Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18


Zadzwonił dzwonek, kończący moją ostatnią lekcję. Wstałam z krzesełka i położyłam plecak na stoliku, włożyłam do niego książki i piórnik i zarzuciłam go na plecy.

Wyszłam z klasy i skierowałam się w stronę damskiej szatni.

Sprawdziłam czy dobrze zamknęłam drzwi i położyłam plecak na jednej z ławeczek. Wyciągnęłam z niego strój na wf i się w niego przebrałam.

Wyjęłam z plecaka szczotkę, rozczesałam włosy i związałam je w kucyka, żeby mi nie przeszkadzały.

Włożyłam ją do plecaka i wzięłam głęboki oddech. Wyszłam z szatni i udałam się w stronę boiska.

Stanęłam jak wryta gdy kilka metrów przed sobą zobaczyłam grupkę chłopaków w sportowych ubraniach.

-To chyba jakiś żart- powiedziałam sama do siebie i chciałam się wycofać ale było już za późno.

-Aillen- zawołał mnie trener.

Cała grupka stojącą przy nim, obróciła się w moją stronę. Kilka chłopaków zagwizdało, za co Zack uderzył ich w tył głowy, a oni od razu przestali.

Podeszłam do nich i stanęłam pomiędzy kuzynem, a Brianem.

-Ładnie wyglądasz.- szepnął mi na ucho ten drugi, a na moim ciele na szyi pojawiła się gęsia skórka. Moje policzki lekko zapiekły z zawstydzenia, ale nie zwróciłam na to uwagi.

-Chłopaki, ruszać się. Na co czekacie. Osiem okrążeń do okoła boiska i rozgrzewka z piłkami no już szybko.- powiedział trener i żeby podkreślić swoje słowa zaklaskał dłońmi.

Wszyscy ruszyli się i po chwili biegli dookoła boiska.

-A ja co mam robić?- zapytałam niepewnie.

-Ty chodź ze mną na boisko.- ruszyłam ze a trenerem, który po drodze wziął piłkę.-Masz dwie minuty.- dodał i zbliżył się do kosza.

Usiadłam na trawie obok placu do gry w kosza i rozciągnęłam się lekko.

Nie potrzebuję długiej rozgrzewki dlatego już po chwili byłam obok niego.

-Rozgrzana?- Zapytał. Skinęłam głową.

Rzucił w moją stronę piłkę. Złapałam ją bez większej trudności.

-Chcę zobaczyć jak sobie radzisz z rzutami osobistymi.- skinęłam głową i stanęłam na odpowiedniej długośi na wprost kosza.

Zakozłowałam kilka razy piłkę w miejscu. Złapałam ją w dłonie. Ustawiłam się odpowiednio. Zgięłam nogi w kolanach i wyprostowałam je lekko podskakując, rzuciłam piłkę, zostawiając odpowiednio ręce. Po chwili opuściłam je. Piłka na czysto wpadła do kosza.

Mężczyzna skinął głową i rzucił w moją stronę piłkę.

-Teraz dwutakt.- Skinęłam głową i kozłowałam piłką, stanęłam kilka metrów od kosza po prawej stronie.

Zakozłowałam, podbiegłam, zrobiłam dwutakt i rzuciłam piłkę.

Odbiła się od mniejszego rogu kwadratu, narysowanego na koszu i wpadła do kosza.

Trener złapał piłkę i skinął głową, na znak, że poszło mi dobrze.

Na boisko weszli chłopcy, każdy z piłką w dłoniach.

Zaczęli kozłować, rozmawiać i się śmiać.

Po krótkiej rozgrzewkę z piłkami, przyszedł czas na podzielenie się na drużyny.

Zack wybrał mnie do swojej, a razem z nami był Brian i jeszcze dwóch innych chłopaków.

Zajęliśmy swoje miejsca.

Piłka wzbiła się w powietrze wyrzucona przez trenera. Rozgrywający, podskoczyli nasz zawodnik odbił piłkę i wpadła w nasze ręce.

Chłopak podbiegł pod kosza, ale czerwoni (przeciwna drużyna) odebrali mu piłkę. Podał do kapitana swoje drużyny.

Żaden z naszych nawet nie próbował go blokować więc pobiegłam w jego stronę i ja spróbowałam.

Odwrócił się tyłem do mnie. Udałam, że chce go podejść od lewej ale zmieniłam kierunek i poszłam na prawo. Odebrałam mu piłkę, a jego chwilowe zdezorientowanie dało mi przewagę.

Wyminęłam kilku czerwonych. Ale pod koszem jeden z nich mnie zablokował, ten który próbował zrobić to wcześniej. Podałam piłkę chłopakowi z mojej drużyny. Podbiegł pod kosz, zrobił dwutakt, wsad i zdobył punkty dla nas.


Gra była spokojna do czasu.

Chłopak z mojej drużyny podał mi piłkę. Podbiegłam pod kosz zrobiłam dwutakt i wrzuciłam do kosza. Zdobyłam kolejny punkt dla nas, zadowolona z wyników rozgrywki.

-Kroki były.- wrzasnął kapitan przeciwnej drużyny.- Żądam o nie zaliczenie punktu.

-Nie było kroków.- zaprotestowałam.- Jak nie umiesz liczyć to cofnij się do przedszkola, tak na pewno cię nauczą liczyć.

-Zamki się.- warknął na mnie i zacisnąć dłonie w pięści.

-Nie było kroków. Punkt zaliczony.- powiedziałam spokojnie. W końcu, któreś z nas musi być spokojne i nie zachowywać się jak zwierzę.- Poza tym nie wiem czy wiesz ale jesteśmy w jednej drużynie.- przypomniałam mu.

-Ze szmatami nie gram.- powiedział i splunął na boisko.

Popatrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami.

Podeszłam do niego szybkim krokiem i z całej siły przywaliłam mu w twarz, aż go cofnęło.

-Tak możesz sobie mówić, do wszystkich poza mną.-warknęłam i uciekłam czując napływające łzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro