mała.- powiedził.- Nie żeby coś ale jest środek nocy.

-Sorki zapomniałam.

-Nie szkodzi. Jesteś już na miejscu?

-Tak. Zack i jego kumpel Brian mnie z niego wzięli.

-Jaki Brian?- zapytał zaciekawiony chłopak.

-Kumpel mojego kuzyna- odpowiedziałam.

-Przystojny chociaż?- zapytał zaciekawiony.

-Bruno, on siedzi na dole.

-No i co z tego. Przystojny czy nie?

-Szczerze? Jest boski- ostatnie słowa wyszeptałam w obawie, że ktoś może mnie usłyszeć.

-Łoł, dziewczyno to pierwszy chłopak, o którym tak powiedziłaś- powiedział ze śmiechem mój przyjaciel.

-Bru, proszę bez skojarzeń.

-No weś Brillian ładnie brzmi- powiedział ze śmiechem.

-Kto?- zapytałam zdziwiona.

-Połączenie twojego imienia z jego imieniem...

-Człowieku ja go prawie nie znam- przerwałam mu.- Dobra ja kończę do jutra albo kiedyś tam.- powiedziłam i rozłączyłam się nie czekając na jego odpowiedź.

-Len- do pokoju bez pukania wszedł Tobi.

-Tak?- zapytałam i spojrzałam na niego.

-Zack kazał Ci powiedzieć, że jedzie odwieźć mnie do Sama.- pokiwałam głową, że rozumiem, a chłopiec wyszedł z mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Westchnęłam głośno i podłączyłam telefon, do głośników, które wyjęłam z walizki. Włączyłam moją playlistę ulubionych piosenek i zaczęłam wyciągać cichy z walizki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro